Nasza księgarnia

POCZĄTKI LEGII NADWIŚLAŃSKIEJ

COM_CONTENT_WRITTEN_BY on . Posted in S. K I R K O R, LEGIA NADWIŚLAŃSKA 1808 - 1814

ŚLĄSK I WESTFALIA


Z dawnych legionów Dąbrowskiego pozostały tylko jeden pułk piechoty i pułk jazdy w służbie Królestwa Neapolitańskiego. Gdy Prusy podjęły wojnę z Francją i ich armia legła rozbita pod Jena (14 października 1806 r.); gdy zaświtała nadzieja uwolnienia zaboru pruskiego Polski, wszyscy ci legioniści pragnęli powrotu do kraju. Napoleon wezwał z Włoch do swej kwatery głównej gen. Dąbrowskiego i wkrótce potem w Poznaniu, Kaliszu i Warszawie zaczęła się tworzyć nowa armia polska. Legiony mogły stanowić dla tej armii doskonalą kadrę i takie były plany gen. Dąbrowskiego1). Mimo dużych strat, jakie pułk piechoty poniósł w lipcu 1806 r. w walkach z Anglikami i powstańcami w Kalabrii, w pułku tym było według wykazów z marca 1807 r. 98 oficerów i 2.610 podoficerów i żołnierzy. W pułku jazdy było 586 ułanów i ci najwcześniej, bo już w lutym 1807 r., zostali wezwani do Wielkiej Armii2), Król Neapolu Józef, brat cesarski, niechętnie oddawał ten pułk i zdaje się w ostatniej chwili część pułku zatrzymał dla swej gwardii.
Pułk jazdy legionów był wówczas jedynym pułkiem w armii francuskiej uzbrojonym w lance. Gen.Dąbrowski sformował go w 1799 r. z byłych kawalerzystów, znajdujących się w pułkach pieszych legionów. Pułk ten wsławił się w różnych bojach we Włoszech i pod Hohenlinden. Utrzymał swe lance, choć nie były przewidziane w regulaminach francuskich3).



Napoleon początkowo zdawał się być przychylnie nastawiony do planów gen. Dąbrowskiego i chciał wszystkich Polaków sprowadzić z Włoch do Polski. Potem zmieniał swe wezwania posyłane do króla Józefa do Neapolu. W szczupłej armii króla Józefa Polacy stanowili jednostkę bardzo cenną, niełatwą do zastąpienia, pragnął więc król zatrzymać ich u siebie w możliwie jak największej liczbie. Napoleon brał to pod uwagę i nie nalegał na szybki odmarsz oddziałów piechoty polskiej. Na razie wezwał tylko dowódcę pułku piechoty, płk. Grabińskiego, którego mianował generałem brygady, oraz zadowolił się przybyciem 16 oficerów tego pułku4).
Napoleon zmienił swój pogląd nie tylko co do liczby legionistów sprowadzanych z Włoch, ale także co do ich przeznaczenia. Już nie myślał o złączeniu ich z nowa armią polską, a zdecydował użyć ich jako zalążek nowej legii polskiej w służbie francuskiej. W tym celu mieli być zatrzymani na Śląsku w ramach 9. korpusu armii, którym dowodził brat cesarski, książę Hieronim. Zanim przyszli na Śląsk ułani, zanim wyszedł z Neapolu pierwszy oddział piechoty legionowej, Napoleon wydał w Brzeziu (Finkenstein) dekret z 5 kwietnia 1807 r. o organizacji wojsk polskich, przychodzących z Włoch5).

 


Dekret ten stanowił, że:
1) pułk polskich lansjerów będzie nadal utrzymywany ze skarbu cesarskiego i ma się składać z 4 szwadronów po 300 ludzi (razem 1200 lansjerów),
2) piesza legia polska będzie również płatna ze skarbu cesarskiego, będzie powiększona do 6 batalionów w trzech pułkach, po 9 kompanii w batalionie i po 150 ludzi w kompanii (razem 8.100 ludzi oraz około 100 ludzi w sztabie).
