Witam!
Chciałem zapytać was o filmy przedstawiające bitwy z okresu wojen napoleonskich, alei nie tylko.
Jakie uwazacie za najlepsze/najwierniej obrazujace ple bitwy, armie w przemarszach itp.
Pozdr.
Oprócz "Pojedynku" na podstawie powieści Josepha Conrada,to nie było takiego filmu,który by mnie powalił na kolana.
A szkoda!!!Wciąż czekam
Witajcie!
Istotnie "Pojedynek" wg Conrada był swietny, choć to oczywiscie zasługa powieści i autora, a nie filmu.
Z innych produkcji sceny batalistyczne robił dobrze Bondarczuk ("Wojna i Pokój", "Waterloo"). Ale w Rosji nigdy nie było z tym problemu: dywizja piechoty, albo dwie, dostawała prikaz przebrania sie w mundury, zagrania w filmie - i do koszar.
Pozdr!
Serial ,,Napoleon'' na podstawie powieści Gallo to był jeden wielki niewypał. Film nie prawdziwy, wiele błędów historycznych. Napoleon otoczony bandą zdrajcow i oszustów. W filmie nie ma żadnych przyjaciol i nikt go nie lubi
Napoleon raczej niema szczescia do dobrych filmow.
"Popioly" i "Marysia i Napoleon" to sa raczej filmy dla mlodziezy nie odzwierciedlajace w pelni atmosfery epoki ale przynajmniej popularyzujace ta epoke.
"Napoleon" Abla Gance'a z 1927, w roli glownej Albert Dieudonne.
"Wojna i Pokoj" w wersji amerykanskiej Kinga Vidora w roli Napoleona Herbert Lom.
"Wojna i Pokoj" w wersji radzieckiej Bondarczuka w roli Napoleona Wladislaw Strzelczik.
"Waterloo" Bondarczuka w roli cesarza Rod Steiger.
"Orzel w klatce" Fiedlera Cooka w roli Napoleona Kenneth Haigh
" Nowa misja korsarza" w roli Napoleona Gianni Esposito.
Wszystkie te filmy mozna obejrzec ale nie nalezy ich traktowac serio jako zrodla wiedzy historycznej.
Polecam serie na kasetach video "The Napoleonic Wars" z pelnym komentarzem i analiza, Dr.Davida Chandlera.
Seria sklada sie z 3 tytulow:
The Battle of Austerlitz
1812 Road to Moscow
The Battle of Waterloo
Pzdr.
Czy ktoś wie gdzie można zdobyć "Pojedynek"?
Witam, nie wiem co sie stalo powyzej, chcialem wrzucic kilka informacji o kasetach video a wyskoczyla mi scena z filmu "Biale niedzwiedzie ukryte w sniegu".
Ostatnio ukazaly sie kasety video z historycznym komentarzem na temat epoki napoleonskiej, bardzo ciekawa edycja.
"Napoleon - The Early Years" (48 min, VHS)
"Napoleon - The Early Campaign" (48min, VHS)
"Napoleon - The Spanish Ulcer" (48min, VHS)
"Napoleon - Imperial Zenith" (48min, VHS)
"Napoleon - Disaster in Russia" (48min, VHS)
"Napoleon - Waterloo - The Final Curtain" (48min,VHS)
" Napoleonic Wars" - z narracja Dr.Davida Chandlera (55min, VHS)
"1812 Napoleon's Road to Moskow" - z narracja Roberta Powell'a (55min, VHS)
"Napoleon and Wellington and The Battle of Waterloo" (97min, VHS)
I z serii Great Commanders - "The Napoleon" (45min, VHS)
Pzdr.
A w jaki sposób?
Witam,
Jeszcze jeden film napoleonski to: "Pulkownik Chabert" z Gerardem Depardieu w roli glownej. Mozna go ogladac dzisiaj wieczorem w telewizji na kanale Ale Kino!
Nie jest to moze film poswiecony w calosci epoce napoleonskiej, ale warty jest zobaczenia chociazby dla wspanialej sceny szarzy kawalerii pod Preussisch Eylau.
Pozdrawiam,
JWK
Dałoby się, ale raczej na kasecie video, bo ma mój kumpel i mógłbym załatwić przegranie. Zresztą on nagrywał z telewizji polskie, wieć może jeszcze poleci za czas jakiś. Takżę Castiglione, jakby Cie interesowała kaseta, to mogę się postarać.
Jasne, że mnie interesuje. Proszę odezwij się na priv: wlonab@wp.pl
A ja wlasnie koncze sciagac "The Duellists" z eMule'a: XviD, 2 x CD . Jakosc pierwszej plyty (juz jest) calkiem niezla - nie jest to moze najlepszy RIP jaki widzialem, ale od VHS na pewno o niebo lepszy. Podobnie jak Santa - na terenie Poznania - osobiscie, dalej - coz zawsze mozna zorganizowac list polecony z plytkami w srodku (koszt takiej imprezy < 10 PLN, ile dokladnie - nie wiem). Dla zainteresowanych podaje parametry RIPa :
video: XviD (640 x 384 - 23.976 FPS)
audio: MP3 (128 kb/s CBR - 48000 Hz)
kontakt:
m313@wp.pl lub na forum.
PZDR
Michal
PS mam nadzieje ze Castiglione nie zbanuje mnie za szerzenie piractwa na porzadnym, naukowym forum
PS 2 jest problem z napisami do tego filmu - nawet o angielskie trudno, a o polskich trzeba zapomniec . Postaram sie w tygodniu jakies anglosaskie zdobyc (zawsze ulatwia to zycie jak oprocz sluchania mozesz poczytac ) i dopasowac.
PS 3 Dla zainteresowanych: 7 lipca wyjezdzam na male wakacje, powiedzmy 10 dni jest w planach.
Wygląda na to, że „grożą“ nam nowe filmy napoleońskie z Hollywood. Z tego co słyszałem aktualnie kręcone sa dwa, oba dotyczą pobytu Cesarza na Sw. Helenie.
„Betsy and the Emperor“ z Al Pacino i Juliette Binoche
„The Monster of Longwood“
Zwłaszcza tytuł drugiego napawa mnie przerażeniem!!
A mowię, że „grożą“, bo mam uprzedzenie do historycznych produkcji „made in Hollywood“.
Pacino może uratować każdy film. Mi się nawet dość podobał Napoleon Tardasha (niedawno był w TVP) ze względu na kreacje Brando. Bo fabuła ahistoryczna
To zależy kogo będzie grał Pacino, Napoleona czy Betsy...
brawo Unclean
Witam,
Zgadzam sie ze moze serial "Napoleon" nie byl najwyzeszej jakosci, jednak jest poswiecony Napoleonowi. Moze wiecie gdzie go mozna dostac, za ile, byleby byly chociaz napisy po Polsku.
z gory dzieki !!
Chodziło mi oczywiście o to, że Conrad napisał wspaniałą powieść, z której reżyser i aktorzy zrobili świetny film...
To nie można było tak od razu napisać? "Pojedynek" to naprawdę niezły, skromny i wartościowy film.
Robiłem co mogłem Travisie...
No nie wiem, no nie wiem... A w jakim my temacie właściwie dyskutujemy?
Gipsy - zerknę nań raz jeszcze i zrobię dokładną listę jego "+"
W zasadzie nieco... ale możemy zacząć. Skończyliśmy na "Pojedynku"...
Ostatnio "dorwalem" Waterloo z 1970 pana Bondarczuka i musze powiedziec, ze dla mnie to tragedia. Jesli tak wygladalby i zachowywalby sie Napoleon to raczej nikt by za niego nie umieral krzyczac "Viva L`Empereur". Po prostu zenada.
Dalej, Anglicy sa tu pokazani, jako ostatni chwalebni, zbawiciele itd itp, a Wellington jako bozyszcz....
Scena spotkania Neya z Napoleonem..., kule wybuchajace (mozemy zalozyc ze wszystkie pod Waterloo dziala to haubice byly).
Jedyna rzecz jaka mi sie spodobala to "wysmianie" Neya w filmie .
Co do Wojny i Pokoju, to pod Borodino Kutuzow chyba zajadal kurczaki, ale w karczmie zdala od pola bitwy?
Nierozumiem, czemy pan Bondarczuk mogl pokazac normalnie Napoleona w Wojnie i Pokoju, a pod Waterloo juz nie. Moze dlatego, ze ten ostatni to byla juz miedzynarodowa produkcja, a nie sama radziecka.
Ja to nie za bardzo przepadam za filmami kostiumowymi niestety, więc w dyskusję się znacznie nie wbijam, choć na kinie się znam
Panowie, "Wojna i Pokój" jest bliższa literackiemu pierwowzorowi, gdzie Napoleon jest pokazany jako potężny władca Europy, pokonany i upokorzony przez Matkę-Rosję...
Natomiast w "Waterloo", które jest koprodukcją wielu krajów europejskich i USA wzięło górę anglosaskie postrzeganie Cesarza: neurotycznego despoty miotającego się między swoimi urojeniami w morzu klęski...
Kilka słów o "Pojedynku"
Ja również należę do osób, zachwyconych tym filmem. Co mi się w nim podoba? Historia, którą opowiada. Film jest właściwie bardzo kameralny, nie mamy wielu bohaterów, własciwie dwie główne postacie. Generalnie główną treścią jest konflikt między nimi, a co za tym idzie bardzo specyficzne pojmowanie honoru. I tu się nie zgadzam z Travisem, bo przynajmniej pod tym względem tą historię nie możnaby przenieść w nasze czasy. Bardzo absurdalny powód pojedynku, z zasem zatraca na znaczeniu. Nienawiść nie ma już motywy, jest czystą nienawiścią. Cichnie na chwilę w czasie warunków ekstremalnych, w czasie odwrotu spod Moskwy. Jeden z bohaterów wyciąga w pewnym sensie rękę, ale okazuje sie, że zawieszenie broni było tylko chwilowe. I wreszcie ostatni pojedynek, zakończony w niesamowity sposób. Upokorzenie wroga, gorsze niż jego śmierć. Musi żyć w hańbie....
Podobały mi się również wątki z kobietami: z markietanką i tą drugą, ktora została żoną, a pochodziła z rojalistycznej rodziny. Oprócz tego zdjęcia, muzyka... Bardzo dużo zbliżenia twarzy. film zupełnie inny od amerykańskich produkcji, kóre współcześnie kręci Scott.
Wspaniała jest też ostatnia scena: jeden z bohaterów stoi samotnie nad przepaścią, zapatrzony w dal... Trawestacja losów Napoleona na Świętej Helenie...
Genialne...
Chyba bede musial jeszcze raz obejrzec ten film, i bardziej szczegolowo wczuc sie w akcje.
Ale co pamietam to duze wrazenie zrobila na mnie scena, w koncowej sekwencji filmu, kiedy dwoch oficerow w roli sekundantow, spotyka sie z glownym bohaterem, na moscie w parku. Tu widac wyraznie roznice, jak los im odplacil za wiernosc cesarzowi.
Ci dwaj sekundanci, wygladaja bardziej na zbirow niz oficerow.
Uwazam tez ze dosyc niezle jest odtworzone umundurowanie i kostiumy z epoki. Choc byc moze Horhe sie dopatrzyl tam jakichs uchybien.
Pzdr.
Dwa razy oglądałem "Pojedynek", ale zawsze tak byłem zafascynowany tresci a filmu i tym klimatem,że do końca nie mogłem się skupić na detalach umundurowania czy oporządzenia. Baszkira zrobili rewelacyjnie
Musiałbym usiąść z zeszytem przy tym filmie i spisać co trzeba.
Dzisiaj otrzymałem z Niemiec kasete VHS z propagandowym filmem "Kolberg".
Muszę tylko namierzyć sprawne wideo,bo moje chyba już umarło,wtedy sobie go zlustruje
Dlaczego film "Monsieur N" przeszedł bez echa??
http://www.marsfilms.com/site/monsieurn/
Czy ktoś ma DVD w wersji angielskiej??
Tytuł nieco mnie przeraził bo za bardzo nie wiadomo o jakiego potwora chodzi? Tak czy owak przeczytajcie http://www.stopklatka.pl/wydarzenia/wydarzenie.asp?wi=19270 tekst o zapowiedzi nowego filmu Monster of Longwood (i jeszcze jednego ) Tak czy owak nie wiem czy Ojciec chrzestny zda się ucharakteryzować na Cesarza bo o podobieństwie Pacino do Napoleona nie może być mowy.
pozdr
Obejrzalem wlasnie film "Monsieur N". Już pierwsze jego kadry sprawiaja niesamowite wrażenie: Jest na nich odtworzona scena otwierania grobu Cesarza na Sw. Helenie. Deszcz, grupa ludzi zgromadzonych wokół mogiły, ksiądz czytający łacińskie modlitwy i uderzenia młotów rozbijajacych płytę przykrywającą grób. Po tym następuje scena otwierania trumny i gdy jej wieko zostaje zdjęte i ukazuje się ciało Cesarza spowite całunem. Kamera unosi się ponad trumnę w tempie połaczonym z tempem zsuwania całunu, spod ktorego ukazuje się ciało Napoleona. Towarzyszy temu bardzo sugestywna muzyka i całosc robi naprawde niezapomniane wrażenie: Oto ciało powalonego Giganta! Oto bohater - niesmiertelny ze Świetej Heleny...
Generalnie film jest opowiescią o sledztwie prowadzonym przez płk Basila Heathcote probującego odkryć "prawdę" o smierci Napoleona. Pułkownik, ktoremu w stopniu porucznika przyszło służyć na wyspie w czasie gdy przebywał na niej Napoleon był obserwatorem jego życia, momentami czynnie w nim uczestniczącym. Akcja filmu toczy się w dwóch płaszczyznach. Pierwsza to czas ponownego pochówku Napoleona w 1840 r. Dryga to wyspa Św. Heleny w latach 1815-21. W retrospektywnych ujęciach widzimy nieomal wszystkich uczestników dramatu jakim było zesłanie Napoleona. Przed kamerą przewijają sięmiędzy innymi: Bertrand, Cipriani, Montholon, mameluk Ali, Gougard, Hudson Lowe, doktor O'Meara, panstwo Balcombe i ich corka Betsy oraz panie Montholon i Bertrand oraz oczywiscie Napoleon. Dzięki filmowi uczestniczymy w codziennym życiu na wyspie, widzimy Cesarza i jego niewielki dwór, jestesmy swiadkami narastajacego konfliktu pomiędzy Napoleonem a gubernatorem Lowe. Wszystko to jest ukazane w perfekcyjny sposób. Znakomita scenografia tworzy ułudę oglądania prawdziwej przeszłosci. Ale wracajmy do fabuły filmu. Por. Heathcote rok przedsmiercią Cesarza w wyniku konfliktu z gubernatorem opuszcza wyspę. Po latach jednak wraca do wydarzeń z przeszłosci odwiedzając i indagujac żyjących jeszcze swiadków życia i smierci Napoleona na Św. Helenie chcąc rozwikłać jej zagadkę. W tle jego poszukiwań oglądamy sceny związane z ceremonią złożenia ciała Napoleona w grobowcu w Pałacu Inwalidów. I znów pojawia sie niezapomniany widok: Posród płatków padajacego, lekkiego sniegu, gdy kondukt pogrzebowy z trumna powoli przesuwa sie w szpalerze tłumów okiem kamery widzimy wyprostowanych jak struna weteranów wojen napoleońskich. W grenadierskich mundurach, ich twarze poorane bliznami i zmarszczkami starosci oddają czesć swojemu Cesarzowi. Chociaz wiem, że to co widzę to kreacja reżysera i scenarzysty przez dlugą chwilę wierze, że uczestniczę w przeszłosci...
