Nasza księgarnia

1808 - Saragossa - pierwsze oblężenie

Posted in Kampanie, bitwy, potyczki, oblężenia

Po zamieszkach w Madrycie 2 maja 1808 roku skomplikowana i dwuznaczna sytuacja Hiszpanii zaczęła się wyjaśniać. Surowe represje Murata obudziły świadomość, że armia napoleońska nie występuje w roli sojusznika i rozjemcy zwaśnionych Bourbonów - Karola IV i jego syna Ferdynanda, ale jest okupantem, realizującym plany swojego władcy. Reakcją były kolejne spontaniczne powstania w pojedynczych dużych miastach i całych prowincjach hiszpańskich. Gwałtowność następujących po sobie wydarzeń układa się w ciąg miejsc ogarniętych powstańczym ogniem. Kolejno wybuchają bunty w Asturii, portowym mieście Santander, w prowincji Leon, Galicji, Kastylii, Aragonii, Katalonii, Walencji, Murcji, Andaluzji i Estramadurze. 6 czerwca junta w Sewilii ogłasza manifest wzywający cały kraj do walki z Francuzami. W 12 paragrafach ustalone zostają ogólne zasady walki z wrogiem, guerilli, toczonej "na lądzie i na morzu"1 , a za prawowitego monarchę uznany zostaje Ferdynand VII. Napoleon, który w tym czasie przebywa w Bajonnie, przygotowuje nowy korpus ekspedycyjny, mający zdusić bunt i doprowadzić do osadzenia na tronie Hiszpanii Józefa Bonaparte. Zbiera się Korpus Obserwacyjny Zachodnich Pirenejów pod rozkazami marszałka Bessieres w sile 19 086 ludzi i 1879 koni oraz Korpus Obserwacyjny Wschodnich Pirenejów, złożony z 12 714 ludzi i 2033 koni. Do tego dojdzie jeszcze gwardia cesarska, licząca 6412 ludzi i 3300 koni, a dodatkowo w okresie od 1 czerwca do 15 sierpnia 1808 roku granicę hiszpańską przekroczą uzupełnienia w liczbie 44 374 ludzi i 4685 koni.2 Wśród tych ostatnich znajdowały się pułki piesze Legii Nadwiślańskiej i pułk polskich lansjerów.


Nowa armia stopniowo przekraczała granicę hiszpańską, dążąc ku Pampelunie, gdzie oczekiwał na nią generał Lefebvre Desnouettes, przeznaczony do zorganizowania wyprawy przeciw Aragonii. Pułki Legii Nadwiślańskiej otrzymały zadanie przeprowadzenia artylerii i kolejno wyruszyły przez Pireneje. Pułk pierwszy przekroczył granicę 7 czerwca 1808, pułk drugi 13 czerwca, a trzeci 25 czerwca.3 Przed nimi podążali ułani i pierwsi dotarli do Pampeluny. Siły generała Lefebvre Desnouetes osiągaja w tym czasie liczbę 3000 i choć są jeszcze bardzo skromne, młody dowódca postanawia niezwłocznie wyruszyć przeciwko Hiszpanom zmierzającym w stronę Tuneli z zamiarem obrony linii Ebro przed Francuzami. Oprócz 3 szwadronów polskich ułanów, którzy torowali drogę kolumnie i zabezpieczali jej skrzydła, oddział generała Lefebvre Desnouettes składał się ze szwadronu strzelców konnych, batalionu 47 pułku piechoty liniowej, 2 batalionów marszowych i 4 dział. Kolumna ta dotarła 4 czerwca do Tafalla. Następnego dnia miał miejsce pechowy marsz przez Olite do Caparoso, gdzie pułk ułanów stracił około 80 koni na skutek ochwatu, po nakarmieniu ich świeżą pszenicą. 7 czerwca ułani przeprawili się na promie przez Ebro we wsi Urquedas, pomiędzy Tudelą a Valtierrą i natknęli się na pierwsze oddziały aragońskie. Do głównego starcia doszło 9 czerwca. Na czele około 4000 ludzi, głównie ochotników, mieszkańców Tudeli, wspieranych przez 500 fizylierów aragońskich, stał starszy brat Jose Palafoxa, markiz de Lazan. Główną rolę w ataku na pozycję hiszpańską odegrali polscy lansjerzy, którzy jednym szwadronem upozorowali atak i ucieczkę, by wywabić z dobrej pozycji w wąwozach regularne wojsko hiszpańskie. Plan powiódł się. Zmyleni Hiszpanie sądzili, że odnieśli tryumf i opuścili bezpieczne miejsce w pogoni za uciekającym szwadronem, który jednak w odpowiedniej chwili wykonał zwrot i uderzył na wroga. W tym samym czasie piechota atakowała miasto od frontu, ale popłoch na tyłach spowodował ucieczkę tej części wojska przeciwnika, która była złożona głównie z ochotników. Tak więc generał Lefebvre odniósł pierwsze zwycięstwo, obrońców Tudeli rozproszył i zdobył 6 dział. 12 czerwca siły francuskie zostały wzmocnione przez 1 pułk Legii Nadwiślańskiej i 1 batalion francuski uzupełnienia rezerwowego. Zdobyte pod Tudelą 4 działa hiszpańskie posłużyły do stworzenia przez kapitana Huppé kompani artylerii konnej, która w poważny sposób wzmocniła pułk lansjerów.