Dekret stanowił dalej, że dyrektor Wojny Komisji Rządzącej w Warszawie (wymienionej w dekrecie jako rząd polski) skieruje do Wrocławia dla skompletowania tych pułków 6.600 rekrutów z Polski. Miał także przesłać do księcia Hieronima listę nazwisk oficerów dla tej nowej formacji, umieszczając na niej tych Polaków, którzy służyli dawniej w legiach włoskich i naddunajskiej. To ostatnie zlecenie wskazuje wyraźnie, że w rozumieniu Napoleona nowa legia polska miała być kontynuacją dawnych legii, które służyły pod jego sztandarami.
Z porównania etatów nowej formacji, 1200 ułanów i 8200 w piechocie, z liczbą rekrutów, których miał przysłać Ks. Józef Poniatowski, wynika, że Napoleon liczył na przybycie z Neapolu 2.800 ludzi. Faktycznie przybyło ich dużo mniej. Pułk ułanów w sile ok. 500 koni prowadził świeżo mianowany majorem ułanów Piotr Świderski, przedtem służący zaszczytnie w piechocie. Pułk ten przyszedł do Świdnicy 14 maja i już następnego dnia odznaczył się, rozbijając oddział pruski pod Szczawnem (Salzbrun), biorąc jeńców i armaty.
Nie jest jasna sprawa, jak wielu ludzi przyszło na Śląsk z pułku piechoty. Jeśli w tym pułku było w marcu około 2700 ludzi, zaś król Józef według znanych raportów zatrzymał i wcielił do różnych oddziałów swojej armii 1.192 żołnierzy, poza tym w Neapolu pozostało inwalidów i chorych w szpitalu 162 Polaków, zatem po odjęciu tych liczb ze stanu pułku w marcu należałoby przyjąć, że około 1350 oficerów i szeregowych przeszło w różnych terminach z Neapolu na Śląsk6).
Pułk ułanów brał udział w obleganiu Kłodzka, które kapitulowało 24 czerwca. Z dniem 1 lipca pułkownikiem i dowódcą pułku ułanów został Jan Konopka, Stanisław Klicki został awansowany na majora. Wobec nieobecności na Śląsku płk. Konopki mjr. Świderski w myśl rozkazu gen. Grabińskiego z 11 lipca 1807 r. miał zdać mjr. Klickiemu komendę pułku ułanów, sam zaś był przewidziany na dowódcę 3. p. piechoty Legii7). Po zwycięstwie Napoleona pod Friedlandem został 8 lipca zawarty pokój w Tylży, a więc i na Śląsku walki ustały. Do końca broniła się tylko jedna twierdza, Srebrna Góra.
Dowódcą Legii był Józef Joachim Grabiński. Dawny oficer kościuszkowski, miał przeszłość dość burzliwą; od marca 1802 r. był szefem 1. półbrygady polskiej we Włoszech, 25 marca 1807 r. został mianowany francuskim generałem brygady. Pułkami piechoty dowodzili: 1. pułkiem płk Józef Chłopicki; 2. pułkiem Szymon Białowiejski, mianowany 19 stycznia 1807 r. majorem, 1 lipca 1807 r. pułkownikiem; 3. pułkiem Piotr Świderski, również mianowany 1 lipca 1807 r. pułkownikiem. Jako datę powstania 1. pułku Legii przyjęto 7 czerwca 1807 r.8), później powstały pułki 2. i 3. Faktycznie jednak wszystkie pułki piechoty nowej Legii zostały sformowane już po zawarciu pokoju.

