Nasza księgarnia

Dudziński Jarosław, Dezercja w armii pruskiej na Śląsku w czasie wojny 1806-1807

Posted in Monografie

Uwagi  wstępne

      Kampania roku 1806 była dla Prus krótka i porażająca. Klęski pod Jeną i Auerstedt obaliły mit niezwyciężonej armii stworzonej przez Fryderyka Wielkiego. Armia pruska była rozbita, podupadło morale. Wdniu 27 października Napoleon uroczyście wjechał do Berlina. Odwrót wojsk pruskich na północ, graniczący z ucieczką, upadek kolejnych twierdz a wreszcie kapitulacja głównych sił pod Prenzlau i w Lubece, doprowadziły Wielką Armię na linię Odry. Symbolicznym był upadek Szczecina, zajętego w ciągu jednego dnia przez kawalerię gen. Lasalle'a. Fryderyk Wilhelm III odrzucił warunki pokoju przedstawione przez Cesarza. Ufny w lojalność i siłę rosyjskiego sojusznika, król Prus schronił się na krańcach swojego państwa, w Prusach Wschodnich. Nie mogąc zakończyć wojny, Napoleon w pościgu za uchodzącymi resztkami armii pruskiej docierając do dawnych granic Rzeczpospolitej, został zmuszony do podjęcia sprawy polskiej. Wojna wkroczyła na ziemie polskie, w tym także na pruski ówcześnie Śląsk. Najbogatsza dzielnica państwa Hohenzollernów nie była w żaden sposób przygotowana do wojny. Władze pruskie nie zakładały takiego rozwoju wypadków, w wyniku, których na Śląsk wkroczyć by miały obce wojska. Wojna miała być zwycięską. Parweniuszowi na tronie francuskim miano pokazać jego miejsce. Wszak to oficerowie pruscy ostrzyli szable na stopniach ambasady francuskiej w Berlinie, a król żądał opuszczenia zajętych przez Wielką Armię ziem niemieckich.Śląskie twierdze były, co prawda w miarę dobrze opatrzone, jednak stan umocnień pozostawiał wiele do życzenia, podobnie jak stan ich załóg, wyszkolenie żołnierzy oraz morale.Klęski militarne, ogólne nastroje społeczne, obca sprawa, dla której walczyć mieli żołnierze pochodzący z ziem III zaboru, wreszcie poziom wyszkolenia oddziałów na Śląsku, sprawiały, iż zaczęła pojawiać się dezercja z szeregów.

      Tematu dezercji z armii pruskiej w wojnie 1806 - 1807 jak dotąd nikt bardziej szczegółowo nie poruszał. Autorzy opracowań polskich1 wzmiankują jedynie o pojedynczych faktach i nie zatrzymując się dłużej nad zagadnieniem przedstawiają dezercje jako przejaw patriotyzmu i świadomości narodowej uciekających, przy czym skala zjawiska miałaby być masowa i znacząco przyczyniać się do klęsk wojsk pruskich. Sami Prusacy jako jeden z głównych powodów swoich klęsk na Śląsku w 1806 - 1807 roku podawali niezdyscyplinowanie i skłonność do dezercji przy pierwszej nadarzającej się okazji żołnierzy pochodzenia polskiego, i dotyczy to zarówno uczestników zdarzeń jak i historyków. Otóż wydaje się, że nie jest to prawda, a w każdym razie nie do końca. Trzeba trochę inaczej spojrzeć na problem ówczesnej świadomości narodowej żołnierzy i oficerów, zatrzymać się przy owoczesnym pojmowaniu służby, wierności przysiędze, honoru. Warto też zastanowić się czy rzeczywiście skala zjawiska była aż tak duża jak się sugeruje i jaki rzeczywisty wpływ wywarła na przebieg działań.

Kliknij aby powiększyć

     Niniejszy szkic będzie próbą odpowiedzi na te i inne pytania związane z dezercją z wojsk pruskich w czasie działań wojennych na Śląsku w kampanii lat 1806 - 1807. Wydaje się, że temat wymaga osobnego dogłębnego i źródłowego opracowania. Autor w tym miejscu nie rości sobie pretensji do wyczerpania tematu. Intencją było raczej zasygnalizowanie problemu.

           Armia i twierdze pruskie na Śląsku

      Pierwsze wiadomości o porażkach pod Jeną i Auerstadt dotarły na Śląsk ok. 19 - 20 października. Dowódca wojskowy prowincji gen. Karl Chrystian von Lindner dopiero 23 października otrzymał rozkazy wzmocnienia i uzupełnienia załóg w twierdzach mających stanowić o sile militarnej regionu2. Nakazano 25 października dodatkowy pobór rekrutów. W panującym zamieszaniu i chaosie dzień wcześniej polecono przekazanie wszystkich zapasów broni i wyrobów skórzanych do Grudziądza. Mimo rozkazu króla z 31 października, jeszcze 8 listopada kierowano nowo sformowane oddziały do Prus Wschodnich, celem wzmocnienia korpusu Lestoq'a. Gen. Lindner będący niewątpliwie pod wrażeniem klęski armii, nakazywał dowódcom twierdz bronienia ich tylko w granicach rozsądku żeby nie stracić wszystkiego3. Sytuacja uległa zmianie dopiero z chwilą powołania na stanowisko ministra ds. Śląska ks. Pszczyńskiego Ferdynanda Anhalt-Pless4.

      W połowie października 1806 roku siły pruskie na Śląsku liczyły ok. 15 500 żołnierzy. Stanowiły je głównie trzecie bataliony regimentów, zakłady pułkowe, oddziały inwalidów, kompanie artylerii fortecznej, kompanie minerów oraz jeden batalion artylerii. Z jazdy na Śląsku stacjonowały oddziały zakładowe kirasjerów, dragonów, huzarów.

Kliknij aby powiększyć

     Sytuacja uległa pewnej poprawie, gdy po klęskach na głównym teatrze wojny, na teren Śląska zaczęły napływać niedobitki wojsk pruskich. Były to, co prawda jednostki liniowe, zaprawione w walce, dobrze wyszkolone, ale o niewątpliwie osłabionej woli walki i wiary w zwycięstwo. W końcu grudnia 1806 r. armia pruska na tym terenie liczyła ok. 31 600 żołnierzy, w tym 25 500 piechoty, 2 500 kawalerii oraz 3 600 w artylerii. Obsadę twierdz stanowiło w sumie ok. 28 000 ludzi. Z oddziałów kawalerii ks. Anhalt - Pless utworzył ruchome kolumny mające za zadanie łączność pomiędzy twierdzami, ochronę pogranicza i prowadzenie tzw. małej wojny na tyłach wojsk francuskich5.

     Większość sił stacjonowała w ośmiu twierdzach, Głogów, Wrocław, Brzeg, Świdnica, Koźle, Nysa, Kłodzko i Srebrna Góra, wybudowanych na rozkaz Fryderyka II, po zawładnięciu Śląska przez Prusy. Władze planując wojnę z Francją nie zakładały działań na terenie Śląska. Tamtejsze twierdze położone w głębi kraju, budowane były w swoich czasach raczej z myślą obrony południowej granicy państwa. Siłą rzeczy nie zostały należycie przygotowane do długotrwałej obrony. Stan samych umocnień był mniej więcej zadawalający. Podjęte naprędce prace naprawcze z racji braku czasu prawie nigdzie nie zostały ukończone. System fortyfikacji był już nieco przestarzały. Z tych przyczyn nie można było i nie zdążono doprowadzić twierdz do pełnej gotowości obronnej.

      Znacznie lepiej miała się rzecz z zaopatrzeniem twierdz w żywność, armaty, amunicję i broń. Tych efektów było pod dostatkiem. Największym mankamentem śląskich twierdz była za mała liczba żołnierzy przeznaczonych do obsadzenia umocnień w stosunku do rzeczywistych potrzeb każdej z twierdz. Wojska składające garnizony nie odznaczały się też najlepszym wyszkoleniem. Były to w zasadzie oddziały tyłowe, zakładowe. Niekiedy część załogi stanowili nowo pobrani rekruci. Problemem było też morale wojska. We wszystkich twierdzach stacjonowały oddziały, w których znaczny odsetek stanowili żołnierze niebędący Niemcami6. Część załóg pozostawała po wrażeniem porażek na głównym teatrze wojny. Podobnie rzecz się miała z kadrą oficerską. Żołnierze nie wierzyli w zwycięstwo. Bliższe im było zachowanie życia i powrót w rodzinne strony. Dotyczyło to zwłaszcza żołnierzy z pochodzenia Polaków, którzy często wbrew własnej woli byli powoływani w szeregi armii pruskiej. Dowódcy pruscy na ogół nie dowierzali żołnierzom polskiego pochodzenia. Uważali, że Polacy przy pierwszej sposobności czekali, aby móc przejść do nieprzyjaciela7. Sami nie wierząc w powodzenie wojny, chętnie obwiniali Polaków za wszystkie niepowodzenia, wątpliwą jakość obrony twierdz i to właśnie Polacy w głównej mierze przyczyniać się mieli do kapitulacji.