Zdecydowanie polecam obejrzenie tego filmu. Świetna gra aktorów - znakomity Philippe Torreton w roli Napoleona i równie dobry w swojej obrzydliwosci Richard T. Grant w roli Hudsona Lowe. Doskonała scenografia, o której już wspominałem i wiernosć realiom historycznym to niezaprzeczalne walory tego filmu.
A wracając do sledztwa plk Heathcote. No coż - jego puenta jest zaskakująca (szczególnie dla laików nie znajacych realiów historycznych) lecz ze zrozumiałych względów Wam jej nie zdradzę
Przyjemnego oglądania!
A gdzie mozna go dostać Pomsee
kumpel ściągnął, nie wiem skąd, ale jak sobie życzysz Duroc, to zapytam i dam cynk. Ja mam natomiast inne pytanie. Można gdzieś dostać polskie napisy do tego?
no wlasnie, napisy, bo francusku nicht spike and verstehe ich
Znów o piractwie
Durocu: emule, tylko uważaj, bo jest też dostępna wersja tylko z jedną częscią filmu, a jest on rozdzielony na dwie
Co do napisów. Są w napisy.org
Fajnie Eques tylko te napisy sa po francusku!!:D
czy Ci Francuzi nie moga pojac ze przegrali ostatecznie w 1815, ze I WS nie wygrali na tyle na ile, ze w II mieli blamaz, nie moga pojac ze filmy robi sie po angielsku
chociaz po niemiecku.... ...no chyba ze specjalnie robia po francusku jako taka 'ochrona-antypiracka' ...to im sie udaje...
Czy istnieją chociaż angielskie napisy do tego filmu? Bo jak na razie udało mi się odnaleźć tylko koreańskie [może jest ktoś zainteresowany? ]...
myślę że taki film, o takiej treści stracił by wiele jeśli był by w angielskiej wersji językowej.
PS A VIDOCQ widzieliście bomba jak dla mnie - chociaż nie o Cesarzu
Widzieliśmy, dla mnie genialny
Klimat Paryża kapitanie oddany, świetne zdjęcia, humor. Miodzio
Film mozna kupić w Empiku już za jedyne 19 zł (VHS)
PS Nie pracuję w Empiku
Pozdrawiam
Nie do konca film o epoce, ale blisko.
Do Gali jest dodawany Huzar (albo alternatywnie Wichrowe Wzgórza, gdybym miał DVD kupiłbym sobie dwie Gale )
Napoleon
30.10 sobota 22:30 TV Puls
110 min, 1955 Francja/Włochy
reż.: Sacha Guitry; wyk.: Raymond Pellegrin, Daniel Gélin, Michele Morgan, Sacha Guitry, Yves Montand, Orson Welles; scen.: Sacha Guitry; oper.: Pierre Montazel; muz.: Jean Françaix; prod.: Clément Duhour
Film, którego autorem był siedemdziesięcioletni Sacha Guintry, to pełna rozmachu epicka opowieść o życiu wielkiego francuskiego wodza Napoleona Bonaparte, którą poznajemy za sprawą francuskiego męża stanu Talleyranda (w tej roli sam reżyser). Jego opowiadanie obejmuje dzieje słynnego stratega i polityka od czasów Wielkiej Rewolucji Francuskiej, kiedy Napoleon był świadkiem upadku monarchii, aż po jego ostatnie dni życia i śmierć na Wyspie Świętej Heleny. Widzowie poznają zarówno życie prywatne Napoleona, a szczególnie związek z Józefiną de Beauharnais, jak i jego wielkie kampanie wojenne. Młodego Napoleona zagrał Raymond Pellegrin, natomiast w rolę dojrzałego wodza wcielił się Daniel Gélin.
Widziałem niedawno ten nie pozbawiony uroku film, ale co bardziej zagorzałych wielbicieli cesarza muszę uprzedzić, zeby sobie przed emisją jakieś krople na uspokojenie albo ziółka przygotowali... O cesarzu opowiadają jego dwaj "znawcy" Tallyrand i Bourienne . Bliżej temu filmowi do anglosaskiej wizji Napoleona, choć zdarzają się w nim momenty nawet miłe. Pamiętam Yves'a Montanda w mundurze generalskim śpiewającego na biwaku
W każdym razie warto obejrzeć...
Nie no bez przesady, (choicaż nie było o zdradzie, więc to mogłoby Ci sie Nico nie podobać), nie był zły. Jak słusznie zauważył Apacz, scena z biwaku ze śpiewem była niezła. Podonie jak gwardia maszerująca pod Waterloo ze śpiewem na ustach na Angoli.
No i końcówka, sprowadzenie zwłok i to, co wiedzieli wtedy Francuzi, właściwie nawet wzruszające. Rzecz jasna dużo pomieszania z poplątaniem (Napoleon nadawał tytuły ksiażąt w czasei wyprawy na Moskwę... ). Przychylam się do zdania Apacza, warto obejrzeć. A z tego co pamiętam, to co jakiś czas go puszczają na Pulsie, wiec może kiedyś skuszę sie ne cały...
A tak przy okazji, ktoś trafił moze w końcu na jakieś normalne napisy do "Monsieur N.?
Wszystko z miłości All for Love
wtorek 09.11.2004 23:20 TVP 1
Młody wicehrabia Jacques St. Ives stracił rodzinę w czasie rewolucji francuskiej. Zdany tylko na siebie wstąpił do armii napoleońskiej i w czasie licznych wojen pod wodzą cesarza Francuzów dosłużył się w niej stopnia kapitana huzarów. W 1813 r. gwiazda Napoleona zaczyna jednak gasnąć. St. Ives, podobnie jak wielu jego współtowarzyszy, wpada w ręce angielskich żołnierzy i trafia do więzienia dla jeńców wojennych w Szkocji. Tam poznaje piękną Florę Gilchrist, która w towarzystwie swej ciotki Susan odwiedza pojmanych. Przystojny, a przy tym mówiący doskonale po angielsku i pełen galanterii Jacques od razu wpada dziewczynie w oko. Świadkiem ich krótkiej rozmowy jest komendant więzienia, major Farquar Bolingbroke Chevening, który kocha się w Florze, ale - w przeciwieństwie do swego jeńca - nie posiadł daru wymowy. Prosi więc Jacquesa o lekcje konwersacji z damami. Francuz podsuwa mu parę zręcznych formułek, każąc nauczyć się ich na pamięć. Na wieść, że obdarzony wytwornymi manierami więzień jest wicehrabią St. Ives, Flora postanawia odnaleźć jego krewnych, którzy - jak się okazuje - mieszkają zaledwie 20 mil od obozu. Tam bowiem znajduje się posiadłość starego hrabiego St. Ives, dziadka Jacquesa. Senior rodu dożywa swoich dni w towarzystwie drugiego z wnuków, Alaina, brata Jacquesa, przeświadczony, że młodszy z chłopców zginął, podobnie jak jego rodzice. Alain - pijak, dziwkarz, utracjusz i kłamca - stanowi jednak dla sędziwego starca wyłącznie źródło wiecznych zmartwień. Flora wraca niebawem do więzienia, by opowiedzieć Jacquesowi o odnalezieniu jego krewnych. Kapitan podejmuje nocą udaną próbę ucieczki i wyrusza piechotą w stronę zamku swego dziadka. Staruszek wita go z radością i wzruszeniem, lecz Alain - widząc w nim rywala do rodowej fortuny - udaje, że nie poznaje brata. Chce go zabić, Jacques musi salwować się ucieczką. Dziadek, który próbuje powstrzymać okrutnego wnuka, sam przypłaca to życiem. Jacques chroni się w majątku pań Gilchrist. Tymczasem w obozie straże wszczynają alarm, major wysyła swych ludzi na poszukiwanie zbiega.
reż.Harry Hook, wyk.Jean-Marc Barr (kapitan Jacques St. Ives), Miranda Richardson (panna Gilchrist), Richard E. Grant (major Chevening), Anna Friel (Flora), Tim Dutton (François), Cécile Pallas (Mathilde), Michael Gough (hrabia)
Film fabularny 90min Wielka Brytania 1998
Film ten oparty jest na podstawie ksiazki Roberta Louisa Stevenson "St.Ives czyli Przygody francuskiego jenca w Anglii".
Swietna ksiazka, czytalem ja dwa razy, polecam.
Film też całkiem przyzwoity, choć... angielski
Tak ale podałeś tak późno namiary, że już poszedłem spać
A książka musi być lepsza bo..szkocka
Poza tym, ze wątek romantyczny był straszny, bo romantyczny... Ale stroje piękne.
Wszystkim maniakom sztuki, architektury, mody (w tym mundurów) XIX wieku polecam film pt "Rosyjska arka"
Przed chwilą skończył się na kanale PLANETE pierwszy odcinek (dwuczęściowego)filmu dokumentalnego "Napoleon" pt. "Zawrotna kariera Bonapartego". Przyznam, że byłem mile zaskoczony . Dużo umiejętnie dobranej ikonografii, cytaty z epoki, wypowiedzi kilkunastu (!!!) historyków (m.in. prof. Tularda) i niegłupi komentarz. Oglądałem wprawdzie od momentu wyprawy do Egiptu, ale pomimo pewnych uproszczeń (to przecież film popularnonaukowy) , miałem dobre wrażenia . Okazuje się, ze jest to produkcja amerykańska z 2000 r.
Także Ci, którzy mają dostęp do kablówek lub satelity niech szukają w programie! A może ktoś z kolegów nagrałby to na video?
pzdr - apacz
W najbliższy czwartek (6 stycznia) o 20.50 na kanale PLANETE zostanie wyemitowany drugi odcinek filmu popularnonaukowego o Napoleonie pt. "Upadek olbrzyma"
Witam!
Właśnie obejrzałem film na PLANETE który zapowiadałem i postanowiłem na gorąco podzielić się swoimi wrażeniami.
Po pierwsze - moje pozytywne wrażenie z końcówki I części nieco osłabło . Mimo to film był bardzo interesujący, gdyż wiele spraw naświetlał odmiennie od tradycyjnego "anglosaskiego" modelu ukazywania Napoleona (chyba wszyscy wiemy o co chodzi ). Dlatego nadal uważam ten film za jeden z najlepszych nt. Napoleona jaki widziałem.
Niemniej muszę wypunktowac kilka byków i uproszczeń:
- Podczas b. sympatycznego opisu kampanii 1805 r. pojawił się ni z tego ni z owego obraz Detaille'a ukazujący.... bitwę pod Jeną Autorzy zreszta wykorzystali też dzieła naszych malarzy - Wojtka Kossaka, jana Rosena i Jana Chełmińskiego
- Zdanie jednego z historyków: "Napoleon nie cofał się nigdy!" tłumaczący manewr zaczepny który doprowadził do Austerlitz, pachnie mi uproszczeniem (tzn. powiedziano go w takim kontekście, że Napoleon nie miał innego wyjścia idąc na Austerlitz, bowiem "nie cofał się nigdy")
- Wojnę z Prusami w 1806 r. autorzy traktowali jako "łatwiznę" wygraną zanim się rozpoczęła (opinia ex post)
- Kampanię 1807 Napoleon zakończył z "wielkim trudem wygranymi dwoma bitwami - pod iławą Pruską i Frydlandem". Co do Iławy - zgoda, ale Frydland???
- Mapka Europy i co widzimy za napis na ziemiach nad Wisłą i Wartą? Napis "Empire Francais". Zresztą tzw. sprawa polska w tym filmie po prostu nie istniała
- "tysiące Hiszpanów rozstrzelanych po Dos de Mayo", Chyba jednak przesada, ale może się mylę...
- Autorzy ZUPEŁNIE pominęli kampanię 1809 r. Po prostu jakby nie istniała
- Nie próbowali także w jakikolwiek sposób uzasadnić wojny z Rosją w 1812 r. poza tym, że Napoleon musiał najechać Rosję. Pachnie mi to znów stereotypem - "Napoleon wieczny najeźdźca", a może... "Napoleon nejeźdźca mimo woli" . Zresztą cytowanie potem Tołstoja chyba tłumaczy takie podejście akurat w tym wycinku.
- Bitwę pod Borodino przedstawiono jako zupełnie pozbawioną jakiegokolwiek zamysłu strategicznego. Jak było z realizacją - wiemy, ale przecie plan istniał i to niegłupi...
- O kampanii 1813 r. : "Walczył bez nadziei na zwycięstwo". Pominąwszy Lutzen i Budziszyn możnaby zadać pytanie - a wiec po kiego grzyba?? . Autorzy filmu oddali jednak Napoleonowi honor stratega z okazji Lipska, stwierdzając następnie "ale i tak pamiętano mu tylko klęskę"
- Bluecher mial Napoleona nienawidzić za to że "przegrał pod Jeną i dostał się do niewoli". . Akurat z tego co pamiętam to Bluecher walczył pod Auerstaedt, a do niewoli dostał się pod Lubeką.
Ufff... Tyle tego utyskiwania. Mam nadzieję, ze Was mimo to nie zniechęciłem. Sam będę zreszta sprawdzał program PLANETE, aby obejrzeć w całości część pierwszą.
pzdr - apacz
PS. Wspaniałe zdjęcia ze św. Heleny!!!
Witam !
