Nasza księgarnia

DETLING - MILITARY ODYSSEY

Posted in Rekonstrukcje i rekonstruktorzy

Na przełomie sierpnia i września tego roku odbył się doroczny zjazd rekonstruktorów wojskowości oraz kolekcjonerów militariów z Europy zachodniej oraz Wysp Brytyjskich. Impreza ta odbywa się w miejscowości Detling w Anglii, znajdującej się mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Dover a Londynem.
Trudno właściwie nazwać Detling miasteczkiem. Jest to dawne lotnisko RAF z którego niegdyś korzystał m.in. Dywizjon 303 w czasie Bitwy o Anglię. Na terenie lotniska do dzisiejszego dnia stoją baraki, które widziały samoloty z biało-czerwoną szachownicą.
W tym roku w imprezie tej na zaproszenie Legii Nadwiślańskiej, która w Detling pokazuje się już od pewnego czasu, wzięły udział rownież reprezantacje innych polskich grup historyczno-mundurowych. Były to oddziały dobrze już znane rekonstruktorom epoki napoleońskiej w kraju. Sześcioosobową reprezentację wystawił Pułk 4-ty Piechoty Xięstwa Warszawskiego, natomiast czteroosobowy oddziałek został wystawiony przez zreformowany nieco Pułk Szwoleżerów Gwardii Cesarskiej z Ciechanowa. Szczególnie dla Ciechanowskich szwoleżerów dużym przeżyciem musiała być możliwość spotkania ze starszymi "braćmi" z Anglii.
Mało kto wie o tym, że w Anglii od bardzo wielu już lat działa towarzystwo, które jako jedyne na Wyspach Brytyjskich zajęło się odtwarzaniem francuskiej kawalerii okresu napoleońskiego. Wybór ich padł na elitarny polski Pułk Szwoleżerów Gwardii Cesarskiej oraz czysto francuski 7 Pułk Huzarów. To właśnie na ich zaproszenie Polacy na tegoroczne Military Odyssey przybyli w większym składzie niż to miało miejsce dotychczas.
Sama impreza jest rozplanowana w bardzo ciekawy sposób. W jednej części lotniska znajdują się obozowiska grup historycznych, natomiast w drugiej części rozstawione są kramy kupców sprzedających militaria przeróżnego rodzaju i z różnych okresów historycznych. Dla większości członków naszej wycieczki niemałym zaskoczeniem była wielka obfitość wszelakiej broni, którą najzwyczajniej można było nabyć w każdym ze straganów. Oczywiście była to oryginalna broń lecz w wersji zdezaktywowanej, czyli prostym językiem pisząc, niezdatna do strzelania. Lecz za odpowiednie kwoty można również kupić egzemplarze całkowicie sprawne. Oprócz broni na straganach można się zaopatrzyć w rozmaite części umundurowania tak współczesnego jak i pochodzącego z XIX wieku. Zazwyczaj są to repliki ale można trafić także na jak najbardziej oryginalne mundury angielskie. Najstarszym wypatrzonym przeze mnie mundurem, była kurtka (dołman) angielskiego huzara z lat 30-tych XIX w. Z pewnością kaźdy "myszkujący" w poszukiwaniu ciekawostek dotyczących swojej ulubionej epoki mógłby tam wyszukać podobny rarytas.

Kliknij aby powiększyć Kliknij aby powiększyć

 

Kliknij aby powiększyć Kliknij aby powiększyć

 

Kliknij aby powiększyć Kliknij aby powiększyć

 

