Nasza księgarnia

Generał Józef Wielhorski

COM_CONTENT_WRITTEN_BY on . Posted in Bez kategorii

W Paryżu wszedł Wielhorski w ściślejsze stosunki z agentem rządu powstańczego Franciszkiem Barssem, z którym z czasem połączą go węzły obopólnej przyjaźni. Dlatego też, gdy radykalny odłam emigrantów zgrupowany w t. zw. Deputacji ignoruje osobę Barssa, Wielhorski wraz z innymi zacnymi ludźmi ogłaszają 20. lutego 1796 r. swe wystąpienie z Deputacji, którą uznano „za żadną i nieważną.” Odtąd nastał rozłam między lewicą emigracyjną, zohydzającą swych przeciwników i zamyślającą o wywołaniu rewolucji w Polsce, a prawicową Agencją, działającą rozważniej, uwzględniającą czynniki polityczne, zamierzającą utworzyć pierwej legjony na gruncie zagranicznym. W tej sprawie przedkładał zacny Wybicki liczne noty Dyrektorjatowi, w których proponował na dowódcę tych Legjonów gen. Wielhorskiego, z którym się był zaprzyjaźnił i którego zalety bardzo cenił. Sam Wielhorski także nadaremnie przedkładał plany zorganizowania korpusu posiłkowego z dezerterów austrjackich polskiej narodowości. Z takiemi projektami miał jeszcze rząd powstańczy wysłać generała dla pokierowania całą tą sprawą. Jednakowoż dopiero wsławionemu w wojnie insurekcyjnej gen. por. J. H. Dąbrowskiemu danem było urzeczywistnić te zamierzenia.

Wezwany przez Wybickiego Dąbrowski, życzliwie przyjęty przez rząd francuski, w czasie swego pobytu w Paryżu szczególnie upodobał sobie Wielhorskiego, którego chcąc mieć przy swej osobie, podobno pospłacał za niego długi i wezwał go do siebie, do Włoch. Opuszczał więc brygadjer Francję, wioząc do głównej kwatery Legjonowej głęboko skrywaną a zrodzoną u członków Agencji paryskiej myśl zwołania Sejmu Wielkiego do Medjolanu. Z końcem maja 1797 r. zjechał tam Wielhorski w otoczeniu innych świeżo przybyłych oficerów, gdzie też Dąbrowski przedstawił go Bonapartemu do nominacji na szefa legji pierwszej. Mimo knowań Sułkowskiego, nacz. wódz armji włoskiej w końcu nominację podpisał...

Juliusz Willaume, Generał Józef Wielhorski (1759 – 1817)

Polacy na San Domingo...

COM_CONTENT_WRITTEN_BY on . Posted in Bez kategorii

Z początku dobijano się o udział w wyprawie. Z Polaków pierwszy na ochotnika wpraszał się do sztabu Leclerc'a szef brygady Ludwik Dembowski, w październiku 1801, ale na razie nadaremnie. Natomiast jenerałowi Jabłonowskiemu powiodło się wyprzedzić rodaków na San Domingo. Pierwszy też z dowódców polskich śmiercią miał spłacić dług nieopatrzności narodowej. Zawsze zresztą luźny był jego związek z krajem ojczystym. [...] Wpisany na listę głównego sztabu czemprędzej chciał zaszczytu tego okazać się godnym. W połowie czerwca miał stawić się w Breście. W niespełna dwa miesiące zdążył na San Domingo. [...] Leclerc stosownie do zleceń ministerstwa wojny miał nadsyłane z pomocą luźne oddziały, zwłaszcza cudzoziemskie, wtłaczać w kadry bataljonów kolonjalnych lub zasilać nimi wcześniej przybyłe a przetrzebione w walkach i przez choroby. Zapytany o zdanie Jabłonowski w piśmie z 15 sierpnia 1802 zastrzegł się przeciw zupełnemu znamion narodowych zatarciu i dowodził, „że wtedy tylko legion z dawną swoją walecznością w obronie Francji na wyspie wystąpi, jeżeli dotychczasową swą odrębność, całość i darowane mu przez rząd rzeczypospolitej francuskiej sztandary zachowa": „Znam moich ziomków — mówił — i wiem najlepiej, co na podtrzymanie ich męstwa wpłynąć, a co ich zniechęcić może". [...]

