Nasza księgarnia

Źródła do bitwy pod Somosierrą

Posted in Źródła do wojny w Hiszpanii

Wspomnienie Narodowe
Z dzieła Victoires et Conquetes de Français od 1792 do 1815. przez Towarzystwo Wojskowych i uczonych w Paryżu wydawane pod Redakcją p. Panckoucke.
Tom 18 str: 205
POLACY pod SOMO-SIERA.
Wanda: tygodnik polski płci pięknej i literaturze poświęcony. 1821, T. 3




Rozproszeni po obcych krajach Polacy, jeżeli nie zupełnie dopięli szlachetnie powziętych względem Ojczyzny zamiarów, rycerskiem przynajmniej poświęceniem się i odwagą, nowego blasku jej chwale dodali. Włochy, S. Domingo, Hiszpanja chlubnie świadczą, o męstwie rodaków naszych, w Afryce nawet kwitnie drzewo chwały Polaka, w rozlewie krwi jego zrodzone i wzrosłe. Rozgłośnie nabyta sława kazała nawet umilknąć zawiści. Wszyscy z któremi Polscy rycerze dzielili zawód wojenny i trudy, nie wahają się chętnie im przyznać szczególniejszych zalet, któremi się wśród licznych szeregów wojska obcego znamienicie odznaczali. Towarzystwo Francuzów wojskowych trudniących się w Paryżu historją wojen od r. 1792 do 1815, z chlubą wszędzie wspomina o Polakach. Oto jest opis z dobycia Somo-sierra.
W wyprawie Cesarza Napoleona przeciwko Hiszpanji 1808 roku, wypadło zdobyć ważne stanowisko, górę Somo-sierra będącą częścią gór Karpetanos. Dwanaście tysięcy Hiszpanów starannie umocowało wierszch góry, szesnaście armat stało w baterji, które wymierzono ku drodze, wtem tylko jednem miejscu wstęp na górę dającej. W czasie gdy mężna piechota Francuzka, wystawiona na podwójny ogień artylerji i piechoty nieprzyjacielskiej, na próżno usiłowała wedrzeć się na górę: nadjechał sam Cesarz: jazda należąca do jego gwardji, a na jej czele regiment Polaków, przybyła za nim w porządnej kolumnie.
Napoleon zatrzymał się przy artylerji na dole i rozpoznał ściśle położenie nieprzyjaciela, który co raz mocniej dawać ognia zaczął; tak że kilka kul obok Cesarza upadło, a kilka przeleciało nad głową jego. Regiment lekkiej jazdy Polaków, (a) ustawiony został w ścieśnioną kolumnę szwadronami po za fossą, na prawej stronie drogi, w niewielkiej równinie.
Tym czasem ogień nie ustawał, a piechota Francuzka kroku postąpić nie była wstanie. Na tenczas Cesarz dał rozkaz Polakom uderzyć na nieprzyjacielską baterją. Waleczne to wojsko pod sprawą Szefa szwadronu Kozietulskiego, rzuciło się na tychmiast szeregami po czterech, gdyż większego rozwinięcia wązkość drogi niedozwalała.
Ogromny ogień z baterji i piechoty Hiszpańskiej cofnęły nieco ten szwadron, lecz Jenerał Hr: Krasiński i Pułkownik Dautancourt którzy za pierwszym z innemi postępowali szwadronami, obecnością swoją dzielnie wzmogli ów przedni oddział, i sami na jego czele, powtórnie się na baterją rzucili. Mimo gradu armatniego, i krzyżowego ognia piechoty, wedrzeć się galopem na górę, pokonać wszystkich broniących przystępu, wyprzeć następnie nieprzyjaciela z tak korzystnego stanowiska, było to dzieło jednej chwili: cała artylerja i piechota została ujętą, pobitą i rozproszoną.
Odważne to natarcie słusznie uważanem być winno za najszlachetniejszy i najbardziej podziwienia godny czyn, jakim się kiedykolwiek żołnierz konny odznaczył. Okrył on zasłużoną chwałą zwycięski Polaków szwadron, który od tej chwili został bezodwołalnie przyłączonym do wyboru starych francuzkich rycerzy. Korzyści tak pamiętnego dzieła nie były wątpliwemi. Zniszczone i rosproszone wojsko hiszpańskie utraciło dziesięć chorągwi, całą artylerją, wszystkie bagaże i kassę. Wiele ludzi, a między innemi kilku Pułkowników dostało się w niewolę.
Regiment Polaków liczył 57 ludzi zabitych albo rannych. Porucznicy Krzyżanowski, Rowicki i Radowski zabici zostali na placu walki. Kapitan Dziewanowski śmiertelnie raniony, umarł w kilka dni po tem. Kapitan Piotr Krasiński krewny Jenerała i Porucznik Niegolewski również zostali ranieni, a Szef szwadronu Kozietulski, spadłszy z ubitego pod sobą konia, podeptany, nie uniknął mocnej kontuzji.

