Maciej Kowalczyk, 200-lecie Wolnego Miasta Gdańska
burmistrz Gdańska von Gralath, 21 lipca 1807, w dniu proklamacji Wolnego Miasta Gdańska
Któż mógł wywróżyć dwóm synom alzackiej ziemi, że ich nazwiska wygrawerowane będą złotymi zgłoskami w wielkiej księdze historii za czyny związane z odległym portem nad Morzem Bałtyckim. François-Joseph Lefebvre i Jean Rapp, bo o nich mowa, trafili do Gdańska na skutek oblężenia tegoż w 1807 roku. Pierwszy dowodził siłami X korpusu, który po blisko 80 dniach (7 marca - 27 maja) zdobył miasto, drugi natomiast mianowany został przez Napoleona jego gubernatorem. Nie ulega wątpliwości, że przez pryzmat tych barwnych postaci postrzegane są dzieje specyficznego tworu państwowego - Wolnego Miasta Gdańska - stworzonego na mocy układów pokojowych w Tylży. Dzięki inicjatywie Muzeum Historycznego Miasta Gdańska, które zorganizowało wystawę poświęconą epoce napoleońskiej w "grodzie Neptuna" szerszej publiczności zaprezentowano zarówno wyżej wspomnianych jak i innych gdańskich bohaterów oraz środowisko w jakim przyszło im zmagać się ze zmiennymi kolejami losu. Otwarcie ekspozycji dla zwiedzających poprzedziła interesująca sesja naukowa. Miałem zaszczyt i przyjemność uczestniczenia w obu wydarzeniach...
Sympozjum
Z nieukrywaną ciekawością jechałem na Pomorze. Plan kampanii przedstawiał się nader smakowicie. 20 lipca sympozjum na temat Pierwszego Wolnego Miasta Gdańska, dnia następnego otwarcie wystawy o tej tematyce. Na pole bitwy obrany został Ratusz Główny (dla znających Trójmiasto tylko z pocztówek dodam, że zlokalizowany koło Dworu Artusa i słynnego Neptuna). Gospodarz - pan dyrektor Adam Koperkiewicz w oknach budynku polecił zawiesić portrety postaci z epoki, m.in. Napoleona, Talleyranda, księcia Józefa (odwiedził "perłę Bałtyku" w 1810 roku), Rappa czy księcia i księżnej Gdańska (czyli Lefebvre'a oraz jego żony zwanej Madame Sans-Gęne - pani Bez Źenady). Wydarzenie uświetnił swą obecnością wybitny badacz historii Gdańska napoleońskiego, prof. Władysław Zajewski, a także przedstawiciele białoruskich muzeów z Grodna i Wołkowyska.

Sesja

Szyld wystawy na murze Ratusza Głównego w Gdańsku
Pierwszym referatem uraczył zgromadzonych p. Adam Paczuski. Ikonografia dotycząca oblężeń miasta w 1807 i 1813 roku została okraszona krótkimi (z braku czasu) acz fascynującymi anegdotkami. Naszym oczom objawiły się dzieła artystów takich jak Constant de Bourgeois, Fort, Naudet, Rugendas, Roehn czy Zix. Nie brakowało również bezimiennych karykatur i propagandowych druków ulotnych. Szczególnie smakowitym kąskiem okazał się portret generała Rappa w towarzystwie polskich ułanów (!!!) autorstwa Lagrangée. Pod Gdańskiem dochodziło do zdarzeń, których uczestnicy byli potem owiani za sprawą malarskich wizji legendą. Do bohaterów tych zalicza się nietuzinkowy pułkownik Chambure, który w 1813 jeszcze w randze kapitana dowodził "diabelską kompanią". Słynna scena kiedy wkłada do zagwożdżonego moździerza list do rosyjskiego dowódcy oblężenia Aleksandra Wirtemberskiego odtworzył na płótnie na jego zamówienie sam Horace Vernet. Nie można zapomnieć o zaistniałym pod koniec wieku XIX w niemieckim malarstwie historycznym nurcie antyfrancuskim, będącym odbiciem napiętych stosunków obu państw (np. Roehling).