13 czerwca Francuzi wyruszyli pod Mallen. Oprócz polskich ułanów i 1 pułku Legii Nadwiślańskiej w wyprawie brały udział 4 bataliony francuskiej piechoty. Przed miastem, nad rzeką Huecha, napotkali Hiszpanów dowodzonych przez Palafoxa w sile 9000 piechoty, 200 dragonów pułku del Rey i 8 armat. W bitwie zastosowano manewr podobny do wcześniejszej potyczki pod Tudelą. Ułani obeszli pozycje hiszpańskie i uderzyli na nie z lewej strony, podczas gdy piechota 1 pułku Legii Nadwiślańskiej atakowała środek. Ogień artyleryjski i karabinowy nie trwał długo. Aragończycy nie wytrzymali uderzenia polskich i ułanów i poszli w rozsypkę, stracili 600 ludzi i 5 armat. Udział Francuzów w zwycięstwie był niewielki. Lansjerzy gonili uciekających aż na lewy brzeg rzeki, co kosztowało ich stratę porucznika Topolczaniego i kilku ułanów, którzy utonęli. Zabrane działa posłużyły do wzmocnienia kompanii kapitana Huppé. 14 czerwca ułani odpoczywali w Boquiniona, a piechota udała się do Alagon, gdzie 15 czerwca odniosła kolejne zwycięstwo. Droga do Saragossy była otwarta. W dobrych nastrojach, zagrzani sukcesami i przekonani o rychłym zwycięstwie, żołnierze generała Lefebvre Desnouettes dotarli do stolicy Aragonii 15 czerwca 1808 r.
Położenie wojska francuskiego było dogodne, ponieważ żołnierze mogli korzystać z osłony plantacji oliwnych i licznych ogrodów, ale jednocześnie ogrody te i liczne rowy irygacyjne utrudniały marsz. Kolumna posuwała się drogą od Mallen i stopniowo opasywała miasto, z uwagi na małą liczebność wojska. Zajmowała stanowiska, wyznaczające późniejsze trzy główne kierunki ataku: lewego, środkowego i prawego. Kolumna ataku lewego, unikając ognia z zamku Aljafferia, stanęła obozem na małej równinie Aires du Roi. Jej zadaniem było kontrolowanie bramy Portillo. Kolumna środkowa, w której skład wchodził 1 pułk Legii Nadwiślańskiej, szła w stronę bramy Carmen. Na prawym skrzydle atakowali stojący osobno poza murami miasta, klasztor kapucynów, przyjmując kierunek na bramę Santa Engracia.
Zachęcony wcześniejszymi sukcesami, generał Lefebvre Desnouettes rozpoczął atak na miasto z marszu. W pierwszym impecie polscy lansjerzy wdarli się w obręb murów przez bramę Santa Engracia. Pułkownik Chłopicki na czele swego pułku szturmował wejście przez bramę Carmen, zaś podpułkownik Robert z batalionem 70 pułku piechoty liniowej postępował w głąb miasta tą samą drogą co ułani. Również od strony bramy Portillo udało się Francuzom dojść aż do placu du Toros. Były to jednak tylko sukcesy pozorne. Obrońcy ukryci w domach i na dachach zadawali dotkliwe straty atakującym. W pewnym momencie zdano sobie sprawę, że błądzenie po wąskich uliczkach może zakończyć się odcięciem odwrotu i klęską. Nie brakowało zresztą dramatycznych zdarzeń, które opisują nasi pamiętnikarze, a 1 pułk Legii Nadwiślańskiej stracił 3 oficerów i 20 grenadierów. Wieczorem wydano rozkaz wycofania się poza mury miasta. Armia gen. Lefebvre Denouettes usadowiła się na pół mili przed Saragossą, na prawym brzegu Kanału Królewskiego, po lewej stronie drogi do Maria. Kawaleria miała swój obóz na równinie Aires du Roi w klasztorze Murviedro. W tym pierwszym dniu walki o Saragossę mieszkańcy uświadomili sobie, na czym ma polegać ich obrona i przystąpili do budowania umocnień, Francuzi zaś zrozumieli, że trzeba będzie podjąć oblężenie miasta i należy wzmocnić armię w ludzi i sprzęt.
W tym czasie, kiedy oddziały francuskie wchodziły do miasta, Palafox wraz ze swoim bratem, Franciszkiem, franciszkaninem księdzem Basilio, podpułkownikiem inżynierii, Beillan, Tio Jorge i kapitanem Obsibo wymknęli się przez przedmieście pod osłoną oddziału piechoty i 100 dragonów królewskich, by połączyć się z baronem Versage w celu zorganizowania odsieczy. Korpus Palafoxa wzmocniony do 8000 tysięcy będzie się później potykał z polską piechotą pod Epilą.
Generał Lefebvre miał jeszcze nadzieję, że miasto podda się dobrowolnie. Dlatego17 czerwca wysłał hiszpańskiego jeńca z propozycją kapitulacji. List za pośrednictwem markiza de Lazan dotarł do Palafoxa, który jednak odmówił negocjacji, uważając, że 15 i 16 czerwca odniósł zwycięstwo. Tymczasem armia oblężnicza była za słaba nie tylko do szturmu, ale nawet nie mogła zapewnić blokady miasta, skutecznie zasilanego napływającymi ochotnikami. Był to z pewnością jeden z powodów odrzucenia kapitulacji przez Aragończyków. Jeszcze przed wysłaniem odpowiedzi odmownej, 19 czerwca zostali oni wzmocnieni przez 300 ludzi pułku Estramadura, stanowiących część garnizonu Barcelony oraz 100 ochotników z Tarragony. Na szczęście wojsko oblężnicze również zostało zasilone nowymi oddziałami z Pampeluny. Było to 4850 ludzi piechoty, 1163 koni i 17 dział w tym 5 dużego kalibru.4 Przybył także pułkownik inżynierów, Lacoste, który miał przygotować plan oblężenia i poprowadzić prace z tym związane. Stopniowo kompletowała się też Legia Nadwiślańska. Pułk 2 dotarł do obozu pod Saragossą wraz z gen. Grandjean 21 czerwca, a 29 w liczbie 2400 piechoty pułk 3 z pułkownikiem Piré. Każde uzupełnienie prowadziło kolejną partię armat, które według zaleceń pułkownika Lacoste były ustawiane na pozycjach:5

I bateria - przed zamkiem Aljaferia, na wysokości Bernadona:
3 działa 12 funtowe,
2 działa 8 funtowe,
2 haubice 6 calowe,
2 działa 4 funtowe.

II bateria - na prawo od pierwszej:
2 haubice 8 calowe,
2 działa 8 funtowe.

III bateria - 500metrów od II, pośrodku drogi do Epilii:
3 moździerze 12 calowe,
2 moździerze 9 calowe,

IV bateria - na stoku Monte Torrero (po zdobyciu wzgórza) przodem do miasta:
2 haubice 8 calowe.