Kliknij aby powiększyć

     Dla Napoleona Śląsk był drugorzędnym aczkolwiek ważnym teatrem działań. Siły pruskie, które mogły być użyte do wzmocnienia wojsk na wschodniopruskim teatrze działań, potencjał obronny, przemysłowy czy wreszcie znaczne ilości zapasy żywności i furażu, jakie walczące strony mogły wydobyć z prowincji dla swoich potrzeb sprawiały, że Cesarz zdecydował się zająć pruski Śląsk a przynajmniej zneutralizować jego potencjał. Wszystkie te okoliczności jak również użyte przez obie strony wojska zdeterminowały charakter działań wojennych, ograniczając je do działań oblężniczych i tzw. małej wojny prowadzonej głownie przez podjazdy kawalerii8.

     Głogów  Czołowe oddziały Hieronima przekroczyły granicę śląską 2 listopada 1806 r. Pierwszą ze śląskich twierdz, pod którą podeszły oddziały Wielkiej Armii był Głogów. Załoga liczyła 3172 żołnierzy. Na wałach stały 124 działa różnego kalibru9. Gubernatorem twierdzy był gen. von Reinhard, który, mimo, że nie wierzył w zwycięstwo, to jednak postanowił nie poddawać twierdzy na pierwsze żądanie gen. Lefebvre'a - Desnouettes'a z 7 listopada10. W dniu 10 listopada wokół twierdzy zamknięty został pierścień blokady.

     Trzon załogi - w sumie 2388 żołnierzy - stanowiły trzecie bataliony pułków piechoty von Zastrow, von Tschepe i von Grevenitz. Większość stanowili żołnierze pochodzenia polskiego za wyjątkiem pułku von Grevenitz, który w całości składał się z żołnierzy pochodzenia niemieckiego. Pułk von Tschepe wybierał rekruta w Wielkopolsce a przed wojną rozlokowany był we Wschowie, Rawiczu i Lesznie. Najbardziej "niepewny" był batalion pułku von Zastrow, który stacjonował w Kaliszu, cały złożony z Polaków, należał do najgorszych i najbardziej niepewnych jednostek w armii. Powszechna była opinia, że żołnierze pochodzenia polskiego są potencjalnymi dezerterami, czekając tylko na nadarzającą się okazję, aby przechodzić do nieprzyjaciela11. W ciągu całego oblężenia Głogowa, a raczej blokady, zdezerterowało w sumie ok. 200 żołnierzy, co stanowiło ok. 6,2 % załogi. Już 10 listopada zbiegł jeden kanonier i dwóch muszkieterów. W dniu następnym próbę ucieczki podjęło 14 ludzi, jednego złapano, skazując go na bieganie przez rózgi, co w praktyce sprowadzało się do wykonania egzekucji12. W nocy 27/28 listopada uciekło 96 żołnierzy pułku Zastrowa, stanowiących załogę Reduty Serbiańskiej. Starannie zaplanowali ucieczkę, w czasie, której wysadzili w powietrze Bramę Kolegiacką wraz z mostami zwodzonymi, zniszczyli umocnienia ziemne reduty i zagwoździli działa. Zostali ostrzelani przez oblegających, którzy sądzili, że oblężeni zorganizowali wycieczkę z twierdzy13. Następnego dnia w pułku von Tschepe wykryto spisek mający na celu masową dezercję. Ucieczki miano dokonać w nocy 28/29 listopada. Aresztowano dziewięciu ludzi. Ośmiu biegało przez rózgi, obciążonego zeznaniami muszkietera Konarskiego rozstrzelano 30 listopada o godz. 8 rano14. Dezercje zdarzały się także w następnych dniach, jednak już nie na taką skalę. W czasie oblężenia zdarzały się akty sabotażu, np. w batalionie von Tschepe uszkodzono broń i niszczono ładunki15. W przeddzień kapitulacji w twierdzy 2 grudnia już po podpisaniu aktu kapitulacji doszło do rozruchów, stłumionych oddziały wirtemberskie, które weszły do twierdzy. Żołnierze niemieccy wywołali niepokoje 3 grudnia rano16.

Kliknij aby powiększyć

     Wrocław Po zdobyciu Głogowa wojska IX Korpusu miały otwartą drogę do stolicy prowincji - Wrocławia. Ruszyły przez Polkowice, Lubin, Prochowice i Środę Śląską, zamykając 17 grudnia oblężenie wokół miasta i twierdzy17. Komendantem twierdzy wrocławskiej był gen. bryg. von Krafft. Garnizon miasta liczył ok. 5980 ludzi. Praktycznie 1/3 stanowili żołnierze pochodzenia polskiego. W skład załogi wchodziły m. in. III muszkieterski batalion pułku piechoty von Thiele. Pułk ten w latach 1796 - 1803 stacjonował w Warszawie, która była jednocześnie miejscem rekrutacji w ramach tzw. kantonu nr 518. Pułk ten był uważany za jeden z najgorszych i najmniej pewnych. Najlepszym dowodem niech będzie to w nocy 24/25 grudnia dowództwo twierdzy trzykrotnie zmieniało hasła na umocnieniach w obawie przed dezercją Polaków. Ogółem za cały okres oblężenia zbiegło w sumie ok. 800 żołnierzy pochodzenia polskiego19. Przez cały czas prowadzono ostrzał miasta i prace inżynieryjne20.W dniu 5 stycznia 1807 r. podpisano kapitulację, 7 - go wojska napoleońskie weszły do miasta a w dniu następnym sam Hieronim Bonaparte przyjmował defiladę wojsk. W ręce zwycięzców wpadło 240 dział, 3640 cetnarów prochu i wiele innej broni. Do niewoli wzięto 116 oficerów i 5270 żołnierzy21.

     Koźle  Po pozostawieniu załogi we Wrocławiu oddziały bawarskie ruszyły w kierunku Brzegu. Kawaleria doszła pod mury twierdzy już 1 stycznia a 8 - go pojawiła się piechota. Załoga Brzegu liczyła ok. 1900 ludzi. Po krótko trwałym oblężeniu w dniu 16 stycznia komendant pruski podpisał akt kapitulacji. Dwa dni później gen. Deroy, dowódca I Dywizji bawarskiej otrzymał rozkaz marszu pod Koźle. Pierwsze oddziały przybyły w rejon Kłodnicy 23 stycznia22. Załoga pruska liczyła 67 oficerów i 4249 szeregowych. Na wałach rozstawionych było 229 dział różnego wagomiaru. Do pełnego etatu wymaganego dla należytego obsadzenia umocnień twierdzy brakowało ponad 1500 żołnierzy23. W skład garnizonu wchodził m. in. III muszkieterski batalion pułku piechoty von Sanitz. Żołnierze służący w tym oddziale rekrutowali z ziem tzw. Nowego Śląska, czyli ziem polskich włączonych do monarchii pruskiej w wyniku III rozbioru. Jednostka ta była postrzegana jako wysoce niepewna, niedająca żadnej gwarancji wiernej służby dla króla Prus. Podobnie rzecz się miała z kirasjerami pułku von Osten. W celu zapobieżenia dezercji dowództwo twierdzy zabrało kawalerzystom konie24. Odsetek żołnierzy pochodzenia polskiego był w Koźlu zdaje się niższy niż w innych warowniach, ale za to duże znaczenie dla losów oblężenia i morale załogi miała ludność Koźla oraz okoliczni chłopi, którzy z różnych przyczyn nie okazywali należytej gorliwości w obronie twierdzy25. Oblężenie Koźla miało dwie fazy. W pierwszej od 23 stycznia do 4 marca w stosunku do twierdzy prowadzono oblężenie, prowadząc przy tym intensywny ostrzał artyleryjski26. Od 4 marca, na skutek rozkazu ks. Hieronima po odwołaniu spod twierdzy części sił zwłaszcza oddziałów inżynierskich i artylerii, działania wojsk bawarskich przekształciły się w blokadę27. Paradoksalnie, problem dezercji z twierdzy był znacznie bardzie nasilony w pierwszej fazie - oblężenia, natomiast, gdy liczba sił oblegających uległa zmniejszeniu, a co za tym idzie oblegający mieli znacznie mniejsze możliwości dopilnowania całego terenu wokół twierdzy, liczba ucieczek z twierdzy jak i sama liczba uciekających zmniejszyła się. W pierwszym okresie oblężenia, do 21 lutego z twierdzy zbiegło w sumie 619 żołnierzy, z tego 99 jeszcze zanim rozpoczęto bombardowania twierdzy. Nie pomogło nawet zablokowanie Bramy Raciborskiej28. Z powodu dezercji rozstrzelano 14 żołnierzy. Na dzień 21 lutego 1807 r. garnizon Koźla na skutek dezercji i chorób zmalał do 73 oficerów i 3418 żołnierzy29.

     Zdjęcie oblężenia z twierdzy i pozostawienie jedynie sił blokujących nie zahamowało procesu dezercji z garnizonu kozielskiego. Zjawisko, co prawda nie było już tak masowe, jednakże żołnierze nadal dokonywali ucieczek, a charakterystycznym było organizowanie się mających zamiar ucieczki żołnierzy w grupy, które to działania nosiły znamiona działań spiskowych a w kilku przypadkach przybrały postać buntu załogi. W okresie od 22 lutego do 28 lutego z twierdzy zbiegło w sumie 35 żołnierzy. W dniu 1 marca gen. Raglowich raportował gen. Deroyowi, że poprzedniej nocy przyszło znowu 19 dezerterów z twierdzy30.

