Legiony Polskie - Legia Naddunajska
Wydarzenia 1799 roku groziły Francji ostateczną klęską, a Bonaparte utkwił w Egipcie. Nadzieje ratunku przyniosło zwycięstwo Massény pod Zurychem. Przygotowując się do dalszej walki dyrektoriat podchwycił myśl utworzenia nowych polskich oddziałów na teatrze niemieckim działań, niezależnych od szczątkowych legionów włoskich. Dowódcą nowej legii został gen. Kniaziewicz, a żołnierzy szukano wśród licznych jeńców rosyjskich i austriackich. Powołana rozkazem 8 września 1799 roku legia, ze względu na Prusy nie mogła nosić nazwy Nadreńskiej. Przyjęto więc nazwę Legia Naddunajska. Przydzielono ją do armii Massény z zakładami w lotaryńskim Phalsburgu. Początkowo znajdowała się w opłakanym stanie. Brak pomocy materialnej groził rozpadem legii.
Sytuację odmienił powrót Napoleona i przejęcie przez niego władzy. Kniaziewicz osobiście udał się do Pierwszego Konsula i wyjednał pieniądze, obietnicę żołdu i zatwierdzenie przydziałów oficerskich. Znalazło się tu wielu świetnych oficerów z Fiszerem, Gawrońskim, Sokolnickim, Godebskim na czele. Był tu też polski żyd, kapitan Berek Jaselewicz i kilku jego pobratymców, żołnierzy i lekarzy. Początkowo jej zwierzchnikiem został gen. Moreau. Warto dodać, że jednocześnie legie włoskie reorganizował Dąbrowski. Obu generałom pomocy udzielał przebywający w Paryżu powszechnie poważany Kościuszko. Legia Naddunajska nie tylko rozbudowywała się, ale od listopada otwarto nawet Szkołę Obywatela i Żołnierza. Miała składać się z 4 batalionów piechoty po10 kompanii, w tym grenadierska i strzelecka. 13 marca 1800 roku powiększono ją o artylerię i jazdę legii włoskiej. Legia znajdowała się już wtedy w Metzu. Jej stan wynosił 3200 piechoty, 700 jazdy i 70 artylerzystów. Z końcem kwietnia przeniesiono ich do Strazburga, ale jednocześnie pogorszył się stan finansów i warunki bytowe. Wielu żołnierzy nie miało mundurów i broni, co powodowało problem dezercji. Przykładem jest tu sytuacja pod Kehl, gdzie dopiero interwencja osobista Kniaziewicza, zlikwidowała próbę zbiorowej dezercji. Smutne były też nieporozumienia wśród oficerów i karygodne knowania przeciw dowódcy, potępione na szczęście przez Moreau. Początkowo armia Renu nie prowadziła żywszych działań. Prowadzono służbę patrolową na wschodnim brzegu Renu. W czasie akcji 3 czerwca w rejonie Offenburga do niewoli dostał się Fiszer. Smutne, że zagarnęli go polscy ułani. Sytuacja zdecydowanie poprawiła się, gdy nadeszły wiadomości o zwycięstwach Napoleona we Włoszech. Generał Moreau wreszcie podjął zdecydowane działania. Na początku lipca doszło do starć z armią Kraya. Polacy bili się pod Hattersheim, Höchst, a pod Bergen 12 lipca Kniaziewicz prowadząc dwa bataliony zdobył austriacką baterię. Sokolnicki z powodzeniem forsował rzekę pod Offenbach, a kompania Godebskiego odparła szarżę jazdy wroga. Manewr ten pośrednio przyczynił się do zajęcia Frankfurtu. Zaraz potem, 15 lipca Austriacy podpisują rozejm. Pełen obaw Kniaziewicz zaproponował w memoriale Bonapartemu desant polsko-francuski w Kurlandii, dla wywołania powstania. Dąbrowski chciał przez Czechy iść do kraju. Obie propozycje odrzucono, a Legia Naddunajska miała być przeformowana w Dijon. Na szczęście Moreau poprosił o zostawienie jej w armii. W tym czasie arcyksiążę Jan przygotowywał się do nowych działań na froncie niemieckim. Rozejm wygasł w listopadzie i na nowo podjęto działania.
Moreau ruszył na wroga, by zaskoczyć go w Bawarii. Manewr zaczepny powiódł się, 3 grudnia 1800 roku doszło do bitwy pod Hohenlinden, która przypieczętowała klęskę Austrii. Dla Polaków była kolejnym krokiem ku sławie. Legia liczyła wtedy około3500 ludzi, została umieszczona na prawym skrzydle, wraz z dywizją gen. Decaene. To właśnie skrzydło ruszyło do manewru oskrzydlającego, a decydującym momentem bitwy stał się atak flankowy piechoty legii na nacierających Austriaków z kolumny Riescha. Po ich rozbiciu jazda legii ruszyła na tyły kolumny Kollowratha zagarniając park artyleryjski i część taborów. Oddziały przeciwnika rozprzęgły się. Polacy okryli się sławą, por. Kostanecki zdobył 6 dział, strzelec Pawlikowski wraz z francuskim szaserem zagarnęli dwóch oficerów i 57 żołnierzy, ale ofiarowanej mu rangi nie przyjął. 13-letni Rodziewicz, zgubiony sam w bitwie, biciem w bęben wystraszył austriacki batalion, który się wycofał. Zaraz po bitwie ruszono w pościg i w Lambach Legia zagarnęła magazyny. I znowu Polak popisał się bezprecedensową odwagą. Strzelec konny Trandowski "...w skutku zakładu z kolegą o halbe wina ruszył galopem w kierunku sztabu nieprzyjacielskiego, stojącego na czele swej brygady księcia (Lichtensteina) wziął w niewolę i pomimo strzałów nieprzyjacielskich zmęczonego i zduszonego swemu kapitanowi przyprowadził".
Po tak pięknych czynach szokiem dla legionistów była informacja o rozejmie, a potem rozmowach pokojowych. Mimo że liczebność legii wzrosła, jej los był niepewny. Rozgoryczony Kniaziewicz pojechał do Paryża, gdzie niczego nie zdziaławszy podał się do dymisji. Legia Naddunajska pod dowództwem Władysława Jabłonowskiego została skierowana do Toskanii, ale opuściło ją wielu oficerów. Znalazła się tu na służbie Królestwa Etrurii.
Pod koniec 1801 roku Legiony przemianowano na półbrygady. Rok następny przyniósł zbiedzonym żołnierzom wyprawę na San Domingo, ale to już zupełnie inny temat.
Opracował: Miłosz Korczyk
Polecamy książkę:
BARWA WOJSKA RZECZYPOSPOLITEJ OBOJGA NARODÓW W XVIII WIEKU ORAZ LEGIONÓW POLSKICH 1797-1807