Właśnie przeczytałem post Apacza dot. filmu o Napoleonie. Oczywiście oglądałem, nagrałem. Dla tych co nie widzieli. Powtórzenie pierwszej części już w sobotę 8.01. przed południem. Sądząc po tym, że pierwsza emisja odbyła się w odstępie tygodniowym, mozna założyć, że powtórka drugiej części będzie w następną sobotę. Zresztą znając zwyczaje PLANETE film powinien jeszcze być nadany co najmniej 4 - 5 razy. Co do wrażeń, rzeczywiście zupełnie różny od produkcji angielskich. Faktycznie mimo uproszczeń i pewnych uchybień to jeden z najlepszych dokumentów jakie widziałem o epoce a mam tego ponagrywane łącznie ponad 26 godzin. W pełni podzielam zdanie Apacza co do wartości obrazu i film polecam. Gdyby kogoś interesowały inne filmy dot. epoki ( dokumentalne ) proszę o kontakt na maila.
Pozdrawiam
Witam!
Obejrzałem sobie na francuskiej TV5 stary film Jeana Renoir z 1956 r. pod tytułem "Elena et les hommes" (czyli w wolnym tłumaczeniu "Helena i mężczyźni", Amerykanie zmienili tytuł na "Paris does Strange Things"). Moją uwagę zwróciła odtwórczyni tytułowej roli - piękna Ingrid Bergman . Ale czemu piszę to wszystko na forum napoleońskim? Ano dlatego, że film ten (a właściwie jego scenariusz) jest zabawnym przykładem jak to Francuzi Polaków i ich stosunek do historii postrzegają . Otóż akcja filmu (z gatunku komedii rzecz jasna) toczy się we Francji w 1880 r., a owa tytułowa Elena ma być polską księżną o swojsko brzmiącym arystokratycznym nazwisku Sorokowsky . Otóż owa dama przyjechała do Paryża owdowiała . Jej mąż (książę Sorokowsky naturalnie, bodajże o staropolskim imieniu Wołodia ) wyleciał był w powietrze razem z ich rodowym pałacem w trakcie produkcji bomb mających zgładzić cara . Piękna księżna łamała serca Francuzów na prawo i lewo, ale obiektem jej szczególnego zainteresowania został gen. Rollan (szarmancki jak zawsze Jean Marais - dla niewtajemniczonych Fantomas). Oficer ów ma z poduszczenia wykorzystującej powaby księżnej grupy polityków przejąć we Francji władzę. I tu napotykamy postać Napoleona. Jeden z bohaterów filmu radzi generałowi, aby na miejsce oczarowania (czytaj - uwiedzenia) księżnej wybrał salę w której stoją napoleońskie mundury, zwisają sztandary, i w ogóle jest w nim pełno Napoleona. "To działa na Polki!" - zdaje sie, że powiedział coś w tym guście. Brakowało tylko przywołania postaci pani Walewskiej
Nieźle się obśmiałem, czego i Wam życzę
pzdr - apacz
Witam!
Uprzejmie donoszę, że w najbliższy wtorek (1 lutego) o godz. 20.10 na kanale TVN Siedem zostanie wyemitowany film Lavinii Courier "Powiew pustyni" według noweli Honore Balzaca. Akcja toczy się w 1798 r. podczas kampanii egipskiej...
kto zdąży niech załącza Kino Polska! leci Jeniec Europy.... - rzecz jasna o Cesarzu
"Jeniec Europy" wydawał mi się dość ciekawy, nakręcony na podstawie powieści Łubieńskiego pod tym samym tytułem. Produkcja francuska, reżyseria... J. Kawalerowicz!
Nie mogę odżałować tak źle zrobionych "Popiołów" Wajdy. Rzecz nadaje się do powtórki.
Zgadzam się, że Napoleon nie miał szczęścia do filmów, zawsze ja kukła lub po prostu pajac. Bolesne!
no tak w Jeńcu Europy też zobaczyłem Cesarza gbura, paranoika, przesadnie dumnego i wybuchowego człowieka, nie mogącego pogodzić się z faktem utraty władzy. Wiele jednak elementów ciekawych i kilka razy pokazano Napoleona ze strony dobrej - jako wielkiego i odstającego od swych czasów - z tąd wynikał jego charakter - sięgał myśla ponad wszystkich, daleko, jego idee nie mogły być zrozumiane. Taki norwidowski ideał co bruku musi sięgnąć...
Filmu nie miałem okazji obejrzeć, ale:
"Niski grubawy mężczyzna, niemłody i łysiejący, o twarzy żółtej i nalanej, ubrany w zielony myśliwski surdut i białe spodnie do kolan, przepasany wstęgą Legii Honorowej, z brylantową gwiazdą na piersi. Gdyby go ubrać inaczej, przypominałby może włoskiego kupca. Ale z tej twarzy spojrzały oczy stalowoszare i wtedy twarz ta stała się inna. Te same rysy jakby stężały w kamieną rzeźbę. I była to już teraz twarz imperatora, twarz cezara, oblicze boga wojny. (...)
Nastapiła prezentacja oficerów, pytania Napoleona o przydział, stan służby i odbyte kampanie. Odpowiedzi padały ja meldunki, krótkie, rzeczowe, w formie pełnej szacunku. A potem stało się coś jeszcze innego. Twarz Napoleona rozluźniła się, spojrzenie straciło ostrość, on zaś zaczął przechadzać się między oficerami, przystajac przy tym lub owym. I oto atmosfera została odczarowana, bo on tak chciał. Teraz z koleii był to wódz, który zaszedł na biwak do swych żołnierzy i brata się z nimi bez obawy o swój autorytet, bo go ma w sposób niezbywalny. Rozumiało sie określenie "Mały Kapral". A gdy audiencja dobeigła końca, zmiana wyrazu twarzy i jednoi spojrzenie wystaczyły, żeby oficerowie stanęli na baczność, czekając na pożegnanie.
Dobre, nie? Ale w filmie pewnie było trudno to oddać.
Rzeczywiście "Jeniec Europy" zachwycający nie był, ale moim zdaniem był niezły. Miał kilka tzw. dobrych momentów (np. postać Ciprianiego). Dawno temu przeczytałem książkę na podstawie której został ten film nakręcony. Kiedy wszedł na ekrany kin, oczywiście obowiązkowo pojawiłem się na seansie, gdzie byłem jednym z... czterech widzów .
No cóż, produkcji brakło rozmachu, a i reżyseria pozostawiała WIELE do życzenia. Takie polskie kino
Co do "Popiołów" to również marzę o remake'u, ale to mało prawdopodobne. Niestety...
To fakt, przydał by sie remake "Popiołów" chociaż i obecna wersja ma kilka "jaśniejszych" scen. Moja ulubiona to nocna rozmowa Krzysztofa Cedro z żołnierzami Legii Nadwiślańskiej pod murami Saragossy. Ale takich momentów w tym filmie jest naprawdę niewiele...
Mam taką propozycję - forum tak samo pożyteczne w bieżących sprawach i tak samo będzie pewnie żywotne jak rekonstrukcje.
Propozycja jest taka - aby utworzyć katalog z recenzjami - taki zbiór w jednym miejscu (pewne na napoleon.gery.pl - jako na jedynej chyba tego typu polskiej platformie). Kto ma przecież opisac to najlepiej jak nie zapaleńcy? A na marginesie to może ułatwiałoby promocję i popularyzację na zewnątrz. Pewnie nie obędzie się bez potyczek w tej sprawie - ale mogłaby to być jedyna w swoim rodzaju baza - hę?
Zresztą - warto aby tego typu informacje obywatelskie jakie mozna tu wyczytać z ostatniej chwili miały swoje miejsce na samej górze może w jakimś miejscu ogłoszeniowym - aby były łatwiejsze do wyczytania. Pomysł musi się jak zawsze uleżeć.
Pozdrawiam,
Witam wszystkich miłośników Cesarza
Mam wielką prośbę.
Od dłuższego czasu szukam filmu „Waterloo” S. Bondarczuka
Czy moglibyście mi w jakiś sposób pomóc?
Wiem, że można ten film ściągnąć z Amazon, ale może ktoś z Was mógłby
go załatwić w wersji oryginalnej z polskimi napisami.
Oczywiście za odpowiednią sumkę.
Pozdrawiam i z góry dzięki za zainteresowanie
Danon
Jesli jestes z Warszawy to mam wersje oryginalna bez napisow...
Witam!!!
Nico dzięki za odzew!
Niestety nie jestem z Warszawy tylko z Wrocławia.
Myślę, że mimo to możemy temu jakoś zaradzić (przesyłka kurierska)
Chciałbym się z Tobą jakoś skontaktować i omówić szczegóły.
Pozdrawiam
e-mail: piotr.michalski.legnic@castorama.pl
A jakby ktoś miał polskie napisy do "Waterloo" to sam chętnie bym skorzystał A może ktoś zechciałby się tym zająć? Szukam ich już ze trzy lata
Ja mam taką propozycję: oddelegować na odcinek Kondeusza. Niech pójdzie do ACK Chatka Żaka (to 50 m. od wydziału PiA) poprosi czy mają napisy Skseruje je a potem zeskanuje.
W ACK Waterloo ma być na konfrontacjach studenckich za kilka dni.
Witam,
Wczoraj widziałem w TV1 film prod. USA „Patriota” z Melem Gibsonem (sądząc z ciszy na forum , tylko ja ) .
Nie jest film dokładnie z epoki nas interesującej , ze względu na sceny batalistyczne chyba może warto się nad nim pochylić.
Historia opowiedziana w filmie zaczyna sie bodaj w 1776 roku i przedstawia wojnę „zbuntowanych koloni” amerykańskich przeciwko królowi Anglii ,a właściwie jej fragment na chyba nie najważniejszym odcinku, w Południowej Karolinie.
Nie chce zajmować się fabułą czy grą aktorów – jest to w tej chwili sprawa dla mnie drugorzędna .
Nie bardzo rozumiem też przesłanie filmu, relację do spraw współczesnych : główny bohater „dojrzewa” do patriotyzmu dopiero , jak niesłusznie oskarżony o bunt wobec króla angielskiego , jest świadkiem spalenia swego dom i zabójstwa syna (drugi miał byc powieszony) . Do tej pory sprawa niepodleglości kolonii była mu obojętna.
Ale powiadam , to sprawa dyskusyjna i dla naszego formum może nie najważniejsza.
Intresujące są sceny bitewne , w klasycznym liniowym szyku stosowanym przez Anglików .
Sadzę , że jest to zrobione bardzo realistycznie , tzn zbliżają się do siebie dwie linie, zatrzymanie, wyrównanie linii , salwa , ładowanie i druga salwa , trzecia i ten który nie może wytrzymac morderczego ognia z bliskiej odległości pierzcha (no , powiedzmy , wycofuje się) , a druga strona rusza na bagnety . To tak z grubsza. Dodajmy do tego ostrzał artylerii i jego efekt na morale (widoczne jest urywanie głów , nóg itp). Jazda angielska (rebelianci jej nie mieli ?) też ma swoje 5 minut w czasie bitwy.
Bitwy zresztą nie za wielkie - cała armia angielska miała w tym regionie 8 tys. piechoty i 600 dragonów. Pokazana jest też wojna partyzancka , podjazdowa , zresztą bardzo interesująco.
I tutaj w zasadzie mógłbym się zatrzymać ...
Ale chciałbym przedstawić parę moich spostrzeżeń i przemyśleń. Bo to jest nasz stały wątek , który wielokrotnie wraca : jak to było naprawdę , jak walczono w tamtych czasach ?
Co do linii angielskich – nie mam problemu . Jak kiedyś gdzieś czytałem , to byli podobno Niemcy, kupowani całmi wymusztrowanymi batalionami w małych pańtewkach niemieckich. Trzymali szyk i byli dobrze wyszkoleni .
Ale milicja ochotnicza (takie ichnie pospolite rusznie) nie nadawała się do walki linearnej i pierzchała przy byle okazji. Najlepsze jej użycie , to „mała wojna” i to jest pokazane. Ale dlaczego w bitwie nie używano ich w szyku rozproszonym ? Czy to nie doświadczenia rewolucji amerykańskiej spowodowały pojawienie sie woltyżerów , rozsypanych przed postepującymi kolumnami ?
Artyleria w akcji wali tuż nad głowami postępujacych swoich kolumn. W efekcie pociski w większości padają ... pomiędzy zbliżajace się do siebie kolumny. I to z jaka precyzją ! Normalnie chyba dawno należało już przerwać ogień , albo go przenieść dużo dalej na nieprzyjaciela.
Użycie kawalerii też troche dziwne : po wymianie ognia miedzy liniami , kawaleria rusza do szarży celując w pole między nimi ! A może by tak oskrzydlić ? No , a reakcja piechoty też nie najlepsza – po prostu w tył zwrot i nóżka ... czyli najgorsze , co można zrobić.
Rozumiem , wymagania filmu itd , ale ... A może się czepiam ?
To tyle uwag ...
Ktoś może też widział ten film ? uwagi ?
Nie utworzyłem nowego topiku , bo może nie warto ...
Pozdrawiam
T.
Witam,
osobiscie przychylam sie do zdania ze "Pojedynek" jest jednym z najlepszych filmow zwiazanych z epoka napoleonska. Co do europejskiej "superprodukcji" pod tytulem "Napoleon" jestem zdania ze "super" byly tylko koszty tego "arcydziela". Cala reszta, zaczawszy od aktorow (Asterix jako Napoleon!), a skonczywszy na uniformach nie jest chyba nawet warta tego aby sie nad tym rozpisywac.Wstyd!
Co do "Waterloo", pomijajac fakty historyczne zwiazane z kampania belgijska, zadano sobie wiele trudu (i kosztow) z mundurami. Oczywiscie mozna znalez i tu bledy, jednak calosc robi dobre wrazenie.
Warto rowniez zobaczyc "Master and commander", ciekawie zrobiony film (oczywiscie nie zapominajac o fakcie przez kogo zostal nakrecony i nie biorac wszystkiego na serio).
Wlasnie nasunelo mi sie pytanie, kiedys, w latach siedemdziesiatych ukazal sie w Polsce (w niedziele po "Antenie"), francuski serial dokumentalny pod tytulem "Wielkie bitwy historii" (nikt wtedy nie byl w stanie oderwac mnie od telewizora, chociaz mialem tylko kilka lat), czy ktos z Grona moze dac mi info gdzie ewentualnie filmy te mozna dostac (obojetnie w jakim jezyku)?, jezeli tak, prosze o odpowiedz.
