Bitwa pod Hanau (30-31 października 1813)
Po klęsce pod Lipskiem 16 - 19 października 1813 r., pozostałości Wielkiej Armii wycofywały się w kierunku Renu, aby schronić się we Francji i przeformować jednostki do nowych walk. Ale na drodze pojawiło się nowe niebezpieczeństwo: armia bawarska, dawny sprzymierzeniec Francuzów zagradzała im drogę, gotowa nie pozwolić na bezpieczny odwrót. Nie zbiło to z tropu Napoleona, zdecydowanego utorować sobie drogę za wszelką cenę...
Po bitwie pod Lipskiem Napoleon cofał się na Erfurt, gdzie udało mu się zgromadzić 23 października około 100 tys. ludzi. Niepokojeni bez przerwy przez Kozaków, Francuzi kierowali się w kierunku Frankfurtu i Moguncji. Dyscyplina spadała sukcesywnie a liczba maruderów wzrastała z dnia na dzień. Dodatkowo w szeregach pojawił się tyfus, który trawił powoli wycieńczonych kampanią żołnierzy.
W Fuldzie Napoleon dowiedział się o ruchach bawarskiego generała Wrede, który miał zamiar przeciąć odwrót Francuzom, biorąc ich w dwa ognie z pozostałymi siłami koalicjantów. Bawaria, sprzymierzeniec Francji od 1805 r., opuściła ją jeszcze przed batalią lipską. Przez traktat w Ried, podpisany 8 października z Austrią, zobowiązała się do wystąpienia ze Związku Reńskiego i wystawienia w pole 36 tys. ludzi do walki z Napoleonem.
FAŁSZYWE KALKULACJE WREDEGO
Na wieść o katastrofie lipskiej Wrede zdecydował się przeciąć Francuzom drogę odwrotu i nie dopuścić ich do Frankfurtu. Aby to osiągnąć skierował swe oddziały w kierunku miasta Hanau, położonego na trasie, którą poruszali się Francuzi, w połowie drogi między Gelnhausen a Frankfurtem. Jego wojska pojawiły się w Hanau 28 października.
Siły austro - bawarskie:
Korpus bawarski:
dywizja piechoty Beckersa
dywizja piechoty Lamotte'a
dywizja kawalerii
Korpus austriacki - feldmarszałek-porucznik baron Fresnel:
dywizja piechoty Bacha
dywizja piechoty Trautenberga
dywizja kawalerii Spleny'ego
Oddział partyzantów rosyjskich Czernyszewa i Płatowa
Razem: ok. 43 tys. ludzi i 98 dział
Nie zorientowany w sytuacji strategicznej Wrede był przekonany, że Napoleon z większością swoich sił porusza się drogą na Koblencję, bardziej na północ i że zaatakuje tylko kolumnę flankową, zdemoralizowaną odwrotem, liczącą najwyżej 20 tys. ludzi. Poza tym bawarski generał był przekonany, że Francuzi są mocno naciskani przez sprzymierzonych i że zostaną wzięci w dwa ognie. W rzeczywistości pościg był ślamazarny, bowiem alianci nie byli w stanie wypracować porozumienia w tym względzie. Tak więc Wrede, wbrew własnym przypuszczeniom, stawił czoła całej armii francuskiej, dowodzonej osobiście przez Napoleona.
Dnia 29 października Francuzi zatrzymali się w pobliżu Gelnhausen; tam dowiedzieli się, że Bawarczycy zajęli Hanau. Wrede wysłał w kierunku tego miasteczka oddziały wydzielone, które cały dzień niepokoiły straż przednią Francuzów (korpus marszałka Macdonalda). Zbliżyła się ona wieczorem do miasteczka Langenselbold, gdzie Macdonald znalazł niezamieszkały lecz umeblowany pałac, należący do księcia Isemburg. Cesarz spędził tam noc.