     W nocy 2/3 marca zebrało się ok. 200 - 300 artylerzystów twierdzy. Uzgadniano szczegóły ucieczki, w czasie, której miano wyłamać Bramę Odrzańską. Ucieczka została udaremniona, aresztowano 12 kanonierów. Śledztwo, które prowadził zastępca dowódcy twierdzy płk. Wilhelm von Puttkamer, wykazało, że w spisku brała udział cała obsługa artylerii fortecznej31. Zaostrzono środki ostrożności, ustawiono działa, w obrębie twierdzy pojawiły się liczne patrole. Mimo powziętych środków w nocy z 3/4 marca w Bater d'aux 5 wybuchł bunt załogi. Sytuację opanował dowodzący w Wieży Montalemberta kpt. von Brixen32. W tym samym czasie zaczęły się rozruchy w Reducie Kobylickiej. Załoga reduty - artylerzyści, dragoni, kompania jegrów i żołnierze tzw. kompanii narodowej - postanowili zabić kpt. Wostrowskiego, aresztować oficerów i zagwoździć działa. Kpt Wostrowski z pomocą jegrów oraz oddziału z Reduty Kłodnickiej stłumił bunt a przywódcy spisku - byli czterej artylerzyści na mocy wyroku sądu wojennego zostali rozstrzelani33. Następnego dnia 5 marca zbuntowała się załoga Fortu Wilhelma. Bunt objął w sumie 95 żołnierzy, spośród których 55 zbiegło. W kolejnym dniu - 6 marca - bunt ogarnął załogę placówki przy przyczółku mostowym oraz na wyspie na Odrze. Po jego stłumieniu został rozstrzelany jeden artylerzysta. W dniu 9 marca zastrzelono dwóch kanonierów usiłujących uciec wpław przez Odrę, a dwóch ich wspólników popędzono przez rózgi34. Pomimo zastosowanych represji ucieczki z twierdzy nie ustały, choć liczba dezerterów wyraźnie zmalała. Twierdzę opuszczali mieszkańcy Koźla, w tym wszyscy Żydzi. Na przestrzeni kwietnia z Koźla zbiegło 16 żołnierzy. W maju udało się zbiec z twierdzy 83 żołnierzom35. Oddział jazdy w twierdzy kozielskiej pod koniec oblężenia liczył ledwie 13 żołnierzy. Było to spowodowane stratami bojowymi, ale przede wszystkiem stosunkowo liczną dezercją wśród kawalerzystów36.

     Zbiegli żołnierze zapewniali Bawarów, że znaczna część załogi nosi się z zamiarem ucieczki, o ile będą dobrze traktowani i dostaną paszporty do domów rodzinnych. Umówiono nawet stosowny znak, na który miała dokonać się ucieczka. Na wszystko to godził się gen. Raglowich. Dezerterzy obszernie tez informowali dowództwo oblegających o nastrojach w twierdzy, chorobie dowódcy twierdzy płk. Neumana. Wreszcie ich zeznania ułatwiały prowadzenie ognia artylerii bawarskiej37.

Kliknij aby powiększyć

     Z chwilą rozpoczęcia rozmów kapitulacyjnych komendant Koźla płk Puttkamer dysponował ledwie 1 100 - 1 500 żołnierzami zdolnymi do walki. Duża część załogi przebywała w szpitalach. W twierdzy szalał tyfus, na który dziennie umierało 15 - 20 żołnierzy. W wyniku rozmów twierdza miał być wydana 16 lipca. Pokój w Tylży zakończył blokadę38.

     Świdnica Niemal równocześnie z wojskami, które zaczęły oblegać Brzeg, pod Świdnicę zaczęły przybywać pierwsze oddziały dywizji wirtemberskiej gen. Seckendorfa. Pierścień oblężenia wokół twierdzy został zamknięty 10 stycznia39. Pruska załoga liczyła ok. 3760 żołnierzy40. Twierdza posiadająca dobrze utrzymane i potężne umocnienia uważana była za twierdzę nie do zdobycia. Zaopatrzona była w żywność i amunicję wystarczającą do sześcio - miesięcznego oblężenia. Załoga w trzeciej dekadzie stycznia dokonała kilku wypadów, które nie stanowiły jednak poważniejszego zagrożenia dla wojsk oblegających41. Do twierdzy nie szturmowano ani razu, poprzestając na ostrzale42. Przez cały czas oblężenia z twierdzy dezerterowali żołnierze, w sumie w okresie od 12 stycznia do 6 lutego zbiegło w sumie 270 ludzi43. Morale i duch bojowy załogi, a zwłaszcza kadry dowódczej nie był wysoki, skoro bez ani jednego szturmu, komendant twierdzy zdecydował się poddać Świdnicę w niecały miesiąc od zamknięcia oblężenia. Twierdza skapitulowała 8 lutego. Dwa dni wcześniej żołnierze i oficerowie zaczęli masowo przechodzić na stronę oblegających. Łącznie w ciągu tych dni zbiegło 41 oficerów i 1425 szeregowców. W ciągu całego oblężenia twierdzy zdezerterowało ogółem 1736 oficerów i żołnierzy. W dniu 16 lutego ks. Hieronim odbierał defiladę garnizonu twierdzy44.

     Nysa  Bezpośrednio po zakończeniu oblężenia Świdnicy oddziały gen. Vandamme'a pomaszerowały pod Nysę, gdzie stanęły 23 lutego. Była to tylko cześć dywizji, ok. 3300 żołnierzy. Reszta, ok. 1700 - 2700 rozłożona była w okolicach Ziębic, Paczkowa, Barda Śląskiego i Otmuchowa, a część powróciła do Wrocławia dla wzmocnienia tamtejszej załogi45. Twierdza była w miarę dobrze przygotowana do oblężenia i zaopatrzona w żywność i amunicję. Załoga liczyła 5970 ludzi. Do całkowitego obsadzenia umocnień potrzeba było jeszcze drugie tyle. Komendantem twierdzy był 71-letni gen. von Steensen. Jak i w innych twierdzach także i tutaj część garnizonu stanowili żołnierze pochodzenia polskiego46. Skala dezercji z twierdzy nyskiej nie była tak duża jak w innych. W sumie do 9 maja zbiegło ok. 1/7 załogi. Vandamme założył blokadę twierdzy. Obrońcy organizowali wypady z twierdzy. W końcu marca nasilono ataki na północną stronę umocnień Nysy. Przez cały czas przygotowywano szturm generalny. W dniu 16 kwietnia przeprowadzono duże bombardowanie twierdzy. Na miasto spadło w sumie ok.70 tysięcy pocisków. Zniszczenia były bardzo znaczne47. W nocy 30 kwietnia na 1 maja oddziały Vandamme'a rozpoczęły szturm. Uczyniono parę wyłomów, jednakże twierdzy nie udało się opanować. Obrońcy liczyli na odsiecz wojsk pruskich hr. Götzena. Niepowodzenie wyprawy mjr Losthina, porażka pod Szczawnem 15 maja, zniweczyło te nadzieje. Niedobre były też nastroje mieszczaństwa nyskiego, które w obawie o własny stan posiadania, domagało się poddania miasta. Straty wśród załogi sięgały 1/3 stanu. Komendant twierdzy podjął rozmowy kapitulacyjne w drugiej połowie maja. Akt kapitulacji podpisano 1 czerwca. Zgodnie z umową twierdza miała być wydana 16 czerwca. Przed wydaniem twierdzy, strony umówiły się na wymianę jeńców. Prusacy odesłali Vandamme'owi do Bielawy m.in. 50 polnische Insurgenten48. Do miasta wkroczyły oddziały wirtemberskie a wkrótce potem oddziały 1 pułku Legii Polsko - Włoskiej płk. J. Chłopickiego49.

     Kłodzko Po kapitulacji Nysy w rękach pruskich pozostawała jeszcze ziemia kłodzka z dwoma twierdzami w Kłodzku i Srebrnej Górze. Dowodzący siłami pruskimi generalny gubernator hr. Friedrich Wilhelm von Götzen miał do dyspozycji ok. 10 000 ludzi. Załoga Kłodzka liczyła ok. 4070 żołnierzy50. Kłodzko stało się główną bazą wypadową ruchomych kolumn Götzena. Twierdza była rozbudowywana i unowocześniana przez niemal cały czas pozostawania w rękach pruskich. Fortyfikacje były poprawiane nieomal do ostatniej chwili. Np. już po rozpoczęciu wojny 1806 r. rozpoczęto prace nad rozbudową chodników minerskich. Prace te trwały jeszcze w 1807 r. przed pojawieniem się wojsk IX Korpusu. Na południowym i południowo - wschodnim przedpolu twierdzy zbudowano obóz warowny. Od strony Nysy Kłodzkiej warownię osłaniały fortyfikacje Srebrnej Góry51. Po opanowaniu przez Lefebvre'a-Desnouttes'a18 marca Złotego Stoku, Götzen zorganizował wypad w celu odbicia miasta. Następnego dnia pod Jaszkową Dolną drogę zagrodziły mu oddziały bawarskie. Walka zakończyła się zwycięstwem Bawarów. W dniu 13 kwietnia oddziały gen. Lefčbvre'a pokonały oddział pruski w potyczce pod Kłodzkiem. Kilka dni później hr Götzen, 17 kwietnia zorganizował duży wypad ( 2800 piechoty, 300 jazdy i 18 dział), jednak nie udało się rozbić wojsk Lefebvre'a ale też oddziały pruskie nie zostały rozbite i w porządku wycofały się do twierdzy52. Nastąpiło wzmocnienie garnizonu twierdzy. W dniu 14 czerwca ze Srebrnej Góry przybyło w sumie 416 żołnierzy piechoty i 165 jazdy oraz 4 armaty i 1 haubica53. Po zdobyciu Nysy i podpisaniu kapitulacji Koźla, Hieronim postanowił zintensyfikować działania, mające na celu zdobycie Kłodzka. Rozgorzały walki o Jaszkową Górną. W ich wyniku siły sprzymierzonych podeszły pod sam obóz warowny twierdzy. W dniu 23 czerwca zajęto Jaszkową Dolną. W nocy 23/24 czerwca podjęto szturm, w wyniku, którego hr. Götzen zdecydował się poddać twierdzę. Straty nacierających wyniosły ok. 1000 rannych i zabitych. W walkach wzięły dwa szwadrony ułanów polskich Legii Polsko-Włoskiej54. Następnego dnia podpisano akt kapitulacji. Twierdzy faktycznie nie wydano z uwagi na pokój w Tylży.