Baterie te od 30 czerwca zaczęły ostrzeliwać miasto, przygotowując szturm generalny. Wcześniej jednak miały miejsce jeszcze dwa ważne wydarzenia: bitwa pod Epilą i zdobycie Monte Torrero.
Powodzenie oblężenia w znacznym stopniu zależało od skutecznego zablokowania ewentualnych posiłków docierających do miasta. W praktyce było to jednak niemożliwe ze względu na zbyt małą ilość wojska, które nie mogło obsadzić i kontrolować wszystkich dróg. Co jakiś czas oblegająca armia musiała wysyłać nieliczne oddziały w celu likwidowania ognisk skupiania się ochotników gotowych do odsieczy Saragossy.
23 czerwca pułkownik Chłopicki z oddziałem 1 pułku Legii Nadwiślańskiej, batalionem 15 pułku liniowego, jednym działem małego kalibru i 50 konnymi, wśród których był oddział 30 Hiszpanów, razem w sile ok.1000 ludzi, wyruszył pod Epilę, gdzie Palfox gromadził wojsko posiłkowe dla Saragossy. Wyprawa była pomyślana raczej niefortunnie. Nieliczny oddział miał działać w nieznanym sobie terenie i prowadzony był przez dwóch przewodników hiszpańskich, w których lojalność zawsze można było wątpić. Wojsko posuwało się na otwartej przestrzeni, na prawo mając nurt rzeki Ebro, która je osłaniała z tej strony, ale w razie napaści mogła być istotną przeszkodą, tym bardziej, że po lewej stronie rozciągała się pasmo gór Sierra de la Muela. Droga zmierzała również w stronę gór, gdzie znajdowała się Epila, cel wyprawy. Na miejsce Chłopicki dotarł nocą, co też stanowiło dodatkowe zagrożenie. Wywiązała się nawet krótka wymiana ognia ze strażami przy murach. Rano okazało się, że wojsko hiszpańskie, złożone z regularnych oddziałów, w sile 8000 stoi przygotowane do bitwy. Jasnym się stało, że siły Chłopickiego są zbyt słabe. Sytuacja ta nie wystawia dobrego świadectwa generałowi Lefebvre Desnouettes, który i później będzie dawał dowody swej lekkomyślności, żeby nie powiedzieć fanfaronady. Jedynym wyjściem, był śmiały atak, który mógł zaskoczyć wroga. Pułkownik wydaje dyspozycje do bitwy. Batalion 15 pułku miał zostać na miejscu i stanowić rezerwę, dwie kompanie 1 nadwiślańskiego i kawaleria zajęły stanowisko na lewym skrzydle. Reszta pułku nadwiślańskiego miała atakować wroga w trzech kolumnach: pierwsza na lewe skrzydło Hiszpanów, druga w środek i na baterie, kolumna trzecia miała maszerować za drugą, stanowiąc jej wzmocnienie, w tej też kolumnie znajdował się pułkownik Chłopicki. Wystrzał z działa był sygnałem do ataku. Po strzałach tyralierów bitwa rozstrzygnęła się w bezpośrednim starciu, Hiszpanie zostali rozbici, reszty dopełniła kawaleria. Zwycięstwo było zupełne, tym bardziej, że spotkanie to mogło z początku zapowiadać klęskę. Hiszpanie stracili 600 zabitych i rannych oraz cztery działa. Chłopicki odebrał pochwałę gen. Haberta w rozkazie dziennym z 26 czerwca 1808 r.6
Tymczasem w obozie pod Saragossą trwały przygotowania do szturmu. Generał Lefebvre Desnouettes miał jeszcze nadzieję, że obrońcy poddadzą się bez walki, tym bardziej, że dotarła już do niego wiadomość o powodzeniu wyprawy pułkownika Chłopickiego pod Epilę. Sądził więc, że zadana tam Hiszpanom klęska, ostudzi ich patriotyczny zapał. 25 czerwca ponowił propozycję kapitulacji, która jednak została znowu odrzucona.
Niepewna sytuacja pod Saragossą musiała zaniepokoić Napoleona przebywającego w Bajonnie, gdyż postanowił dokonać zmiany dowódcy. 26 czerwca pod Saragossę dotarł generał Verdier, by przejąć dowodzenie po generale Lefebvre Desnouettes. Następnego dnia miało miejsce wydarzenie, które oblegających napełniło nową nadzieją na kapitulację. Powietrzem wstrząsnął potężny wybuch, to wyleciał w powietrze magazyn prochu przy ul. del Medio. Eksplozja 20 000 funtów materiału wybuchowego zniszczyła kilka budynków, grzebiąc w gruzach mieszkańców. Okazało się jednak, że żadna klęska nie jest w stanie osłabić determinacji obrońców miasta. Oficjalne komunikaty francuskie przypisywały ten stan rzeczy fanatyzmowi Aragończyków, który podsycany miał być jeszcze przez duchowieństwo.
W tej sytuacji gen. Verdier uznał, że tylko regularna operacja wojskowa może przełamać opór obrońców Saragossy. Pierwszą przeszkodą w przygotowaniu ataku było oddalone o 500 metrów od miasta oszańcowane wzgórze Monte Torrero. Pozycja ta broniła przejścia przez Kanał Królewski uniemożliwiając dostęp do wschodniej części Saragossy. W celu zablokowania ataków od strony wzgórza i przecięcia komunikacji na drodze do Madrytu skonstruowano baterię z 4 dział na płaskowzgórzu Buena Vista przed kanałem, dwa inne działa ostrzeliwały most d'America w pobliżu wielkich magazynów Monte Torrero. 28 czerwca rozpoczął się atak. Do szturmu zostały wyznaczone 4 bataliony piechoty z dywizji gen. Haberta, w tym batalion 1 pułku piechoty Legii Nadwiślańskiej oraz trzeci szwadron lansjerów polskich i 4 działa. Atak postępował w trzech kolumnach (i wspierany był przez baterię stojącą w pobliżu zamku Aljafferia). Pierwsza kolumna posuwała się nad kanałem od strony Buena Vista, druga szła pod górę drogą do Quatre na wprost Monte Torrero, trzecia zaś przez plantacje oliwne lewym brzegiem Huerby, koło mostu Santa Engracia. Decydujący atak podjęła kolumna prawego skrzydła, złożona z batalionu Legii Nadwiślańskiej i szwadronu ułanów. Wobec sprawnie przeprowadzonej akcji 500 obrońców Monte Torrero kapitulowało. W ręce zwycięzców wpadły 4 działa 4 funtowe i jedna haubica, a ponadto w porcie 2 duże barki i dwie szalupy oraz dobrze zaopatrzone magazyny zboża i wina. Zdobyte wzgórze stało się na pewien czas nowym obozem polskich ułanów.
Tymczasem do oblężonego miasta przedzierały się kolejne oddziały Aragończyków, gotowych bronić swojej stolicy. Z Leridy dotarły 4 moździerze i 2 działa. Trwały prace nad wzmocnieniem murów, szczególnie zaś bramy Santa Engracia, która 15 czerwca stała się tak łatwym łupem Francuzów. Regularne dozbrajanie miasta budziło zdumienie oblegających, J. Mroziński pisał: "W dniu przyjścia naszego pod Saragossę kilkanaście małych armatek składało całą ich zbrojownię, a w 10 dni widzieliśmy posyłane z miasta bomby do naszego obozu".7 Często wychodziły też z miasta zaczepne wycieczki hiszpańskie, a wśród nich największa 24 czerwca przeciw brygadzie generała Grandjean. Atak ten został odparty przez trzy kompanie wyborcze 2 pułku Legii Nadwiślańskiej i kompanię 70 pułku piechoty liniowej.
30 czerwca rozpoczęło się bombardowanie miasta z moździerzy i ostrzeliwanie murów w celu wykonania niezbędnych do szturmu wyłomów. Ostrzał był kontynuowany dnia następnego i w nocy z 1 na 2 lipca. Głównymi punktami działania artylerii był klasztor św. Augustyna, którego część została zburzona, koszary kawalerii i bramy: Sancho, Portillo, Carmen i Santa Engracia. 2 lipca o świcie generał Verdier rozkazał przystąpić do generalnego szturmu.
Na lewym skrzydle dywizja generała Gomez Freyre w trzech kolumnach nacierała na wyłom od strony zamku Aljafferia, bramę Sancho i Portillo, klasztor św. Augustyna i koszary. Prawe skrzydło tworzyły 3 kolumny dywizji generała Lefebvre Desnouettes, atakując bramę Carmen i Santa Endracia oraz klasztor Santa Engracia i klasztor św. Józefa. Trzy szwadrony kawalerii złożonej z lansjerów i kirasjerów przeszły w bród na lewy brzeg Ebro, aby pilnować przedmieścia na wprost strzeżonego przez Hiszpanów mostu. Rozgorzała walka.