Generał Dumonceau opisuje uczucia, jakie mieli Francuzi na wieść o odstępstwie Bawarczyków: Okoliczności wydawały się nam mocno niepokojące. Zadawaliśmy sobie pytanie jak Cesarz, naciskany z tyłu, zatrzymany z przodu, atakowany na wszystkich odcinkach, widzący stan dezorganizacji armii, wybawi nas z kłopotu. Świadomy niebezpieczeństwa Napoleon skonsultował się w nocy z marszałkami na temat dyspozycji, które należy wydać, bowiem raporty z rozpoznania nie pozostawiały wątpliwości co do intencji Wredego. Rilliet de Constant, podporucznik kirasjerów, widział Cesarza przejeżdżającego przez stanowiska jego dywizji i słyszał takie słowa, wypowiadane podniesionym głosem: Bawarczycy próbują przeszkodzić nam w odwrocie, są dosyć sprytni. Musimy ich zdeptać po drodze! Te proste słowa podniosły morale żołnierzy i rankiem 30 października Francuzi byli gotowi do stawienia czoła nieprzyjaciołom. Wszystkie bagaże zostały skierowane na północ pod eskortą kawalerii generała Lefebvre - Desnouëttes.
DYSPOZYCJE AUSTRO - BAWARSKIE
Zatrzymajmy się na chwilę nad polem bitwy. Hanau znajduje się pośrodku rozległej równiny, jesienią bagnistej ze względu na opady deszczu. Duża droga biegnąca z Gelnhausen przekracza bujny las Lamboy i otacza miasto, nie dotykając go. Rzeka Kinzig, o stromych brzegach tworzy zakole, które ogranicza wylot lasu; Hanau znajduje się na drugim brzegu. Droga zostawia Kinzig po lewej, dochodząc do szosy na Frankfurt. Dodajmy, że w dolinie Kinzigu istniały liczne fermy i wioski, otoczone niewysokimi murkami, a także mosty; przy wejściu do doliny znajduje się wazów Gelnhausen, który musiał być za wszelka cenę zdobyty przez Francuzów.
Wrede rozłożył swe wojska na pozycji wybranej w pośpiechu. Centrum, sformowane z 9 batalionów i 4 szwadronów w dwóch liniach, stało na drodze z Gelnhausen, naprzeciw lasy Lamboy, z Kinzig za plecami. Jego lewe skrzydło było izolowane na południe od rzeki, z jednym mostem, skupiając większość sił. Część artylerii stała na pagórku na północny - wschód od miasta, poza tym 28 dział kryło ogniem drogę, osłaniane przez gęste tyraliery, rozrzucone w lesie. Kawaleria była zmasowana na skrzydle prawym. W samym Hanau została dywizja Bacha.

Dotarłszy do skraju lasu, piechurzy francuscy musieli się zatrzymać, widząc prze sobą nieprzyjaciela rozwiniętego do bitwy, krytego przez silną artylerię. Na szczęście Austro - Bawarzy nie byli w stanie zauważyć, że Francuzi są w bardzo słabi. Macdonald nakazał kilka szarż kawalerii, aby zakryć piechotę, ale nie mógł wyjść z lasu. Zwrócił się więc do Napoleona, który wahał się z rzuceniem Gwardii do boju, krzycząc: Do diabła! Będziemy wszyscy zgubieni, jeżeli nie pojawi się natychmiast!
WALKA W LESIE

Strzelcy zagłębili się w tyralierach w las, pod ogniem nieprzyjacielskim. Jak przekazuje Parquin, Bawarczycy [...] nie oczekiwali uli na miód, jak nazywali bermyce grenadierów i strzelców Starej Gwardii. Ta elita armii wzbudzała postrach wszędzie, gdzie się pojawiła. Griois kontynuował: Jest niemożliwym wyobrażenie sobie rozmachu tych dzielnych szaserów. Najbardziej żwawi znajdowali się na przedzie i to oni skrzyżowali pierwsi bagnety z nieprzyjacielem.