Pozdrowienia
Lepic
Witaj Apaczu,
moze nalezalo napisac: zaczawszy od aktora...., owszem, kreacje wymienionych przez Ciebie aktorow nie byly zle, jednakze film ten nie nosil tytulu "Talleyrand" czy "Fouche" tylko jak wszyscy wiemy "Napoleon", a pan Clavier z panem Bonaparte wiele wspolnego nie maja. Mnie osobiscie Napoleon w wykonaniu wymienionego aktora nie przekonal . Moze producenci filmu powinni byli tym razem zrezygnowac z proby przyciagania szerokiej publicznosci na znane nazwiska aktorow i dac szanse mniej znanym, a zaoszczedzone milionowe gaze przeznaczyc na historycznie lepsza szate filmu. Co do mundurow tez racja, widzialem gorsze filmy, nie zmienia to jednak faktu ze bylem zawiedziony tym co zobaczylem w "Napoleonie", filmie o ktorym narobiono na zachodzie wiele huku i reklamy, ktory jednak jak sie pojawil tak i odszedl, nie pozostawiajac po sobie nic wielkiego (chyba jedynie tylko zawiedzionych milosnikow epoki w liczbe ktorych tez smie sie zaliczyc).
Pozdrowienia
Lepic
Z aktorami to bywa różnie. Gdybym nie widział filmu pomyślałby że na Napoleona się Brando nie nadaje.
Co do szyku i odmalowania bitew w Patriocie, to moim zdaniem był to najjaśniejszy punkt tej produkcji. Mimo, że Gibson jest oczywiście moim ulubionym aktorem, to film ten uważm za chyba najgorszy w jego karierze. Gorszy nawet od Śmiercionosnych broni (choć w czwórce wystąpił po to by mieć pienniądze na Pasję) czy nieduanego Gallipoli.
Zaś za najbardziej karkołomny pomysł w obsadzie filmu z epoku uważam Maklakiewicza jako Pepiego
A Talleyrandem w najlepszym był K. Rudnicki
Durocu, skąd pomysł że bermyce są z Hannoweru?
Przed chwilą zakończył się w TVP pierwszy odcinek serialu "Napoleon". Pełna emisja zdaje się dopiero jesienią .
Jakie macie wrażenia? Bo ja podtrzymuję swoje ,
Ach... Isabella Rossellini
Specjalnie wróciłem do domu kilka godzin wcześniej żeby obejrzeć.
Talleyrand bezkonkurencyjny, Józefina ok., reszta tak sobie. Fouche jak dla mnie, zbyt jowialny i dobroduszny ale to tylko moje pierwsze wrażenie. Całość jak na mój gust zbyt powierzchowna, np. cała kampania włoska będąca fundamentem sławy i kariery Bonapartego sprowadzona do jednego epizodu. Egipt bez wyrazu. Natomiast nieźle, jak dla mnie, wypadł 18 Brumaire'a. Marengo w zasadzie pominięte, szkoda .
Zobaczymy co będzie dalej.
Apaczu, dlaczego dopiero jesienią...?
Z newsa Castiglione wynika raczej, że już za tydzień cd...
Niezbyt fortunnie pokazano także wydarzenia vandemiaire'a. Wyglądało tak, jakby Napoleon masakrował głównie bezbronne kobiety i starców, a nie zbuntowane oddziały Gwardii Narodowej, jak to miało miejsce w rzeczywistości...
Choć podchodziłem do tego filmu z dużym dystansem, to jednak wydawało mi się, że uwielbienie do epoki Empire'u i tak zwycięży...Tak się jednak nie stało. Gdy patrzyłem na Claviera - wdziałem nieodmiennie Asterixa, o scenach z udziałem jego i Depardieu już nie wspomnę, brakowało tylko starca-druida.
Jako Napoleon jest zaskakująco bezbarwny, podobnie jak Józefina zresztą.
Jedynym jasnym punktem jak dotąd jest Malkovich, który już nie jeden film uratował, i chyba ten będzie następny.
No ale w końcu każdy zasługuje na "jeszcze-jedną-szansę", więc zapewne za tydzień znów zasiądę przez telewizornią...
pzdr
pf
Desole,
ja miałem nadzieję na studium, a tego sie nie doczekalem. Nic takiego jak Caravaggio, albo inne studia - a przecież z tak bogatego życia nie można nic innego zrobić, skoro się robi 4-odcinkowy film.... Tak czy siak skróty które nie dają smaku.
Pozdrawiam,
Scout
Panowie! (i Panie, rzecz jasna )
Mam wrazenie, że nie dość doceniacie jeden podstawowy walor tego filmu - mianowicie Napoleon po raz pierwszy od niepamiętnych czasów został przedstawiony jako człowiek kierujący się racjonalnymi powodami, a nie maniak opętany żądzą władzy za wszelką cenę (bardzo mi się pod tym względem podobał epizod z 18 brumaire'a). Clavier nieco za często się uśmiecha, i ma oczy raczej bez wyrazu, ale przynajmniej nie gra furiata jak jego poprzednicy
A Izabelli Rossellini jako Józefiny będę bronić jak niepodległości!
Co do Talleyranda to mamy zdaje się consensus Malkovich jest klasą sam dla siebie (genialna scena rozmowy z Napoleonem i dialog o oczach podczas ukłonu!). Najbardziej mnie wk... totalnie bezbarwny, mydłkowaty Murat. Chyba zrobili casting na kawalerzystę bez jaj (excuzes le mot!). Ja też nabrałem smaku po scenie z Muironem, a tu Egipt jako spacer gęsiego po pustyni (za to podkreślona rola naukowców i dygresja o kanale Suezkim ). Żal Marenga i innych bitew... ale cóż, aby nas zadowolić, to ten serial powinien mieć nie 4 a 40 odcinków
I jeszcze jedno - podobno ten serial dostał jakąś nagrodę za... kostiumy
A niestety jest się do czego tu przyczepić . Że wspomnę tu o przerobionych na austriackich artylerzystów Bawarach pod Arcole
Niemniej obejrzałem z przyjemnością, bo dzięki temu serialowi może kilku ludzi przestanie myśleć o cesarzu jako o psychopacie, antenacie Hitlera
Aha! A informacja o tym, że emisja reszty odcinków będzie na jesieni, została jak twierdzi moja małżonka podana w zapowiedziach prezenterki przed projekcją (i dłuuuugim blokiem reklamowym).
pzdr - apacz
FIlm IMVHO całkiem niezły. Clavier jako Napoleon sensowny, nawet bardzo sensowny. Malkovich ciekawy jako "gówno w jedwabnych pończochach", robi wrażenie. Depardieu jako Fouche to jak na razie dla mnie rola numer jeden w filmie. Duża dbałość o kostium wnętrza, scenografie. Piękne choć w manierze telewizyjnej zdjęcia. Nie jest to jak na razie Dzieło, ale bardzo solidna produkcja jak najbardziej. Mam nadzieję, że ten dalszy ciąg na jesieni to jakiś żart :] Ten film jest dokładnie taki jak na razie jak czteroksiąg Gallo. Nie Dzieło, ale solidna realizacja dla szerokiej widowni. Przynajmniej na razie Zgadzam się, że sekwencja 18 brumaire'a wypadła świetnie. Historia jak na masowa telewizyjną produkcję została nawet z szacunkiem potraktowana
Miałem kiedyś już okazję obejrzeć dwa odcinki na którejś z zachodnich stacji, więc wielkiego zaskoczenia nie było W pełni się zgadzam z Apaczem, że Christian Clavier kreuje postać Cesarza zupełnie przyzwoicie, choć trochę bez wyrazu Wielkim błędem Simoneau było, że nie powierzył roli 26 letniego generała komuś zdecydowanie młodszemu i... szczuplejszemu!
Isabella Rossellini jest rewelacyjna, John Malkovich również, choć moim skromnym zdaniem to on powinien kreować rolę Fouche. Guillaume Depardieu jako Muiron całkiem niezły. Szkoda, że już nie pogra... Claudio Amendola jako Murat tragiczny
Ci Bawarscy kanonierzy, to rzeczywiście lekka przesada a i brak wielkiej batalistyki jest bardzo zauważalny.
Film rzeczywiście wyemitują dopiero jesienią, taraz dali tylko odcinek pilotażowy.
Ja jestem ciekaw jak Wam się podoba:
Countess Marie Walewska
(Alexandra Maria Lara - Rumunka - tak jakby pięknych Polek było mało )
Marshal Jean Lannes
(Sebastian Koch)
Madame Récamier
(Florence Darel)
Witam
Rowniez uwazam ze film jest calkiem niezly. Ogladalem caly film, w 4 kolejne niedziele na kanale etnicznym SBS.
Tak jak Duroc zauwazyl, glowna fabula filmu jest zawezona do osobistego zycia Cesarza. Pominiete w wiekszosci wypadkow sa sprawy kampanii wojennych.
Osobiscie jestem rozczarowany ze watek polski jest w tym filmie bardzo zminimalizowany. Pomijajac juz to, ze duzo scen w filmie niema nic wspolnego z faktami historycznymi. Zenujaca jest scena pierwszego spotkania Napoleona z Maria Walewska, bardzo odbiegajaca od znanych faktow.
Kampania rosyjska 1812, rowniez jest zawezona do minimum. Bitwa pod Borodino calkowicie pominieta jak by jej nie bylo.
Postac marszalka Murata w filmie odtwarzana jest beznadziejnie, w wiekszosci scen Murat wystepuje bez nakrycia glowy, i prawie caly czas w tym samym mundurze.
Postac Talleyrand'a w wykonaniu Johna Malkovich'a - jest super.
Bardzo szczegolowo jest rozbudowana scena zamachu na Cesarza 24 grudnia 1800-go roku i wybuchu "piekielnej machiny".
Ale nie czepiajac sie drobiazgow film oglada sie dobrze.
Dowiedzialem sie ze juz w sierpniu ten film ma sie ukazac na DVD.
pzdr.
Gipsy
Witam,
co do Walewskiej, moze producenci powinni oddac te role , chociazby z racji narodowosci w rece pani Skorupko, ktora moim zdaniem uroda i temperamentem zostawia Lare daleko za soba (a i slawa za sprawa Bonda). Walewska w wydaniu Lary wydaje mi sie bardzo flegmatyczna osoba. Jozefina, no coz, tu mozna by polemizowac czy pani Rossellini okrzyknieta zostala by jedna z najpiekniejszych kobiet Paryza. A co do Napoleona, Panowie smie watpic aby umierajacy zolnierze posylali pod adres tak bezdusznej kukly jakim jest Napoleon w wydaniu Clavier´a ostatnie"VIVE L´EMPEREUR" (szkoda ze akcja filmu nie zaczela sie troche wczesniej, Clavier jako kadet Buonaparte bylby z pewnoscia wspanialy)
Prawdziwa uczta duchowa sa nieliczne sceny bitewne, pomijajac juz bledy kostiumowe (jezeli ten film dostal jakakolwiek nagrode za kostiumy, w takim razie biorac pod uwage koszty produkcji, Wajdowskie "Popioly" powinny dostac z tego powodu "Oscara"), i tak wielka szarza kawalerii pod Waterloo wykonana zostala przez Ney´a na czele kilku nibyto
kirasjerow i huzarow. Moze producenci powinni zaciagnac rady u kolegow z za oceanu jak za pomoca komputera przedstawic z mala liczba statystow bitwe tak aby byla wiarygodna.
Wiem ze film nie byl robiony dla milosnikow epoki (ktorzy stanowia dosyc maly procent ), a pod szeroka publike, jednakze chyba i to nie wyszlo za bardzo, jak juz wczesniej pisalem caly ten spektakl bez polotu, pomimo reklamy nie odbil sie zadnym echem i poszedl szybko w zapomnienie. A szkoda, mozna to bylo zrobic lepiej.
Pozdrowienia
Lepic
Obejrzałem już całość. To naprawde nie jest zły film. Są w nim rzeczy, które rażą. Np. dla Polaków /pewnie nie wszystkich / śmieszne może być pokazywanie Marii Walewskiej w "gustownej" rogatywce i jej łzawe prośby aby Napoleon zajął się Polską - sympatyczny jest zaś entuzjazm tłumu witającego Cesarza w Warszawie. Jednak im dłużej się film ogląda niedoróbki choć widoczne odchodzą sie na dalszy plan a opowieść o Niezwykłym Człowieku przyciąga uwagę.
Szczególnie dobre są ostatnie ujęcia filmu - schyłek życia Napoleona na św. Helenie. Może to moje subiektywnie wrażenie ale oglądając film czułem dramat tego człowieka, u którego stóp leżała Europa, i który stracił wszystko - w tym momencie odczułem przewrotną dumę, że my Polacy byliśmy z Nim do końca...
Pięknie przedstawiona jest śmierć Cesarza - kto ma w sobie choćby cień sympatii do Napoleona może naprawdę się wzruszyć...
Na pewno wrócę jeszcze nie jeden raz do tego filmu.
No to żeby było http://film.onet.pl/0,0,1149700,wiadomosci.html
Durocu film powstaje już od jakiegoś czasu pod roboczym tytułem "Monster of Longwood" (oby to nie o Cesarzu ). Reżyserem jest twórca m.in. "Królowej Margot". Zdjęcia kręcono np. na Fidżi Budżet wyniósł 7 mln dolarów (to chyba gaża Pacino ). Pacino oprócz wybitnych zdolności aktorskich, rzuci na kolana zapewne też charyzmą i głosem. A jako ciekawostkę moża wspomnieć, że Al ma 168 cm wzrostu, jak jeden nasz znajomy...
P.S. Jestem ciekaw jak wypadnie taka legenda kina w roli Napoleona. Z tych filmów co widziałem na razie najbardziej mi podobał się Brando, w "Desiree"; mimo, że wychwalająca Bernadotte'a to Marlon był na prawdę dobry (choć nie mówię, że powalił mnie jego gra, nie tym razem )
P.S. Tutaj także o innej produkcji http://www.stopklatka.pl/wydarzenia/wydarzenie.asp?wi=19270
Znalazłem niezbyt radosny wywiad z Patrice Chereau:
-Mówi Pan o "Monster of Longwood"?
Chereau: Niestety nie. Ten raczej nie powstanie. Nie mamy pieniędzy.
-Przykro mi to słyszeć. Co tracimy?
Chereau: Mam piękny scenariusz o ostatnich dniach Napoleona. Kiedy w końcu udało mi się znaleźć odpowiedni tekst, trzy lata pracowałem nad zebraniem funduszy. Nie udało się. 15 milionów dolarów to za dużo.
Zeby bylo jeszcze ciekawiej: http://cinempire.com, pod "1805" .
Pozdrowienia
Lepic
Witam!
