Nasza księgarnia

Jean Filibert Sérurier (1742 - 1819)

Posted in Marszałkowie Cesarstwa

Jako trzynastoletni chłopiec był już porucznikiem milicji, w wieku lat siedemnastu został chorążym w pułku La Beauce, po trzydziestu czterech latach ciężkiej służby, w chwili wybuchu rewolucji, doszedł zaledwie do stopnia majora. Stał się zapalonym republikaninem i wkrótce otrzymał dowództwo dywizji. Serurier w każdej swej myśli, w każdym słowie, w każdym ruchu był żołnierzem starej królewskiej szkoły. Był powolny i odważny, dokładny i ostrożny. Był surowym rygorystą, lecz dbałym o podkomendnych zwierzchnikiem. Jeśli żołnierze jego bezustannie ćwiczyli się w maszerowaniu czwórkami, niczego więcej od nich nie żądał, sam zaś wtedy cały swój czas poświęcał na zapewnienie im dobrego pożywienia i kwater. W czasie działań wojennych ciągle objeżdżał placówki, wglądał sam we wszystkie drobiazgi i widział wszystko w najczarniejszych barwach. Nic przeto dziwnego, że nie miał nigdy jasnego poglądu na całość. Rozwój sztuki wojennej był mu najzupełniej obcy. O jego zapatrywaniach na prowadzenie wojny najlepiej świadczy zdarzenie z kampanii 1796 roku. Gdy pewnego razu otrzymał rozkaz zaatakowania Piemontczyków pod Mondovi, nie mógł się zdobyć na lepszą taktykę niż uszykowanie swych wojsk w trzy równoległe kolumny, w równych odstępach od siebie, które szły do ataku krokiem jak na paradzie. Sam zaś, z szablą w ręce, szedł na dziesięć kroków przed środkową kolumną. A co jest najzabawniejsze - to to, że atak ten został uwieńczony najzupełniejszym powodzeniem. Serurier był człowiekiem uczciwym pod względem pieniężnym, szczerym i otwartym. I chociaż już od dawna zatracił wszelką zdolność inicjatywy, choć zupełnie nie był w stanie pojąć ani nowych błyskawicznych taktyk, ani piorunująco szybkich marszów, ani nowoczesnej pogardy dla geometrycznych ugrupowań wojsk i dla tych zasad prowadzenia wojny, w których wyrósł, to jednak jego uczciwość, zalety charakteru i długa służba wojskowa czyniły z niego wartościowe ogniwo pomiędzy dawnym a nowym porządkiem rzeczy. Był to człowiek wysokiego wzrostu, posępny, o dużej nieporuszonej twarzy, z wielką blizną na wardze. Wyglądał na to, czym był w istocie - na dość głupiego żołnierza.

 

A. G. Macdonell, Napoleon i jego marszałkowie