Dekret z 5 kwietnia dawał tej legii nazwę Legii polskiej, ale po pokoju w Tylży była to nazwa politycznie niedogodna, więc w praktyce przyjęto nazwę Legii polsko-włoskiej (Legion Polacco-Italienne), choć nie została ona ustalona żadnym dekretem. Przyjmowano przysłanych z Księstwa Warszawskiego rekrutów, także ochotników oraz dezerterów z armii pruskiej9). Sądząc z brzmienia nazwisk było wśród nich wielu Niemców. Wtedy wstąpili do Legii Jerzy Fryderyk Kitz oraz jego brat Franciszek, dwaj lekarze wojskowi, dawniej pruscy, teraz legionowi. Byli to Ślązacy, ich nazwisko pewnie brzmiało przed zniemczeniem Kic lub Kyc. Ślązakiem był także porucznik Jan Gorgon z Pszczyny. Zgłosiło się też we Wrocławiu wielu młodych ludzi z dobrych rodzin, którzy brak doświadczenia bojowego zastąpić mieli zapałem i ogólnym wykształceniem. Gen. Grabiński, korzystając z upoważnienia księcia Hieronima, dawał im nominacje na podporuczników i rozsyłał po pułkach10). To umożliwiło potem awansowanie przybywających z Włoch oficerów legionowych. Jako żołnierzy wcielono do Legii wielu Polaków z armii pruskiej, nie zawsze pytając ich o zgodę. Gen. Grabiński pisał 26 czerwca 1807 r. do płk. Białowiejskiego, że we Wrocławiu w klasztorze zwanym Minoriten znajdują się jeszcze pomiędzy Ślązakami Polacy, których należy spiesznie wybrać i do pułku wcielić „nie pytając się o ich dobrą ochotę, aby tylko byli Polacy”. Gdy do klasztoru Bernardynów we Wrocławiu przysłano kilkuset jeńców pruskich z Kłodzka, gen. Grabiński polecił posłać do nich oficera, by spisał wśród nich Polaków, po czym zamierzał uzyskać od komendanta placu rozkaz, by tych jeńców przeprowadzono do koszar dla wcielenia do 2. p. Legii11). Różnym był więc element, z którego powstać miała Legia polsko-włoska. Mimo to oficerowie, podoficerowie i żołnierze legionowi wnieśli do nowej formacji tego żołnierskiego ducha i te polskie uczucia, które ożywiały legiony Dąbrowskiego. Dzięki temu Legia polsko-włoska, nazwana potem Nadwiślańską, była nowym legii włoskich wcieleniem, ich dalszą kontynuacją. Tak to pojmował jej dowódca, gen. Grabiński, i dał temu wyraz przez to, że do obsady oficerskiej Legii włączył tych oficerów z 1. pułku piechoty polskiej, którzy w lipcu 1806 r. w czasie niepomyślnych walk przeciw Anglikom w Kalabrii dostali się do niewoli angielskiej.

Pierwszy pułk piechoty polskiej, dowodzony przez Grabińskiego, był wtedy w służbie króla Neapolu, obecnie Legia wchodziła w skład armii francuskiej, a więc włączenie tamtych oficerów-jeńców do listy oficerów nowej Legii niewątpliwie nie mogło nastąpić bez aprobaty francuskiej. Praktycznie miało ono to znaczenie, że ci oficerowie w razie powrotu z niewoli wchodzili od razu na stanowiska, rezerwowane dla nich w nowej Legii.
Formowanie nowej Legii postępowało stosunkowo szybko. W dniu 10 sierpnia 1807 r. w pułkach piechoty było już 91 oficerów (nie licząc oficerów w niewoli) oraz 4.246 podoficerów i żołnierzy. Stanowiło to więcej niż połowę stanu liczbowego przewidzianego w dekrecie. Pułk ułanów osiągnął już prawie pełny stan etatowy, gdyż było w nim 37 oficerów oraz 1.097 podoficerów i ułanów. Poza tym oficjalny wykaz podawał, że w drodze z Włoch było 23 oficerów oraz 268 podoficerów i żołnierzy12). Rezultat paru miesięcy prac organizacyjnych zdawał się być zadowalający.