Cambronne był całkowicie pochłonięty atakiem i za całą eskortę służyli mu: kapral i dwóch żołnierzy. Przed nim oficerowie bawarscy próbowali zawrócić uciekających ale ich wojska, naciskane mocno, zaczęły pośpiesznie się wycofywać. Las został przekroczony, jednak po dotarciu do skraju, żołnierze Cambronne'a znaleźli się przed artylerią bawarska i otrzymali kilka śmiertelnych salw. Pod Cambronnem zabito konia. Zsunął się ze swoim wierzchowcem do głębokiej fosy. Uważano go za zabitego, ale szybko się podniósł, wydostając spod konia, cały zakrwawiony i ocierający strzępy zwierzęcia, które pokryły mu twarz. Macając całe ciało, powtarzał: To nic, nic mi nie jest! Jednak szok był ciężki i dzielny pułkownik musiał opuścić pole bitwy. Za swoja postawę pod Hanau, otrzyma wkrótce nominację na generała brygady.
Około południa Francuzi wypchnęli Austro - Bawarów z lasu, ale nie mogli posunąć się dalej z powodu baterii nieprzyjacielskich, które otworzyły ogień natychmiast po pojawieniu się żołnierzy napoleońskich w polu rażenia. Napoleon znajdował się na skraju lasu, na drodze z Gelnhausen. Kule ścinały gałęzie nad jego głową, generałowie nalegali, aby nie narażał niepotrzebnie życia, ale Cesarz nie ruszył się z miejsca. Piechota Gwardii, która stała w kolumnach ściśniętych pomiędzy drzewami, cierpiała od ognia. Pocisk, który upadł pod nogi konia Napoleona, zranił strzelca konnego z eskorty. Cesarz zażył tabaki, zbliżył się do kolumny i powiedział, że [...] pięćdziesiąt ramion musiałoby odpaść, aby poruszyć jedną głowę. Gwardia pozostała niewzruszona.
DZIAŁA DROUOTA
Rozpoczął się pojedynek artyleryjski: Dał się słyszeć trzask łamanych drzew, pośród huku wystrzałów artyleryjskich i muszkietowych. (Griois). Napoleon przesunął do przodu kawalerię, która debuszowała spośród drzew w wielu miejscach. Początkowo jej wysiłki przyniosły sukces: wyparła nieprzyjaciela w kierunku wąwozu, gdzie miał swoją artylerię. Jednak tam, została wystawiona na silny ogień z najbliższej odległości. Wrede nakazał szarżę karabinierom bawarskim. Rzucili się do galopu - mimo że pod francuskim ogniem - zdołali dotrzeć do dział. Sam Drouot, ze szpadą w ręku, zagrzewał swych artylerzystów, którzy, chwyciwszy karabiny, ostrzeliwali wroga z bliska: Nieprzyjaciel zatrzymał się i zmienił kierunek. Ale kilkunastu kawalerzystów, zaślepionych przez zapał i wódkę, którą pili przed walką, wpadło na baterię, krzycząc i wymachując pałaszami nad swoimi głowami. Kilku zostało zranionych przez mych kamratów, pozostali zachowywali się jak szaleńcy, rzucając się na naszą kawalerię, sformowaną za baterią. Wszyscy niemal byli pozbawieni możliwości obrony i szybko zostali postrącani z koni i wzięci. (Griois).
Podczas gdy to wszystko działo się na równinie, po prawej, lansjerzy i strzelcy konni Gwardii podjęli walkę z chmarą Kozaków, rozsypanych na pagórkach, skąd zagrażali flance Francuzów. Kawalerzyści rozwinęli się pod osłoną regimentów gwardii honorowej. Napoleon rozkazał jeździe Sébastianiego i Nansouty'ego - grenadierom konnym, dragonom, strzelcom konnym, lansjerom, gwardii honorowej - kontratakować kawalerię austro - bawarską: Cesarz dał rozkaz i grom uderzył: najpierw szaserzy, potem grenadierzy; wszystko formowało masę, jakby ruszający się mur (Coignet). Kawaleria francuska uformowała się w kolumny czwórkami, na czele z dywizją kirasjerów Saint - Germaina. Artyleria przyszykowała się do ruchu naprzód, zaraz jak tylko jazda zdobędzie trochę terenu.