__________
(a) Pułku lekkiej jazdy Polskiej był naczelnym dowódzcą Jenerał Hr: Krasiński, a majorami dwaj pułkownicy francuzcy, Dauturcourt i Delaitre. Hr: Krasiński, lubo słabością znużony nie opuszczał nigdy swego pułku.
Czyni autor ten przypisek dla tego, iż niektórzy pisarze utrzymywali jakoby w tym dniu major Filip de Segur Polakom przewodził.

D a u t a n c o u r t.

 

Wspomnienie Narodowe
Dodatek do SOMO-SIERY
(Artykuł nadesłany)
Wanda: tygodnik polski płci pięknej i literaturze poświęcony. 1821, T. 3




Redakcja Wandy rada opowiadać rodaków sławniejsze czyny, przyjmie zapewne z ukontentowaniem nie które szczegóły tyczące się zaszczytnej walki pod Somo-siera, które uszły wiadomości Wydawców dzieła francuzkiego. Podług zeznania wyższych Oficerów wojska, i starej gwardji które za naszym torem przez ten wąwóz ciągnęły ku Madrytowi, i miały czas rozpoznania całego położenia, attak ten niebył podobnym do uskutecznienia przez jazdę; góra bowiem na przeciw-legła drodze, najeżona kilku kondygnacjami harmat, zdawała się za przykrą nawet dla piechoty, lecz w tenczas Napoleon nie wierzył w niepodobne rzeczy, a Polak na polskim koniu bardziej go jeszcze utwierdził w tej myśli, która go później zgubiła. Waleczny i pełen cnot najszlachetniejszych Kozietulski, przeprowadziwszy błyskawica prze grad kul karabinowych hufiec nieśmiertelny (a) do samej góry baterjów, mając konia zabitego i suknie wskroś przeszyte, stracił w mgnieniu oka czoło Oficerów, podoficerów i niemal pół szwadronu od ognia kartaczowego. Napoleon widząc drugą połowę (b) nacierającą zwiększą prawie zaciętością, posłał jej Szefa Łubieńskiego w pomoc z małym oddziałem, do którego dołączył plóton przy nim na służbie będący. Pod drugim natarciu ucichły działa, po trzecim Termopil zdobyty. Szesnaście harmat uwięczyło upór żelaznych Rycerzy. Piechota Hiszpańska która kilka niedziel wprzódy wypędziła wojska Francuzkie ze wszystkich stanowisk od Kadyxu do Ebru, i przyparła ich do Pirenejów, bojąc się być odciętą przez garstkę pogromczej konnicy, z gór na dół cofać się zaczęła, lecz ledwie zeszły pierwsze kolumny mężny ten Szwadron natarł znowu na nich, a co nie zniszczył, rosproszył. Na ten widok cała piechota z kilkunastu tysięcy złożona niedawno zdziwiona, a teraz tknięta jakby piorunem przestrachu, po drogach, płaszczyznach i bliższych górach zaczęła szukać schronienia. Dwie mile gonił Łubieński rozbite ich szczątki, zostawując następującym po nas wojskom zbieranie bezbronnych. Rozpędziwszy rezerwę, przeleciawszy bagaże, kassę i wszystko co było nieprzyjacielskiego do ostatniego żołnierza, i ostatniego ich wozu, nie oparł się aż w Buy-trago. W tej ostatniej pogoni dwa przykłady ludzkości, i karności dobrze zrozumianej, odznaczyły żołnierza pułku Krasińskiego. Pierwszy o pół mili od Somo-siera, gdzie nas srogi widok przeraził kilkunastu niewolników francuzkiej piechoty powiązanych, w części pokłutych, a w części porąbanych i jakby umyślnie na drodze nam podrzuconych, (zdaje się że wojsko rezerwowe dopuściło się tego okrucieństwa). Żołnierze nasi grozą przejęci, bliscy jeszcze zakrwawionego grobu tylu ofiar ojczystych, nie splamili żadną zemstą tego dnia chwały, chociaż im nie brakło bezbronnych różnego stopnia. Drugi przykład przy samym Buy-trago się zdarzył. Jużeśmy ostatni furgon przechodzili, kiedy niektórzy żołnierze spostrzegłszy na nim kobietę, biorąc ją za Kantinierkę (markietankę obozowę) prosili Oficerów, żeby im pozwolili wina się napić, na co gdy otrzymali pozwolenie, bardziej znużeni pobiegli do wozu, lecz zamiast wina znaleźli kassę, i zaraz nazad wstąpili do szeregów.