Berent podaje piękny opis defilady odrodzonego wojska polskiego na Placu Saskim w Warszawie. Biorą w niej udział bataliony Legii Nadwiślańskiej i dawna kapela legionowa gra „Marsz, marsz Dąbrowski”. Jest to błąd. Nie było danym wejść do Polski dawnym legionowym oddziałom, nie spełniły się dla nich słowa Mazurka Dąbrowskiego „za twoim przewodem, złączym się z narodem”13). Jak długo nowa Legia stała na Śląsku, legioniści liczyli na to, że stąd przejdą do Księstwa Warszawskiego. Zapytani, takie wyrazili życzenie14). Ale Napoleon zdecydował inaczej. Wśród braci legionowej były silnie rozwinięte sympatie republikańskie i idee demokratyczne, może więc Napoleon nie życzył sobie, aby ten ferment przeszedł do nowego wojska polskiego. A może po prostu chciał zatrzymać tych doskonałych żołnierzy i oddać ich chwilowo bratu Hieronimowi, jako wsparcie na jego nowym westfalskim tronie. W Warszawie przebywał jeszcze marsz. Davout i do niego Napoleon wysłał z Fontainebleau 13 października 1807 r. zawiadomienie, że Legia polsko-włoska i pułk lansjerów mają przejść do służby króla Westfalii15). Napoleon polecał więc, by rząd polski wyjaśnił legionistom, iż nie może ich przyjąć do swej służby, gdyż nie ma na to środków finansowych. Przykro brzmi w tym liście argument Napoleona, że rząd polski nie może nawet opłacić Legionu Północnego, który wszedł w skład armii Księstwa Warszawskiego, podczas gdy Napoleon mógłby przejąć go w ciężar swego skarbu. Istotnie skarb Księstwa był w trudnej sytuacji, co było rezultatem zniszczeń wojennych i nałożonych nań ciężarów oraz pogarszającej się sytuacji ekonomicznej na skutek blokady kontynentalnej. Nie bez wpływu było także odebranie skarbowi wielu dóbr narodowych, rozdanych marszałkom i generałom francuskim w formie donacji cesarskich16).
Marszałek Mortier, dowodzący teraz na Śląsku, zakomunikował 14 października gen. Grabińskiemu decyzję cesarza o przekazaniu Legii królowi Westfalii. Ks. Hieronim poznał na Śląsku polskich legionistów, podobno ich polubił i na pewno pragnął ich zatrzymać w swej służbie. W czasie rokowań pokojowych w Tylży Napoleon zamierzał oderwać Śląsk od Prus i utworzyć z niego osobne państwo dla ks. Hieronima. Plan ten upadł wobec stanowczej opozycji Aleksandra i ks. Hieronim dostał królestwo Westfalskie. Dla legionistów inne znaczenie miałaby służba dla ks. Hieronima na Śląsku, niż w Westfalii. Rozkaz wymarszu ze Śląska i ponownego oddalenia się od kraju napełnił ich uczuciem rozczarowania i goryczy. Najbardziej gorszyły ich pomruki niektórych rodaków, że w pogoni za chlebem oni tak po obcych ziemiach tułają się. Mieli żal do rządu w Warszawie, że nie upomniał się o nich. Oskarżali ministrów polskich o krótkowzroczność. Stary legionista, major Szott, pisał o nich wymownie: „Ci ludzie zapominają, albo nie widzą, że za jednym skinieniem, za jednym rozkazem Imperatora całe wojsko Księstwa Warszawskiego może pójść do Dalmacji, a stamtąd do Abisynii nawet, jeżeli tego będzie On widział potrzebę; wszakże mamy Hiszpanów w Hamburgu, a regiment Izenburga w Neapolu, ale cóż poradzić z ogolonymi łbami”17). Nie olśniła legionistów gwiazda Napoleona, nie stali się jego najemnikami i tylko polskiej sprawie służyć pragnęli.
Wszystkie cztery pułki Legii opuściły Śląsk przed końcem października18). Legia poszła przez Frankfurt nad Odrą i Kostrzyn do Berlina. W stolicy Prus była trzy dni, odbywały się popisy i manewry Legii przed marszałkiem Victorem, który tam dowodził. Rozkaz z kwatery cesarskiej w Fontainebleau z 23 października polecał, by 1. pułk Legii wyszedł z Berlina 8 listopada 1807 r., zatrzymał się w Magdeburga w dniach 12 i 13 listopada i przyszedł do Kassel, stolicy nowego królestwa westfalskiego, 22 listopada19).