     Srebrna Góra  Ostatnią twierdzą pruską jaka pozostała do zdobycia wojskom IX Korpusu ks. Hieronima została górska warownia Srebrna Góra. Usytuowana na szczycie góry, Trudno dostępna. Załoga liczyła początkowo 1300 żołnierzy, później została wzmocniona w czerwcu 1807 r. do 2225 ludzi, w tym 1200 piechoty, 410 strzelców, 3 szwadrony jazdy (215 żołnierzy) i 400 artylerii55. Po przekazaniu części sił do Kłodzka w drugiej połowie czerwca załoga srebrnej Góry liczyła w sumie ok. 1700 ludzi56. W skład garnizonu wchodził m. in. III batalion pułku piechoty von Alvensleben. Część załogi stanowili żołnierze pochodzenia polskiego. Wśród obrońców pojawiają się ppor. von Kobilinsky, mjr Jan Ludwik Brezski, mjr Kytzky. Komendantem twierdzy by łpłk. Karl Friedrich von Schwerin. Pierwsze oddziały bawarskie w rejonie Srebrnej Góry pojawiły się 2 maja, kiedy to wojska gen. Siebeina stoczyły potyczkę z częścią załogi twierdzy pod Budzowem. W wyniku walk Bawarczycy dotarli w rejon palisady otaczającej miasto pod murami twierdzy. Hr. Götzen postanowił zaatakować oddział sasko-bawarski powracający z wyprawy w rejon Gór sowich i Sudetów Zachodnich. Zorganizował wypad 1500 żołnierzy dniu 4 czerwca oddziały bawarskie zostały rozbite pod Czerwieńczycami, niedaleko Kłodzka i Srebrnej Góry,  i tylko interwencja wojsk z kwatery głównej z Barda Śląskiego uratowała Bawarów od całkowitej klęski57. Po rozpoznaniu pozycji pod miastem i twierdzą gen. Deroy rozkazał otoczenie Srebrnej Góry, co nastąpiło 27 czerwca. Po odrzuceniu przez Schwerina propozycji kapitulacji, 28 czerwca rozpoczęto ostrzał artyleryjski miasta, który spowodował olbrzymi pożar miasta, a w następstwie osłabienie pruskiej obrony. W czasie szturmu zdobyto część umocnień polowych miasta. Wszystkie te okoliczności, a także duża dezercja żołnierzy, w tym także Polaków, spowodowały, że dowódca pruski ograniczył obronę do twierdzy. 30 czerwca obaj dowódcy uzgodnili warunku rozejmu, który miał trwać do 1 lipca. Następnego dnia Deroy rozpoczął ostrzał twierdzy i wówczas do tarła wieść o traktacie w Tylży. Srebrna Góra formalnie kapitulowała, ale faktycznie nie została wydana wojskom oblężniczym58.

Kliknij aby powiększyć

     Dezercja w walce  Kampania 1806 - 1807 roku na Śląsku w zasadniczym swym przebiegu ograniczała się do blokad i oblężeń kolejnych twierdz pruskich. Działania w polu były stosunkowo niewielkie, choć miały dość znaczny wpływ na przebieg działań oblężniczych. Podobnie jak w twierdzach także w czasie potyczek staczanych czy to przez oddziały dokonujące wypadów z twierdzy czy oddziały ruchomych kolumn ks. Anhalt -Plessa, zdarzały się przypadki dezercji. Dotyczy to zwłaszcza pierwszego okresu kampanii, zwłaszcza działań w rejonie oblężonego Wrocławia, ale także i k/ Świdnicy.

     Podczas pierwszej próby odsieczy oblężonego Wrocławia siły pruskie hr. Götzena liczyły ok. 6 500 ludzi. W czasie koncentracji sił pruskich w Strzelinie 24 grudnia, pojawiła się brygada gen. Montbruna. W wyniku walk prusacy stracili ok. 100 zabitych i 800 żołnierzy wziętych do niewoli59. Szybko zreorganizowany korpus pruski, uzupełniony nowymi oddziałami miał liczyć nawet 12 -13 000 ludzi. W rzeczywistości były sporo mniejsze. Dowództwo oblężenia Wrocławia postanowiło jednak wesprzeć brygadę Montbruna jednostkami gen. Minucciego. Już 29 grudnia wojska ks. Anhalt - Pless w sile ok. 200 piechoty, 400 jazdy i 6 dział, na południe od Oławy w Godzikowicach zaatakowały oddziały bawarskie pod dowództwem gen. Dominika Vandamme'a, wzmocnione oddziałami bawarsko-wirtemberskimi gen. Franciszka hr. Minucciego. Po początkowym sukcesie zostały jednak rozbite, gdy na pomoc Minucciemu przybyły posiłki. Przy odwrocie na stronę bawarską przeszła część żołnierzy pułku von Thiele60. Wojska napoleońskie wzięły do niewoli ok. 300 jeńców, przy minimalnych stratach własnych61. Będąc odrzuconym na kierunku Brzegu i Oławy ks,. Anhalt - Pless postanowił uderzyć na południe od Wrocławia. Następnego dnia trzon sił pruskich ( 3000 piechoty, 1600jazdy i 11 dział) zaatakował oddziały wirtemberskie w Tarnogaju a następnie bawarskie w Ołtaszynie i Wojszycach. Prusacy zajęli atakowane wsie, potem jednak inicjatywę przejęły wojska napoleońskie, które odparły oddziały ks. Anhalt - Pressa. W toku walk z szeregów pruskich miała zdezerterować bliżej nieokreślona liczba żołnierzy. Wobec braku współdziałania załogi Wrocławia, ( której nie zawiadomiono nawet o planowanych działaniach), ks. Anhalt - Pless zdecydował się na odwrót w kierunku Świdnicy62. W czasie potyczek pod Strzelinem, Oławą oraz Wojszycami i Ołataszynem miało w sumie zdezerterować z szeregów pruskich ponad 800 żołnierzy pochodzenia polskiego63. Innym znanym przykładem dezercji z szeregów pruskich w czasie walki jest potyczka stoczona przez oddziały ks. Anhalt - Pressa po Pszennem k/ Świdnicy, w dniach 1 - 2 stycznia 1807 roku. W trakcie walki część żołnierzy porzuciła broń i uciekła w góry64. W dalszej części kampanii obie armie staczały jeszcze szereg potyczek65, ale brak jest konkretnych informacji o dezercjach z oddziałów pruskich w trakcie walki lub w czasie przemarszów, biwaków itp.

     Przyczyny dezercji i skala zjawiska

     Podane powyżej przykłady wskazują, że zjawisko dezercji z armii pruskiej w czasie wojny 1806 - 1807 pojawiło się na skalę w tej armii dotąd niespotykanej. Za podstawową przyczynę takiego stanu rzeczy można by przyjąć klęski armii pod Jeną i Auerstadt, paniczny odwrót na północ, rozprzężenie słynnej pruskiej dyscypliny, upadek morale, rzeczywisty stan armii pruskiej w tym czasie I to jest wszystko prawda, ale....Żeby móc prawidłowo ocenić, jaki wpływ wywarła dezercja na porażkę armii pruskiej w tej wojnie, czy miała tak istotne znaczenie jak usiłują to przypisać dowódcy pruscy, czy stanowiła główną przyczynę upadku śląskich twierdz, czy jedynymi dezerterami byli Polacy, i wreszcie, jakie były rzeczywiste powody dezercji, należy przyjrzeć się tym wszystkim aspektom zarówno odnośnie rozmiarów tego zjawiska, jak i jego podłoża narodowego, bytowego, nastrojów społecznych, postawy społeczeństwa, czy wreszcie szeroko rozumianego patriotyzmu.