Po skończonej całej przeprawie Szef Łubieński posłał mnie do Pułkownika Krasińskiego, a gdybym spotkał Cesarza do samego Cesarza z oznajmieniem tego wypadku i po dalszy rozkaz dla Szwadronu, z zadziwieniem spostrzegłem Napoleona na pół drogi niepoprzedzącego żadnem wojskiem jadącego sobie stępo. Jenerałowie Sawary i Durosnel o kilkadziesiąt kroków przed nim będący uprzedzili mnie o wielkiem zadowoleniu Napoleona. W samej rzeczy znalazłem go w najlepszym humorze, kazał mi oświadczyć oddziałowi że są warci być jego gwardją powtarzając kilka krotnie z widocznem ukontentowaniem   v o u s   e t e s   d e   b r a v e s   p o l o n a i s   z resztą kazał Szwadronowi czekać przybycia całej gwardji, a Kassę równo między wszystkich podzielić. Po danym rozkazie, Oficerowie dzielili garściami złoto i srebro, zaczynając od Żołnierzy: tu nienależy zapomnieć że byli tacy którzy swoją część darowali żołnierzom - W krótce nadeszły Gwardje. Stare Grenadjery i Szassery, którzy tylko między sobą żyli w padli do naszego biwaku ściskali z rozrzewnieniem Polaków, nazywali ich odtąd kamratami, a widząc że byli zmordowani, sami wieczerze dla nich gotowali. Oficerowie ich, dalecy od grzeczności wyszukanej dworaków, niwynośili nas pod obłoki ale i nieazdrościli, równie dobrzy jak szczerzy otwarcie nam wyznawali że i my im odtąd nic zazdrościć nie potrzebujemy. Tymczasem Napoleon który niemiał zwyczaju tylko po wielkich i stanowczych bitwach diktować bulletyn, uznał Somo-Sierę godną swego pióra, a powątpiewając albo nieprzypominając sobie podobnego natarcia jazdy, nazwał je, attakiem świetnym, jakiego nigdy może niebyło. C h a r g e   b r i l a n t e   s i t   e n   f u t  j a m a i s. (c)
Niewspominam tu czynów żyjących, ci doczekawszy się Króla   w ł a s n e g o   z n a j d ą   j e s z c z e   p o r ę   p r z y p o m n i e n i a   s i ę   z i o m k o m   lecz ci którzy należą już do potomności niechaj się stają wzorem następującego pokolenia - Cienie poległych pod Somo-sierą, a mianowicie Dziewanowskiego i Krzyżanowskiego Oficerów najpiękniejszych dla Polski nadziei i ty pełen chwały Kozietulski któryśbył zasłużył mniej dolegliwą śmiercią opuścić nas na łonie Ojczyzny, odbierście hołd wam winny rodaków, którzy na was patrzeli, i tych którzy o was czytać, i z chlubą wspominać nieprzestaną.

________
(a) Napoleon robiąc opis tego attaku wyraził między innemi:   l e s   p o l o n o i s   s e   s o n t   i m m o r t a l i s é s: po takim znawcy ośmieliłem się przydomek nieśmiertelnego dać szwadronowi Kozietulskiego, w innym miejscu nazwałem ich żelaznemi Rycerzami, nie dlatego żeby który z nich kiedyś kirys wdział przed nieprzyjacielem, ale że tak w tym dniu walczyli jak żeby powłokę ludzką nie z ciała ale z żelaza mieli ulane. Król Józef nazwał nieustraszonego żołnierza Polskiego   h o m m e   d e   f e r.
(b) Przytomność Jenerała Krasińskiego który dzieląc niebezpieczeństwa w Madrycie i po innych miejscach z pułkiem, był od niego cenionym i kochanym, a najbardziej zagrożone i niebezpieczne miejsce z którego Cesarz nie chciał ustąpić, mogły się zapewne przyczynić do dzielnego i szczęśliwego powtórnego natarcia.
(c) Ten wyraz znajduje się w urzędownym jego Monitorze.