Reduta Kabrunna (według Verneta)

Wejścia Napoleona do Gdańska 1 czerwca 1807 (według Roehna)
Jako drugi mównicą zawładnął dr Andrzej Nieuważny, opowiadając ogólnie o Gdańsku w epoce napoleońskiej. Usłyszeliśmy o potężnych kontrybucjach i innych płatnościach nałożonych na miasto, o oligarchicznych rządach Senatu i jego antyplebejskiej postawie (m.in. odmawiał obniżki cen chleba i mięsa dla biedaków), o stratach ludności. Prelegent poddał uwadze słuchaczy potężne prerogatywy gubernatora francuskiego, który wpływał na obiór urzędników miejskich, odpowiadał za ściąganie należności względem Francji, miał pilnować przestrzegania blokady kontynentalnej, w jego rękach spoczywały wszelkie sprawy wojskowe, a Napoleon dekretem z 20 maja 1811 zadecydował, że w razie oblężenia władze cywilne będą mu całkowicie podporządkowane. Nieco później odbyła się prezentacja nowej książki dr Nieuważnego Napoleoński marszałek i alzacka praczka, a więc opowieści o wspomnianym małżeństwie Lefebvre.
Kolejnym prelegentem została dr Ewa Szymańska, która opisała życie codzienne w WMG. Głoszone poglądy natychmiast były dokumentowane przez liczne cytaty z pamiętników. Najpierw omówione zostało ciężkie warunki bytowania towarzyszące oblężeniu 1807 roku. Dowiedzieliśmy się jakim sposobem doprowadzano wówczas wodę do miejskich studni pomimo blokady francuskiej, i do jakiej wysokości dochodziły ceny towarów codziennego użytku. Warto przytoczyć podaną przez prelegentkę informację o sposobie wyżywienia i utrzymania w okresie oblężenia majętnych gdańszczan, którzy pomimo trudnej sytuacji pozostałych mieszkańców otrzymywali codzienne posiłki. Dzień w dzień ich ziomkowie obserwowali pochód służby niosącej prowiant swym panów, chroniącym się przed ostrzałem artyleryjskim na terenie Nowych Ogrodów. W większości kamienic tych szczęściarzy - elity ekonomicznej Gdańska - po jego kapitulacji, przydzielono kwatery oficerom i podoficerom francuskim. W domu Muehlów zamieszkał generał Ruffin, który o czwartej nad ranem lubił pograć na rogu.. Oprócz uciążliwych pasji goście naprzykrzali się również swym niepohamowanym obżarstwem i pijaństwem na koszt gospodarzy. Długi wojskowych miał pokryć częściowo tzw. Taffelgelt (kieszonkowe na posiłki), wypłacany z kasy cesarskiej. Dla Gdańszczan miłą odmianą jawiły się organizowane święta i inne fety (np. dzień urodzin/imienin Napoleona, proklamacja WMG, rocznica uchwalenia konstytucji 3 Maja, przyjazd żony generała Rappa). Jakże fatalnie kontrastują z tymi radosnymi wydarzeniami posiłki mieszkańców podczas oblężenia 1813: konie, psy, koty.
Nie poprawił nam humoru prof. dr hab. Edmund Kizik, który zaprezentował finanse WMG. Już przed 1807 "perła Bałtyku" miała długi, w większości w postaci pożyczek w bankach holenderskich. Podczas oblężenia gubernator Manstein i jego następca Kalckreuth zagarnęli kolejne kwoty na potrzeby wojenne, spore straty przyniósł też ostrzał francuski (zniszczone budynki mieszkalne, manufaktury, spichlerze). Możliwości płatnicze Gdańska oceniano przy dobrej koniunkturze na 65-80 mln franków. Natychmiast po zdobyciu miasta Napoleon nałożył kontrybucję 20 mln franków, za tajny traktat z Francją z 13 lipca 1807 (nie wszedł w życie) kolejne 10 mln. Francuzi naliczali procenty od nałożonych sum, żądali kolejnych zobowiązań: utrzymywania garnizonu, dostaw dla armii, zaopatrzenia twierdzy. Senat WMG liczył, że od 26 maja 1807 do 1 kwietnia 1813 ściągnięto 35 mln 639 tys. franków (Hamburg kosztowała epoka napoleońska aż 125 mln), nie wliczono tu na pewno szeregu łapówek, takowe otrzymywał m.in. Rapp, intendent generalny Chopin, urzędnicy komory celnej, także marszałek Soult jako patron konwencji z Elbląga (6 grudzień 1807). Zbieraniem funduszy na wszystkie opłaty zajmowali się sami Gdańszczanie, obowiązek płacenia spadał jednak (do 1813) na najbiedniejszych. Oprócz emitowaniu obligacji miejskich i podatków bezpośrednich zorganizowano aż 18 sesji wymuszonych na mieszkańcach pożyczek. Ciekawym rozwiązaniem było ogłaszanie loterii miejskiej (pierwsza 1 grudnia 1807). Tymczasem Francuzi bawili się w najlepsze, z kasy miejskiej zapłacono rachunki m.in. za trzydniowy pobyt Lefebvre'a (28-30 maja 1807: 2,6 tys. talarów, w tym 700 na napitki), za hulanki generała Milhaud i jego adiutantów (3 tys.).