Inne pułki Legii szły za 1. pułkiem, rozdzielone między sobą jednym dniem marszu, z wyjątkiem pułku jazdy, który najpewniej przyszedł pierwszy do Kassel. Do służby westfalskiej przeszli formalnie 11 listopada. Do Kassel miano wysłać z Księstwa Warszawskiego nowych rekrutów by podnieść stan Legii, piechoty i jazdy, do około 8000 ludzi. Faktycznie jednak to nie nastąpiło. Posłano natomiast do Westfalii pierwszy pułk huzarów polskich w służbie francuskiej20). Pułk ten liczył niewiele ponad 500 ludzi. Po jego rozwiązaniu siedmiu oficerów oraz część podoficerów i żołnierzy przeszła do pułku ułanów21). Kilku oficerów huzarskich zaangażowano do gwardii westfalskiej, z nich czterech przeszło potem do pułku ułanów. Zaś sześciu oficerów huzarskich weszło do pułków piechoty Legii. Inni oficerowie huzarzy wrócili do Księstwa Warszawskiego. Nowi oficerowie w pułku ułanów otrzymali nominacje z datą 10 stycznia 1808 r.
Pobyt legionistów w Westfalii nie był długi. Gmatwały się sprawy w Hiszpanii, zaczynał się groźny okres dla cesarstwa, początek nieszczęsnej awantury hiszpańskiej. Autor nowej biografii angielskiej o Napoleonie napisał, że od czasu podjęcia przez Anglię nowej wojny z Francją (18 maja 1803 r.) wszystkie wojny Napoleona miały charakter defensywny w tym sensie, że wypływały z wojny z Anglią. Zaś A. P. Taylor w swej nowej pracy o przyczynach wojen napisał, że u początku wojen napoleońskich był w rzeczywistości nie sam Napoleon, a Anglicy. Nie jest to teza nowa, tak twierdził Napoleon i taka myśl przewijała się u wielu autorów francuskich; nowym jest jednak to, że taką tezę sformułował w sposób jasny i brutalny historyk angielski tej miary, co A.. P. Taylor22). Wojna z Anglią spowodowała, że po klęsce Prus Napoleon wydał w Berlinie 21 listopada 1806 r. dekret o blokadzie kontynentalnej Anglii, zakazujący wszelkiego handlu towarami angielskimi. Na tle sporu o przestrzeganie tej blokady Francuzi zajęli Portugalię, jej król z dworem i ministrami uszli do Brazylii. W Lizbonie objęły rządy nowe władze, faktycznym władcą był dowódca francuski gen. Junot. Hiszpanie wspierali Francuzów w wyprawie portugalskiej, wojska francuskie przechodziły przez Hiszpanię.
Hiszpania była związana traktatem z Francją i mogła odegrać dużą rolę w wojnie z Anglią. Ale w tej wojnie Napoleon potrzebował Hiszpanii silnej i lojalnej, a nie słabej i niepewnej. Tymczasem pod rządami zdegenerowanych Burbonów Hiszpania popadała w stan coraz większej anarchii. Król Karol IV był całkowicie w rękach swego ministra Godoya. Ten były gwardzista królewski drogą przez sypialnię królowej doszedł do najwyższych zaszczytów i władzy. Rządził źle, był znienawidzony przez ludność. Gdy doszło do konfliktu między parą królewską i Godoyem z jednej strony, a następcą tronu Ferdynandem, księciem Asturii, z drugiej strony, wszystkie sympatie ludności i wszystkie jej nadzieje skupiły się około osoby Ferdynanda. Te gorszące spory, ten rosnący chaos pchały Napoleona do coraz większej ingerencji w sprawy hiszpańskie.
Napoleon wahał się, jaką formę nadać swej ingerencji. Tak Karol IV jak i Ferdynand zabiegali o jego poparcie. Ferdynand prosił, by Napoleon dał mu za żonę księżniczkę z rodu Bonapartych. Innym torem potoczyłaby się historia, gdyby Napoleon poparł Ferdynanda.
Nie był on wiele wart ani jako człowiek, ani w późniejszych latach jako król, ale nie o to chodziło. Przyszłość miała pokazać, że szerokie masy narodu hiszpańskiego były fanatycznie, zabobonnie niemal, przywiązane do swej dynastii, w niej widziały uosobienie swej niepodległości. To nie był naród francuski, który swego króla posyłał na szafot. To nie był naród, przez który przeszły drżenia wolnościowe, idee Jean Jacques Rousseau i encyklopedystów, pragnienie zrzucenia ciężarów feudalnych. Naród hiszpański był ciemny, fanatyzm dynastyczny łączył z jeszcze większym fanatyzmem religijnym. U źródła tragedii hiszpańskiej Napoleona leżało to, że tego nie rozumiał. Talleyrand w sposób perfidny tłumaczył mu, że powinien pójść drogą Ludwika XIV i dać Hiszpanom nową dynastię23).
