Nasza księgarnia

Napoleon w Pułtusku 2003

Posted in Rekonstrukcje i rekonstruktorzy

Przed kilku laty niewielka grupa żołnierzy w mundurach z epoki napoleońskiej zjechała do miasta nad Narwią i w rocznicę batalii pułtuskiej w zwartym szyku przeszła pole niegdysiejszej bitwy. Tak wyglądała pierwsza nieoficjalna rekonstrukcja wydarzeń, które miały miejsce w Pułtusku w początkach XIX wieku. Któż wówczas mógł przypuszczać, że zaledwie kilka lat później będzie to jedno z największych i najatrakcyjniejszych wydarzeń kulturalnych organizowanych w mieście.

Już po raz trzeci na zaproszenie Ośrodka Studiów Epoki Napoleońskiej Wyższej Szkoły Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora i Muzeum Regionalnego w Pułtusku na najdłuższym rynku w Europy stanęły naprzeciw siebie grupy mundurowe z Polski, Białorusi i Łotwy, by 20 grudnia 2003 roku przypomnieć wydarzenia, które miały tu miejsce sto dziewięćdziesiąt siedem lat temu, kiedy to wojska marszałka Lannes'a i generała Bennigsena stoczyły pod Pułtuskiem zacięty bój.
Uroczystości rocznicowe w siedzibie OSEN rozpoczęły się już w piątkowe przedpołudnie 19 grudnia. Członkom jury pod przewodnictwem Beaty Tyszkiewicz - odtwórczyni głównej roli w słynnym filmie "Marysia i Napoleon" oraz zgromadzonej publiczności prezentowały się uczestniczki konkursu na odtworzenie postaci Marii Walewskiej. Spośród ośmiu finalistek największe uznanie zyskała słuchaczka ciechanowskiego studium kulturalno-oświatowego Monika Leder, która oprócz innych splendorów związanych z odtwarzaniem postaci polskiej miłości Napoleona, w nagrodę pojedzie na tydzień do Paryża.
Dzień bitwy przywitał mieszkańców Pułtuska i szykujące się do batalii wojska dżdżystą i lekko mroźną pogodą. Ranek zapowiadał powtórzenie scenariusza sprzed dwu wieków kiedy to - jak wspominali uczestnicy bitwy - "mróz po przemoczeniu brał [...], a rąk nie można było zgiąć, bo lód trzeszczał na człowieku." Na szczęście teraz deszcz i mróz ustąpiły i gdy pierwsze oddziały zaczęły gromadzić się na pułtuskim rynku aura stała się znacznie łaskawsza. Zgodnie z historycznymi realiami na miejscu przyszłej batalii jako pierwsze stawiły się oddziały rosyjskie, które reprezentowały Międzynarodowy Klub Wojenno - Historyczny "Grenadier" pod dowództwem Vladimira Pawłowa, Wojenno - Historyczny Klub "Bastion" Jewgenija Rogalskiego oraz Miński Pułk Piechoty Mikołaja Kuźmina. W tle rozległy się marsze z epoki, którymi uraczyła zebranych orkiestra ze Słonima pod batutą Mikhaila Kharchanka, a wojska rosyjskie stanęły do przeglądu dokonanego przez dyrektora OSEN Krzysztofa Ostrowskiego. Po kilkunastu minutach wyczekiwania rozległy się huki wystrzałów, które zwiastowały nadciągające wojska napoleońskie. Rosyjscy piechurzy ruszyli naprzeciw i na przylegających do rynku uliczkach rozgorzały walki, które rozpoczęły widowisko historyczne według scenariusza Marcina Ochmana z Muzeum Wojska Polskiego. Wkrótce pułtuski rynek spowiły dymy wystrzałów, a na wycofujących się w szyku Rosjan dzielnie nacierały pułki Legii Nadwiślańskiej oraz pułki piechoty Księstwa Warszawskiego wspierane przez Szwadron Pierwszego Pułku Szwoleżerów Gwardii. "Rosyjska piechota po dwa razy szła na bagnety, ale z wielką stratą odpartą została" - napisał przed