Jerzy Michalak referatem na temat życia muzycznego i teatralnego w WMG starał się przekonać słuchaczy, że lata 1807-1814 to okres regresu kultury. Pod okupacją pruską docierały szybko najnowsze dzieła mistrzów (w kościele św. Mikołaja w 1800 zaprezentowano publiczności Stworzenie świata Haydna, grywane tam do dnia dzisiejszego). Nowe warunki jakie zaistniały po traktacie w Tylży, nieco wstrząsnęły sceną gdańską Francuzów najszybciej zaakceptowała orkiestra kościoła Mariackiego, która z okazji zdobycia miasta wykonała Te Deum, a później angażowano ją do licznych parad wojskowych. Każdy pułk, który wchodził w skład garnizonu twierdzy posiadał swoją kapelę. Warto wspomnieć o kapelmistrzach polskich pułków: Janie Piotrze Kozłowiczu z 10 pp. i Jakubie Górskim z 11 pp. Repertuar w związku z liczną rzeszą wojskowych francuskich i polskich należało zmienić pod ich kątem. Stąd też wizyta trupy Bogusławskiego w 1810 roku. W ciągu siedmiu lat zagrano blisko 200 sztuk teatralnych (co dwa tygodnia świeże tytuły) i utwory muzyczne ponad 50 kompozytorów. Podczas oblężenia w 1813 gubernator Rapp nie pozwolił uciec z miasta trupie aktorskiej, którą wspierał jednak z własnej kieszeni jak i odliczając 10 franków miesięcznie od gaży każdego oficera (w zamian zapewniony darmowy wstęp na przedstawienia). Ciekawostką jest, że w czasie rozejmu, 12 lipca 1813 generał wydał uroczystą kolację dla rosyjskich generałów i ich małżonek, połączoną z wystawieniem Kopciuszka.
Jako ostatni wystąpił p. Edward Hadaś, który wyjaśnił tajniki funkcjonowania poczty w okresie napoleońskim na terenie Gdańska. W interesującej nas epoce przesyłanie korespondencji nabrało wymiaru masowego. Żołnierze francuscy przez całe lata pilnujący nadbałtyckiej twierdzy mieli prawo do wolnej komunikacji listownej z rodzinnymi stronami, pozostawiając historykom źródło informacji o swoich czasach. Kontakt taki umożliwiały ruchome urzędy pocztowe, które działały przy dywizjach i korpusach. Cesarstwo podzielono na specjalne strefy pocztowe, za przekroczenie których płacono 2 decimes (koszt listu z Paryża do Strasburga wynosił 8 decimes). Co ciekawe wraz z Francuzami na ziemie polskie trafiły dyliżanse. Pocztylionów odziewano w specjalne skórzane buty chroniące ich nogi przed uderzeniem o dyszel lub przez konie. W sympozjum wziąć mieli udział, także dr Maria Turos (medycyna) i dr Dariusz Kaczor (prawo), ale z przyczyn niezależnych od organizatorów zabrakło ich w gronie prelegentów.
Słuchając kolejnych referatów doszedłem do prostego acz smutnego wniosku, że ocena WMG większości specjalistów ma wydźwięk szalenie pesymistyczny. Nie ulega wątpliwości, że epoka napoleońska przyniosła miastu potężne koszta, biedę, choroby, zniszczenia wojenne, śmierć, strach i ból, ale miała ona również pozytywne strony - wyzwolenie spod bata pruskiego, odnowienie kontaktów z Polską (dokładniej z Księstwem Warszawskim), stworzenie namiastki niepodległości, próby obalenia oligarchicznej struktury.
Otwarcie wystawy
Wieczorową porą 21 lipca zmierzałem szybkim krokiem w stronę gdańskiego Ratusza Głównego. Z oddali zobaczyłem iluminowane wejście, ozdobione trzema flagami: francuską, polską i gdańską. Na schodach zatrzymało mnie kilku żołnierzy, grzecznie poprosiłem o widzenie z dowódcą. Colonel-major pułku okazał się być sławny z pól bitewnych, Horhe. Niestety do tej chwili tylko słyszałem o wspomnianym opowiadania starych wiarusów, ale powołałem się na znajomość z generałem francuskim o indiańskich korzeniach. Wobec takiej rekomendacji uściskał mnie jak brata, a bagnety zagradzające drzwi rozstąpiły się i wszedłem z lękiem na górę, łypiąc na ustawionych szpalerem żołnierzy odzianych w paradne mundury.