Pod wpływem zamieszania w Hiszpanii, rad Talleyranda i podszeptów własnej ambicji, Napoleon postanowił usunąć Burbonów hiszpańskich. Chciał dać Hiszpanom nowego króla a faktycznie stać się samemu odrodzicielem narodu hiszpańskiego, wprowadzić go na drogę podobną do tej, po której kroczył naród francuski24). Słał więc od stycznia 1808 r. nowe wojska za Pireneje pod pozorem wzmacniania korpusu gen. Junota w Portugalii.
Zaś 20 lutego mianował marszałka Murata, wielkiego księcia Bergu, dowódcą wszystkich wojsk francuskich w Hiszpanii. Tam postanowił posłać także Legię polską. Pisał więc 21 lutego do króla Hieronima, że przejmuje z powrotem do swej służby Polaków, będących w Westfalii, i poleca mu odesłanie ich wszystkich, nie zatrzymując nikogo25). Iść mieli do Moguncji, tam mieli otrzymać dalsze rozkazy. Napoleon żądał, aby król Hieronim najpierw wysłał ułanów, bo ci byli mu najpilniej potrzebni. Murat wkroczył do Hiszpanii 27 lutego i zgodnie z rozkazem cesarskim szedł powoli w stronę Madrytu. Hiszpanie przyjmowali wojska francuskie bardzo dobrze, wierzyli, że szwagier Napoleona obali Godoya i uwolni rodzinę królewską spod jego wpływu i władzy. Murat miał polecone być bardzo powściągliwym w swych wypowiedziach i nic nie przesądzać.
Król Hieronim wykonał polecenie cesarskiego brata i odesłał Legię, usiłował jednak zatrzymać część ludzi u siebie. Gen. Grabiński przekazał płk. Chłopickiemu rozkaz króla, by oddał 20 ludzi ze swego pułku, wybranych tak spośród fizylierów jak i grenadierów, do gwardii westfalskiej26). Chłopicki kategorycznie odmówił wykonania tego rozkazu, prawdopodobnie za jego przykładem zrobili to samo dowódcy innych pułków Legii. W rezultacie król Hieronim zdołał podobno zatrzymać u siebie tylko paru oficerów i 153 żołnierzy z dawnego pułku huzarów27).
Nim Legia wyszła z Westfalii, zaostrzyły się jeszcze bardziej sprawy hiszpańskie. Pod wpływem rozruchów w Aranhuezie 17 marca Karol IV abdykował, rządy obejmował Ferdynand VII. Murat wkroczył z wojskiem do Madrytu 23 marca. Karol IV poczuł się znowu bezpieczny i cofnął swoją abdykację. Hiszpania miała dwóch królów, obaj szukali poparcia u Napoleona. Zbliżały się zdarzenia w Bajonnie, gorszące w swojej genezie i przebiegu, tragiczne w skutkach.

Saper i grenadier piechoty Legii Nadwiślańskiej.



PRZYPISY


1. J. Pachoński, Józef Grabiński, generał polski, francuski i włoski, naczelny wódz powstania bolońskiego 1831 roku, Kraków 1975, s. 198. Pachoński, Legiony..., t. 4, s. 585.