Kolumna skierowana na bramę Portillo odniosła sukces. Broniący tej pozycji artylerzyści zginęli lub uciekli w panice. W tym krytycznym dla obrońców momencie ujawniła się determinacja i odwaga mieszkańców Saragoossy. Do legendy weszła młoda kobieta, Augustina d'Aragon, która widząc klęskę, wdarła się na opuszczoną baterię, wyrwała zapalony lont z ręki konającego kanoniera i dała ognia z 24 funtowej armaty. Czyn ten przywrócił odwagę obrońcom, którzy wrócili na opuszczona pozycję. Atakujący, rażeni ogniem od frontu i z boku od strony zamku musieli się wycofać.
Druga kolumna ataku na lewym skrzydle, skierowana została na niewielki plac Aires de Roi przed koszarami kawalerii i bramę del Pino, ale też nie udało jej się przełamać obrony.
Na prawym skrzydle gen. Habert opanował klasztor św. Józefa, sforsował przejście przez most na Huerbie, bronione przez dwa działa i zbliżył się do bramy Quemada. Nie zdołał jednak utrzymać zdobytej pozycji i pod silnym ogniem musiał się wycofać. W efekcie wszystkie atakowane tego dnia punkty zostały obronione, a wojsko oblężnicze straciło około 200 ludzi i musiało wrócić do punktów wyjścia.
W momencie wycofywania się kolumn francuskich, do Saragossy powrócił Palafox z resztą wojska ocalałą w bitwie pod Epilą. To dodatkowo wzmocniło w oblężonych poczucie tryumfu i dodało im pewności zwycięstwa. 3 lipca po południu wysłali parlamentariusza z pismem od gubernatora, gdzie w patetycznych słowach proponowali Francuzom opuszczenie miasta "w pokoju" lub walkę, która przyniesie im klęskę. Generał Verdier odpowiedział w podobnym duchu, że Saragossa podnosząc broń przeciw Cesarzowi poniesie karę i będzie błagać Jego Wysokość o litość.8 Buńczuczne słowa nie zapowiadały pokoju, ale dalszą wojnę. Tego samego dnia, po przeprowadzonym rekonesansie, pułkownik inżynierów Lacoste przedstawił projekt prac oblężniczych. W dwóch miejscach otwarto przykopy: pod zamek Aljafferia i w stronę bramy Carmen. Rozpoczął się nowy etap oblężenia.
Ciągle napływał sprzęt oblężniczy z Pampeluny, szef batalionu Dabadie zwiózł 5000 sztuk różnych narzędzi i 15 000 worków na ziemię do budowania umocnień. Przybyły też dwie kompanie artylerii oraz dalsze transporty dział oblężniczych.
Również 3 lipca gen. Lefebvre wymaszerował w kierunku Calatayud w celu rozproszenia zagrażających francuskim tyłom oddziałów barona Versage, który nie ustawał w werbowaniu nowych oddziałów i buntowaniu aragońskich miast przeciw najeźdźcom. Ekspedycja w sile 5 batalionów piechoty, w tym dwóch batalionów 2 pułku Legii Nadwiślańskiej, pułku ułanów polskich i 4 dział wyruszyła do Almunia, ostatniej wioski przed górami, a potem dalej w góry do Calatayud. Tu wojsko po raz pierwszy spotkało się z podstępnymi metodami tzw. małej wojny, guerilli. Kiedy dotarli do miasta, oddziały hiszpańskie tam stacjonujące opuściły je bez jednego wystrzału. Władze z biskupem na czele witały awangardę polskich ułanów z symbolicznymi kluczami miasta. Zapewniony o pokojowym nastawieniu mieszkańców generał Lefebvre Desnouettes zagwarantował im bezpieczeństwo w zamian za dostarczenie wojsku żywności i furażu dla koni. Sam postanowił nie wchodzić do miasta, a pozostać w obozie przed bramami, rozsyłając patrole w różnych kierunkach dla rozpoznania sytuacji w okolicy. Jeden z patroli w sile 20 ludzi piechoty francuskiej udał się do wsi Richle. Kiedy oddział ten nie powrócił w oznaczonym czasie do obozu, zaniepokojony generał wysłał 3 szwadron polskich ułanów, by sprawdzić, co się stało. Na miejscu ułani zastali beztroski nastrój jarmarku, który odbywał się we wsi z okazji odpustu. Wieś pełna była wieśniaków, prawdopodobnie również z okolicznych wiosek. Po Francuzach zaś ani śladu. Co było dalej, opisuje Wincenty Dobiecki: "Na zapytanie, czy tu byli Francuzi i gdzie są, wyrwał się jeden młody Hiszpan, dający znaki dowódcy, aby jechał za nim, wskazując na obszerne budynki gospodarskie. Ten jedzie za nim, Hiszpan otwiera wrota stodoły, aż tu się przedstawia oczom jego okropny widok. Wszyscy ci Francuzi leżą na słomie z porozrzynanymi brzuchami. Zdumiony oficer wrócił do szwadronu, a nieco koniom wytchnąwszy, pomaszerował nazad, skąd przyszedł do obozu i całą rzecz jenerałowi zameldował. Ten gniewem i rozpaczą uniesiony, wydaje rozkaz, aby ten sam szwadron wrócił się do tej wioski, otoczył ją, spalił tak, aby się żywa dusza z niej nie wydostała".9 W zastępstwie utrudzonego długim marszem szwadronu 3, rozkaz ten wykonała szwadron 5 pod dowództwem kapitana Stokowskiego. Niestety od tej pory podobny scenariusz zdarzeń miał się często powtórzyć. Wyprawa do Calatayud zakończyła się powrotem pod Saragossę 5 lipca.
Przygotowania do nowego szturmu wymagały wzmocnienia blokady miasta. Najsłabszym punktem było leżące na lewym brzegu Ebro przedmieście, zwane Arrabal. Tamtędy docierały posiłki i zaopatrzenie, tamtędy też Palafox mógł wycofać swoje wojsko w razie porażki. Stosownie do rozkazów Napoleona, który z Bajonny kontrolował przebieg oblężenia, w nocy 11 lipca przeprawiły się na łodziach dwa bataliony piechoty, w pław przeszło 200 lansjerów. Pod ich osłoną zbudowany został most łyżwowy. Reakcja Hiszpanów była natychmiastowa. Rano 12 lipca wojsko hiszpańskie usiłowało odpędzić ochronę mostu, ale zostało odepchnięte. Oblężeni nie zaniechali jednak działań, zajęli tylko nową pozycję na wysokości wioski Justibol, skąd dwoma działami ostrzeliwali flankę przeprawy. Należało wzmocnić wojsko na lewym brzegu i mimo utrudnień stwarzanych przez plantacje oliwne i rowy irygacyjne udało się zepchnąć Hiszpanów do miasta. Oddział lansjerów znajdujący się na lewym brzegu Ebro miał za zadanie kontrolowanie drogi do Villanueva. Przeprawiono też część brygady pułkownika Piré w celu strzeżenia wylotów z przedmieścia i dla zabezpieczenia komunikacji z resztą armii. Część tej brygady zaś udała się do Villafelices, gdzie gromadzili się powstańcy i gdzie pracowały wielkie młyny prochowe zasilające Saragossę, które zostały zniszczone.
W tych dniach główne prace oblężnicze koncentrowały się przy rzece Huerbie, kopano przykopy, budowano umocnienia ziemne, odpierano wycieczki. Na wprost bramy Santa Engracia stał klasztor kapucynów, stanowiący osobny punkt oporu w odległości 300 metrów poza murami miasta. Zdobycie tego punktu umożliwiło budowę nowych baterii, które miały przesądzić o losie Saragossy. 17 lipca pułkownik Lacoste raportował dowódcy oblężenia: "pokonujemy przeszkodę za przeszkodą na lewym i prawym brzegu Huerby, pracujemy nad dobrym rozmieszczeniem baterii, strzelamy do murów (...)".10 Za główny punkt natarcia uznano okolice Huerby, której wysoka grobla osłaniała prace w przykopach na odcinku Monte Torrero - brama Santa Engracia, w odległości 200 metrów od murów. Ta część miasta, której jedyną silniejszą pozycją był klasztor Santa Engracia, wydawała się najdogodniejsza do szturmu ze względu na stosunkowo dużą, pozbawioną zabudowań przestrzeń ogrodów. Odcinek ten wyznaczały takie punkty natarcia, jak: brama i klasztor Santa Engracia, mury w okolicy klasztornych ogrodów warzywnych, tzw. Campo Real i cmentarz św. Michała. Prawy kraniec tego odcinka stanowiła brama Quemada. Istotnym elementem planów ataku było otwarcie w nocy z 17 - 18 lipca trzeciej paraleli na prawym brzegu Huerby od mostu Santa Engracia w kierunku drogi na Monte Torrero i dalej do klasztoru św. Józefa, który został spalony podczas ataku 2 lipca. Sam atak musiał być przygotowany przez otwarcie wyłomów w murach, w tym celu zbudowano kilka nowych baterii.11