Otwarcie wystawy - przemawia Prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz
Przedostałem się przez tłum przybyłych z bliska i daleka osobistości do Białej Sali. Wewnątrz za moment rozpoczęły się uroczystości. Dyrektor Koperkiewicz oficjalnie powitał wszystkich zgromadzonych wśród których znaleźli się: marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, przedstawiciele korpusu konsularnego Republiki Francuskiej, prof. Zajewski oraz goście z Białorusi i Ukrainy. Dzień został wybrany nieprzypadkowo, wszakże 200 lat wcześniej proklamowano WMG (aktor Teatru Wybrzeże, Mirosław Krawczuk odczytał opis uroczystości związanych z tym faktem). Nie każdy wie, że dokładnie w rok później przybył do Gdańska francuski rezydent Mikołaj Massias. Po szeregu przemówień nieodzownych przy tego typu okazjach nastąpiło wręczenie medali wybitych w Paryskiej Mennicy, będących wiernymi kopiami wydanych przez Napoleona na cześć zdobycia miasta w 1807. Nagrody otrzymali najbardziej zasłużeni dla powstania wystawy. Następnie publiczność czym prędzej udała się obejrzeć wystawę...
Ekspozycja
Już na samym wstępie na zwiedzających czekała niespodzianka. W jedynym wykorzystanym na potrzeby wystawy pomieszczeniu na pierwszym piętrze, Sali Zimowej ustawiono na środku szklaną gablotę, w której znalazł się kosmyk włosów Napoleona. Po wdrapaniu się na drugą kondygnację wkraczamy do sali poświęconej powstaniu i osobistościom WMG. Na ścianach tablice opisujące zasłużone persony, władze, także historię napoleońskiego Gdańska. Tutaj obejrzeć można interesujące zbiory dokumentów, rozkazy wojskowe, druki urzędowe, korespondencję prywatną (w tym dwa listy Rappa do rodzinnego Colmar), wydanie Kodeksu Napoleona. Niestety moje oko zauważyło błąd twórców ekspozycji. Kopię obrazu, który namalował Adolphe Roehn podpisano jako Wjazd Napoleona do Gdańska, 27 maja 1807, dla porównania inspirowana przez francuskie Ministerstwo Kultury, Base Joconde sygnuje dzieło jako Entrée de l'armée française ŕ Dantzig, 27 mai 1807 (czyli Wjazd armii francuskiej do Gdańska, 27 V 1807). Jednak nie jest to nazwa prawidłowa, zresztą z tym wiążę się ciekawa historia. Generalny Dyrektor Muzeów, Dominique Vivant-Denon odpowiadał oprócz sprowadzania do Paryża wszelkiej maści dzieł sztuki z całej Europy (z Gdańska wywiózł tryptyk Sąd Ostateczny Hansa Memlinga), także decydował o tematach przyszłych obrazów czy rzeźb tworzonych przez francuskich artystów.