2. Pachoński, Józef Grabiński..., s. 207-8. Pachoński, Legiony ..., t. 4, s. 578.
Dla zrozumienia roli polskich ułanów należy wyjaśnić, że lanca była bronią polską, pochodzenia tatarskiego. Używaną była w pułkach litewsko-tatarskicn, potem także w pułkach polskich; początkowo zwana była różnie: rohatyną, kopią, dzidą, proporcem. Z Polski przeniósł ją do Saksonii w 1735 r. król August III saski. W okresie wojen śląskich (1740-1748) i wojny siedmioletniej (1756-1763) lanca odgrywała dużą rolę w armii saskiej w pułkach ułanów polskiego zaciągu. Fryderyk Wielki poznał wartość tej broni i w 1741 r. wprowadził ją do armii pruskiej. We Francji Maurycy saski, syn naturalny późniejszego króla polskiego Augusta II, uformował z Polaków w 1743 r. pułk lansjerów, ale istniał on tylko do 1762 r. Potem nie było lancy w armii francuskiej aż do czasów napoleońskich. Po rozbiorach Polski pułki ułanów, uzbrojone w lance, pojawiły się w armii austriackiej (od 1784 r.) i rosyjskiej (od 1797 r.). (Janusz Jeziorański, Lanca, w: „Studia do dziejów dawnego uzbrojenia i ubioru wojskowego", część VI, Kraków 1974, s. 78-111.) Austriacy rekrutowali swoich ułanów w Galicji i dali im czaka i mundury podobne do noszonych w pułkach polskich. Ci galicyjscy ułani walczyli przeciw Bonapartemu we Włoszech. W bitwie 15 września 1796 r. pod St. George koło Mantui Francuzi wzięli prawie cały ich pułk do niewoli. Wielu z tych jeńców przeszło potem do legionów polskich i można przypuszczać, że z nich w dużej mierze powstał pułk jazdy legionowej. Pachoński, Legiony .. ., t. 2, s. 338-340.
4. Pachoński, Józef Grabiński. .. , s. 204. Pachoński, Legiony .. . , t. 4, s. 583.
5. En marge..., s. 14-15.
6. Pachoński, Józef Grabiński..., s. 208, 216. Pachoński podaje, że tylko kadra złożona z 57 oficerów i 388 podoficerów wyruszyła 22 maja z Kapui do Polski, że to oni przechodzili 14 sierpnia przez Drezno i że to było wszystko, co przyszło z Włoch na Śląsk z początkiem września. Wydaje mi się, że jest to błąd i że już przed 10 sierpnia przyszły na Śląsk liczne oddziały piechoty legionowej. Bitwę pod Szczawnem pięknie opisał Żeromski w „Popiołach" (tom trzeci), opierając się na pamiętnikach Wojciecha Dobieckiego. W 1960 odsłonięto w Szczawnem pomnik na pamiątkę tej bitwy, ufundowany przez rzemieślników wałbrzyskich, oraz wydano w Wałbrzychu książeczkę Alfonsa Szyperskiego pt. „Bitwa pod Szczawnem".
7. Arch. Chłop., t. 3, k. 27.
8. Arch. Chłop., t. 4, k. 5.
9. Lista ochotników z wojsk pruskich znajduje się w archiwum S.H.A., cote XL-6.
10. Arch. Chłop., t. 3, k. 33-209.
11. Arch. Chłop., t. 3, k. 41.
12. S.H.A., cote C2 484 („Situation" 9. korpusu).
13. Pachoński, Legiony..., t. 4, s. 589.
W. Berent, Nurt. Pogrobowcy, Rzym 1945, s. 212.
14. J. Falkowski, Obrazy z życia kilku ostatnich pokoleń w Polsce, Poznań 1882, t. 2, s. 250-251.
15. Correspondance, XVI, 13249.
16. M. Senkowska-Gluck, Donacje napoleońskie w Księstwie Warszawskim, Wrocław Warszawa Kraków 1968.
17. Arch. Chłop., t. 3. k. 215. List pisany z Magdeburga 16 lutego 1808 r. Na życzenie Napoleona król hiszpański Karol IV posłał nad Bałtyk dla strzeżenia jego wybrzeży korpus gen. markiza de la Romana w sile 14.000 ludzi.
Małe księstwo Isenburg lub Isembourg leżało w granicach prowincji Hesji, jego władcy mieli prawa suwerenne w ramach dawnego Cesarstwa niemieckiego, w 1806 r. przystąpili do Konfederacji Reńskiej. Stracili swe prawa suwerenne w 1815 r. Do regimentu Isenburga
włączano, oprócz Niemców, zwerbowanych ochotników z różnych krajów, także Polaków. Regiment ten był posłany na życzenie Napoleona do Neapolu, potem na wyspy Jońskie. Tam kilku Polaków z tego regimentu zostało wziętych do niewoli angielskiej.