     W wyniku rozbiorów Rzeczpospolitej w posiadanie Królestwa Prusweszłynajludniejsze i najbardziej rozwinięte ziemie polskie. Chłop polski zaczął podlegać pruskiemu prawu wojskowemu, w tym rekrutacji. Od samego też początku pruskie władze wojskowe konsekwentnie pobierały rekruta z zabranych ziem. Części pułków przydzielono na garnizony poszczególne miasta, które jednocześnie stanowiły ośrodek rekrutacyjny danego pułku66. Z chwilą wybuchu wojny na front poszły na ogół dwa pierwsze, najlepiej wyszkolone bataliony. Trzecie bataliony jak i zakłady pułkowe pozostały w dotychczasowych garnizonach. Gdy wojna wkroczyła na ziemie polskie, ale także na Śląsk, oddziały te bądź wycofywano, albo zasilały one załogi twierdz67. W pułkach mających swoje ośrodki rekrutacyjne na Śląsku skład narodowościowy był znacznie bardziej zróżnicowany. Prócz oczywiście Niemców odnajdziemy Czechów, Morawian a i zdarzali się żołnierze z dalszych ziem68. W pułkach, które swoje ośrodki miały na ziemiach polskich odsetek żołnierzy pochodzenia polskiego był znaczny, czasami żywioł polski stanowił niemal cały stan batalionu69. Po wycofaniu niedobitków armii m.in. na Śląsk i wzmocnienia nimi załóg twierdz, odsetek żołnierzy narodowości polskiej zmniejszył się, choć nadal był dość znaczny.

     Wspomniano wyżej, że ziemie zagarnięte porze Prusy były najlepiej rozwiniętymi ziemiami Rzeczpospolitej. Ludność prowincji mimo złożonej przysięgi na wierność, była niewątpliwie świadoma utraty państwa, przynajmniej część żywiła niechęć do zaborcy. Pozostały w pamięci epizody walki z Prusakami za wyprawy gen. Dąbrowskiego do Wielkopolski w 1794 roku, krążyły wieści o walkach Legionów we Włoszech. Ponieważ Śląsk od wielu lat był pruski, wcześniej austriacki ( zawsze niemiecki), przeto świadomość narodowa Ślązaków a co za tym idzie ich polski patriotyzm, poczucie przynależności narodowej musiało być u nich słabsze aniżeli u mieszkańców ziem rdzennie polskich. Znamiennym jest, że największy procent dezercji objawiał się w pułkach, których rejonami rekrutacji były ziemie Wielkopolski lub okolic np. Warszawy. Kiedy skład osobowy pułku był mniej polski a więcej np. śląski to i dezercji było mniej, a i nierzadko spotkać można oficerów o polsko brzmiących nazwiskach, lojalnie wypełniających swoje obowiązki wobec armii, w której służyli. To kpt. Wostrowski w Koźlu tłumił spisek potencjalnych uciekinierów. To por. Andrzej von Witowski walczył a oddziałami polskimi w rejonie Gliwic i Tarnowskich Gór w styczniu 1807 r oraz w kwietniu w rejonie Koźla i Mysłowic70. Po potyczce pod Tarnowskimi Górami płk Ostrowski proponował Witowskiemu przejście na służbę polską, patent pułkownika wydany przez samego Napoleona. Oficer pruski odmówił, przedkładając honor żołnierski i wierność przysiędze nad uczucia narodowe. W czasie potyczki pod Szczawnem polscy ułani wzięli do niewoli kpt. Ziemęckiego71.W obronie Srebrnej Góry odznaczył się ppor. pułku piechoty von Alvensleben - von Kobilinsky czy mjr Jan Ludwik Brezski. Oficerowie ci niewątpliwie byli lojalni wobec armii pruskiej, ale wynikało to z ówczesnego pojmowania poczucia honoru, wierności służbie i przysiędze i ewentualne sentymenty narodowe schodziły w tym momencie na plan dalszy. Nie zmieniało to faktu, że gdy wojna się skończyła, niektórzy przynajmniej składali dymisję z wojska i wstępowali w szeregi armii Księstwa Warszawskiego72. O patriotyzmie polskim wśród żołnierzy pruskich, o ich większym poczuciu narodowym łatwiej będzie mówić przy okazji walk na ziemiach północnych, przy oblężeniu Gdańska, bitwy pod Tczewem, zdobywania Słupska itp. Tam walczyło polskie wojsko, mówiono o odzyskaniu niepodległości, Napoleon miał przekreślić rozbiory. Motywy dezercji były, zatem zupełnie inne. Na Śląsku nikt nie wspominał o wolności, polski żołnierz pojawił się tam dopiero w maju73, choć niewątpliwie znaczna część załóg obleganych twierdz miała świadomość walki za obcą sprawę. Tak, więc nie należy przeceniać czynnika patriotycznego, jeśli mówi się o dezercji z armii pruskiej na Śląsku, zwłaszcza, że jej rozmiary nie były aż tak duże, aby móc mówić o zjawisku masowym, a poza tym dezerterami nie byli wyłącznie żołnierze pochodzenia polskiego.

     Działania wojenne w toku kampanii 1806-7 roku na Śląsku miały specyficzny charakter. W przeważającej mierze broniono twierdz lub je zdobywano. Działań w polu było stosunkowo niewiele, a jeśli już to ograniczały się do mniejszych lub większych potyczek ze stosunkowo niewielką, nawet jak na warunki napoleońskie, liczbą wojsk. Twierdze nie ograniczały się do samych umocnień. Prócz załogi ważną rolę w oblężeniach odgrywali mieszkańcy twierdzy. Działania oblężnicze lub nawet blokada ( Wrocław, Koźle, Nysa) zawsze powodowały pogorszenie warunków bytowych, aprowizacyjnych czy zdrowotnych. Na równi z załogą wszystkie te niewygody cierpieli mieszczanie. Do tego dochodziła obawa o utratę majątku, np. w wyniku ostrzału czy pożaru, nie mówiąc o ciągłej groźbie utraty zdrowia i życia. Wszystkie te czynniki powodowały pogorszenie nastrojów, co musiało mieć wpływ na postawę załogi, zwiększając podatność na dezercję. Zdarzało się, że mieszczaństwo potrafiło wywrzeć na komendancie twierdzy rozpoczęcie rozmów kapitulacyjnych. Jeśli do tego dodamy ogólny nastrój poczucia klęski, przygnębienia i niewiary w zwycięstwo, wówczas widać bardzo poważne powody mogące skłaniać żołnierzy do porzucania służby. Świadomość, że tej wojny wygrać nie można, stanowiła także poważny czynnik skłaniający do dezercji. Wszystkie te czynniki a także fakt, że stan wyszkolenia, dyscypliny budziły zastrzeżenia jak również to, że nierzadko żołnierz pochodził z nieodległych stron, sprzyjały zjawisku dezercji. Zbiegli żołnierze nieraz domagali się wydania paszportów do domów rodzinnych. Niejednokrotnie zapewniali, że o ile będą dobrze traktowani wówczas gotowych do ucieczki jest większa liczba żołnierzy. Nieprzypadkowo, w Koźlu, gdzie warunki aprowizacyjne, bytowe a przede wszystkiem zdrowotne ( epidemia) były szczególnie trudne, zawiązywały się spiski mające na celu masowe ucieczki, wybuchały bunty. Spiski zawiązywano także w Głogowie. Czasami czynnikiem sprzyjającym była też postawa okolicznej ludności, doświadczanej skutkami rekwizycji czy przemarszów wojsk.

     Części dezerterów wojska oblężnicze faktycznie wydawały paszporty, cześć na ochotnika wstępowała w szeregi wojsk napoleońskich, zwłaszcza żołnierze pochodzenia polskiego w szeregi np. Legii polsko-Włoskiej74, pozostałych traktowano jak jeńców. Jeńców niejednokrotnie przymusowo wcielano w szeregi dotychczasowego przeciwnika. Wśród jeńców zgromadzonych we Wrocławiu w klasztorze zw. Minoriten mieli się znajdować się Ślązacy. Dowódca Legii gen. J. Grabiński polecił Sz. Białowiejskiemu 26 czerwca 1807 r. znaleźć pośród nich Polaków, których należało wybrać, wcielić nie pytając się o ich dobrą ochotę, aby tylko byli Polacy75. Podobnie rzecz się miała z jeńcami z twierdzy kłodzkiej, których zgromadzono w klasztorze Bernardynów, którzy mieli zasilić 2 pp Legii. Jeżeli wśród jeńców miano znajdować Polaków i przymusowo wcielać w szeregi polskich przecież oddziałów, to oznacza to, że nie zawsze Polacy, po pierwsze dezerterowali a po wtóre nie zawsze ochotniczo chcieli wstępować do wojsk napoleońskich.