Dziś (a w zasadzie jutro ) na kanale BBC Prime o godzinie 01.00 czasu polskiego zostanie wyświetlony film "Wellington: The Iron Duke"
("Charting the life of Arthur Wellesley, better known as the Duke of Wellington - an extraordinary man whose thrilling life was just as interesting off the battlefield as on it. With historian Richard Holmes. How did a shy boy from Ireland become one of Britain's greatest generals, the Duke of Wellington? ")
Ci, którzy nie muszą wstawać skoro świt, ani nie posiadają dziatwy skutecznie przerywającej nocny odpoczynek mogą się poświęcić i obejrzeć, a potem nam zrelacjonować
pzdr - apacz
Witam!
Ostatnio przypadkiem zobaczyłem reklamówkę filmu, na którą zwróciła mi uwagę najpiękniejsza z żon . Szarża kirasjerów po śniegu, a potem stosy kirysów, pałaszy... słowem Iława . Okazało się, że były to wycinki z filmu "Pułkownik Chabert" (wg. Balzaca), który zostanie wyemitowany 13 i 16 stycznia na kanale "Ale Kino!" http://www.alekino.pl/cgi-bin/alekino/film/000003%26pu%25B3kownik%2520chabert
Niestety pech chce, że akurat będę w pracy
pzdr - apacz
Czy ten film Colonel Chabert ma jakies wieksze, ciekawsze sceny batalistyczne, czy tylko wstep wojenny, a potem romansidlo?:/
Ależ Nico! "LOVE IS BATTLEFIELD" cytując pewną piosenkę
A tak na poważnie, to pojęcia bladego nie mam - może Gipsy nas oświeci
W dzisiejszej Wyborczej napisano, że w tym roku na ekrany wejdzie 'N-Napoleon' o pobycie Cesarza na Elbie. Wiem że reżyserem jest Paolo Virzi a rolę tytułową zagrał Daniel Auteuill.
Dawno w kinie nie byłem, ale na to muszę się wybrać.
Na kanale Europa Europa trwa właśnie film "Przygody Gerarda". Komedia.
Rok 1808, trwa kampania napoleońska na Półwyspie Iberyjskim. Jeden z żołnierzy armii francuskiej, pułkownik Etienne Gerard, doskonały szermierz i znany flirciarz, usiłuje zwrócić na siebie uwagę cesarza, by udowodnić swoją odwagę i waleczność. W końcu Napoleon powierza mu trudne zadanie. Gerard dostaje rozkaz doręczenia ściśle tajnego listu marszałkowi Massena, który został odcięty wraz ze swoimi oddziałami przez wojska angielskie podczas oblężenia zamku Morales. Dzielny pułkownik rusza do akcji, ale nie wie, że cesarz specjalnie wybrał do tej misji żołnierza mającego opinię przygłupiego, gdyż zależy mu, by pismo trafiło w ręce Anglików.
Film powstał na podstawie powieści "Przygody brygadiera Gerarda" (1896) autorstwa angielskiego pisarza, Sir Arthur Conan Doyle'a.
Najbliższe emisje:
06.01.2006 godz. 22:20
07.01.2006 godz. 14:50
19.01.2006 godz. 20:30
20.01.2006 godz. 12:35
Kto ma niech obejrzy
I jeszcze: reżyserował nasz Skolimowski
Nie tak dawno oglądałem kilka filmów z serii o Sharpie. Njabardziej zapadlo mi w pamięci Waterloo Sharpa, dowiedziec się z niego można że większość strat spowodwał ks. Orański i kilku innych rzezczy które są głównie w bajkach .
Żeby chociaż u nas zrobili nawet podobny film, ale nie zrobią bo nie będą mogli wykorzystać któryś raz Biskupina . Naprawde brakuje mi ostatnio dobrego polskiego filmu historycznego.
Mam pomysł : może w ramach czynu społecznego na pewnym zlocie grup rekonstrukcji historycznych sami nakręcimy własny film. Chyba ostatnio ministerstwo ma dofinsowywać młodych filmowców .
Na Discovery Civilization właśnie wyświetlany jest film o oblężeniu Ciudad Rodrigo.
Wczoraj rano miałem wreszcie okazję obejrzeć "płk Chaberta" na kanale "Ale kino!"
Przyznam się szczerze, że jestem zachwycony
Po pierwsze - genialny scenariusz. Balzac jest klasą samą dla siebie, ale scenarzysci na szczęscie nie zmasakrowali (jak to niekiedy bywa w adaptacjach filmowych) oryginału.
Po drugie - Wspaniale ukazany klimat epoki, typy charakterów, delikatne uwarunkowania na linii "stara" (cesarska) i "nowa" (burbońska) władza.
Po trzecie - Koncertowa gra Gerarda Depardieu i Fanny Ardant
Po czwarte - kostiumy, wnętrza itp moim zdaniem bez zarzutu (zwróćcie chociażby uwagę na odtworzony sztandar 1 p.kir. zamiast zwyczajowo dodawanej żołnierzom napoleońskim w filmach trójkolorowej "płachty" bez oznaczeń)
Po piąte - nawiązanie do ówczesnego malarstwa (sceny grzebania poległych pod Iławą żywcem wyjęte z grafik Gericaulta) i literatury (Chabert powołuje się na "Victoires et conquetes")
A sama scena szarży (niezła... ) była moim zdaniem jedynie smakowitym "deserem"
Reasumując - POLECAM!!!
Howgh!
W dniu dzisiejszym udało mi się obejzeć nowość, film fabularny o Napoleonie w trakcie jego pobytu na wyspie Sw. Heleny. Problem polega na tym że w języku francuskim, lecz po przeczytaniu paru książek o tym okresie w życiu N francuski nie straszny.Film bardz ładnie zrobiony , widać dbałość o szczegóły,ujmujące krajobrazy i piękna muzyka i daje nadzieję... Powiem szczerze ze czsami byłem wzruszony. Wspaniała rola Richarda Granta - Hudson Lowe, N - Philip Torreton - bez przekonania. Gorąco polecam
Tak zgadza się
Pytanie w przyszłość, ale czyżby nic się nie szykowało na 2007 rok?
Wiwat polski przemysl filmowy.
Informacja dla abonentów Cyfry+ na kanałe 250 nadawany jest rosyjski program filmowy K+, emitowane są stare filmy radzieckie z lat 30 - 60, myślałem że tam tylko klasyka typu Wasia rozbiera traktor, a tu niespodzianka ładnie zrobiony film / jak na tamte czasy/ dot. konfliktu Rosyjsko Tureckiego na morzu Czarnym i Sródziemnym1807. Leady Hamilton by się nie zawstydziła.
Dzisiaj w TVP1 o 0:50 nadają "Dantona" Andrzeja Wajdy. Nawet jeśli się reżysera nie lubi () warto zobaczyć dla genialnych kreacji Depardieu (Danton) i Pszoniaka (Robespierre). Film powstał na kanwie utworu Stanisława Przybyszewskiego. Konsultantami historycznymi byli Jan Baszkiewicz i Stefan Meller.
Warto zajrzeć na tą stronę francuska, gdzie m.in. Dantona porównano do Wałęsy, a Robespierre'a do Jaruzelskiego (http://www.thucydide.com/realisations/voir/analyses/danton.htm).
Zapraszam do oglądania
P.S. Warto zwrócic uwagę na to, że właśnie dziś Danton poszedł na szafot...
Ludwiku Mikołaju - na kanwie utworu Stanisławy Przybyszewskiej (1901-1935)...
1. witam wszystkich forumowiczów :-)
2. przegapiłem ostatni seans filmu pt "Pułkownik Chabert" na Ale kino (26 maj 2006 god 18:00). I mam w związku z tym pytanie:
ma może ktoś to nagrane i był skłonny udostępnić to w jakiej kolwiek formie? Bo niestety jak szukałem wcześniej to w wypożyczalniach nie mieli...
Z góry wielkie wielkie dzięki...
Pozdrawiam
http://film.interia.pl/kino/plotki/news?inf=734699
takie kwiatki...
Najlepsze:
Austerlitz – la victoire en marchant“
Scenariusz i reżyseria – Jean-Francois Delassus
w roli Napoleona – Bernard-Pierre Donnadieu
Francja 2006
Oglądając ten film dowiedziałem się, jak mógł wyglądać Napoleon, ..... gdy przebywał na Św.Helenie. Otyły, ok. 50-letni męzczyna, bezskutecznie próbujący tuszować zaokrąglony brzuch pod obszernym płaszczem.
Ale to jedyny, moim zdaniem, mankament tego filmu. Film, nakręcony dla francusko-niemieckiego kanału telewizyjnego ARTE, ustrzegł się bowiem tak często popełnianych w tego rodzaju filmach błędów, uproszczeń i przekłamań. Autor filmu, najwyraźniej zwolennik epoki napoleońskiej i samego Napoleona, nie zaangażował bowiem tłumu nieświadomych historii statystów, ubranych w pseudo-napoleońskie mundury, lecz zaprosił grupy historyczne z całej Europy dbające o najdrobniejsze szczegóły mundurów i wyposażenia. Nakręcony jako dokument z elementami fabularnymi film opowiada historię kampanii 1805 roku, ze szczególnym uwzględnieniem, zgodnie z tytułem, bitwy pod Austerlitz. Autor wykorzystał obszernie fragmenty korespondencji Napoleona oraz wspomnienia uczestnika, późniejszego gen.Jermołowa (w 1805 roku w stopniu kapitana). Mieszając elementy fabularne, mapy i makiety terenu bitwy zoobrazowano szczegółowo i przejrzyście znaczenie poszczególnych manewrów armii francuskiej oraz przebieg całej bitwy. Udany jest też, moim zdaniem, mariaż dla filmu nakręconych zdjęć z krótkimi fragmentami filmu Bondarczuka „Wojna i pokój”, uzupełnione rzeczowymi komentarzami historyków (m.in.Thierry Lentz, Oleg Sokołow, Alfred Umhey, Jacques Jourquin). Autor starał się możliwie wiernie odtworzyć atmosferę bitwy (bitwa odbywa się na pokrytych śniegeim polach, a początkowe sekwencje nakręcone zostały we mgle), wplatając w swoje opowiadanie znane wszystkim miłośnikom epoki epizody z tamtych dni. Widzimy zatem rozmowę „zgnębionego i dążącego do rozejmu” Napoleona z aroganckim księciem Dołgoruki, „dyskusję” rosyjskich dowódców Buxhoevdena („...widzi pan wszędzie wrogów”) i Langerona („... a pan nie jest w stanie widzieć wszystkiego”), rozmowę Napoleona z marszałkiem Soult i inne.
Autor, który na wstępie zaznaczył udział w filmie grup historycznych, zakończył swoją produkcję kilkoma ujęciami z ubiegłorocznej imprezy na polach Austerlitz, tworząc w ten sposób pewnego rodzaju klamrę czasową pomiędzy rzeczywistymi uczestnikami kampanii 1805 roku i miłośnikami epoki, angażujących się w grupach historycznych.
Moim zdaniem jest to bardzo udana i godna obejrzenia produkcja.
P.S. a gdyby ktoś byłby tym filmem zainteresowany, chętnie służę kopią (dubbing w języku niemieckim).
A czy były ujęcia z Rosjanami tonącymi w stawie Zaczan
Witam,
Film o którym chciałem napisać nie dotyczy prawdzie epoki napoleońskiej, ale jest moim zdaniem świetnym przykładem "rzetelności" historycznej brytyjskich mediów i związanych z nimi historyków. Dziś na kanale Viasat History został wyemitowany film pt. Catherine the Great. Widziałem niestety tylko ostatnie kilkanaście minut, ale i to wystarczyło... Nie mogłem wprost uwierzyć w to co usłyszałem i obejrzałem
Autorzy tego filmu popularnonaukowego (sceny inscenizowane, komentarz w tle, wypowiedzi "ekspertów" angielskich i rosyjskich) postanowili jak mi się zdaje zdjąć z Katarzyny ciążące na niej odium despotki i rozpustnicy. Otóż odkryli iż niewiasta ta była nie tylko mądrą i nieprzeciętną władczynią, ale także odznaczała się, cytuję: "humanitaryzmem" . Cytowano często jej listy do różnych "przyjaciół" zagranicznych, a jej własne zwierzenia stanowiły dla autorów niepodwarzalny i w pełni wiarygodny dowód jej kryształowych intencji. Podkreślano jak wiele dla Rosji zrobiła, ile wspaniałych pałaców wybudowała i ile dzieł sztuki (i to z jakim znawstwem!) kupiła. Jedyną ciemną rysę na jej wspaniałym wizerunku stanowił ciężki los pańszczyźnianych chłopów rosyjskich. Jakoś nie trafiłem na jakąkolwiek wzmiankę na temat aspektu polityczno-militarnego jej światłego panowania. Może była pacyfistką? . Więcej uwagi autorzy filmu poświecili jej barwnemu życiu osobistemu. Podkreślano, aby oddzielić mit carycy od faktów. Koniec końców doliczono się iż miała ZALEDWIE 12 kochanków, których bez wyjątku, cytuję "szczerze kochała". I tu leciwa "pani ekspert" stwierdziła z całą powagą, że jak na współczesne standardy, to Katarzyna "była nawet wstrzęmięźliwa" . To tylko niezrozumienie jej potrzeb u otoczenia spowodowało niepotrzebne potwarze. Bowiem, cytuję : "XIX wiek był bardzo pruderyjny". Pewnie chodziło o wiek XVIII, ale i tak to bzdura
Inny "ekspert" gorąco zapewniał, że na pewno nie była nimfomanką. Autorka jakiejś książki o kobietach wyzwolonych w historii (lub coś w tym guście ) litowała się nad biedną Kasią, jak to krzywdę jej zrobili wrogowie, a była to taka wspaniała (tzn. cool ) kobita, która po prostu zrobiła karierę. A kimże byli owi wrogowie? Dowiedziałem się przy okazji "wyjaśniania" sławnej historii z ogierem, z którym to caryca miała się zabawiać. Kolejny ekspert stanowczo stwierdził, iż opowieść ta na pewno powstała wśród wojskowych, a rozpowszechnili ją... uwaga!!! "Polacy lub Finowie"
Rewolucja francuska oczywiście przeraziła oświeconą "Semiramidę Północy", a ścięcie Ludwika XVI "odczuła niemal fizycznie"
Na złe samopoczucie coraz starszej monarchini wpłynęła także smierć Potiomkina. Wydarzenia te spowodowały według autorów filmu, że Katarzyna "wycofała się z polityki europejskiej" gdzieś około 1791. Rozumiem, że Europa zaczyna się około Odry lub Łaby , a co dalej na wschód, to już "wewnętrzne sprawy Rosji" (ale to moja dygresja). Nic o podbojach, Pugaczowie, rozbiorach Rzeczpospolitej...