Bateria nr 1 - na skraju prawego skrzydła w stronę kościoła św. Michała:
- 2 haubice 8 calowe;
- 2 działa 8 funtowe.

Bateria nr 2 - na lewo od pierwszej:
- 4 działa 8 funtowe, skierowane na mury w tę samą stronę,

Bateria nr 3 - w kierunku muru ogrodzeniowego klasztoru Santa Engracia:
- 6 dział 16 funtowych,
- 4 haubice 8 calowe.

Bateria nr 4 - blisko mostu na Huerbie przy drodze na Monte Torrero, ostrzał bramy Santa Engracia i wieży del Pino:
- 2 działa 12 funtowe,
- 4 działa 8 funtowe,
- 2 haubice 8 calowe.

Bateria nr 5 - z prawej strony ruin klasztoru kapucynów, blisko brzegu Huerby:
- 4 moździerze 12 calowe - bombardowanie klasztoru i bramy Santa Engracia.

Bateria nr 6 - przyległa do murów klasztoru kapucynów, przed bateria nr 5, ostrzał wieży del Pino, bramy Santa Engracia i murów przy mostacach:
- 2 działa 12 funtowe,
- 2 haubice 6 calowe.

Bateria nr 7 - na lewo od ruin klasztoru kapucynów, ostrzał bramy Carmen i bombardowanie Placu Santa Engracia:
- 2 działa 12 funtowe,
- 2 haubice 6 calowe.