     Podsumowanie

     Armia pruska w u progu kampanii 1806 roku w powszechnej świadomości jawiła się jako doskonale zorganizowana i funkcjonująca machina, owiana mitem niezwyciężoności. Rzeczywiście od chwili, kiedy we Francji zaczął faktycznie panować Napoleon Bonaparte Prusy nie uczestniczyły w żadnej awanturze koalicyjnej przeciwko Bonapartemu. Jej siłę zdawał się doceniać sam Napoleon, obawiając się np. wystąpienia Prus w 1805 r., które to wystąpienie przekreśliło zwycięstwo pod Austerlitz.. Prusy aspirowały do pozycji hegemona na ziemiach niemieckich i ich postawa latem 1806 roku zdawała się tę pozycję i potęgę potwierdzać. Rzeczywistość była jednakowoż zgoła inna. Przestarzałe metody szkoleniowe, wyznawana strategia i taktyka z minionej epoki, złe zaopatrzenie, wiek i stan kadry oficerskiej, powodowały, że wbrew pozorom i panującym opiniom, armia pruska była w sumie niezdolna do nawiązania równorzędnej walki z nowoczesną, przepojoną zaczepnym duchem swojego Cesarza Wielką Armią, czego nie mogły zmienić nawoływania partii wojennej, domagającej się rozprawy z korsykańskim parweniuszem, ani ostrzenie szabel na stopniach jego ambasady w Berlinie76. Dlatego też, gdy przyszły klęski, armia została rozbita, jej duch i morale, nawet w ramach regulaminów fryderycjańskich, musiał podupaść. Stąd zataczająca coraz szersze kręgi niewiara w zwycięstwo i pogorszenie nastrojów. Dotknęło to społeczeństwo, ale także i kadrę oficerską. Wystarczy zapoznać się z rozkazem dowódcy wojskowego Śląska gen. Karla Christiana von Lindnera z 23 października 1806 r., skierowanym do dowódców śląskich twierdz, który mówił Musimy się trzymać, to znaczy poddać fortecę w wypadku, gdy widzimy, że nie można bronić się dłużej - czyli w granicach rozsądku. W razie przewagi nieprzyjaciela poddać się - aby nie stracić wszystkiego77. Najściślej ten rozkaz wykonał komendant Świdnicy. Postawa kadry oficerskiej musiała oddziaływać na prostego żołnierza, któremu bliżej stało się do rodzinnego domu aniżeli walki za ukochanego króla. Nadto dochodziły wieści o przewagach francuskich, o tworzeniu wojska polskiego. U światlejszych jednostek musiało to stanowić kolejny bodziec do porzucenia dotychczasowej służby.

     Jednakże mimo tych wszystkich przyczyn dezercja pruska na Śląsku nie przybrała nigdy skali masowej. Nie stanowiła ona, moim zdaniem samoistnej przyczyny upadku kolejnych twierdz lub porażek w polu. Posiadając dane z pięciu twierdz śląskich można zauważyć, że procent dezercji nie przekroczył nigdzie 20% załogi. Obliczając liczbę dezerterów w stosunku do załogi okazuje się, że w Głogowie w ten sposób ubyło z szeregów ok. 6,3%, we Wrocławiu 15,1%, Koźlu 19,1%, Nysie 14,2%. Pewien problem jest ze Świdnicą, z której do 7 lutego zdezerterowało łącznie ok. 270 żołnierzy, natomiast w przeddzień kapitulacji twierdzę opuściło aż 1466 ludzi, co stanowiło w sumie ok. 48% stanu załogi. Myślę, że tak wysoki odsetek spowodowany był tym, że dowiedziawszy się o kapitulacji twierdzy, żołnierze uznali, że w ich sytuacji lepiej być dezerterem a nie jeńcem podlegającym określonym prawom. Stąd tak masowa ucieczka. Tak, więc, jeżeli przyjmiemy owe 48% dezerterów ze Świdnicy wówczas średnia zjawiska oscyluje wokół ok. 20,5 %, jeżeli nie - otrzymamy wynik ok. 12,3 %78. Pewnym wyjątkiem jest Koźle, gdzie odsetek dezerterów sięgnął granic średniej, ale też bardzo wysoki ubytek załogi był spowodowany wyjątkowo trudnymi warunkami, a zwłaszcza chorobami, które wyeliminowały z szeregów znaczną część załogi. Wyliczony odsetek dezercji nie jest, zatem na tyle wysoki, aby mógł stanowić podstawę do twierdzeń, że był to główny powód upadku poszczególnych twierdz i konsekwencji przyczynić się do porażki armii pruskiej na Śląsku. Warto zauważyć, że problem dezercji dotknął głównie załogi twierdz a nie oddziały walące w polu. Tam procent dezercji był nieznaczny i nigdy niepodnoszony do rangi problemu79.

     Analizując dostępne źródła i opracowania absolutnym uproszczeniem wydaje się obwiniać za porażkę armii pruskiej na Śląsku żołnierzy pochodzenia polskiego. Powszechnie panująca opinia kadry oficerskiej, że Polacy przy pierwszej sposobności czekali, by móc przejść do nieprzyjaciela, była tylko częściowo prawdziwa. Tam gdzie odsetek Polaków by znaczny zjawisko mogło się nasilić, ale pamiętać należy także o tym, że nie uciekali tylko Polacy, a także o warunkach i nastrojach panujących w twierdzach i postawie kadry dowódczej. Dlatego trudno się zgodzić z twierdzeniami, żeby dezercja Polaków była przyczyną poddawania kolejnych twierdz przez ich komendantów. Przypisywanie żołnierzom pochodzenia polskiego upadków twierdz np. w Głogowie, Wrocławiu czy Świdnicy czy Nysie, mimo dość wysokiego odsetka żołnierzy pochodzenia polskiego stanowiących załogi, przy uwzględnieniu procentu dezercji w stosunku do ogólnych stanów nie znajduje odzwierciedlenia w rzeczywistości. Twierdze upadały z wielu innych przyczyn wymienionych powyżej.

     Mając na uwadze powyższe ustalenia należało przyjąć, że dezercja w armii pruskiej na Śląsku w czasie kampanii 1806 - 1807 r. istniała, jednakże jej rozmiary nie miały decydującego znaczenia dla skutecznej obrony twierdz. Owszem dezercja niewątpliwie nie pomagała dowódcom twierdz, ale nie można na dezerterów złożyć całości klęski. Przyjąć raczej należy, że w roku 1807 pękł ostatecznie mit armii pruskiej stworzonej przez Wielkiego Fryderyka, a wojna ta wykazała wszystkie braki i niedostatki, jakie nosiła w sobie armia nie reformowana od wielu lat. 


PRZYPISY:

[1] M. in. Historia Śląska, t. II 1763 - 1850, cz. II 1807 - 1850, pod red. S. Michalkiewicza, Wrocław 1970 ( dalej Historia Śląska...); J. Minkiewicz, Ułani nadwiślańscy na Śląsku, " Wojskowy Przegląd Historyczny '' ( dalej WPH), z. 2, Warszawa 1958r. ( dalej J. Minkiewicz, Ułani...); J. Minkiewicz, Polacy w twierdzy głogowskiej 1806 - 1831, " Szkice Legnickie", t. XI, Wrocław 1985 ( dalej J. Minkiewicz, Polacy...); K. Jonca, Wielka Armia Napoleona w kampanii 1807 roku pod Koźlem, Opole 2003 ( dalej K. Jonca, Koźle...);S. Michalkiewicz, W polskim i pruskim mundurze przeciw Prusom 1806 - 1814, Katowice 1984 ( dalej S. Michalkiewicz, W polskim...).

[2] E. Hoepfner, Der Krieg von 1806 und 1807, t. IV, Berlin 1850, (dalej E. Hoepfner, Der Krieg...)

[3] J. Blaschke, Die Belagerung Glogaus im Jahre 1806, Glogau 1906, s. 18.

[4] P. Łachowski, Głogów w okresie wojen napoleońskich 1806 - 1814, Głogów 2006 ( dalej P. Łachowski, Głogów...), s. 8; S. Michalkiewicz, W polskim..., s. 12..

[5] Mémoires et correspondance du Roi Jérome et de La Reine Catherine, t. II, Paris 1861, s. 44 (dalej Jérome, Mémoires...); .S. Michalkiewicz, W polskim..., s. 12 - 13; J. Minkiewicz, Ułani..., s. 184.

[6]  Niekiedy całe bataliony zapełnione były żołnierzami innej narodowości, jak np. bataliony pułków Zastrowa i von Tschepego w stacjonujące w Głogowie, czy bat. pułku von Thiele we Wrocławiu. Zob. S. Michalkiewicz, W polskim..., s. 17-18; J. Minkiewicz, Polacy..., s. 185; E. Hoepfner, Der Krieg..., t. IV, s. 18.Wielonarodowość składających załogi twierdz pruskich na Śląsku przykładowo obrazuje garnizon Srebrnej Góry, w którym znajdujemy przedstawicieli sześciu w latach 1797-1806 oraz pięciu w 1807 r. narodowości, w tym Czechów, Polaków, Ślązaków, Niemców i in.Zob. referat T. Przerwy na II Srebrnogórskiej Sesji Historycznej, Srebrna Góra 22-24 czerwca 2007 r., w przygotowaniu.

[7] P. Łachowski, Głogów..., s. 13.

[8] Stronę pruską już omówiliśmy. Natomiast wojska Wielkiej Armii składały głównie kontyngentu Konfederacji Reńskiej, w składzie bawarskich dwóch dywizji piechoty gen. Deroya i Wredego, dwóch brygad kawalerii bawarskiej gen. Mezzanellego i Lefčbvre'a-Desnouttes'a; jednej wirtemberskiej dywizji piechoty gen. Scheckendorfa i brygady jady gen. Montbruna. W sumie, wg stanów etatowych winno być 29 500 oficerów i żołnierzy, w rzeczywistości pod koniec stycznia 1807 walczyło faktycznie ok. 22 200 ludzi. Wojska te składały utworzony na mocy rozkazu marsz. L. Berthiera z 5 stycznia 1807 r. IX Korpus Wielkiej Armii. Naczelnym dowódcą Napoleon mianował swojego młodszego brata Hieronima. Zob. Ministčre de la Guerre- Archives Historiques. Château de Vincennes ( dalej Vincennes), zespół Grande Armče ( dalej GA), sygn C2  484, teczka: Situation particuličre du IX Corps Jčrôme 1805 -1807, Situation sommaire des Troupes, 29 stycznia 1807. Według E. Hoepfnera ( Der Krieg....., t. IV, s. 123) w styczniu IX Korpus Wielkiej Armii liczył 23 981 żołnierzy i 62 działa. OOB IX Korpusu -Jérome, Mémoires..., t. II, s. 28-31.