Podsumowanie filmu "Rozpowszechniane o Katarzynie mity i przekłamania nie mogą przesłonić iż była to władczyni mądra i humanitarna, która wyprowadziła Rosje ze średniowiecza". Brawo .
Tyle tego
Przejrzałem dokładnie ten topik aby być pewnym czy nie zamierzam pisać o filmie, który juz był komentowany i ze zdziwieniem dostrzegłem, że Waszej uwadze uszło dzieło nakręcone w 1960 r. przez Abela Glance zatytułowane "Bitwa pod Austerlitz"
Zainwestowałem w kasetę z filmem pewną sumkę lecz zrażony informacjami, które o nim znalazłem uznałem, że są to pieniądze zmarnowane i dłuższy czas filmu, po jego nadejściu pocztą nie chciałem oglądać.
Zrobiłem to w końcu dzisiaj i muszę stwierdzić, że jestem miło, miło zaskoczony.
Na pewno nie jest to film dla purystów. Są w nim liczne uproszczenia, skróty akcji odnoszące się do wydarzeń politycznych, które w ograniczonym przecież czasowo filmie następują jedne po drugich. Nie jest też to film dla koneserów broni i barwy epoki, tych, którzy z bólem serca przyjmują niezgodny z epoką krój, czy barwę munduru lub użyty niewłaściwy typ szabli. Nie jest to też film dla strategów którzy w małym palcu mają wszystkie szczegóły kampanii prowadzonych przez Napoleona.
Dla kogo więc może być skierowany ten film? Komu można go bez skrupułów polecić? Otóż jest to film w mojej niezwykle subiektywnej ocenie dla bonapartystów - romantyków, którzy pozwolą ponieść się akcji i przestaną zauważać jego braki zanurzając się głęboko w epoce epire'u.
Dlaczego tak sądzę? Wielką rolę w mojej ocenie na pewno odgrywa aktor kreujący rolę Napoleona Pierre Mondy. Robi to naprawdę dobrze (trzeba tylko trochę wysiłku aby zapomnieć role, które grał w innych filmach) - energia, bezkompromisowość, pewność siebie cechują jego interpretacja postaci Napoleona.
Akcja filmu zaczyna się w momencie piastowania Przez Bonapartego funkcji I Konsula. Widzimy sytuację po podpisaniu pokoju w Luneville, jego zerwanie, obóz w Boulogne, koronację Napoleona (pokazaną w umowny ale wymowny sposó, rodzinę cesarską, jego kochanki, ministrów, marszałków, generałów, prostych żołnierzy i wiele jeszcze innych postaci, których nagromadzenie wciąga do ułudy, którą tworzy film. Jego pierwsza część kończy się wymarszem Le Grande Armee z obozu w Boulogne. Druga część poświęcona jest w całości bitwie pod Austerlitz.
Widzimy w niej obu Cesarzy antynapoleońskiej koalicji, ich generałów, przygotowanie do bitwy, ignorancję i butę Austryjaków i (jakże by inaczej) ostrożność Kutuzowa. Noc przed bitwą ma swój dramturgiczny urok. Spotkania Napoleona ze starym wiarusem, entuzjazm jego żołnierzy...
Wreszcie bitwa. W jej ukazaniu widzimy znów dużo słabych momentów (nie zapominajmy jednak, że film nakręcono w 1960 r.), które jakoś jednak dają się zapomnieć w ujęciach pokazujących walkę żołnierzy z bliskiej odległości.
I na koniec pogrom koalicji i tryumf Napoleona i jego wojsk.
Długo można by jeszcze o tym filmie pisać lecz niedostatki pióra ograniczają moją zdolność do jego oceny.
Na koniec jednak wymienię jeszcze jedną jego zaletę; występujące w nim nacje mówią swoimi językami: Anglicy po angielsku, Rosjanie po rosyjsku, Austryjacy po niemiecku a wszyscy razem oczywiście z Francuzami po francusku
Myślę, że film ten pozwala w ograniczony sposób poczuć i zrozumieć jak powstawała i jak działała legenda postaci cesarza Napoleona.
el inferno picador - a gdzie ten film można kupić i czy jest dostępny w wersji dvd bo nie mam video. I jeszcze jedno pytanie Jean Tulard w Napoleonie mit zbawcyna str 515 przedstwaia wykaz filmów z Napoleonem . Czy ktoś posiada wiedzę gdzie , szczególnie te stare filmy można kupić.?Optymalnie było by w języku polskim lub angielskim z innymi sobie nie poradzę. Dziękuję za odpowiedz.
Format DVD.
Z prawie rocznym opóźnieniem TVP1 wraca do pomysłu nadania czteroodcinkowego serialu "Napoleon" Dziś o 22.15 ponownie 1 odcinek. Ciekawe czy znów poprzestaną tylko na jednym?
TVP wreszcie zdecydowała się pokazać serial "Napoleon" z komediantem Clavierem w roli głównej...
Pierwsza część już dzisiaj po 22-ej. Pora niezbyt szczęśliwa, ale dobre i to...
Pozdr
Castiglione, czyżbyśmy nadawali na tych samych falach...
Właśnie oglądam Wg zapowiedzi będzie to jeden odcinek a całość jeszcze raz dopiero jesienią
Ja zacząłem go oglądać, jak ,,napoleon'' (piszę tak, bowiem ten aktor nie pasuje do tej roli, a jego wyraz twarzy jest denerwujący ) zaczął szturmować jakiś most we Włoszech, chyba pod Lodi, bo jak zobaczyłem jak sam ,,napoleon'' bierze sztandar i biegnie z żołnierzami na grenadierów austriackich, to wszystko wytłumaczyło. A potem jest mowa o ,,małym kapralu'' . W tej scenie (szturm na most) jest pare wkurzających błędów . ,,napoleon'' ma naprawdę ogromną liczbę żołnierzy - napewno ich więcej niż tych grenadierów, którzy trzymają maszynówki w rękach i rżnął w Francuzów, że tylko wszyscy padają - dla mnie jest to irytujące, bo taka ilość żołnierzy (około 12 tych Austriaków było) może rozwalić nadbiegających ok.30 Francuzów, a większosć ich ran to rany karabinowe , trzeba przypomnieć, że wróg miał armaty, które prawie nic nie zrobiły, ale ,,ogólnie'' scena nawet fajna, szkoda, że nie było takich więcej. Zobaczyłem także przygotowania do starcia z mamelukami, ale jego samego nie było dane mi zobaczyć (jak będzie kolejny odcinek i tak samo pokażą Austerlitz to się przekręcę ). Innych irytujących błędów było dość dużo . Prawdę mówiąc - szkoda pisać .
Pozdrawiam
P.S Ach te filmowe błędy , już ciekawsze są obrazki w książkach .
Panowie, nie podchodźcie do sztuki filmowej aż tak poważnie... To przede wszystkim rozrywka
Z tym Arcole to mówiłem, że ja zaczynałem od szturmu, moja pierwsza scena to jak Francuscy żołnierze biegli w stronę mostu. A, że to jak Napoelon trzymał sztandar to fakt historyczny, głupi nie jestem , nie chciałem, żeby to w moim poście tak zabrzmiało . Filmów nigdy nie należy brać poważnie od strony wiedzy, ale dla rozrywki .
Część druga będzie jednak w niedzielę
http://program.tvp.pl/2,3463334,000000.html jest zapowiedź.
Widziałem wczoraj w telewizji zapowiedź, jednak będzie. Niedziela 6 Sierpnia 21.55, tylko, żebym znowu się nie spóźnił . Jak będą znowu irytujące błędy, to nawet nie będę żałował .
Pozdrawiam
Panowie jesteście chyba za bardzo krytyczni. Przecież nie mamy do czynienia z klęską urodzaju w produkcji filmów o tej tematyce. Cieszmy się z tego co jest bo może zaistnieć sytuacja że przez kilka następnych lat nikt nie ruszy tego tematu.
A że ujawniacie błędy historyczne to moję gratulację bo to świadczy tylko o waszej doskonałej znajomości epoki w przeciwieństwie do producentów chyba rodem z Francji.
A może konkurs kto znajdzie więcej błędów ?
No i jesteśmy po 2 odcinku serialu "Napoleon" zafundowanego nam przez TVP. Dziś mogliśmy dowiedzieć się, że m.in. :
* Napoleon już w 1806 roku rozdawał tytuły hrabiowskie
* Rosjanie czekali na WA pod Iławą, gdy Cesarz baraszakował z Marią Walewską
* We wrześniu 1805 roku założono obóz w Boulogne
* Calaincourt zapoznał hrabinę Walewską z Napoleonem na rynku jednego z polskich miast
No chyba na razie wystarczy
Pozdrawiam
P.S. A i jeszcze hit - bitwa pod Jeną rozegrała się 13 października 1806
Toi co najbardziej mi się podobało w filmie, to twarze. Są dobrze dobranie, gdy pojawia się ktoś nowy to od razu wiadomo kogo gra. Jedynie raz się pomyliłem gdy pokazali Karolinę myślałem że to Paulina, bo była nader urodziwa
To co mnie najbardziej złosciło (w cz. I) to bermyce grenadierów
No i ci huzarzy, którzy cały czas są jako "lejbgwardia".
PS Pauletta zauważyła, że Polskę poznajemy po tym, że owce biegają
Zauważyliście czaka na głowach czarnych żołnierzy (chodzi o amatorskie mundury) pod Austerlitz . Je wprowadzono, jakoś w 1806 . Wciągając się dalej w hiper duże bitwy . Po za tym są w skali batalionowej . Udział w bitwie bierze jeden batalion (Jena) , dwa (Austerlitz) , no i już można powiedzieć parę pod Pruską Iławą . Chyba tylko fajne w tym były efekty dziurawienia żołnierzy . Co do błędów politycznych się lepiej nie wypowiadam .
Pozdrawiam
Witam!
Dziś dopiero obejrzałem z kasety drugi odcinek "Napoleona", i muszę przyznać, że moje poparcie dla tego serialu nieco osłabło...
Najpierw uwaga ogólna - Mam nieodparte wrażenie, że scenarzyści zaczynaja wchodzić w znany z literatury (Tołstoj, ale nie tylko) schemat ukazywania dziejów Napoleona i Europy a szczególnie relacji rosyjsko-francuskich. Zły Napoleon chce podbić miłujących pokój Moskali. Twierdzę tak na podstawie kilku charakterystycznych "akcentów" jakie dostrzegłem w tym odcinku. Rosja jakby "mimochodem" angażuje się w koalicję antyfrancuską, Talleyrand z przekąsem tłumaczy Józefinie, że po Jenie "cesarz wyruszył za Rosjanami, którzy jego zdaniem zagrażają pokojowi w Europie" (czyli sugeruje, ze wojna mogłaby się zakończyć, gdyby Bonaparte nie pognał za Ruskimi). Jednocześnie Napoleon wyraża się z szacunkiem o postawie żołnierzy carskich pod Iławą. Zaczyna mi to pachnieć romansem franco-russe .
Teraz szczegóły:
- w filmie ksiecia d'Enghien porywa Caulaincourt na czele oddziału piechoty, choć z tego co pamiętam (ale jeśli się mylę, to mnie poprawcie) zrobił to Ordener z dragonami lub żandarmami gwardii (konnymi rzecz jasna).
- mała "wsypa" kostiumologiczna: Ostatnie ujęcia Wielkiej Armii wyruszającej z obozu w Boulogne ukazują na 1 planie... austriackiego kirasjera z 1813 lub rosyjskiego kawalergarda (chociaz raczej tego pierwszego)
- Schodzący z wzgórza Pratzen Rosjanie krzyczą "ataaakaaa!!" Wiem, ze to słownikowo poprawne, ale zawsze mi się wydawało, że stosowniejsze w takiej chwili byłoby "wpieriod!!" lub proste "uraaa!!!" Ale moze się czepiam...
- O anachroniczności mundurów w scenie bitwy austerlitzkiej koledzy już pisali. Moze to oszczędność była? A przemontowane te same sceny będziemy jeszcze oglądali jako np. Berezynę, Borodino lub Lipsk?
- Po pobojowisku pod Austerlitz jadą Napoleon i Talleyrand, chociaż tego ostatniego tam raczej nie było (sam twierdzi, ze był, ale podwaza to jego biograf Jean Orieux, gdyż w tym samym czasie Talleyrand pisał listy z Wiednia)
- Skąd u Talleyranda pomysł cesarskiego mariażu z Marią Ludwiką jeszcze przed pokojem w Preszburgu?
- Podczas rozmowy z Caulaincourtem Napoleon nazywa Jeną "małą wioską". He, he... ładna mi wioseczka z uniwersytetem
- Na polu bitwy jenajskiej widzimy pomykającą w odkrytym powozie pomiędzy liniami francuskimi a pruskimi samą Marię Luizę Pruską (jeśli to nie szaleńcza odwaga to skrajna głupota). Ale co królowa w ogóle robi na polu bitwy??? Milczą dziejopisy... a scenarzyści skąd wytrzasnęli ten epizod? Nie mam bladego pojęcia.
- Pologne - dziwny kraj nazywany na mapach dla niepoznaki "Prusse" z górami i architekturą przypominającą Śląsk oraz oczywista wspaniałą populacją owiec. Dziwny to kraj, o łagodnym jak nigdzie klimacie, gdzie późna jesień i zima przypominają co najwyżej sierpień, no może ciepły wrzesień. Wąsata i brodata szlachta w dziwnych strojach stawia się na bale karnawałowe w odkrytych powozach. A na balu? Jak to na polskich arystokratów przystało - tańczą WALCA! (wprawdzie jego salonowa kariera zaczęła się od Kongresu Wiedeńskiego, gdzie i tak wzbudził wśród dam zgorszenie, ale widocznie Sarmaci byli w kwestii tańców bardziej od Wiedeńczyków "na czasie" i pozbawieni zbędnej pruderii ).
- A'propos pruderii. Marie Walewska (hrabina rzecz jasna). Urody jej nie brakuje, a zachowaniem potwierdza opinie warszawskich zazdrośnic o "głupiej gąsce". No i ten patriotyczny striptiz...