Rozwinęliśmy się na skraju lasu i, mimo gradu kul, granatów i pocisków, szarżowaliśmy bataliony bawarskie prawie z najbliższej odległości. Znaleźliśmy, poza linią drzew, przestrzeń równinną, która rozpościerała się przez nieprzyjacielem. Wypierając, odrzuciliśmy go do fosy, skąd miał wielkie trudności z wydostaniem się i gdzie sprawiliśmy wielką rzeź [...] Jednakże nowe bataliony pojawiły się szybko, aby zastąpić poprzedników, bowiem prawie wszyscy zostali unicestwieni. Zmusili nas do odstąpienia na kilka kroków [...] Rzuciliśmy się na nich w dziesięciu i, częściowo walcząc na bagnety, częściowo strzelając, odepchnęliśmy. Wówczas cała kolumna zaatakował na nowo i po raz trzeci przeszliśmy fosę, tym razem po moście z ciał. Wycofywali się w największym nieporządku. Byliśmy tak oburzeni ich zdradą i zachowaniem wobec nas, że nie dawaliśmy pardonu. Wielu z nich rzucało się na kolana i błagało o litość.
Lambry Jean - Jacques, Itinerarium brygadiera 2 regimentu Gwardii Honorowej, "La Sabretache", 1924, s. 76

Jak tylko kawaleria austro - bawarska została odparta, jazda francuska skierowała się ku czworobokom piechoty (regiment arcyksięcia Rudolfa) i na lewą flankę bawarskiej brygady Deroya. W międzyczasie generał Drouot przesunął swoje działa do przodu i rozpoczął ostrzał sił przeciwnika. Czworoboki zostały złamane i rozproszone. W desperackim wysiłku kawaleria nieprzyjacielska przeformowała się i próbowała atakować ponownie baterie francuskie. Odepchnęła ją kawaleria Gwardii, zadając ciężkie straty: To była najstraszliwsza rzeź, jaką widziałem w życiu! (Coignet). W tej walce okryła się chwałą gwardia honorowa (sformowana przed kampanią 1813 r. z młodzieży pochodzącej z rodzin bogatej burżuazji), szczególnie jej 3 regiment.
Około godziny 17-tej, świadomy wyczerpania zapasów amunicji, Wrede zdecydował się na odwrót. Planował wycofać się za Kinzig i utrzymać Hanau. Aby osłonic manewr, zarządził dywersyjny kontratak przeciw oddziałom Victora i Macdonalda. Widząc to niebezpieczeństwo Cesarz pchnął do tego sektora dwa bataliony Starej Gwardii, pod dowództwem generała Frianta.
Las rozbrzmiewał hukiem dział, powtarzanym przez echo. Kule świszczały w koronach drzew i ścięte gałęzie padały dookoła. Oko na próżno próbowało przeniknąć gęstwinę, można było tylko zauważyć błyski artylerii. W tej sytuacji bitwa zapowiadała się na długą. Nagle po naszej lewej rozległa się strzelanina i dał się słyszeć krzyk walczących. To był desperacki atak, którego Wrede próbował przeciw naszej flance. Cesarz wysłał grenadierów starej gwardii. Postawił na ich czele generał Frianta i wkrótce przemogli w tej ostatniej walce. Od tego momentu droga na Frankfurt stała dla nas otworem.
Baron Fain, Rękopis z 1813 r., Paryż 1829, s. 478 - 479.