dwustu laty Jakub Kierzkowski, uczestnik bitwy, oficer sztabu 5 korpusu marszałka Lannes'a. Również podczas widowiska Rosjanie stawili bardzo zacięty opór, co doskonale ujął w swym komentarzu Andrzej Nieuważny mówiąc, że "rosyjskiego żołnierza nie wystarczy zabić, trzeba go jeszcze popchnąć, by martwy przewrócił się na ziemię". Kolejne salwy karabinowe i natarcia na bagnety piechoty polsko-francuskiej stopniowo zaczęły przynosić spodziewane rezultaty. Wśród huku wystrzałów, dymów unoszących się nad polem bitwy i szczęku broni Rosjanie stopniowo wycofywali się z placu boju zabierając zabitych i rannych, którym pomocy udzielały dzielne markietanki. Niewątpliwą atrakcję dla widzów stanowiło wkroczenie do walki szwadronu szwoleżerów, których szarża rozbiła się jednak o najeżone bagnetami czworoboki piechoty rosyjskiej.
Podobnie jak na początku XIX wieku i tym razem bitwa pułtuska zakończyła się zwycięstwem wojsk napoleońskich, choć oddziały rosyjskie wciąż pozostały na rynku w oczekiwaniu na przybycie cesarza Francuzów. Ten wkrótce nadjechał konno w eskorcie szwoleżerów gwardii i pośród okrzyków "Vive l'empereur!" stanął przed domem, w którym ponoć niegdyś gościł. Cesarz, w którego postać wcielił się Marek Czaplicki, pozdrowił z balkonu kamienicy zgromadzonych, a następnie odbył przegląd wojsk. Najdzielniejsi uczestnicy batalii zostali odznaczeni. Tak jak w 1806 r. pominięci żołnierze sami dopominali się o odznaczenia, gdyż zdarzało się, że cesarz nagradzał również pokrzywdzonych. Po dokonaniu oficjalnego przeglądu wojsk na Napoleona czekała jeszcze jedna niespodzianka. Beata Tyszkiewicz przedstawiła mu Marię Walewską Anno Domini 2003.
Tymczasem pod drewnianą karczmą, która stanęła na rynku specjalnie dla potrzeb widowiska, rozlokowała się komisja poborowa. Popisowi, którzy wylosowali "czarną kulę" oznaczającą pobór, natychmiast byli wcielani do służby i poddawani rygorom dyscypliny wojskowej. Ostatnim, niezwykle widowiskowym akcentem imprezy stał się pojedynek na szable pomiędzy dwoma zwaśnionymi żołnierzami. Potem na wszystkich uczestników widowiska czekał jeszcze ciepły bigos i piwo.
Wypada wspomnieć, że pułtuska impreza stała się również okazją do oddania hołdu niedawno zmarłemu Florianowi Walewskiemu. W jednej z sal wystawowych w siedzibie OSEN utworzono salonik poświęcony jego osobie, a pamiątkową tablicę odsłonili rektor WSH Andrzej Bartnicki, Michel Marbot oraz Beata Tyszkiewicz.
Widowiskowość, którą zapewniło prawie dwustu uczestników walk oraz dbałość o historyczne realia na pewno były mocną stroną kolejnej imprezy zorganizowanej pod hasłem "Napoleon w Pułtusku". Wypada żałować, że mieszkańcy miasta nad Narwią stosunkowo nielicznie przybyli na rynek, by obejrzeć ten niewątpliwie atrakcyjny pokaz walk i scen rodzajowych z czasów empire'u. Być może decydujący okazał się tu nie najlepszy przedświąteczny termin imprezy, bowiem rok wcześniej cieszyła się ona nieco większym zainteresowaniem. Tradycja organizowania w Polsce podobnych widowisk jest stosunkowo młoda, ale ich przyszłość rysuje się nie najgorzej. Już w 2004 roku miłośnicy historii ożywionej spotkają się w Raszynie, Lidzbarku Warmińskim, Kamieńcu Suskim, Ciechanowie i oczywiście ponownie w Pułtusku.

 

Włodzimierz Nabywaniec