18. Pachoński, Józef Grabiński..., s. 218, podaje, że w Legii było wtedy 5.780 żołnierzy pod bronią. W porównaniu ze stanem z 10 sierpnia 1807 r. liczba ta wydaje mi się za mała.
19. Arch. Chłop.,t. 8, k. 637.
20. Pułk huzarów polskich w służbie francuskiej wywodził się z oddziału kawalerii, który po wejściu Francuzów do Wielkopolski sformował książę Jan Sułkowski i wziął z nim udział w walkach na Śląsku, w szczególności pod Kozłem. Do tego oddziału weszło wielu ochotników z Galicji. Napoleon dekretem, wydanym w Ostródzie (Osterode) 12 marca 1807 r. (En marge ... s. 13), włączył ten oddział do armii francuskiej i zlecił, że ma być zorganizowany w Warszawie jako pułk huzarów i ma liczyć 1.043 ludzi Pułk dostał nazwę 1. pułku huzarów polskich i jego organizacja została zlecona pułkownikowi Michałowi Pruszakowi z dawnej armii polskiej. Jednakże formacja pułku szła opornie. Według stanu z 1 czerwca pułk liczył wtedy 42 oficerów i 348 podoficerów i huzarów. Dowódcą pułku w randze pułkownika został mianowany 28 czerwca Kalinowski, który dotąd służył jako szef szwadronu w sztabie marsz. Murata. Kalinowski objął dowództwo pułku z dniem 10 października. Pułk doszedł do stanu 529 ludzi razem z oficerami. Ludzie byli dobrze dobrani, ale brak było ekwipunku i koni.
W tej sytuacji Napoleon zlecił rozwiązanie pułku i włączenie ludzi do pułku ułanów. Pułk huzarów został wysłany w ślad za Legią Polsko-Włoska do Westfalii i tam dopiero dowiedział się o swym losie. (Kopie akt. dotyczących 1. pułku huzarów polskich, znajdują się w zbiorach A. Zaremby w Nowym Jorku i jestem mu winien podziękowanie za udzielenie mi tych akt do wglądu i za cenne uwagi o tym pułku.)
21. Arch. Chłop., t. 3, k. 325. Podany tu wykaz, sporządzony najwyraźniej z pamięci po wojnie, wzbudza pewne wątpliwości. Według niego z pułku huzarów włączono do pułku ułanów 360 podoficerów i żołnierzy, co podniosło ich stan w pułku do 1.100, z czego pozostało w zakładzie w Sedanie 160, zaś weszło do Hiszpanii 960. Porównanie liczby 1.100 z wykazem z 10 sierpnia nasuwać musi wniosek, że część ułanów została przeniesiona bądź do pułków piechoty, bądź do gwardii westfalskiej. Nie mamy na ten temat żadnych wiadomości.
22. Vincent Cronin, Napoleon, London 1976, s. 291.
A. J. P. Taylor, How wars begin, London 1979, s. 35-37.
23. Madelin, o.c., t. VII, s. 93.
24. Albert Sorel, L'Europe et la Revolution Francoise, Paris 1907, 8-e edition, t. 7,
s. 220-221. Madelin, o.c., t. VII, s. 90, 241.
M. Senkowska-Gluck, O granicach efektywności prawa. Ustawodawstwo napoleońskie i rozwój społeczny, w: „Przegląd Humanistyczny" Nr 6 (153). 1978, s. 1-JO, daje wnikliwą analizę zakresu i warunków przeniesienia reform społeczno-politycznych rewolucji francuskiej do krajów, poddanych wpływowi Napoleona. Zwraca uwagę na grożące „zderzenie się tendencji do uniwersalizmu programowego i recepcji prawa z przejawami nierównomiernego rozwoju społeczno-gospodarczego oraz z niezmiernie różnorodnymi warunkami na różnych obszarach kulturowych i w różnych krajach" (s. 8-9). Takie zderzenie nastąpiło w Hiszpanii z tragicznymi skutkami.
25. Correspondance, XVI. 13590.
26. Arch. Chłop., t. 3, k. 223.
27. Tański, o.c., s. 46. Liczb, tu podanych, nie można uważać za całkowicie pewne.

Stanisław Kirkor, Legia Nadwiślańska, Londyn 1981