S z e p t y c k i   były Pułkownik

 

Krótki opis bitwy pod Sommo-Sierrą.
Wanda: tygodnik polski płci pięknej i literaturze poświęcony. 1821, T. 4





Juliusz Kossak, Somosierra
Łubieński otrzymuje od Napoleona rozkaz oczyszczenia drogi na Madryt


Po kilka krotne wspomnienia o bitwie pod Sommo-Sierrą, którą w dziełach i dziennikach tak Polskich jako i Francuskich umieszczone były, nie zdawały mi się z wielu względów zupełnie dokładne; z tej to przyczyny jako świadek naoczny, krótki rys tejże bitwy kreślę, nie w celu zbijania lub przeczeniu innym (każden albowiem z innego patrząc stanowiska, inaczej mógł widzieć też same zdarzenia) lecz być połączone zdania lepiej z czasem prawdę utwierdzić mogły.
Pułk lekko-konnych Gwardji będąc w Hiszpanji zostawał przez długi czas w dywizji sławnego i walecznego Generała lekkiej kawalerji La Salle, po bitwie pod Burgos przyłączony do korpusu piechoty, udał się od Arandy ku Calatayud, ale nowemi wstrzymany rozkazami w miasteczku Osma, zwracając się ku Madrytowi przez Aylon i Riaza, stanął późno już - wieczorem pod górami Sommo-Sierra zwanemi, na przeciw obozu Hiszpańskiego. Gęsto rozłożone ognie, liczny korpus oznaczały.
Rozległe pasmo niedostępnych zewsząd gór, nigdzie podobieństwa do przejścia nie zostawiało, jedna tylko droga (za czasów Karola III. robiona, na osiem lub dziesięć łokci szeroka) wciskała się i wykręcała między górami, idąc zawsze co kolwiek pod górę.
Wojsko Hiszpańskie z czternastu tysięcy ludzi jak mówiono, złożone, góry te i wąwóz piechotą obsadziło, na każdym załamku drogi ustawiono armaty, wzgorek zaś który przy wyjściu wąwozu nad całym tymże wąwozem panował, ośmią działami obwarowany został. Tak obronne naturą i sztuką położenie, zdawało się być nieprzystępnym, przypuszczać albowiem trudno było do myśli, żeby konnica mogła się zapędzać w podobną dla niej otchłań, gdyż prócz ognia armatnego, piechota z obu stron wąwozu ustawiona, zewsząd do niej bez najmniejszego dla siebie niebezpieczeństwa strzelać mogła, z tej to zapewne przyczyny żadnych przeciw konnicy niezrobiono przygotowań, rów albowiem przez drogę, przekopany, też same nawet działa bez strzelania dla zatarassowania drogi postawione, nieprzełamaną dla niej stałyby się przeszkodą.
Nazajutrz po naszem przybyciu, Napoleon przed wschodem słońca nadjechał, i kazał natychmiast całemu Korpusowi stanąć do broni. Postrzegłszy że nieprzyjaciel cofnął się i obsadził góry, wysłał część znaczną wojska do okrążenia pozycji, sam zaś z resztą armji wysławszy przed sobą jeden tylko Szwadron lekko-konnych, na służbę do jego osoby przeznaczony, zbliżył się aż pod same góry. Pułk lekko-konnych tuż za nim idący, stanął w kolumnie. Ciśnionej po lewej stronie drogi. Już rzęsisty ogień nieprzyjacielski zewsząd nas dochodził, kiedy Napoleon niecierpliwie patrząc na wszystkie przeszkody które mu bramy Madrytu zamykały, chcąc nawet uprzedzić nieomylny ale zbyt wolny skutek który sobie obiecywał z okrążenia pozycji, a może i przewidując niebaczność Hiszpanów, i odwagę wojska pod jego prawie oczami bić się mającego; rozkazał Szwadronowi służbowemu, uderzyć na Nieprzyjaciela.