- Najlepsze zostawiłem na koniec. Napoleonowi przedstawiana jest na balu polska arystokracja. Słyszymy zapowiedzi:
"minister Jerzy Czartoryski z małżonką" (chodzi zapewne o Adama Jerzego, który był ministrem Aleksandra I, i na bale z jego wrogiem wówczas raczej nie chadzał. A małżonki dorobił się 20 lat później)
"hrabia Henryk Dąbrowski z małżonką" (Dąbrowski hrabią? Niezły pomysł... a może od razu Wielkim Wezyrem? Niestety wódz Legionów był akurat w zimie 1806/1807 w stanie bezżennym. Owdowiał, a z Barbarą Chłapowską ozenił się dopiero w listopadzie 1807)
"baron i baronowa Skłodowscy" (dla niepoznaki baroniątka Curie zostawili pewnie w domu) Nie zdziwię się zatem, jeśli w następnym odcinku zgodnie z upowszechnianiem historii "nowych krajów" UE ich starszym braciom oglądającym ten serial, pojawią się: generał Geremec, markiz Vajda i bohaterski szwoleżer o nazwisku Valesa
Na razie to na tyle, czekam na następny odcinek
pzdr - apacz
A mnie, jak na razie, najbardziej podobają się wspaniałe nakrycia głowy Murata i niezwykła uroda księżnej Borghèse
Apacz ma oko. Widać ogląda serial któryś z kolei raz, ja pierwszy, ale nie zdołałem tyle wypatrzyć co on. Gratulacje . Co do filmu, to i tak powinniśmy się cieszyć, że w ogóle coś o epoce jest. Ludzie coś zapamiętają, może będą pogłębiać wiedzę. Ten film to jak książki Łysiaka, wielu od niego zaczynało (większość) - prawde mówiąc ja jeszcze żadnej nie przeczytałem, bo zaczynałem od Wojen Napoleońskich Kukiela i Austerlitz 1805 Bieleckiego . Wracając do postaci filmu. Mogli go puszczać by wcześniej, tak to by oglądalność wzrosła, bo nie wszystkim chce się siedzieć do 23.30 przed TV, a szczególnie ludziom, którzy pracują.
Pozdrawiam
Jakie wrażenia z trzeciej części serialu. Jak dla mnie - najlepszy odcinek . Dalej jest kupa blędów , szczególnie politycznych itp. . Ale wreszcie jakoś chcialo się oglądać. Jakie wasze zdanie na temat przedotatniego odcinka .
Pozdrawiam
P.S Mogli ogolić Aleksandra I, bo wyglądal okropnie z tą czupryną rudą.
Ja zauwazylem jeszcze taki kwiatek.
1805r. Wielka Armia wyrusza na Austrię. Cesarz rozkłada mapę a tam... wcisięte pomiedzy trzy mocarstwa, nad Wisłą leży Księstwo Warszawskie
Ale podobała mi się za to scenka pokazujaca jak pod Iławą kirasjerzy przełamują szyk Rosjan - tak że są i minusy dodatnie
Witam
O filmie powiem z innej beczki. Abstrahując od błędów merytorycznych, film nie bardzo przekonuje mnie jako całość. Brakuje mi w nim duszy. Można znaleźć parę lepszych scen, ale poszczególne sceny nie stanowią całości. Przedstawiono po prostu ciąg wydarzeń: parę bitew, parę rozmów, parę kobiet w życiu Napoleona. Brak jest ciągłości w tych wydarzeniach, jakiegoś sensu czy myśli przewodniej. Brak jest przedstawienia chociażby ogólnego rysu sytuacji międzynarodowej. Są tylko wyrywkowe wtręty. Myślę, że osobie słabo znającej epokę napoleońską trudno by było się połapać z tego filmu, o co tak naprawdę chodziło Napoleonowi. Czy Napoleon miał w ogóle jakiś plan czy tylko chciał strzelać?
Z filmu można wysnuć wniosek, że najbardziej prawdopodobną przyczyną wojny z Rosją była pani Walewska, drugą przyczyną mógł być kaprys Napoleona rządzenia całą Europą, którego to kaprysu absolutnie nikt nie mógł mu wybić z głowy. Nawet Józefina. Na dalszym planie pojawiła się trzecia możliwa przyczyna: Anglia.
Film został nakręcony na podstawie książki Maxa Gallo. Akurat ta beletryzowana biografia wydaje się być dobrym materiałem na film. Ale w scenariuszu można przecież wprowadzić „ulepszenia” . Np. w ostatnim odcinku pokazano scenę śmierci Lannes’a. Max Gallo opisał ją wzruszająco. Opis chwytał za serce. Chyba w większości biografii Napoleona wspomina się, że śmierć marszałka spowodowała pojawienie się, rzadko widzianych u cesarza gości – łez. W filmie, Napoleon – potwór nie wydaje się być poruszony śmiercią Lannes’a. Tylko bezpośrednio po tym, jak marszałek został ranny, Napoleon z troską podbiegł do niego. Ale potem w usta umierającego Lannes’a scenarzysta włożył „słowa prawdy”, które marszałek cisnął Napoleonowi w oczy: „już dosyć taplania się we krwi niewinnej” (czy coś w tym stylu) - po Napoleonie spłynęły te słowa jak po kaczce. Żadnego wzruszenia z powodu śmierci przyjaciela.
Podobnie bezbarwna była scena, jak Napoleon stał pod gradem kul i padły słowa: „Sir, cofnij się, bo gwardia nie będzie walczyć.” Słowa te zostały rzucone tak beznamiętnie i jakoś tak „bezkontekstowo”, że można było pomyśleć: może Napoleon zasłania gwardzistom widok i chcą zastrajkować, bo w takich warunkach trudno walczyć? Po prostu zabrakło pokazania tego uniesienia żołnierzy, uwielbienia dla Napoleona, prowadzącego aż do szlachetnego „buntu”, który miałby doprowadzić do nienarażania życia ich ulubieńca.
Max Gallo opisał bardzo ciepło Marię Walewską: jako patriotkę zatroskaną o losy Ojczyzny i popchniętą w ramiona Napoleona w celu ratowania Polski, ale także jako kobietę bezinteresowną i potem szczerze kochającą Napoleona (w przeciwieństwie do innych kobiet Napoleona czy jego rodziny). W filmie hrabina jest słodką idiotką, zaprogramowaną do rozbierania się za Polskę.
Sam odtwórca tytułowej roli nie jest taki zły, moim zdaniem. Czasem nawet przekonuje mnie jego kreacja. Z tłumu wyróżniają się Talleyrand, a także Józefina. Filmowi przede wszystkim brakuje tego „czegoś”. Takie są moje wrażenia.
Pozdrawiam
Ciekawe stwierdzenie Gorgo. Ale z tą mapą MiH-a to sobie twórcy filmów w kulki lecą . A może i dobrze .
Dziś na obiedzie przyjmowałem mojego wuja, który o epoce ma małe pojęcie, ale swoje wie (większość z moich opowiadań ). Ogląda serial co tydzień z mojego polecenia. Dzisiaj podczas żywej dysputy ponarzekaliśmy sobie porządnie na jego temat. Nawet laik widzi głupoty jakie robią scenarzyści...
W trzecim odcinku poraziło mnie zdanie Napoleona wypowiedziane do Aleksandra w Tylży o tym,że mógłby zmieść w proch Austro-Węgry
Ani słowa do następnej niedzieli...
ale komedia . A najlepsze to, że bitwa pod Waterloo była 18 kwietnia 1815 roku. Nie to już jest banalne. Przyznaję .
Czego brakuje:
- Odcinek zaczął się snem Bonapartego, i to tego co przeżył, ja tak nie śnie . A ogólnie...brak Berezyny, ale ten sen był ładnie przedtawiony
- Kampania 1813, bez komentrarza, brak Lutzen i Budziszyna, od razu - zawieszenie broni, ale tutaj muszę pochwalić świetne dialogi Napoleona z Austriakiem na temat pokoju Austria-Francja i ukazanie tego, że nowa armia składała się z młodych chłopców. A następnie klapa naukowa......ludzie nie połapią się, że to był właśnie Lipsk i, że to była porażka Francuzów, ahhhhh ta różnorodność mundurów.
- Też brak kampanii 1814, ale z tą wieśniaczką było ładnie, wzruszające ....
- Napoleon podpisywał abdykacje na Elbę sam, bez towarzystwa, da się wytrzymać
- Poczułem, że z tym bezkrwawym marszem napoleona w serialu, coś było przechlapane, pomylili się z Neyem, to nie on powiedział ''Ognia!'' , jak dobrze pamiętam to jakiś oficer, któego lansjerzy długo ścigali jak uciekał, jak się mylę to poprawcie . A Ney przemówił do swojego wojska by tam byli wierni Cesarzowi itp. ale nie posunął się rozkazać batalionowi strzelać. W filmie Bonaparte ten rozkaz wytrzymał psychicznie i w ogóle nie wpłyneło to na stosunki Ney-Bonaparte , jak byłaby to prawda .
- No i teraz idziemy do Waterloo, braki i błędy, wspominałem o bitwie pod Waterloo 18 Kwietnia 1815 roku ( ). Następny.......jak mi wiadomo Napoleon wysłał Grouchego za Prusakami tuż po Quater Bras i Ligny, nie przed samą bitwą Waterloo, to przegięcie . Idziemy do pięknie przedstawionych szarż kawaleri, ładne, ale jak wiadomo, naprawdę były 10 razy większe jak w serialu. Aha, no i Gwardia Cesarska, jak zwykle dowódcą francusko-filmowym zabrakło w magazynach mundurów na jeden oddział, nie moja wina, że zobaczyłem Czarny Legion Francuski. A ta sławna gwardia podeszła i odeszła, tak to było widać.....z daleka. Dlaczego nie zobaczyłem Prusaków ?!!!
- No i dali kapcia o otruciu Napoleona na Św. Helenie, w British TV napewno nie pokażą tego serialu.
Co wy wypatrzyliście? Ja mało. Ale te kapcie reżyserów francuskich.....
Pozdrawiam
P.S Przepraszam za literówki .
[QUOTE]To dziwne Pawle... Bowiem sny to własnie zniekształcone, porozrywane i zmienione przez pracującą na zwolnionych obrotach świadomość fragmenty tego, co kiedyś przeżyliśmy, doświadczyliśmy lub o czym usłyszeliśmy...
Cóż, każdy człowiek jest inny, nie znam się na tym, a poza tym to dyskusja nie ma prawa bycia w tym dziale i na tym forum .
Witam
Ja widziałam niestety tylko ostatni odcinek, więc nie wiem na jakim poziomie były wcześniejsze. W każdym razie czwarta część kompletnie mi się nie podobała. Faktycznie scena z Neyem była mocno pokręcona i brakowało mi jakiegoś takiego psychologicznego podejścia (my, kobiety tak już mamy, ze wszystko musimy sobie w ten sposób rozpracować), ogólnie film wydał mi się płytki... ale może poprzednie cżęści były lepsze? Bo niestety ostatnia część do tego stopnia mnie rozczarowała, ze mając do wyboru oglądanie filmu lub gotowanie grzybów (których po ostatnich deszczach udało mi się sporo zebrać) wybrałam w końcu to ostatnie i cały dramatyczny koniec filmu mi umknął
pozdrawiam
Witam!
Chciałem juz wcześniej napisać coś o tym serialu, ale czułem się jakbym miał kopać leżącego... Ostatni odcinek rzeczywiście przelał czarę goryczy . A przecież można było tak prosto uniknąć rażacych błędów! I moim zdaniem wcale nie wymagało to ani wielkich funduszy, ani drastycznych wolt scenariuszowych. Doprawdy nie wiem czym kierowali się twórcy tego dzieła - oszczędnością? stereotypami? polityczną poprawnością?
Mimo wszystko jednak musimy pamiętać, że głównym (rzekłbym nawet - podstawowym) odbiorca tego serialu jest publiczność o nikłej wiedzy historycznej, której wizja epoki napoleońskiej bazuje na schematach edukacyjno-kulturowych. Zgodnie z nimi Napoleon był raczej złym gościem w śmiesznym kapeluszu z dłonią wsuniętą w rozpięcie kamizelki, który nie mógł żyć bez wojny, kochał Józefinę, wygrał pod Austerlitz, wymarzł w Rosji i przegrał pod Waterloo. I to wszystko. I
takim odbiorcom serial zaoferował mimo wszystko trochę inną wizję cesarza Francuzów. Przypomnijcie sobie inne filmy o Napoleonie (może pomijając Abla Gance'a) - zazwyczaj ukazywano go jako bezdusznego despotę, megalomana, brutala, czasami cynika, ale najczęsciej furiata . I na tym tle serial który obejrzeliśmy pozytywnie się wyróżnia. Obala kilka stereotypów, głownie dotyczących charakteru Bonapartego, ale także nieracjonalności podejmowanych przez niego decyzji... i dobrze! Gorzej jednak, że jednocześnie podtrzymuje albo nawet stwarza inne mity. Ile w tym winy powieści Maxa Gallo - nie wiem, bo jej nie czytałem. Trudno jednak jest wybaczyć autorom serialu błędy faktograficzne, których bez trudu mogli uniknąć (choćby daty Jeny i Waterloo - toż to horrrendum!!! ).
Moim zdaniem serial był nierówny - miał momenty świetne - szczególnie te dotyczące życia osobistego Napoleona, ale też i tragiczne nieporozumienia (jak epizod z ogłoszeniem "pokoju na świecie" po powrocie z Rosji, który zastąpił kampanię 1813 r.) Z polskiego punktu widzenia w zasadzie serial niewiele wniósł nowego. Powielał schemat zainteresowania Polską poprzez wdzięki Walewskiej z całym, trudnym do zniesienia bagażem sentymentalnych uproszczeń . Wdzięczny jestem jedynie za scenę w Fountainbleau w której ukazano Walewską
okazującą wierność i przywiązanie Napoleonowi w chwili, gdy opuścili go sami Francuzi. Epizod zgodny z faktami, a co więcej symbolizujący wytrwanie przy sprawie napoleońskiej polskich sojuszników. Natomiast zaniepokoił mnie fragment z Walewską która namawia Napoleona do zaatkowania Rosji. Wprawdzie Bonaparte wychodząc z pokoju mówi Caulancourtowi, ze nie będzie wszczynał wojny z powodu Polski, ale już w następnym ujęciu widzimy Wielką Armię maszerującą na Moskwę. Czyli jednak to Polska była winna tragedii 1812 i w rezultacie upadku cesarstwa...? Nie zostało to powiedziane wprost, ale moim zdaniem dane do zrozumienia.
W odróżnieniu od Pawła bardzo podobało mi się za to zakończene - czyli retrospekcje umierającego cesarza z jego dzieciństwa i szkoły w Brienne (może dlatego, ze niewiele było tam Napoleona-Claviera?).