[9] E. Hoepfner, Der Krieg..., t. IV, s. 18 podaje 3228 ludzi; Jérome, Mémoires..., t. II s. 44 - 3500 ludzi;  J. Minkiewicz, Polacy..., s. 184; Przy kapitulacji twierdzy Vandamme przejął w sumie 208 dział. Zob. J. Blascke, Die Belagerung..., s. 30, 113; P. Łachowski, Głogów..., s. 17. Należy, zatem przypuszczać, że twierdza głogowska bezpośrednio w umocnieniach miała wystawione 124 działa, pozostałe zaś stały albo w rezerwie, albo też nie można było wszystkich obsadzić. Część także mogła być uszkodzona lub z innych przyczyn niezdatna do użytku.

[10] J. Minkiewicz, Polacy..., s. 184.

[11] J. Blaschke, Die Belagerung...,  s. 30; E. Hopfner, Der Krieg...,  t. IV, s. 18; P. Łachowski, Głogów..., s. 13.

[12] J. Minkiewicz, Polacy..., s. 185, 187.

[13] J. Minkiewicz, Ułani..., s. 186, P; Łachowski, Głogów..., s. 13-14: Historia Śląska..., s. 22.

[14] J. Blaschke, Die Belagerung..., s. 97-101.

[15] J. Blaschke, Die Belagerung..., s. 80; J. Minkiewicz, Polacy..., s. 187.

[16] P. Łachowski, Głogów..., s. 17.

[17] Historia Śląska..., s. 23; G. Pisarski, Oława w czasach napoleońskich ( 1806 - 1813), "Acta Universitatis Wratislaviensis", Historia t. LII. Studia z dziejów Oławy, Wrocław 1985, s. 59-60. ( dalej G. Pisarski, Oława...)

[18] Jérome, Mémoires..., t. II s. 45, mówi o 5500- 6000 żołnierzy, w tym 300 jazdy; S. Michalkiewicz, W polskim..., s. 11, 13. O pułku von Thiele w latach 1796 - 1803 zob. J. Kosim, Okupacja pruska i konspiracje rewolucyjne w Warszawie 1796-1806, Wrocław 1976, s. 84, 157 (dalej J. Kosim, Okupacja...).

[19] S. Michalkiewicz, W polskim..., s. 23; Dotyczy to zarówno zbiegów z samej twierdzy jak i zbiegłych w czasie walk pod murami, o czym poniżej. Zob. E. Hoepfner, Der Krieg..., t. IV, s. 108; A. du Casse, Opčrations du neuviičme cors de la Grande Armie en Silčsie, sous le commandement en chef de S.A.I.le Prince Jerome Napolčon, 1806 et 1807, t. I,  Paris 1851, s. 149. ( dalej du Casse, Opčrations...) 

[20] Jérome, Mémoires..., t. II s. 88,94,98, 105; Wspomnienia jenerała Klemensa Kołaczkowskiego, cz. I od roku 1793 do wybuchu powstania listopadowego, Kraków 1897, s. 17 - 18 (dalej K. Kołaczkowski, Wspomnienia...).

[21]Jérome, Mémoires..., t. II s. 132-133, 215; S. Michalkiewicz, W polskim..., s. 24. Jeżeli przyjmiemy liczbę dezerterów na 800 ludzi i przyjmiemy pewne straty wśród oblężonych wówczas okazuje się, że nie zgadzają się wyliczenia autora pomiędzy stanem załogi a liczba wziętych do niewoli. Wydaje się, zatem, że pierwotnie załoga Wrocławia była liczniejsza niż podaje to S. Michalkiewicz i musiała liczyć może nawet ok. 6300 ludzi.

[22] Jérome, Mémoires..., t. II s. 247-248, 277-278.

[23] Jérome, Mémoires..., t. II s. 276-278; K. Jonca, Koźle..., s. 23; S. Michalkiewicz, W polskim..., s. 13 podaje stan załogi na 4178 ludzi.

[24] K. Jonca, Koźle..., s. 16.

[25] E., Hoepfner, Der Krieg..., t. IV, s. 190.

[26] Dezerterzy, którzy dokonali ucieczek z twierdzy 7 lutego podawali, że w wyniku ostrzału spłonęły koszary i magazyny z mąką. Zob. K. Jonca, Koźle..., s. 39.

[27] Napoleon wyraził swoje niezadowolenie ze zwinięcia oblężenia Koźla w liście marszałka Berthiera do Hieronima z 11 marca 1807 r. Zob. du Casse, Opčrations..., t. I, s. 277-278.

[28] Jérome, Mémoires..., t. II s. 286; K. Jonca, Koźle..., s. 44.

[29] K. Siegel, Die Belagerung von Cosel, Cosel 1907, s. 40. ( dalej K. Siegel, Die Belagerung...) W lazaretach przebywało ok. 300 chorych.

[30] K. Jonca, Koźle..., s. 50, przypis. 129.

[31] K. Siegel, Die Belagerung..., s. 50 - 52; K. Jonca, Koźle..., s. 50.

[32] K. Jonca, Koźle..., s. 49.

[33] J. Minkiewicz, Ułani..., s. 190.

[34] K. Jonca, Koźle..., s. 50; S. Michalkiewicz, W polskim..., s. 76.

[35] K. Jonca, Koźle..., s. 66; J. Minkiewicz, Ułani..., s. 191.

[36] K. Siegel, Die Belagerung..., s. 65.

[37] K. Jonca, Koźle..., s. 45, 48.

[38] Szerzej o przebiegu rozmów kapitulacyjnych, ostatnich działaniach pod twierdzą, stanie załogi zob. K. Jonca, Koźle..., 68 -73.

[39] Jérome, Mémoires..., t. II s 227-228; W skład wojsk oblegających, którymi dowodził gen. Vandamme, weszły jeszcze brygada kawalerii gen., Montbruna oraz oddziały gen. Pernety'ego. W sumie ok. 8 200 żołnierzy

[40] S. Michalkiewicz, W polskim..., s. 13; Jérome, Mémoires..., t. II s. 45, mówi o 4500 żołnierzach; K. Jonca, Koźle..., s. 45 liczy ją na ok. 5000 ludzi.

[41] Historia Śląska..., s. 30.

[42] Jérome, Mémoires..., t. II s.235.

[43] J. Minkiewicz, Ułani..., s. 188 - 189.

[44] Jérome, Mémoires..., t. II s. 261-264;  du Casse, Opčrations..., t. I, s. 229; E. Hoepfner, Der Krieg..., t. IV, s. 163. Komendant Świdnicy za nieuzasadnione i przedwczesne poddanie twierdzy został skazany przez sąd wojenny na karę śmierci, którą potem król zamienił na karę dożywotniego więzienia.

[45] S. Michalkiewicz, W polskim..., s. 47 - 48.

[46] Jérome, Mémoires..., t. II s. 45, 315-318 podaje stan załogi na ok. 5000; Michalkiewicz, W polskim..., s. 13.

[47] Jérome, Mémoires..., t. II s. 336.

[48] Jérome, Mémoires..., t. II s. 338-339; Materiały dotyczące działań pod Nysą znajdują się w Vincenes, zespół GA, sygn. C2 396 - 399. Znajduje się tam korespondencja Vandamme'a z ks. Hieronimem, gubernatorem twierdzy, rozkazy dzienne itp.; W. Dziewulski, Nysa pod rządami pruskimi (1741-1945), [w] Miasto Nysa. Szkice monograficzne. Odnośnie działań mjr Losthina zob. m.in. np. Jérome, Mémoires..., t. II s. 360-361; E. Hoepfner, Der Krieg.., t. IV, s. 359; J. Minkiewicz, Ułani..., s. 191 - 193, 196 - 200; A. Wędzki, Jeszcze w sprawie bitwy pod Szczawienkiem, " WPH" , z. 2, Warszawa 1959;K. Jonca, Relacje francuskich i bawarskich dowódców o potyczce pod Struga - Szczawienkiem ( 15 maja 1807 r.), " Studia Śląskie ", Seria Nowa, t. XXXVI, Opole 1979, a także najnowsze spojrzenie na przebieg potyczki w opracowaniu D. Nawrota, wygłoszone na II Konferencji Historycznej w Srebrnej Górze 22 - 24 czerwca 2007 r., z okazji 200 - lecia oblężenia. ( w przygotowaniu do druku). Owi polnische Insurgentem to prawdopodobnie polscy jeńcy wzięci do niewoli w czasie wyprawy por. Trembeckiego pod Koźle w styczniu 1807, a może gen. Ostrowskiego w okolicach Raciborza.

