Nasza księgarnia

Letnia Kampania Piwna 2017

Posted in Letnia kampania piwna

Legenda Tatr

Zamarły w zadziwieniu skaliste turnie i szumne jedliny kej jednego dnia, nim słońce zeszło na zachodnią stronę, do koliby zwanej od sławnej hali Pisaną ściągać zaczęli w pojedynkę albo li też samowtór tajemnicze cepry z różnych stron tej polskiej dziedziny: z Mazowsza, ze śląskiego kraju, od Małopolski, Podkarpacia, od dalekiej ziemi kujawsko-pomorskiej i jeszcze dalszego Nowego Świata zza Wielkiej Wody. Ośm tylko ich było, ale cała natura i syćkie ludziska zamarły w zdumieniu, bo duch wielkiego człowieka im towarzyszył. Zdało się nawet, że szczyt Giewontu przybrał kształty tego Bohatera – Napoleona Bonaparte. Starzy górale pamiętali jesce poetę, Kaźmierza Przerwę od Tetmajerów,  kiery 100 roków nazad głosił wierszem i prozą sławę onego wojoka wielkiego niczym święty ze starej kapliczki, tako nie dziwne im było, co prawili przybysze o jego pomnych po wsze czasy wyczynach.


Duchy zbójów tatrzańskich: Tatara, Marduły, Gadeja, Matei, Nowobilskiego jak i starego próżniaka i gaduły Krzeptowskiego Sabały obstąpiły w niemym zachwycie ośmiu mężów pod czas jak ci przy dźwiękach trącanych o siebie zielonych i brązowych flasz z bursztynowym trunkiem, zwanym po staropolsku piwem, albo li też szklanic czerwonego wina, pośród dymu z cygar a takoz grożących bezpłodnością morderczych tytoniowych skrętów, dziwy prawili o batalionach, podpułkownikach, ułanach, szwoleżerach, lansjerach, kirasjerach, szaserach,strzelcach konnych albo też o sławnych wodzach: Dąbrowskim, Poniatowskim, Chłopickim, Sokolnickim. Czasami jak ich dym z płonącej watry omamił, ogarniały ich dziwne majaki o działach samobieżnych, kalibrach luf czołgowych, pepeszach, cekaemach i erkaemach albo też o wyklętych bohaterach, jak  ze zbójnikami równany Żubryt. Tajemna aura Tater osłabiała ich umysły, upadali na duchu, błądzili w zawiłych pomysłach, rwali dysputę. Po próżnicy ten i ów próbował snuć pojedynczy wątek, górę brał chaos i gorączka, a syćka pod rozgwieżdżonym niebem Kościeliska.
Starzy mówili, co „cłek nie samym chlebem zyje”, tak i drugiego dnia tej tajemnej posiady ruszyło pięciu ceprów na tajemną wyprawę do Kościeliskiej Doliny, co by przez gardziel Wąwozu Kraków przejść durch mroczną, ciemną i mokrą jaskinią na szlak powrotny do koliby „Pisana”. Ku wieczoru zaś zadziwiły się duchy starych górali, kiej z latarni magicznej ceper zwany apaczem, czyli czerwonoskórym zbójnikiem, wyczarował bojki o szumnym wojsku Księstwa Warszawskiego jak i onego przewagach w sławnym mieście Toruniu, potem zaś o zbulonym pomniku rakuskiego pułkownika Bruscha von Neuberg.
Prziseł zaś cas odjazdu w swoje strony! Niejeden zaśpiewołby „góralu, cy ci nie zal?”, ale mus, to mus! Nie tropcie sie zasik, bo następnego roku te ośm ceprów, a może i więcej jesce, bedom w Sandomierzu. Hej!