Bateria nr 8 - z lewej strony drogi do Madrytu, ostrzał zamku Aljafferia i bramy Portillo:
- 3 działa 8 funtowe,
- 1 haubica 6 calowa,
- 1 moździerz 9 calowy.

Ponadto urządzono dwie baterie ruchome, stanowiące rezerwę. Pierwsza z nich, złożona z 1 działa 8 funtowego, 2 dział 4 funtowych i 1 haubicy 6 calowej miała stanowisko za bateria nr 4; druga - złożona z 1 działa 8 funtowego, 2 dział 4 funtowych i 2 haubic 6 calowych działała za baterią 4 i 6.
Przez cały czas budowania baterii i prac ziemnych oblężeni atakowali francuskie posterunki. Każda z organizowanych przez nich wypraw za mury kosztowała kolejnych zabitych i rannych. Szczególnie zaś Aragończycy starali się odblokować przedmieście, strzeżone przez 4 kompanie lansjerów pod dowództwem szefa szwadronu Klickiego, 2 kompanie piechoty z 3 pułku Legii Nadwiślańskiej, dowodzone przez kpt. Wasilewskiego i szwadron dragonów francuskich z majorem Leclede. 23 lipca oddział ten przeszedł przez rzekę Gallego i natknął się na hiszpańską wprawę, której celem było odebranie Monte Torrero. Hiszpanie zdawali sobie sprawę, że utrata tego stanowiska umożliwi Francuzom otwarcie skutecznych działań na najsłabszy odcinek murów przy klasztorze Santa Engracia, podjęli więc próbę odzyskania tej ważnej pozycji. Oddział złożony ze szwadronu strzelców królewskich, Cazadores Reales, batalionu piechoty i jednego działa, razem około 2000 ludzi pod dowództwem starego pułkownika Viana, wyszedł z miasta i omijając francuskie pozycje, szedł w kierunku Monte Torrero. Dostrzegłszy wroga, Hiszpanie bez wahania przystąpili do ataku. Dwukrotnie wystrzelili z działa, a następnie uderzyli kawalerią. Odpowiedź była natychmiastowa. Ułani powstrzymali atak, siejąc popłoch w szeregach Hiszpanów, którzy po śmierci swojego dowódcy, pchniętego lancą, uciekli w obręb murów, tracąc działo i wielu żołnierzy zabitych i wziętych do niewoli. Nie obeszło się też bez start w szeregach polskich, poległo kilku lansjerów oraz krewny cesarzowej, młody podporucznik Tacher.
W tym też czasie polscy ułani wypełniali liczne zadania, wymagające osłony prowadzonych prac oblężniczych. 28 lipca w sile 200 koni zostali wysłani pod dowództwem generała Haberta z trzema batalionami piechoty i dwoma działami w kierunku Fuentes. W związku z tą wyprawą Polscy pamiętnikarze zwracają uwagę na niefrasobliwość generała, która mogła doprowadzić do katastrofy. Kapitan Huppe, wysłany na rozpoznanie, dostrzegł Hiszpanów we wsi Osera. Ich pozycja była bardzo dogodna, gdyż stali nad szerokim wąwozem, przez który przerzucony był kamienny most. Przed mostem urządzona była bateria na 7 stanowisk, ale bez dział. Generał Habert, lekceważąc przeciwnika i nie licząc się z trudną pozycją, ruszył naprzód. Główny atak miał przypuścić batalion grenadierów, wspierany na lewym skrzydle przez fizylierów, a na prawym zaś przez woltyżerów, których zadaniem było obejście pozycji hiszpańskich i uderzenie na ich lewe skrzydło. Kawaleria miała zdecydować o zwycięstwie, gdy piechota upora się z przełamaniem pozycji wroga. Gdy grenadierzy dostali się pod silny ogień, a wróg nie myślał o ucieczce i zadawał poważne straty piechocie, wydano rozkaz ułanom, atakowania pozycji hiszpańskiej. Ci musieli szukać dogodnego miejsca do przekroczenia wąwozu, zsiąść z koni, przekroczyć wąwóz i dopiero wtedy atakować. Kapitan Huppé zatoczył dwa działa na pobliskie wzniesienie i skutecznie osłaniał atak ułanów. Mimo licznych strat sytuacja została uratowana, trzeci szwadron natarciem z boku rozbił szeregi hiszpańskie i wziął do niewoli znaczną ich część. Oddział generała Haberta powrócił do obozu na lewym brzegu Ebro 30 lipca.12
Dwa dni później, 30 lipca przybył ostatni transport artylerii oblężniczej wraz z brygadą generała Bazancourt, złożoną z 2 batalionów doświadczonych pułków liniowych, 14 i 44 i 11 szwadronu marszowego. W ciągu następnych dni, 2 i 3 sierpnia zakończono uzbrajanie baterii i wszystko było gotowe do rozpoczęcia ostrzału miasta. Przedtem jednak gen. Verdier raz jeszcze wysłał parlamentariuszy z propozycją kapitulacji. Moment nie był najlepszy, bo oblężeni otrzymali właśnie nowe wsparcie w postaci 2000 ludzi gwardii hiszpańskiej, ochotników aragońskich i kilku armat. Nawet wypadek, który się zdarzył tego samego dnia, kiedy w powietrze wyleciał wielki skład prochu i amunicji przy Cosso, grzebiąc wielu mieszkańców w okolicznych domach, nie był w stanie osłabić ducha obrońców Saragossy. W nocy z 3 na 4 sierpnia pułkownik Renovales, dowódca odcinka przy Herbie, przekazał odpowiedź Palafoxa: "Będziemy się bronić przy pomocy strzelb, lanc, pistoletów i kamieni."13 Czyżby legenda dopisała słynne zdanie: "Walka na noże!"?
Wobec takiej odpowiedzi artyleria oblężnicza otwarła ogień. 43 działa i 18 haubic i moździerzy zaczęło kruszyć mury, tworząc trzy wyłomy dla przyszłego ataku piechoty. Pierwszy z nich w lewym narożniku klasztoru Santa Engracia i w murze otaczającym klasztorne ogrody wyznaczał tak zwany atak prawy. Wyłom drugi - dla ataku środkowego, powstał przy bramie Santa Engracia od strony klasztoru. Trzeci, w murze przylegającym do wieży del Pino i bramy Carmen tworzył miejsce ataku lewego. Wystarczyła godzina ostrzału, by mury były "podziurawione jak sito".14
Wojsko szturmowe tworzyło trzy kolumny.
Atakiem prawym dowodził generał Habert. Główną siłę stanowił 1 pułk piechoty Legii Nadwiślańskiej prowadzony przez awangardę kompanii własnych woltyżerów i dwóch kompanii (woltyżerów i grenadierów) 15 i 70 pułku piechoty liniowej pod rozkazami pułkownika Roberta. Siły rezerwowe tworzył 44 pułk piechoty liniowej oraz dwa bataliony z 15 i 70 pułku. Kolumna ta wdarła się do klasztoru Santa Engracia i zajęła pierwsze domy przy ulicy o tej samej nazwie, prowadzącej w stronę Cosso. Oddziały rezerwowe miały osłaniać kolumnę od prawej strony, przechodząc przez klasztorny sad.
Atak środkowy prowadził generał Bazancourt. Jego odział składał się z 14 pułku piechoty liniowej, poprzedzanego przez kompanię grenadierów i woltyżerów z pułku 14 i 44. Kolumna ta przeszła przez most na Huerbie i posuwała się drogą w stronę bramy Santa Engracia. Po opanowaniu bramy miała kierować się na Plac del Carmen i zająć domy po prawej stronie tego placu.
Kolumna ataku lewego dowodzona była przez generała Grandjean. Jej trzon tworzył 2 pułk piechoty Legii Nadwiślańskiej, poprzedzany przez 6 kompanii wyborczych z pułku 2 i 3 Legii Nadwiślańskiej i batalionu 47 pułku liniowego. Kierunek ataku wyznaczał lewy brzeg Huerby, wieża del Pino i brama Carmen.
Skrajne pozycje na lewym i prawym skrzydle zajmowały oddziały polskie. Przed zamkiem Aljafferia manewrował pułk 3 Legii Nadwiślańskiej (bez kompanii wyborczych) pozorując atak w tym kierunku, a 300 lansjerów polskich pilnowało przedmieścia, przejścia przez Gallego i drogi do Katalonii. Reszta kawalerii francuskiej stała na stoku Monte Torrero.
O godzinie 1 po południu rozpoczął się najkrwawszy szturm pierwszego oblężenia Saragossy. Wojsko z okrzykiem Vive l'Empereur ruszyło naprzód.
Kolumna prawa, prowadzona przez pułkownika Roberta z 70 pułkiem piechoty i pułkownika Chłopickiego z 1 Legii Nadwiślańskiej, przeszła wpław Huerbę i przez wyłom weszła na teren klasztoru Santa Engracia. Pokonując opór obrońców posuwała się ulicą Engracia w kierunku Cosso. Dotarłszy do tego miejsca ustawiła się w linii przy tzw. szańcach Maurów na długości 40 metrów. Na wprost siebie miała wylot ulicy Saint Gil, gdzie Hiszpanie ustawili szaniec z baterią armat. Pułkownik Chłopicki postanowił przedostać się na drugą stronę Cosso, by dotrzeć do bramy del Angel i mostu na Ebro, po drugiej stronie miasta. W tym marszu, pod gęstym ostrzałem z ręcznej broni, oddział Chłopickiego dotarł do ciasnej uliczki Arco de Cineja. Pozostałe oddziały francuskie podzieliły swoje siły na dwie części. Jedna z nich, złożona z oddziału 14 pułku piechoty, skierowała się na lewo w stronę placu les Estravedes, gdzie połączyła się z kolumną idącą tzw. atakiem środkowym od bramy Santa Engracia. Razem już maszerowały w stronę bramy Saint Ildephonse. Druga część wojska, atakującego od strony klasztoru Santa Engracia dotarła do placu Madeleine i podążała ku dawnej bramie do Walencji, usytuowanej u wylotu ulicy Mayor. Brama została otwarta, ale wojsko nie mogło już dalej iść, gdyż naprzeciw wyszły mu oddziały hiszpańskie, stojące przy bramie del Sol. Na ulicy la Trinite Hiszpanie ustawili działo skierowane prosto na kolumnę francuską, która dodatkowo została zaatakowana z boku od ulicy San Lorenzo przez silny oddział z pobliskiego domu. Kolumna francuska, wzięta w dwa ognie, znalazła się w krytycznym położeniu. Wyparta w stronę placu la Madeleine, obsadziła wylot ulicy del Medio, kryjąc się w ruinach domu niedawno zniszczonego wybuchem prochu. W ten sposób dwa spośród trzech oddziałów ataku prawego utknęły w miejscu. Jedyną korzyścią tej sytuacji było umożliwienie odwrotu kolumny pułkownika Chłopickiego z pułapki ulicy Arco de Cineja, która okazała się być nie tylko kręta i wąska, ale po prostu ślepa. Widząc trudne położenie, osaczony przez Hiszpanów, chciał Chłopicki zabarykadować się w którymś z domów i bronić się do nadejścia pomocy. Niestety znalazł się w zasięgu działa i został ranny w nogę. Na pomoc pospieszył mu chirurg pułku, Kitz, którego też dosięga armatnia kula. Sytuacja jest dramatyczna, grenadierzy otaczają murem swego pułkownika i pośród kul wycofują się, ponosząc liczne straty. Linia Cosso pozostała niezdobyta. Ponadto obrońcy bramy Quemada na odgłos walki w centrum miasta pospieszyli w tym kierunku. Idąc od cmentarza św. Michała obsadzili działami ulicę de la Para i zablokowali wojskiem wszystkie ulice w tej części miasta, wychodzące równolegle na Cosso.