[49] J. Pachoński, Józef Grabiński, generał polski, francuski i włoski, Naczelny wódz powstania bolońskiego 1831 roku, Kraków 1975, s. 216.

[50] S. Michalkiewicz, W polskim..., s. 13. Autor te podaje, że po kapitulacji Brzegu i Świdnicy załoga wzrosła do 9 000 ludzi ( ibidem s. 46 ), ale nie wzmiankują o tym inni historycy.

[51] J. Bałazy-Weryho, T. Cieśla, J. Grabowski, Twierdza kłodzka. Fakty i legendy, Kłodzko 1996, s. 6, 14;

[52] Historia Śląska..., s. 33.

[53] K. Radzikowska-Ruhland, Bawarskie oblężenie Srebrnej Góry, [w] Twierdza srebrnogórska, pod red. T. Przerwy i G. Podrucznego, Srebrna Góra 2006, s. 66 ( dalej Bawarskie...)

[54] J. Bałazy-Weryho, T. Cieśla, J. Grabowski, Twierdza kłodzka..., s. 14 - 15; Historia Śląska..., s. 37 - 38; A. Ziółkowski, Pułk jazdy legionowej, Pułk Lansjerów Nadwiślańskich 1799-1815, Warszawa 2006, s. 113 (dalej A. Ziółkowski, Pułk jazdy...).

[55] S. Michalkiewicz, W polskim..., s. 13, 46;  Historia Śląska..., s. 20 mówi o 1330 żołnierzach; K. Radzikowska-Ruhland, Bawarskie ..., s. 66.

[56] Dwa bataliony piechoty, dwie kompanie jegrów i pól kompanii huzarów. K. Radzikowska-Ruhland, Bawarskie ..., s. 66.

[57] Straty sprzymierzonych wyniosły 130 ludzi. Historia Śląska..., s. 36.

[58] K. Radzikowska-Ruhland, Bawarskie ..., s. 66-68; G. Pisarski, Echa prasowe z 1807 roku,  [w] Twierdza srebrnogórska, pod red. T. Przerwy i G. Podrucznego, Srebrna Góra 2006, s. 69-71. Trudno się zgodzić z twierdzeniami, ze przyczyną opuszczenia stanowisk w mieście była masowa dezercja Polaków, skoro ich odsetek w w składzie załogi Srebrnej Góry w roku 1807 wynosił zaledwie 3 %.

[59] . Jérome, Mémoires..., t. II s. 109-111; W czasie walki, po zdobyciu przez Bawarów pruskich dział, artylerzyści z pułku Kropfa, przeważnie Polacy, porzucali broń, przechodząc na stronę napoleońską. Zob. G. Pisarski, Oława..., s. 66.

[60] G. Pisarski, Oława..., s. 66. Byli to żołnierze z I lub II batalionu tego pułku ( III - ci był w załodze Wrocławia), a więc nominalnie żołnierze pewniejsi, lepiej wyszkoleni.

[61] G. Pisarski, Oława..., s. 63; S. Jérome, Mémoires..., t. II s. 114-115; du Casse, Opčrations..., t. I, s. 143;

[62]Jérome, Mémoires..., t. II s. 122-123; K. Kołaczkowski, Wspomnienia..., s. 19; Historia Śląska..., s. 26.

[63] Du Casse, Opčrations..., t. I, s. 149; E. Hoepfner, Der Krieg..., t. IV, s. 108.

[64] M. Komaszyński, Wrocław nowy i najnowszy, Wrocław 1965, s. 19.

[65] Grodków 10 stycznia (gen. Mezanelli), Świerki 15 lutego ( gen. Lefebvre), Jaszkowa Dolna 19 marca ( gen. Lefebvre), Mysłowice 7 kwietnia ( Kłodzko13 kwietnia (gen. Lefebvre), Budzów 2 maja, Kąty Wrocławskie 14 maja, Szczawno 15 maja, Czerwieńczyce 4 czerwca, Jaszkowa Górna 21 czerwca ( gen. Deroy) i szereg innych.

[66] Np. pułk von Tschepe wybierał rekruta w Wielkopolsce a przed wojną rozlokowany był we Wschowie, Rawiczu i Lesznie. Pułk von Zastrow stacjonował w Kaliszu, cały złożony z Polaków. Z kolei pułk piechoty von Thiele w latach 1796 - 1803 stacjonował w Warszawie, która była jednocześnie miejscem jego rekrutacji

[67] Oczywiście część takich oddziałów już wcześniej stanowiło załogi poszczególnych twierdz, zwłaszcza na Śląsku.

[68] Zob. przypis 6.

[69] Np. III bataliony pułków von Thiele, von Zastrow, von Tschepe, von Sanitz. Zob. J. Staszewski, Wojsko Polskie na Pomorzu w roku 1807, Gdańsk 1958, s. 48-49 (dalej J. Staszewski, Wojsko Polskie...).

[70] Ur. w 1770 r w Grzywłodzie. Syn polskiego szlachcica galicyjskiego, który zginął jako oficer austriacki w wojnie o sukcesję bawarską. Od lat 80-tych XVIII w. wraz z matką Anną i bratem przebywa w Pszczynie. W 1788 wstępuje do armii pruskiej. Walczy w 1793 r. z Francją. Odznaczony. W 1802 r. poślubił Józefinę Rumpf. W 1806 dowódca oddziału 100 huzarów z pułków de Wolfardta i ks. Pszczyńskiego, ma za zadanie osłonę Górnego Śląska. Walczy z polskimi oddziałami hr. Mieroszewskiego i ks. J. Sułkowskiego k/ Mysłowic. Pod Waterloo w 1815 r. dowodził 2 pułkiem huzarów śląskich. W armii pruskiej służył do 1817 r., zwolniony ze służby w randze pułkownika. Nigdy nie nauczył się poprawnie mówić po niemiecku, co przysparzało mu wielu kłopotów i kpin ze strony oficerów pruskich. Zob. R. Kincel, Kłopotliwy Książę Sułkowski, Katowice 1984, s. 70 - 76; P. Hofschröer, Waterloo. Niemieckie zwycięstwo, Gdynia 2006, s. 381, 386.               

[71] J. Staszewski, Wojsko polskie na Śląsku w dobie napoleońskiej, Katowice 1936, 24 (dalej J. Staszewski, Wojsko polskie na Śląsku...).

[72] Jak np. wspomniany już ppor. Kobilinsky, który od 1811 r. był w polskiej służbie. Podobnie było z Józefem Sowińskim, który po wojnie 1806-7 przeszedł do polskiego wojska, pod Szewardino 5 września 1812 stracił nogę a 7 września 1831 r. broniąc Warszawy poległ na stokach reduty wolskiej

[73] Nie licząc oczywiście podjazdów polskiego pospolitego ruszenia działających na pograniczu, choć nieraz z przychylnością miejscowej ludności. Zob. J. Staszewski, Wojsko polskie na Śląsku.., s. 15-16,

 

[74] S. Kirkor, Legia Nadwiślańska, Londyn 1981, s. 24 (dalej S. Kirkor, Legia...) . Do Legii wstąpili np. Jerzy Fryderyk Kitz, jego brat Franciszek Kitz - obaj lekarze wojskowi, Jan Gorgon z Pszczyny. Pełna lista ochotników znajduje się w Paryżu Service HIstorique de l'Armče ( SHA), Vcennes, cote XL-6. 

[75] S. Kirkor, Legia..., s. 24.

[76] J. Staszewski, Wojsko Polskie..., s. 40-41, 43,45-47.

[77] Cyt. za P. Łachowski, Głogów..., s. 8.

[78] Brak dokładniejszych danych, co do skali dezercji z Brzegu, Kłodzka i Srebrnej Góry. Odnośnie Brzegu, możemy przyjąć, bez zbytniego ryzyka, że rozmiary dezercji, o ile takie przypadki były, nie przybrały znaczących rozmiarów, choćby z uwagi na bardzo w sumie czasokres oblężenia. Można także przypuszczać, że tamtejsza załoga była bardziej zdyscyplinowana. To oddziały z tego garnizonu walczyły w potyczkach pod Oławą. 20 listopada - 200 żołnierzy piechoty i w końcu listopada oddział pruskiej jazdy. Zob. G. Pisarski, Oława..., s. 58, 59. Co do Kłodzka, to faktycznie walki rozegrały się wokół twierdzy w ciągu paru dni, nie było faktycznego oblężenia, a więc i dezercji, o ile była, nie było wiele. Z twierdzy w Srebrnej Górze dezerterów w zasadzie nie było. Wszyscy, którzy zbiegli dokonali tego na skutek walk w mieście 28 czerwca i wybuchu wielkich pożarów, co spowodowało ogólne zamieszanie i panikę.

[79] Jedynymi bardziej znanymi przykładami dezercji w czasie walk w polu były walki k/ Oławy w końcu grudnia 1806 r., gdzie dezerterowali żołnierze z I lub II bat. pułku Thiele'go, a więc nie z załogi Wrocławia niepewni Polacy. Zarówno potyczki staczane wcześniej, np. w listopadzie czy później, zwłaszcza wiosną 1807 r. nie wykazują dezercji, która mogłaby wywierać wpływ na przebieg chociażby danego starcia. Zob. s. 12 - 13.

Dudziński Jarosław