Nasza księgarnia

WSKRZESZONE ECHA

Posted in S. K I R K O R, LEGIA NADWIŚLAŃSKA 1808 - 1814

Obóz w Reims. Pułki polskie w czasie Stu Dni


Gdy przebrzmiało echo ostatnich strzałów piechoty Nadwiślańskiej, ostatnich okrzyków bojowych 1. pułku szwoleżerów, skończyła się historia legionów włoskich i Legii Nadwiślańskiej. Zaczęła się ich legenda. Ale rok potem te echa miały być jeszcze raz wskrzeszone.
Po odejściu w lipcu 1814 r. pułków polskich do Księstwa Warszawskiego pozostała w Paryżu komisja, powołana dla przeprowadzenia wojskowych rozliczeń finansowych z rządem francuskim. Na jej czele stał dawny szef szwadronu 1. pułku szwoleżerów Gwardii Antoni Jankowski, awansowany obecnie na pułkownika armii polskiej1). Do niego też należało zebranie wojskowych polskich, którzy byli jeszcze rozproszeni we Francji oraz którzy powracali tu z niewoli. Kierowano ich wszystkich do Reims, gdzie zorganizowano dla nich punkt zborny i zakład2). Z nich miano utworzyć batalion marszowy i odesłać ich do Księstwa Warszawskiego. Komendantem zakładu w Reims był dawny szef batalionu 4. pułku Legii Nadwiślańskiej Sebastian Gołaszewski, awansowany obecnie na majora armii polskiej. Wraz z innymi jeńcami spod Penaranda de Duero przybył z Hiszpanii do Francji 1 sierpnia. Z Anglii przybył do zakładu w Reims kapitan 1. pułku ułanów Nadwiślańskich Kajetan Stokowski, z Rosji szef batalionu 2. pułku Legii Franciszek Schütz. Bezpośrednim zwierzchnikiem zakładu w Reims był płk Jankowski w Paryżu. Otrzymał on 8 lutego 1815 r. polecenie, by zatrzymać w Reims oficerów i podoficerów, potrzebnych dla pokierowania zebranymi tam żołnierzami. Napoleon wylądował koło Cannes 1 marca, rozpoczął marsz na Paryż.
Siódmego marca był w Grenoble; 14 marca pod Châlons-sur-Saone Ney z armią przeszedł na jego stronę. Dwa dni potem w Paryżu już o tym wiedziano i panika objęła rojalistów. Nie wiem, czy z inicjatywy francuskiej, czy płk Jankowskiego, 18 marca wydano rozkaz, by 20 marca polski batalion marszowy wyszedł z Reims i przez Metz i Moguncję udał się do Polski. Miejscowe władze francuskie uznały ten wymarsz za niemożliwy z powodu obawy buntu polskich żołnierzy, którzy jeszcze nie dostali należnego im zaległego żołdu. Posłano więc do Châlons-sur-Marne po potrzebne fundusze. Tego dnia wieczorem Napoleon wjechał do Paryża.
Wśród Polaków zebranych w Reims wiadomość o powrocie Napoleona wywarła ogromne wrażenie. Ożyły nagle wspomnienia dawnych dni chwały. Niewątpliwie sprawa zaległego żołdu była tylko pretekstem dla odroczenia wymarszu z Reims, Według stanu z 21 marca przebywało tam 594 ludzi. Tegoż dnia przyszła do nich wiadomość, że Napoleon jest już w Paryżu i grupa oficerów złożyła petycję do majora Gołaszewskiego jako komendanta zakładu, że chcą wrócić pod sztandary cesarskie. Wśród podpisanych była przewaga dawnych legionistów. Teraz i dla nich wypadki potoczyły się szybko. Zdaje się, szef batalionu Schütz udał się do Paryża, przyniósł tam wiadomość o nastrojach wśród Polaków w Reims i spowodował rozkaz Napoleona z 23 marca, który polecał umundurować i zorganizować polski batalion, skierowując go ewentualnie z Reims do Sedanu. Ten tak wczesny rozkaz wskazuje na to, że Napoleon zachował w dobrej pamięci polskich żołnierzy. Napoleon zlecił zorganizowanie batalionu polskiego generałowi Delcambre'owi. Batalion miał mieć na wzór francuski sztab i 6 kompanii, w tym kompanie grenadierską, woltyżerską i cztery fizylierskie. Stan ogólny etatów przewidywał 22 oficerów i 437 podoficerów i żołnierzy. W sztabie mieli być szef batalionu, adiutant major, kwatermistrz i lekarz oraz 5 szeregowych. W każdej kompanii mieli być kapitan, porucznik i podporucznik oraz 72 podoficerów i żołnierzy. Ponieważ w zakładzie w Reims było więcej ludzi, więc przewidywano, że etat kompanii będzie można podwyższyć do 80, a może nawet do 100 ludzi.
Schütz wrócił do Reims i wspólnie z Gołaszewskim przesłali do Napoleona prośbę w imieniu całego zakładu, by ich zachował w swej służbie. Nie połączył się z nimi płk Jankowski, który pośpiesznie kończył swe prace w Paryżu, 28 marca opuścił stolicę Francji i wrócił do Polski.
Batalion polski nie poszedł do Sedanu, a do Soissons3). Szli tam tą samą drogą, tylko w odwrotnym kierunku, którą rok przedtem (13 marca) maszerował pułk Nadwiślański na ostatnią zwycięską bitwę Napoleona. W Soissons pod kierunkiem gen. Delcambre'a stać się mieli zawiązkiem pułku piechoty polskiej. Napoleon powziął zamiar utworzenia kilku pułków cudzoziemskich, hiszpańskiego, piemonckiego, belgijskiego, polskiego i paru innych. W myśl dekretu z 11 kwietnia 1815 r. pułk polski miał mieć tytuł "3-e Régiment Etranger". W nim Napoleon mianował szefa batalionu Schütza pułkownikiem, zaś Gołaszewskiego majorem. W nazwie pułku pominięto słowo "polski", może dlatego, by nie drażnić Aleksandra. Napoleon dążył do pokojowego ułożenia stosunków z państwami dawnej koalicji i uznał paryski traktat pokojowy.
Prawdopodobnie staraniom majora Adama Huppégo przypisać należy decyzję Napoleona odtworzenia 7. pułku szwoleżerów, choć z inną nazwą. W tym celu 23 kwietnia wybrano z pułku polskiego oficerów oraz podoficerów i żołnierzy, którzy kiedyś służyli w jeździe4). W raporcie ministra Wojny Davouta dla cesarza z 6 maja 1815 r. jest podane, że w dniu 23 kwietnia stan liczbowy pułków polskich był następujący:

pułk piechoty - oficerowie: 15, podoficerowie i żołnierze: 310
7. pułk lansjerów - oficerowie: 8, podoficerowie i żołnierze: 252
Razem - oficerowie: 23, podoficerowie i żołnierze: 562

Były to więc włącznie liczby prawie takie same, jak ilość ludzi w Reims 21 marca. Raport ministra zaznaczył, że wszyscy ci wojskowi polscy są ożywieni jak najlepszym duchem i są pełni przywiązania dla osoby cesarza. W związku z tym minister informował Napoleona, że wydał rozkaz, by posyłać do Soissons wszystkich Polaków, którzy znajdują się we Francji lub którzy tam przybędą. Na tym raporcie Napoleon 7 maja napisał "approuvé"5).
Dowódcą 7. pułku lansjerów został Adam Huppé, mianowany 28 kwietnia pułkownikiem6). Pułk miał mieć cztery szwadrony. Z końcem maja Huppé przedstawił swe propozycje co do obsady oficerskiej pułku. Na liście były 24 nazwiska, w tym 10 Francuzów, przeważnie tych samych, którzy służyli w dawnym 7. pułku szwoleżerów. Na szefów szwadronu proponował Ksawerego Wesołowskiego, dawnego szefa szwadronu w 1. pułku strzelców konnych Księstwa Warszawskiego, i Jean Baptiste Belleville'a; na kapitanów Saint-Simona, Kajetana Stokowskiego, Rojeckiego, J. Zielonkę, Dominika Ochockiego i D. Zaborskiego7). Kajetan Stokowski został 3 czerwca 1815 r. mianowany szefem szwadronu.
W pułku piechoty miały być trzy bataliony, na razie formowano dwa. Prace te szły wolno i opornie, wśród oficerów nie wszyscy cieszyli się dobrą opinią8). Napoleon niecierpliwił się i 20 maja słał pytanie, kiedy bataliony zagraniczne, w tym i polski batalion, będą mogły być użyte w linii9). Odpowiedź nie mogła być dobra. Z raportu dowódcy 1. Okręgu Wojskowego z 12 czerwca dla ministra Wojny wynikało, że w drugiej połowie maja była dość duża liczba dezerterów z pułków polskich. Dowódcy tłumaczyli, że większość tych dezerterów to byli Rosjanie, którzy dawniej pracowali po wsiach francuskich i obecnie prosili o pozwolenie, by móc tam powrócić. Mimo ścisłego nadzoru wielu z nich zdezerterowało i dowódcy polscy nie wiedzieli, czy ci dezerterzy wrócili do wiosek francuskich, czy przeszli do nieprzyjaciela. Minister Wojny polecił 14 czerwca wyłączyć wszystkich Rosjan z pułków polskich i odesłać do obozu jeńców rosyjskich w Moulins10). Z raportu nie wynika, czy ci Rosjanie, niewątpliwie jeńcy z przed roku, byli w obozie polskim w Reims, czy nie. W każdym razie wskazuje on na to, że skład pułków polskich nie był w pełni zadowalający.
W tym czasie zaczynała się już kampania belgijska. Nadzieje na pokój zawiodły i Napoleon sekretnie skoncentrował wojska nad granicą Belgii, by zaskoczyć Wellingtona i Blüchera. Opuścił Paryż 11 czerwca i w drodze do armii przejeżdżał przez Soissons. W czasie krótkiego tam postoju odbył przegląd pułków polskich i następnego dnia (12 czerwca) wysłał z Laon pismo do ministra Wojny w sprawie tych pułków11). Pisał, że w Soissons jest 500 polskich lansjerów, wszyscy dobrzy kawalerzyści, którzy mają 300 siodeł, ale nie mają koni. Przywiązywał dużą wagę do tego, by im dano konie możliwie jak najszybciej, gdyż zamierzał umieścić ich na posterunkach straży przedniej, by mogli ułatwić dezercję Polaków z wojsk nieprzyjacielskich. W piechocie polskiej w Soissons było też 500 ludzi, ale Napoleon odniósł wrażenie, że wśród nich brak było porządku. Polecał więc, by wysłano inspektora przeglądów dla ich zorganizowania. Chciał, by wszystkich żołnierzy zdolnych do służby włączyć do 1. batalionu, dla 