Oficerowie na ogół poddali się biernie zrządzeniu losu, tak dla honoru broni jak dla niedostatku środków, który ich oddawna w okrutnej utrzymywał zależności. Wielu zresztą właśnie wtedy na wyższe posunięto stopnie. Żołnierz zbiegał, ale nie stawił oporu, kiedy wsadzano go na okręty; „w milczeniu i bez szemrania" złożył broń i mundury. Smutno było cudne żegnać Włochy albo i słodkie rozrywać węzły, które ten i ów w ostatniej jeszcze chwili małżeńskim umacniał związkiem. — Dla niejednego przecież miała i pewien urok tajemnicą osłonięta przyszłość, pełna przygód niezwykłych i wrażeń. „Nikt nie wie, gdzie jedziemy" — już z pokładu pisał rodzinie Józef Rogaliński. „Zdania o naszej wyprawie są tak podzielone, że po wszystkich częściach świata nam obiecują żeglugę... Żywność na naszym statku jest na trzy miesiące. Zdaje się zatym, że do Ameryki popłyniem." Nie dziwota, jeśli jakiś „młody chłopak" nasłuchawszy się za długiego w porcie pobytu opowiadań bajecznych pragnął „mało co straciwszy cudze zwiedzić kraje, a nawet i wyspy, które Krzysztof Kolomb odkrył"; „Widzieć wiele dziwów, murzynów nagich, murzynki, które swe piersi na plecy zarzucają, poznać co to są katrony, gryffy, mulatry . . . inne kolory ludzi różne od białych, wojażować po morzu, jeść ananasy w takiej liczbie jak kartofli w Polszcze, banany, figi, pataty …, kakau …, żółwie morskie, ostrzygi …”, oglądać „ryby latające, rakieny co ludzi chwytają, papugi różnych kolorów, małpy wszelkiego gatunku, żyzne równiny okryte laskami cukru, a góry roślinami kawy...

A. M. Skałkowski, Polacy na San Domingo 1802 – 1809

Złota Pszczoła 2023

COM_CONTENT_WRITTEN_BY on . Posted in Bez kategorii

Trwa głosowanie w plebiscycie na Napoleońską Książkę Roku "Złota Pszczoła 2023":

Kliknij, aby oddać głos

Najlepsza książka wybrana przez czytelników otrzyma nagrodę Złotej Pszczoły 2023. Pszczoła jako symbol I Cesarstwa wydała nam się najbardziej odpowiednia, aby uhonorować autora i wydawnictwo najlepszej książki poświęconej epoce napoleońskiej. Głosy można oddawać od 1 lutego 2024 do 31 marca 2024. 1 kwietnia 2024 r. poznamy laureata.  Zapraszamy do głosowania i życzymy wszystkim dobrej zabawy!

Seweryn Fredro pod Peterswalde

COM_CONTENT_WRITTEN_BY on . Posted in Bez kategorii

Juliusz Kossak wysnuł z kroniki rodzinnej Fredrów szereg obrazów – pisał w swoich „Portretach i sylwetkach dziewiętnastego stulecia” Ludwik Dębicki – Obok rycerzy w zbrojach idących na różne potrzeby Rzeczypospolitej dla odparcia pohańców – dalszą serię stanowić mogą czyny rycerskie z dwóch ostatnich pokoleń. W obozach napoleońskich widzimy trzech starszych braci, w powstaniu listopadowym dwóch młodszych…

Cykl obrazów „Dzieje rodziny Fredrów” stworzył Kossak na początku lat 80-tych XIX stulecia. Wkrótce na salonach Krakowa i Warszawy o nowych akwarelach zrobiło się głośno, a rówieśnik nestora rodu Kossaków Władysław Zawadzki, słynny galicyjski historyk i publicysta, wypisywał peany na cześć mistrza: Cóż więcej powiedzieć o tym przepysznym cyklu obrazów, w których nie wiedzieć, co więcej podziwiać, czy bogactwo fantazji w ugrupowaniu i układzie kompozycji, czy nieskazitelną doskonałość rysunku w oddaniu ludzi, koni i najdrobniejszych szczegółów, jak najwierniej wystudiowanych, czy rozkoszować się życiem, z każdej sceny wionącem, przepychem kolorytu, doskonale zawsze dobranym, uroczo wrażenie każdej sceny podnoszącym. Tyle tu wszędzie życia, ruchu, powietrza, perspektywy, iż śmiało powiedzieć da się że Kossak sam siebie tutaj przewyższył i że obrazy te zaliczyć należy do jego arcydzieł.

Zobacz też: Seweryn Fredro (1785–1845) 

„Moskwa, Moskwa!"

COM_CONTENT_WRITTEN_BY on . Posted in Bez kategorii

Kolejna bitwa? - „spoglądaliśmy na ogromne miasto" - „ani jeden komin w nim nie dymił" - rozmowy z nieprzyjacielem - misja von Muraldta - „wszystkie ulice były puste" - bohaterowie-amatorzy - „nigdy nie widziałem go tak przygnębionego" - „zamierałem z przerażenia" - „car nie zawrze pokoju" - Murat przechodzi przez Moskwę - „spokojnie pływały sobie łabędzie" - dwa obiady - „Pali się!"

Nie wiedząc co się dzieje na jego prawym skrzydle, lecz będąc pewien, że w końcu musi się przecież znaleźć na podejściach do Moskwy, 14 września, książę Eugeniusz:

„wspiął się na wzgórze po naszej prawej i przez dłuższą chwilę próbował stwierdzić, czy da się już dostrzec miasto Moskwę. Widok na nią zasłaniało nam jeszcze kilka wzgórz, a wszystko co dostrzegliśmy, to jedynie kłęby kurzu, które, układając sie równolegle do naszej trasy, wskazywały na drogę, jaką maszerowała Wielka Armia. Z odgłosu kilku jedynie strzałów armatnich, oddawanych gdzieś daleko i w dużych odstępach czasu, wywnioskowaliśmy, że nasze oddziały zbliżały się do Moskwy nie napotykając większego oporu".

Więcej znajdziesz w książce "Marsz na Moskwę"