Kolumna lewa, która weszła do miasta przez bramę Carmen idąc w stronę placu del Carmen i klasztoru Santa Fe, spotkała na swojej drodze część obrońców bramy Portillo, prowadzonych przez Santiago Sasa. Obrońcy doskonale orientowali się w ciasnych ulicach i dążyli do tego, by razić nieprzyjaciela z paru stron. Tak stało się i teraz. Hiszpanie zajęli jeden z domów przy ulicy Santa Fe i zaczęli masakrować wroga z przodu i z boku. Kolumnę polską, prowadził kapitan Ball. Razem z pułkiem 44 dotarli do placu Carmen, którego broniła jedna armata i granatniki. Artylerzyści hiszpańscy zimną krwią patrzyli na masę wojska, wylewającą się z ulicy i nie myśleli o ucieczce. Trzeba ich było zakłuć na działach, by iść dalej. Z czterech ulic wychodzących na plac Carmen trzy były obsadzone przez Hiszpanów. W tym położeniu atakujące pułki, 2 nadwiślański i 44 liniowy, ponosiły wielkie straty. Zaczęła się walka o każdy dom o każdą ścianę. Bronił się klasztor karmelitański, kilkakrotnie zdobywany, znowu był tracony, aż w końcu został podpalony i opuszczony, zarówno przez obrońców, jak i atakujących. Dantejskie sceny rozgrywały się w szpitalu generalnym. Chorzy uciekając przed ogniem wyskakiwali z okien wprost na bagnety żołnierzy. Na ulicę wychodzili szaleńcy, którzy uciekli z cel.
Na wszystkich odcinkach wrzała walka, pod koniec dnia "miasto wyglądało jak wulkan podczas eksplozji, ulice zasłane były trupami".15 Ostatecznie udało się zająć Cosso, plac Estraverdes, ulicę Saint Gil i de la Para, szpital, klasztor św. Józefa, klasztor Saint Diego i Santa Fe, a także pałace księcia Sastago i księcia Fuentes. Oficjalny komunikat mówił o zdobyciu 14 klasztorów, trzech czwartych części miasta, zbrojowni i magazynów.16 Atak kosztował Francuzów 462 zabitych i 1505 rannych. Wśród tych ostatnich byli: generał Verdier i generał Bazancourt. Dowództwo wojsk oblężniczych przejął generał Lefebvre Desnouettes.17
Walka została przerwana, głównie z braku amunicji po obu stronach. Brygadier Torres, komendant miasta, skarżył się, że brakuje mu żywności i wsparcia. Odpowiedzią było nadejście markiza de Lazan, który przyprowadził z Osera batalion gwardii hiszpańskiej, 3 działa i 2 wozy prochu. W ciągu nocy oblężeni budowali umocnienia. Jedno na ulicy Saint Gil i na targowisku, by uniemożliwić dostęp do mostu po przeciwnej stronie miasta nad Ebro; drugie w klasztorze Saint Ildephonse dla ostrzału ulicy del Azogne; trzecie w szpitalu ozdrowieńców, by bronić dostępu na tyły bramy Portillo i do dzielnicy Saint Paul.
Również Francuzi okopali się na swoich pozycjach, by noc spędzić w zdobytej części miasta. Na ulicę Santa Engracia sprowadzono oddziały rezerwowe: 14 pułk liniowy i 3 Legii Nadwiślańskiej i obsadzono nimi klasztor św. Franciszka, którego wieża była jeszcze zajęta przez Hiszpanów.
Następnego dnia, 5 sierpnia, generał Verdier w nadziei załamania się ducha obrońców po zdobyciu części miasta, przesłał przez jeńców nową propozycję kapitulacji. Odpowiedź była odmowna i walki zaczęły się na nowo. Linię frontu stanowiła główna arteria miasta, Cosso. Wojsko praktycznie działało w warunkach okrążenia, bo z sąsiednich domów leciał na nich grad kul. Punktem oporu były wieże, okna, balkony i dachy. Hiszpanie nie poprzestawali tylko na obronie, ale też atakowali budynki zajęte wcześniej przez Francuzów, jak na przykład domy przyległe do szpitala generalnego. Choć Francuzi mozolne zdobywali dom za domem i dotarli wreszcie do ogrodów klasztoru Panien Jerozolimskich, to w wielu innych punktach niestety musieli się wycofać. Hiszpanie wdarli się do klasztoru Santa Catalina, przyległego ogrodu botanicznego i klasztoru Trynitarzy w sąsiedztwie bramy Carmen. Piechota wycofywała się z braku amunicji.
Spróbowano kontrataku. Ustawiona na ulicy Santa Engracia bateria (kpt. Huppé), skierowana w stronę wylotu pechowej ulicy Arco de Cineja, osłaniała atak po lewej stronie placu Carmen na szpital ozdrowieńców i klasztor Saint Ildephonse. Atak ten prowadzony kilkakrotnie, przy wsparciu dwóch baterii ruchomych, też został odparty. Z klasztoru św. Franciszka atakował Cosso 3 pułk nadwiślański. Hiszpanie próbowali nawet podstępu, by zdobyć tę pozycję i nie pozwolić na przekroczenie głównej arterii miasta. Wywiesili białą chorągiew na znak poddania się. Oficer 3 pułku wysłał w ich stronę sierżanta z białą chustą, na znak przyjęcia kapitulacji. Tłum Hiszpanów zaczął wychodzić z domów i cisnąć się w stronę klasztoru. Jeden z polskich żołnierzy spostrzegł, że Hiszpanie kryją pod płaszczami broń. Natychmiast dano do nich ognia, wywiązała się walka, w której Polacy stracili wielu oficerów i żołnierzy, a porucznik Pągowski dostał się do niewoli. Walki z 5 sierpnia kosztowały oblegających 300 - 400 ludzi.
Palafox, który w dniu szturmu 4 sierpnia opuścił Saragossę w celu przeprowadzenia nadciągających posiłków z Leridy, zbliżał się do miasta z 4000 ludźmi regularnego wojska, dużą liczbą ochotników i konwojem 600 wozów z żywnością i amunicją. Gen. Lefebvre Desnouettes, który 5 sierpnia objął dowództwo po rannym gen. Verdier, wysłał przeciw nim dwa bataliony piechoty i polskich lansjerów. Pod Villa Major natknęli się na straż tylną kolumny Palafoxa. Dwa szwadrony ułanów śmiałym atakiem rozproszyły wojsko, jazda uciekła a eskortę piechoty, woltyżerów aragońskich, broniących się dzielnie, ułani wykłuli lancami, tracąc też kilku żołnierzy. Łupem zwycięzców padło około 400 wozów, kasa i bagaże, ale jak pisze z żalem W. Dobiecki "zabrała przybyła piechota, co tylko było z odzieży, bielizny, potrzeb obozowych na tych wozach, ułanom tylko się nieco pieniędzy dostało".18 Na pobojowisku został 4 szwadron lansjerów, a reszta wróciła do obozu na lewym brzegu Ebro. Prowadzone opieszale i zbyt małymi siłami działania przeciw Palafoxowi nie doprowadziły do zniszczenia jego kolumny i 9 sierpnia wszedł on do miasta, dodając mieszkańcom otuchy do dalszej walki.
Francuzi wprawdzie przez trzy dni okupowali prawie dwie trzecie zdobytego miasta, ale wojsko było wyczerpane walką i w każdej chwili mogło dojść do kontrataku. Wszystko zresztą zaczynało działać na ich niekorzyść. Dupont kapitulował pod Bailen, król Józef opuścił Madryt, 7 sierpnia przyszedł rozkaz gen. Beillard o przerwaniu oblężenia i podjęciu próby doprowadzenia do kapitulacji. Ale Aragończycy nawet o tym nie myśleli, tym bardziej, że 9 sierpnia Palafox przyprowadził posiłki. Dowiedzieli się też, że armia Walencji maszeruje z pomocą, a armia Andaluzji wkroczyła do Madrytu. W tej sytuacji Francuzi znaleźli się na przegranej pozycji. 13 sierpnia odebrano rozkaz króla Józefa, by tej jeszcze nocy zwinąć oblężenie. Rozpoczął się ostatni akt dramatu. Odwrót.
Najpierw ewakuowano rannych. Przebieg tej operacji możemy prześledzić dzięki wspomnieniom anonimowego podporucznika z 2 pułku Legii Nadwiślańskiej.19 Ranni byli dowożeni do Kanału Królewskiego, skąd na barkach, ciągniętych na brzegu przez osły, płynęli do Tudeli. Dalej jechali na chłopskich wozach hiszpańskich, których konstrukcja bardzo dziwiła Polaków. Był to bowiem rodzaj dwukółki, "jakiej u nas do wożenia piasku lub śmieci używają",20 a do tego koła zrobione były z pełnych bali, bez szprych, na trwałe przymocowanych do osi, które nigdy nie smarowane wydawały podczas jazdy nieprzyjemne dla ucha skrzypienie. Wozy ciągnięte były przez woły w jarzmie. Taka karawana powoli zmierzała w stronę Pampeluny. 21 sierpnia 350 rannych z Pampeluny zostało ewakuowanych do St. Jean Pied de Port na granicy z Francją, a później już do Bajonny. Podróż była niebezpieczna i ciężka. Cały czas zachodziła obawa napaści przez "gerylasów", a wielki upał i kamienista droga dopełniały miary cierpienia.
W Saragossie tymczasem przygotowywano się do odwrotu. Opuszczone przez wojsko zdobyte domy zostały wypełnione palnymi sprzętami i podminowane, miny podłożono też pod szpital, klasztor Santa Engracia i klasztor św. Józefa. W nocy z 14 na 15 sierpnia wszystkie korpusy ruszyły drogą w kierunku Tudeli. Ciężkie działa oblężnicze zostały zatopione w kanale, by nie opóźniać marszu. Jako tylna straż, na Monte Torrero został 3 szwadron lansjerów polskich z kapitanem minerów, który czuwał nad wysadzeniem zdobytego miasta. O północy miny zostały podpalone. Początkowo wydawało się, że nie wybuchną, bo długi czas nic się nie działo, ale wkrótce wycofujące się wojsko ujrzało dzieło swego zniszczenia: "Całe kościoły, klasztory, domy wznosiły się w powietrze i w gruzach rozsypane wracały na ziemię; ludzie wyrzuceni jak ptaki wydawali się w płomieniach. W tym momencie powstał wrzask w części miasta niezdobytej, któren uderzeniem we wszystkie bębny naszej armii i odgłosem trąb zagłuszony został.(...) Tak więc imieniny cesarza Napoleona obchodziliśmy nie zwycięstwem, ale najokropniejszym z wypadków wojennych zniszczeniem."21 W pogoń za tylną strażą ułanów rzuciło się 300 jeźdźców hiszpańskich, ale przywitani kartaczami z baterii kpt. Huppé, szybko się wycofali. Pierwszym etapem marszu armii francuskiej było Alagon, wieczorem zaś, 15 sierpnia wyruszono do Tudeli. Tymczasem do Saragossy dotarła armia Walencji w sile 15 000 ludzi i natychmiast ruszyła w pogoń. W okolicach Tudeli polscy lansjerzy często musieli walczyć z coraz liczniejszymi powstańcami z guerilli, ale generał Verdier postanowił zaczekać w tym mieście 4 dni, by umożliwić ewakuację wszystkich rannych do Pampeluny, gdyby się to nie udało, ich los byłby przesądzony, staliby się ofiarami zemsty Hiszpanów. Czasu jednak było niewiele. Pojawiły się przednie straże nadciągającej armii i zostały zniesione przez ułanów polskich pod Fontilas. 19 sierpnia armia przekroczyła Ebro, spaliła most i ruszyła w kierunku Millagro, Villafranca, Caporoso, by połączyć się z resztą wojska króla Józefa w Lodosie.
Oblężenie pochłonęło po stronie Francuzów 3500 ludzi zabitych i rannych i w tym momencie ta ofiara wydawała się być daremną.