Podpułkownik Kozietulski który Szwadronem powodził, zformował kolumnę po czterech (miejscowość niedozwalając mu szerzej się rozwinąć,), wysłał na czoło znanego mu z odwagi i zaciętości porucznika Krzyżanowskiego z czterema ludźmi, i puścił się z tą bystrością i lotnością, która odwadze Polaków, i lekkości ich koni towarzyszy. Zdobył pierwsze działa, ale mając pod sobą konia zabitego, mocnej dostawszy kontuzji, zdał komendę Kapitanowi Dziewanowskiemu, i oddalić się był przymuszony; waleczny Krzyżanowski w raz ze wszystkiemi ludźmi z nim wysłanemi prócz Brygadiera Wasilewskiego pierwszą padli ofiarą. Porucznik Niegolewski odebrawszy jedynaście ran od żelaza Artylerzystów dział swoich broniących, na tychże prawie armatach za nieżywego był zostawiony. Pułkownik sztabu Napoleona Hrabia Filip Segur, świadkiem będąc tegoż dzielnego attaku, ciężkie odniósł rany.
Niezmordowany i pełen odwagi Kapitan Dziewanowski zebrał natychmiast rozbiegłych żołnierzy i nietracąc czasu, nieczekając na żadne rozkazy uderzył powtórnie na nieprzyjaciela i zdobył drugą Baterją, ale padł ofiarą swego męztwa śmiertelne odebrawszy rany, Porucznicy Rudowski i Rowicki na placu polegli, Kapitan Piotr Krasiński niebezpiecznie kartaczem ugodzony został.
Zgromadzali garstkę pozostałych ludzi Porucznik Szeptycki i Wachmistrz Szef Zielonka, gdy nadjechałem do objęcia kommendy, wysłany przez Pułkownika Krasińskiego dowódzcy Pułku Lekko-konnych. Wzmocniony świeżym plutonem pod dowództwem Porucznika Rostworowskiego i Plutonem Szasserów konnych Gwardji, uszykowałem jak mogłem najprędzej mój Szwadron, i zwinąwszy się w kolumnę po czterech, uderzyłem na nieprzyjaciela. Idąc utorowaną przez dwa pierwsze tak skuteczną natarcia drogą, przeszliśmy resztę wąwozu, i ostatnie nawet działa z łatwością i prawie bez straty odebraliśmy, wdzierająca się albowiem w góry piechota zajęła była uwagę Artylerzystów.
Nadspodziewane przejście tak mocno obwarowanego wąwozu, zajmowanie następne zdobytych stanowisk przez nadchodzące wojska, strwożyło tak dalece nieprzyjaciela, że bez żadnego porządku poszedł w rozsypkę. Co postrzegłszy, gdym wyszedł z wąwozu, niechcąc zostawić nieprzyjacielowi i jednej nawet chwili do namyślenia, zgromadziłem Szwadron i co koń wyskoczy puściłem się w pogoń, napadając wszędzie na zbierać się chcące kupy tak piechoty jako i konnicy. Zatrzymałem się dopiero za miasteczkiem Buytrago o przeszło dwie leguy czyli mile Hiszpańskie od placu potyczki, na rozkaz Napoleona który mi przywiózł Szef szwadronu Ordener. Niewolniki, działa, sztandary, a nawet i kassy wojenne stały się łupem armji zwycięskiej; jedna z tych kass zatrzymana właśnie gdym za Buytrago przednie ustawiał czaty, rozdana była z mojego rozkazu pomiędzy żołnierzy, wszyscy albowiem nasi Oficerowie dobrowolnie swoich odstąpili części. Pułkownik Piré Adjutant Xięcia Neuchatela w całej tej walce z nami się znajdował. Ukontentowanie Napoleona które nam pokilkokrotnie oświadczał, dowodzi najlepiej Bulletyn wielkiej Armji po tej bitwie wydany. Zapał zaś wojska całego tak był wielki że na rękach prawie naszych noszono żołnierzy.
Skutkiem tej tak pomyślnej bitwy, było zdobycie tego warownego przedmurza Stolicy, nadejście armji Francuzkiej pod Madryd i poddanie się tegoż miasta po kilkodniowem oblężeniu, a to przed przybyciem Jenerała Castanos który porażony pod Tudelą chciał się połączyć z wojskiem w stolicy będącem.

Tomasz ŁUBIEŃSKI
pod ówczas Podpułkownik
w Pułku Lekko-konnych Gwardji.