Ogień artylerii trwał do nocy; do tego czasu Austro - Bawarzy opuścili całkowicie pole bitwy i wycofali się do Hanau. Francuzi zostali panami przedpól miasta i drogi na Frankfurt. Około północy Napoleon podjął decyzję o wkroczeniu do Hanau. W tym celu wydał rozkaz Macdonaldowi ostrzelania miasta z moździerzy. Wróg nie odpowiadał. Około 2 w nocy, po słabym ataku Francuzów, w czasie którego spłonęło kilka domów, Wrede ewakuował Hanau.
NASTĘPNY DZIEŃ
Rankiem Cesarz przyjął delegację rajców miejskich, która przybyła zdać Hanau na łaskę Imperatora. Napoleon wkroczył tam ze swoją Gwardią. Zostawiając miasto po lewej, Macdonald, który miał rozkaz zastąpić generała Souham (z korpusu Marmonta) wjechał do Hanau późnym popołudniem i zastał tam tylko 150 żołnierzy; reszta pośpiesznie oddalała się w kierunku Frankfurtu i Moguncji. W momencie, kiedy marszałek zasiadł do skromnego posiłku doniesiono mu, że wróg się zbliża. Macdonald zostawił strawę i wyjechał z miasta. Na rogatkach spotkał generała Bertranda, który maszerował, aby go zastąpić. Przyszły wielki marszałek pałacu zapytał, ile wojsk jest potrzebnych do odparcie uderzenia. Wiedząc, że Hanau nie jest przygotowane do obrony, Macdonald odpowiedział: Nawet wielu nie wystarczy!
Bertrand, który musiał zabezpieczyć ariergardę armii, nie dysponował licznymi siłami: dywizja Guilleminota, wsparta przez brygadę Morio de l'Isle trzymała most Lamboy na Kinzig. Włoska dywizja Fontanellego zatrzymała się w samym Hanau, podczas gdy dywizja Moranda stała w rezerwie na drodze do Frankfurtu. Ze swoimi niecałymi 4500 ludźmi Bertrand musiał powstrzymać atak około 20 tys. Austro - Bawarów. Wrede szybko zrozumiał, że Francuzi spieszą się bardzo, aby dosięgnąć Renu i nie mają zamiaru go ścigać. Dlatego postanowił spróbować szczęścia jeszcze raz.
Około godziny 15 dnia 31 października zaczął kontratak, poprzedzając go ostrzałem artyleryjskim. Francuzom udało się odepchnąć nieprzyjaciela od mostu, a nawet część jego wojsk przyprzeć do rzeki, gdzie liczni atakujący znaleźli śmierć. W tym czasie Wrede osobiście prowadził atak na przedmieścia na czele regimentów austriackich. Wdarł się do miasta w celu dotarcia tamtędy do mostu i odcięcia Francuzów od rzeki. Jednak jego wysiłki zostały zniweczone przez szaleńczą kanonadę, którą wszczęły działa Moranda. Wrede otrzymał poważną ranę w brzuch i jego oddziały zmieszały się. Feldmarszałek - porucznik baron Fresnel, który przejął dowodzenie, nakazał odwrót i wstrzymał wszelkie ataki. Ale już ich nie wznowił. Wieczorem Bertrand nakazał odwrót w kierunku Frankfurtu. Dnia 2 listopada 1813 r. Francuzi wkroczyli do Moguncji. Kampania 1813 r., dobiegła końca.
BILANS I STRATY
Straty Napoleona były mniejsze i oscylowały w granicach 4 - 4,5 tys. ludzi. Francuzi stracili jednak wielu maruderów, którzy dostali się w ręce sprzymierzonych w dniach poprzedzających - i następujących po bitwie pod Hanau. Liczbę takich jeńców pomiędzy 28 października a 1 listopada ocenia się na 10 tys. ludzi.
Bez względu na liczby, Hanau było ostatnim zwycięstwem Napoleona w Niemczech. Wrede nie był dla niego przeciwnikiem równorzędnym.