Przedmioty codziennego użytku

Michał "Gedeon" Radziwiłl - pamiątki

Legenda napoleońska

Karabiny

Sprzęt artyleryjski

Szable

Sprzęt medyczny

Broń

Elementy oporządzenia oficera

"Kapitulacja Gdańska w 1813" Roehling
Jednym z tego typu zamówień miało być przedstawienie wyjścia z Gdańska garnizonu pruskiego (już po kapitulacji), które miało zdobić Gabinet Topograficzny w Trianon (za listem do Napoleona, 25 październik 1808). Na autora wybrano Carla Vernet, jednak musiał się z powodu ilości zamówień zrzec wykonania obrazu na rzecz swego zięcia, Hippolyte'a Lecomte, jednak i on nie zrealizował zlecenia. Dotarłem do listu z 9 sierpnia 1811, w którym Denon informuje intendenta generalnego Daru, że postanowił zmienić wykonawców kilku obrazów. Dyrektor bardzo cenił sobie współpracę z młodym Adolphem Roehnem, więc właśnie on zastąpił Lecomte'a. Informacja o tym fakcie znajduje się też w liście z 18 sierpnia do malarza Watelet. Roehn postanowił zmodyfikować temat dzieła. Na płótnie przedstawił Napoleona (podobno skopiował jego postać z portretu konnego autorstwa Regnault). uroczyście wkraczającego do Gdańska przez Bramę Wyżynną, 1 czerwca 1807 roku. Pozostawiając sprawę błędnej atrybucji udałem się do drugiej sali poświęconej sprawom finansowym i gospodarczym WMG. Wyeksponowano tutaj monety z całej niemal Europy, łącznie z gdańskimi groszami, które wybijała powołana w kwietniu 1808 roku Mennica Miejska (kierownik: Johann Friedrich Meyer), w 1811 służąca za warsztat artyleryjski (!). Do obejrzenia wystawiono księgi kwaterunkowe (wynika z nich, że oficerowie francuscy zamieszkiwali domy na ulicach: Długiej - Długi Targ, Ogarnej, Chlebnickiej, św. Ducha, Słodowników, Zbytki), różnego rodzaju statystyki (np. najbogatszych armatorów) czy sprzęt używany przez gdańskich marynarzy (wyłowiony z morza w okolicach Rozewia uniform angielski). W sali kolejnej zaprezentowano przedmioty użytku codziennego: meble, zegary, części garderoby, wiadra. Znalazło się miejsce na garść informacji kulturalnych (teatr, muzyka), a także zachowane do dziś afisze z przedstawień granych w Gdańsku. Dalej ujrzeć można było w niewielkim pomieszczeniu pamiątki po Michale "Gedeonie" Radziwille (luneta, kapelusz i epolety generalskie, przyrządy kreślarskie) i Janie Henryku Dąbrowskim (mundurowa kurtka, która zwiedziła już niejedną wystawę). Przedostatnią salę wypełniono dziełami dokumentującymi legendę Cesarza: wazami, zegarami, obrazami, mosiężnymi figurkami, talerzami (z podobiznami księcia i księżnej Gdańska). Na powieszonym na ścianie monitorze - Wojna i pokój Siergieja Bondarczuka. W największej a zarazem ostatniej już sali wystawiono wielką liczbę broni i innych elementów oporządzenia żołnierskiego, sztandary, sprzęt artyleryjski i chirurgiczny, a także dokumenty związane z księciem Poniatowskim. Tuż przy wyjściu obraz Roehlinga Kapitulacja Gdańska w 1813. Niewątpliwie na wystawie zorganizowanej przez Muzeum Historyczne Miasta Gdańska znalazło się całe mnóstwo eksponatów ciekawych i rzadkich. Przedmioty dostarczone z państwowych placówek są zazwyczaj trzymane w magazynach i pokazywane jedynie przy okazji wystaw, a te ze zbiorów prywatnych należą już do bardzo rzadko udostępnianych szerszej publiczności. Tym bardziej kiedy kolekcjoner napoleoników mieszka zagranicą jak dr Tomasz Niewodniczański, który udostępnił potężną liczbę dokumentów i broni, a niedługo wyjeżdża z Niemiec aż do Nowej Zelandii. Warto docenić też trud i przyjacielski gest ze strony muzealników z Białorusi i Ukrainy. Broń i przedmioty codziennego użytku ze zbiorów muzeów w Wołkowysku, Grodna czy Lwowa tak szybko do Polski nie powrócą. Oficjalnej informacji na temat zakończenia ekspozycji nie ma, ale z własnego źródła wiem, że potrwa ona przynajmniej do grudnia i istnieje szansa na przedłużenie, jeśli frekwencja jaką cieszy się zostanie utrzymana. W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić serdecznie do odwiedzenia gościnnych progów Muzeum Historycznego Miasta Gdańska.
Serdecznie dziękuję panu dyrektorowi Adamowi Koperkiewiczowi za możliwość wykonania zdjęć.
Tekst i zdjęcia Maciej Kowalczyk