Kliknij aby powiększyć Kliknij aby powiększyć

W Detling oprócz targu i pokazów rekonstruktorskich zjeżdżają się także posiadacze pojazdów wojskowych od samochodów terenowych, poprzez ciężarówki, transportery, czołgi lekkie aż po sprzęt najcięższy np. samochód transportujący most dla czołgów. Największą jednak atrakcją tegorocznej imprezy był w 100% sprawny niemiecki niszczyciel czołgów (Jagdpanther) z okresu II Wojny Światowej.
Nasza grupa, podobnie zresztą jak i grupy z innych krajów postanowiła spędzić w Detling czas w sposób twórczy i korzystny dla rozwoju poziomu wyszkolenia wojskowego. Pełne cztery dni naszego pobytu w Anglii rozplanowaliśmy w taki sposób, że po śniadaniu czyli po godz. 9.00 wszyscy mieliśmy trochę czasu na zwiedzanie straganów z militariami. Następnie od 11.00 do 13.00 urządzaliśmy wspólną musztrę dla wszystkich polskich grup, natomiast o godz. 14.00 rozpoczynały się inscenizacje bitew napoleońskich. W sumie zaliczyliśmy w krótkim czasie trzy długie musztry i trzy godzinne bitwy w których walczyliśmy przeciwko wojskom brytyjskim reprezentowanym przez pułki angielskie, szkockie oraz irlandzkie. Należy zaznaczyć, że po naszej stronie walczył francuski 21 Liniowy Pułk Piechoty odtwarzany przez.....anglików.
Po inscenizacjach oraz chwili odpoczynku, zazwyczaj ok. godz. 17.00 w obozie naszym wydawano obiad. I tutaj należy wyraźnie powiedzieć, że cała nasza ponad trzydziestoosobowa grupa bardzo wiele zawdzięcza zaradnym markietankom z Legii Nadwiślańskiej, bo dzięki nim nikt nie chodził głodny przez cały okres naszego pobytu w Anglii. Dbanie i gotowanie o tak dużą grupę wojaków zajmowało im tyle czasu, że niewiele miały możliwości i czasu na zwiedzanie terenu imprezy.
Po obiedzie zazwyczaj aż do capstrzyku każdy korzystał z czasu wolnego. Część ludzi wyruszała na dalsze zwiedzanie straganów, część odpoczywała a część integrowała się z naszymi bitewnymi przyjaciółmi oraz wrogami. Na długo w naszej pamięci utkwiły postaci : szkockiego dudziarza Hectora, dowódcy irlandzkiego regimentu - Roba oraz ludzi z sąsiadującego z naszym obozu należącego do 21 Pułku francuskiego.
Dla łaknących bardziej "cywilizowanych" rozrywek istniała alternatywa w postaci wielkiej dyskoteki w jednym ze starych hangarów, ale ze względu na bardzo drogi wstęp oraz wysokie ceny napojów, mało kto korzystał z tej możliwośći. Większość ludzi wieczorem przedkładała pobyt we własnym obozie siedząc przy ognisku i nucąc wojskowe pieśni lub zwiedzając obozowiska innych grup reprezentujących różne okresy historyczne od starożytności aż po okres Pustynnej Burzy.
Na koniec tegorocznego Military Odyssey zaplanowano uroczyste wręczenia nagród dla wyróżniających się stowarzyszeń mundurowych. Jakież było nasze zaskoczenie i radość, kiedy w pewnym momencie ogłoszono, że puchar dla najlepszego oddziału reprezentującego cały XIX wiek otrzymuje Legion de la Vistule. Muszę uświadomić czytelników, że wiek XIX był bardzo obszernie reprezentowany przez kilkanaście różnych tematycznie stowarzyszeń od "napoleończyków" poprzez wszystkie dekady tego stulecia wliczając w to i indian północnoamerykańskich i wojnę secesyjną i brytyjskie oddziały kolonialne i wojnę burską. W związku z tym wyróżnienie to wszyscy odebraliśmy z największą radością oraz dumą. Jakaś cząstka tego pucharu oraz ogromna satysfakcja przypada nam wszystkim. Legii Nadwiślańskiej, Pułkowi 4-temu Piechoty XW oraz Szwoleżerom Gwardii. I słusznie bo przez cały wspólny pobyt w Anglii stanowiliśmy jedną zwartą grupę, jedną rodzinę, jeden duży zgrany oddział.
I myślę, że to właśnie w tym wyjeździe było najważniejsze i najpiękniejsze...

Marek Kulesza
Pułk 4-ty Piechoty Xięstwa Warszawskiego
Zdjęcia: Krzysztof Pawlina