DODATKI.

 

Stan wojska użytego podczas pierwszego oblężenia Saragossy.22

 

Sztab główny.


Baron Verdier - gen. dywizji, dowódca naczelny,
Gressot - adiutant komendant, szef sztabu,
Maisonnevue - szef batalionu, adiutant,

Piechota i kawaleria.

 

1 dywizja, gen. Lefebvre - Desnouettes.

 

1 brygada, gen. Grandjean.


2 pułk Legii Nadwiślańskiej - 2 bataliony 1376 ludzi,
70 pułk liniowy - 1 batalion 379 ludzi,
1 batalion marszowy - 1 batalion 581 ludzi,
6 batalion marszowy - 1 batalion 656 ludzi,

2 brygada, gen. Habert.


1 pułk Legii Nadwiślańskiej - 2 bataliony 1243 ludzi,
2 pułk uzupełnienia rezerwowego - 2 bataliony 1030 ludzi,
47 pułk liniowy - 1 batalion 420 ludzi,
15 pułk liniowy - 1 batalion 441 ludzi,

Brygada kawalerii.


Lansjerzy polscy - 3 szwadrony 717 ludzi 713 koni,
6 szwadron marszowy - 1 szwadron 217 ludzi 215 koni,
Kawaleria hiszpańska - 1 szwadron 31 ludzi 32 konie

2 dywizja, gen Gomes Freyre (Portugalczyk)

 

1 brygada.


119 pułk liniowy - 3 bataliony 1173 ludzi,
7 batalion marszowy - 1 batalion 331 ludzi,

2 brygada.


5 regiment portugalski - 1 batalion 265 ludzi,
Batalion szaserów portugalskich - 1 batalion 288 ludzi,

Rezerwa.

 

Brygada płk. Pire.


3 pułk Legii Nadwiślańskiej - 3 bataliony 1332 ludzi,
Grenadierzy i szaserzy wyborczy - 1 batalion 971 ludzi,
3, 8 i 9 szwadron marszowy - 3 szwadrony 276 l. 287 k

Brygada gen. Besanqourt.


14 pułk liniowy - 2 bataliony 1488 ludzi,
44 pułk liniowy - 2 bataliony 1614 ludzi,
11 szwadron marszowy - 1 szwadron 205 l. 205 k.

Razem: 15065 l. 1452 k.

Artyleria.

 

Sztab główny.


Roquefer, szef batalionu, dowódca artylerii;
Gaudeuard, szef batalionu,
Brion, kapitan, directeur de parc,

Wojsko.


7, 8 i 9 kompania artylerii pieszej i różni detaszowani - 275 ludzi,
pociągi - 286 ludzi 500 koni,

Razem: 561 ludzi 500 koni.

Inżynieria.


Lacoste, pułkownik, adiutant Cesarza, dowódca inżynierii,
Dabadie, szef batalionu,
Combes, kapitan,
Leroux, kapitan,

Stan garnizonu Saragossy 13 sierpnia 1808.23

Ludzie
Karabiny
Lance

3 batalion gwardii królewskiej hiszpańskiej - 470     470
Pułk Ferdynanda VII - 808     300
Pułk Estramadury - 925     524
1 batalion ochotników aragońskich - 606     430
2 batalion ochotników aragońskich - 1043     962
Batalion strzelców aragońskich - 588     588
Batalion rezerwy generalnej - 379     334
1 batalion pułku lekkiego Saragossa - 577     200
2 batalion pułku lekkiego Saragossa - 640     85
1 tercia ochotników aragońskich - 191     148
2 tercia ochotników aragońskich - 195     119
3 tercia ochotników aragońskich - 782    515
4 tercia ochotników aragońskich - 878    500
5 tercia ochotników aragońskich - 634     104     67
Tercia D. Geronimo Torres - 327    79
Tercia Barbastro - 1112    650     220
Tercia Hueska - 1865    1865
Pułk cudzoziemski szwajcarski - 84    71
Szaserzy portugalscy - 62    62
Kompania cudzoziemska Casamajor - 90    90
Dwie kompanie mikeletów z Leridy - 200    200
Kompania z Monzon - 156    74    70
Kompania z Cerezo - 298    298
Kompania obywatelska z Saint-Paul - 154    154
Kompania z Tauste - 106    -
Lansjerzy Almunia - 109    9     100
Kompania z Benevente - 36    36

Razem: 13 375    8927     457

PRZYPISY:

1. Foy M. S., Geschichte des Kriegs auf der pyrenaischen Halb-Insel unter Napoleon, tłum. Pułkownik Puttrich, Leipzig 1828, t. 3, s. 275.
2. Ibidem, s. 251-258.
3. Mroziński J., Oblężenie i obrona Saragossy w latach 1808 - 1809 ze względem szczególniejszym na czynności korpusu polskiego, Kraków, 1858, s. 15.
4. Belmas J., Journaux des sieges faits ou soutenus par les francais dans la peninsule, de 1807 a 1814, Paris 1836 - 1837, t.2, s.26.
5. Ibidem, s. 33.
6. Chłopicki J., Bitwa pod Epilą, [w:] "Czas. Dodatek miesięczny" 1858, t. XI.
7. Mroziński J., op. cit., s. 20.
8. Belmas J., op. cit., s. 68-69.
9. Dobiecki W., Pismo pułkownika (...) do ś.p. generała Kazimierza Tańskiego jako pamiętnik o pułku jazdy Legionów 1808 1812, [w:] "Czas. Dodatek miesięczny" 1859, t. XV.
10. Belmas J., op. cit., s. 46.
11. Ibidem, s. 48-50.
12. Dobiecki W., op. cit.
13. Belmas J., op. cit., s. 55.
14. Foy M. S., op. cit., 363.
15. Belmas J., op. cit., s. 63.
16. Opis wypadków w Hiszpanii, [w:] "Gazeta Warszawska" 1808, s. 1239-1244.
17. Belmas J., op. cit., s. 64.
18. Dobiecki W., op. cit.
19. Saragossa w roku 1809. Wyjątek z niedrukowanych dotąd pamiętników, [w:] "Biblioteka Warszawska" 1850, t.IV.
20. Ibidem.
21. Dobiecki W., op. cit.
22. Belmas J., op. cit., s. 74-75.
23. Ibidem, s. 113.

BIBLIOGRAFIA:

1. J. Belmas, Journaux des siegés faits ou soutenus par les françois dans la péninsule, de 1807 á 1814, Paris 1836-1837, t. 2.
2. W. Dobiecki, Pismo pułkownika Wojciecha Dobieckiego do ś.p. jenerała Kazimierza Tańskiego jako pamiętnik o pułku jazdy legionów, 1808 - 1812, [w:] "Czas" Dodatek miesięczny, 1859, t. XV.
3. M. S. Foy, Geschichte des Kriegs auf der pyrenäischen Halbinsel unter Napoleon, przeł. Oberst Puttrich, Leipzig 1828, t. 3.
4. S. Kirkor, Legia Nadwiślańska 1808 - 1814, Londyn 1981.
5. J. Mroziński, Oblężenie i obrona Saragossy w latach 1808 -1809,ze względem szczególniejszym na czynności korpusu polskiego, Kraków 1858.
6. Opis wypadków w Hiszpanii, [w:] "Gazeta Warszawska" 1808, s. 1239 - 1259.
Saragossa w roku 1809, [w:] "Biblioteka Warszwska" 1850, t.IV.
7. K. Wojciechowski, Pamiętniki moje w Hiszpanii, Warszawa 1978.
8. R. Załuski, Chłopicki w Hiszpanii, [w:] "Czas. Dodatek miesięczny" 1856, T. I. s. 332-377 i 595-623.

Opracował: Zenobi