2. batalionu miano stworzyć kadrę i tam mieli wejść Polacy spośród jeńców. W tym celu pułkownik polski, dowodzący pułkiem, miał by wysiać oficerów swoich do obozów jenieckich dla zrekrutowania Polaków, z wyraźnym zakazem przyjmowania Niemców. W związku z tym pismem cesarza minister Wojny 16 czerwca rozkazał komendantowi placu w Soissons, by upoważnił płk. Schütza do wysłania oficerów i podoficerów rekrutacyjnych na spotkanie kolumn jeńców i do ich punktów zbornych12). Smutnie brzmią te zdania, pisane w dzień bitwy pod Ligny, jeśli zważyć, że za dwa dni przyszło Waterloo.
Po klęsce pułki polskie z Soissons wycofały się wraz z armią w stronę Paryża. Pułk 7. lansjerów odznaczył się 2 lipca przy obronie mostu w Sevres13). Było to już po drugiej abdykacji Napoleona. Napoleon opuścił Malmaison 29 czerwca i spotkał na drodze przed Rambouillet oddział tego pułku, idący w stronę Wersalu14). To był prawdopodobnie ten oddział, który walczył potem pod Sevres. Po kapitulacji Paryża pułki polskie nadal pozostały przy armii francuskiej i wraz z nią wycofały się za Loarę. Armia nad Loarą została rozwiązana. Pułk polski piechoty poddał się rozkazom Aleksandra i przeszedł do Królestwa Polskiego; skreślony został z list kontrolnych armii francuskiej z dniem 1 października 1815 r. Pułk 7. lansjerów odmówił uznania władzy Aleksandra, pozostał we Francji i został 27 grudnia 1815 r. rozwiązany. Dla tej garstki dawnych legionistów zaczął się ciężki okres życia tułaczy 15).
Wskrzeszone echa trwały tylko krótką chwilę, by potem zamilknąć na zawsze. Pozostała legenda o polskich legionistach i słowa ich pieśni, która stać się miała hymnem narodowym.
Po rozbiorach Polski gen. Dąbrowski i inni polscy patrioci związali los swej Ojczyzny z losem Francji rewolucyjnej, potem napoleońskiej. Upadek Napoleona przesądził los Polski na stulecie. Ale wysiłek narodu polskiego i krwawe straty nie poszły całkiem na marne. Wspomnienie walk heroicznych, w których brano chwalebny udział, stało się źródłem niewyczerpanych sił, które pozwoliły utrzymać w dumnej niepodległości ducha Narodu i przetrwać ponure lata tego stulecia.

PRZYPISY

1. Kirkor, Donatariusze . .. , s. 241, podano błędnie, że Napoleon mianował Jankowskiego pułkownikiem.
2. S.H.A., cole XH-26, Regiments Etrangers. 1815. Plaquetlc: Depot de Reims. Z tego zbioru czerpie, dokumenty, wymienione w tekście
3. S.H.A.. cole XH-26, plaquelte: Regiment polonais organise a Soissons cree par decret du 1 avril (powinno być 11 avril) 1815.
4. Skałkowski, Oficerowie..., s. 132 i 140, podał, że było tych kawalerzystów 26 oficerów oraz 333 podoficerów i żołnierzy. Podał także, że po ich wydzieleniu zostało w pułku piechoty 24 oficerów i 380 szeregowych. Nie podał, z jakich źródeł te liczby pochodziły. Mogły one dotyczyć daty dużo późniejszej, niż 23 kwietnia.
5. S.H.A., cote XL-2.
Kirkor, Un nouveau supplcment. .., s. 77.
6. S.H.A., akta personalne Huppégo. W dekrecie nominacyjnym jest podana nazwa pułku ,,7-eme de lanciers".
7. S.H.A., cotc XC-I84.
8. Skałkowski, Oficerowie..., s. 134-141.
9. Correspondance, XXVIII, 21932.
10. S.H.A., cote XL-2.
11. Correspondance, XXVIII, 22046.
12. S.H.A., cote XL 2.
13. Skałkowski. Oficerowie..., s. 167.
14. L. J. Marchand, Memoires, Paris 1952, t. 1. s.192. Marchand nie podał, czy polscy lansjerzy rozpoznali cesarza, jadącego w skromnym powozie na wygnanie
15. Skałkowski. Oficerowie..., s. 155-161.