Ostatni odcinek uraczył nas kompletnie wyimaginowaną sceną rozmowy z Muratem w 1815, której sens możnaby streścić do wysuwanych już niejednokrotnie hipotez, iż gdyby to właśnie Murat dowodził kawalerią pod Waterloo zamiast Neya, to wynik bitwy mógłby być inny. Rozśmieszył mnie Grouchy, który idzie z całym korpusem, aby sprawdzić, czy Prusaków nie ma za wzgórzem, zamiast wysłać tam zwiadowców . I tylko jeszcze jedna uwaga - może drobna, ale nie mogę się powstrzymać . Kiedy kamera pokazywała nieszczęsnego Murata, coś mi nie pasowało w jego ubiorze (nie wspominając o drętwej twarzy aktora na której łuszczył się makijaż). Cofnąłem taśmę i nagle zrozumiałem... On miał szablę przypasaną po PRAWEJ stronie. Może aktor uznał, że skoro ma na lewym ramieniu mentyk, to zasłoni mu szablę i dlatego ją przewiesił? Bo Murat mańkutem nie był - sprawdziłem!
Tyle tego czepiania sie. Moim zdaniem mógł to być produkt lepszy, ale w czasach wszechwłądnego badziewia - czytaj: popkultury i tak wypadł na 3 z plusem.
pzdr - apacz
A ja nie będę przebierał w słowach...
Ten serial nie jest zły... jest koszmarny
Witam
zgadzam się z apaczem, że na tle innych produkcji tyczących Napoleona ten serial może nie jest taki najgorszy dla przeciętnego, spragnionego rozrywki widza. Chociaż osobiście wydaje mi się, że nawet przeciętny widz byłby rozczarowany. pomijając oczywiste błędy - dla widza pozbawionego wiedzy historycznej często nie do wychwycenia - całość sprawia i tak przykre wrażenie. mój brat, który jest świerzo po przeczytaniu marszałków Macdonella stwierdził, że serialowi brakowało takiej iskry bożej . Faktycznie, jak obejrzałam sobie Murata i Neya w ostatnim odcinku to zrozumiałam, o co mu chodziło. Czegoś mi w tych postaciach brakowało. Do samej roli Napoleona nie mam specjalnych zastrzeżeń. Podobał mi się też Talleyrand, ale reszta jakoś mnie nie urzekła.
pozdrawiam
Jakby było tych scen więcej z dzieciństwa to bym był zszokowany, tzn fajnie by było . Podzielam zdanie apacza, i dołączam moją koncepcję, ten serial jest dla tych co nie interesują się historią i Napoleonem, a nie dla tych co się znaja na rzeczy, dlatego dla tych tu obecnych jest po prostu.......irytujący. Ale ma to jeszcze swoje złe strony , serial przedstawia ludziom właśnie takiego Bonapartego, który tylko walczył i buszował za kochankami. Może i to prawda , ale zdecydowanie za mocno w filmie. Aktorzy byli przeciętni, w tym biedny staruszek Ney. Ale dla mnie najlepszy aktor to ten grający Talleyranda . Fouche też dobrze przedstawiony. Dobrze też było z takimi jak Lannes, Murat i Grouchy, dlatego też wiadomo były kto to jest. Aha jeszcze jak lektor mówił imiona, Ney, to był Ne (???), Murat to był Miura/t (choć czasami było dobrze [???] ) . Wracając do postaci filmu, nie można go nazwać historycznym, już lepiej sensacyjno-obyczajowo-historycznym. DUŻO tego .....
hm hm oglądałem go z zainteresowaniem film niestety nie może wszystkiego przedstawić, dlamnie był ciekawy i interesujący mimo jak to ujmę wielu błędów,ale wybaczcie błedów niemożna uniknąć. Serial może i miał błędu ale chociaż pokozał ogólne tło tamtych czasów. Przyznaje ogladałem lepsze ale nikt tak dobrze niegrał Napoleona jak Assante w filmie chyba "Napoleon i józefina" sorki jak pomyliłem ale pewnie jakas dobra duszycka mnie poprawi jak się pomyliłem
Witam
Assante był mimo wszystko niezły, chociaż dla mnie nic nie przebije Mondy'ego, chociaż jak oglądałam Napoleona ( w Austerlitz)w jego wykonaniu to miałam pewnie z 12 lat, to do dziś jestem pod wrażeniem. No ale tam ogólnie obsada była lepsza. No bo jak tu porównywać jakąś Ione Skye (w roli Pauliny) z Napoleona i Józefiny z Claudią Cardinale?
Pozdrawiam
Z pewnością wart wspomnienia jest także Rod Steiger w "Waterloo"...
Zgadzam się Duroc ale Christopher Plummer jako Wellesley był w tym filmie chyba nawet lepszy...
pozdr.
świetny był też Stephen Fry jako Wellington w Blackadder - choć oczywiście pod wzgl. historycznym to kompletna bzdura, ale końcówka gdzie pojedynek między tytułowym Blackadderem i Wellingtonem odbywa się na armaty... można skonać ze śmiechu.
pozdr.
Odnosnie 4 czesciowego filmu o Napoleonie wg Gallo:
1. Clavier jako Napoleon nie jest zly bo potrafi wzbudzi sympatie i zrozumienie
do Napoleona, jako czlowieka. Ma jednak troche za malo temperamentu
i gra w sposob zbyt stonowany. Ale i tak to najbardziej wyrazisty Napoleon
ktorego ostatnio widzialem
2. Talleyrand, Fouche i Jozefina obsadzeni doskonale.
3. W rolach drugorzednych mogliby postarac sie o wiecej podobienstwa.
Ferdynand VII gral monstrualny grubas zupelnie niepodobny do orginalu.
Sa przeciez portrety z epoki chociazby Goyi.
4. Fragmenty dziejace sie we Francji jeszcze ujda, ale te o innych krajach
to zgroza, a najgorzej obeszli sie z Polska.
Warszawa to jakies male miasteczko gdzie na centralnym rynku pasa sie owce
Na balu w Warszawie na ktorym Walewska spotyka Napoleona przewijaja
sie jakies dziwne postaci, np. ksiaze Czartoryski ,ktory akurat byl po stronie
cara, i w zaden sposob na tym bal nie mogl przybyc
Jest ksiaze Poniatowski, owszem, hrabia Walewski owszem
ale zaraz potem jakis hrabia Sklodowski czy cos takiego.
Moze jeszcze hrabina Maria Sklodowska?
5. Maria Luiza przybywa do Francji w otoczeniu austriackiej gwardii, kiedy wg.
francuskiego ceremonialu dworskiego wymiana orszakow nastepowala na
granicy; i od granicy francuskiej przyszla wladczyni jechala juz w otoczeniu
tylko francuskich dworzan.
Czy oni w ogole nie mieli zadnych konsultantow historycznych?
Robia gigantyczna produkcje oparta na dosc dobrze znanej historii, francuskiej
w dodatku, pakuja w to mase pieniedzy, a nie stac ich na wynajecie kogos,
kto by im doradzil jak uniknac takich kompromitujacych wpadek...
Dla zainteresowanych oglądaniem epoki napoleońskiej na "srebrnym ekranie".
Aktualnie kręcona jest kolejna adaptacja "Wojny i pokój" na podstawie Tołstoja.
Film kręcony jest dla telewizji (i za jej pieniądze ).
Ale moim zdaniem, mam nadzieję, że się mylę, nie należy się spodziewać niczego rewelacyjnego. W realizacji "maczają bowiem palce" podobno ekipy, jak w przypadku 4-częściowej adaptacji książek Maxa Gallo.
Tyle, że podstawa literacka jest innego, wyższego kalibru.
Cała produkcja kosztować ma 26 milionów euro i składać ma się z 4 części.
Film ma wejść na ekrany w 2007 roku.
http://www.imdb.com/title/tt0495055/
Caulincourt był w tamtych czasach hrabia Skłodowski najprawdopodobniej przodek Marii Skłodowskiej.Była to rodzina od strony ojca.
Fragment z książki pt. Maria Curie str. 15 napisanej przez Ewę Curie, córkę Marii Skłodowskiej Curie:
Skłodowscy pochodzili z drobnej szlachty, niegdyś zresztą dość zamożnej, potem w początkach XIX w., zubożałej. Ich gniazdem rodowym były Skłody, w ziemi łomżyńskiej. Jednakże już ojciec Władysława, Józef, opuścił rolę, trochę dlatego, by poprawić swą sytuację materialną, lecz przede wszystkim, ponieważ miał szczery pociąg do nauki. Po różnych dramatycznych przejściach w walkach o Polskę, osiadł on w Lublinie, jako dyrektor gimnazjum.
Najprawdopodobniej tym Skłodowskim był Urban Skłodowski pradziadek Marii posiadał on dworek, stojący, prostopadle do rzeczki Brok. Fortuna, będąca niegdyś własnością Urbana Skłodowskiego, została przez średniego syna jego Feliksa, odstąpiona Skłodowskim z rodu Biskupów.
chyba długo nikt starego Bondarczuka nie pobije...czy ktos zrobi dzis batalie z przysłowiowym "siódmym planem"? Watpię. Może syn
W dzisiejszej gazecie Wyborczej przeczytałem że telewizje RAI,Kanał Rossija, niemiecki ZDF , France 2 i polski Polsat realizują serial "Wojna i pokój". Bużet 28 mln euro. Muzyka AP Kaczmarek. 15 tyś. statystów, 1,5 tyś. koni. Zapowiada się rewelacyjnie.
Edit: Przeczytałem post Kampa, jak zwykle jest szybszy.
Oj nie wszystko tylko nie powtórka poziomu serialu Napoleon. Znowu się zapomina o rekonstrektorach
Witam!
Wczoraj po raz kolejny obejrzałem fragment bardzo ciekawego filmu (zawsze mam pecha i nie mogę obejrzeć całości ) Przyznam się, że nadal jestem pod jego wielkim wrażeniem
To "Królestwo demonów" (oryginalny tytuł "Pandaemonium) w reżyserii Juliena Temple (prod. 2000 r.)
http://www.film.org.pl/prace/krolestwo_demonow.html
Wprawdzie rzecz nie dotyczy w żadnym stopniu Napoleona, ale jego akcja dzieje się na Wyspach Brytyjskich na przełomie XVIII i XIX w. Piszę o nim, bo moim zdaniem doskonale oddaje klimat tych czasów. To film o narodzinach romantyzmu w literaturze angielskiej. Bohaterami są dwaj wielcy poeci angielscy - Samuel Coleridge (w tej roli Linus Roach) i William Wordsworth (John Hannah). To właśnie ich wspólne (jak pokazuje film jedynie pozornie wspólne ) dzieło: "Ballady Liryczne" (1798) stało się manifestem romantyzmu. To po nim dopiero byli i Byron i Shelley, że nie wspomnę o twórcach kontynentalnych...
Moim zdaniem reżyser uniknął tanich chwytów ukazując autodestrukcyjną moc tworzenia. Wstawki z współczesnymi krajobrazami (koniecznie obejrzyjcie napisy końcowe!!! Coleridge chodzący po dzisiejszym Londynie do dźwięków "Xanadu" ELO jest rewelacyjne) mimo dużego ryzyka takiego "chwytu" są bardzo ciekawe i nie zakłócają odbioru. Nie widziałem równie dobrego filmu o powstawaniu poezji. Bezpretensjonalnego i mocnego. Bez czułostkowości i taniego sentymentalizmu. Naprawdę polecam!
"Królestwo demonów" emitowano na kanale "Ale Kino", można więc mieć nadzieję, że zostanie powtórzony
http://www.alekino.pl/cgi-bin/ale/index/full/16078
pzdr - apacz
To teraz ja pogratuluje Adamowi zwiezłej, ale hm... podniecajacej recenzji.
Musze obejrzeć
http://film.onet.pl/0,0,1396052,1,600,artykul.html Urocze...
Les Polonais - dokument o potomkach polskich legionistów na Haiti
TVP1 - właśnie trwa
Na dniach wchodzi na ekrany polskich kin film Milosa Formana (tego od "Amadeusza" i "Lotu nad kukułczym gniazdem") pt. "Duchy Goi"
Wprawdzie (jeszcze) go nie widziałem, ale już mam mieszane uczucia
Z jednej strony wielka uroda obrazów (podkreślana nawet przez krytycznych recenzentów), a z drugiej fabuła porażająca schematyzmem. Niemniej film wart jest zainteresowania.
Polecam szczególnie rewelacyjny trailer tej produkcji, najlepiej w oryginalnej, hiszpańskiej wersji językowej:
http://wwws.warnerbros.es/goyasghost/?frompromo=movies_comingsoon_los_fantasmas_de_goya
lub jeśli komuś nie wypali (bo i takie były przypadki) w wersji angielskiej z polskimi podpisami (trzeba kliknąć na kamerkę na dole pod artykułem):
http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=14&ShowArticleId=35080
Jeśli ktos chce obejrzeć kilka fotosów z planów batalistycznych i przy okazji zdjęcia pięknej Natalii to polecam jeszcze:
http://a.estrenosdecine.net/modules.php?name=News&file=article&sid=1925
Ciekaw jestem Waszego zdania, a szczególnie tych, którzy film już widzieli
pzdr - apacz
A dla osób z problemami technicznymi zawsze pozostaje stare dobre http://www.youtube.com/results?search_query=Goya%27s+Ghosts&search=Search
(trailer, kilka fragmentów, sceny z premiery) - jakość różna...
Pozdr
Witam
Ja bym chetnie obejrzala "Marie Antoinette" co do ktorej uczucia mam nie tylko mieszane ale i chlodne, ale jednak ciekawa jestem jak wypadl. Moze ktos widzial?
Czy jednak w polskim tytule "Goya's Ghosts" nie powinno być "Duchy Goyi", zamiast "Goi"? Sam apacz w swoim świetnym artykule używa tej pierwszej formy.
Wielkie dzięki Louis Nicolas
Twoja recenzja dała mi więcej niż "uczone" rozważania krytyków filmowych publikowane w gazetach czy w programach TV. Ostatnio w TV Kultura dyskutowano o tym filmie, ale szczerze mówiąc, było to... żałosne . Dyskutanci nie bardzo wiedzieli o czym mówią, prowadząca bredziła coś o przesłaniu wolności, a jedna z rozmówczyń (Agnieszka Holland którą doprawdy szanuję) nawet nie widziała filmu!!!
Jeszcze raz dzięki Louis Nicolas
Ja także przeczytałem lekturę obowiązkową...
Podzielam większość opinii Ludwika. Może z wyjątkiem tej dotyczącej Anglików: w istocie pojawiają się tylko w kilku scenach i stanowią raczej niewielki epizod i nie mają specjalnie okazji, aby zaprezentować się w specjalnie pozytywnym świetle.
Nie mam w zwyczaju postrzegać filmów historycznych jako źródła wiedzy, lecz przede wszystkim rozrywki. Dlatego jestem zawsze wyrozumiały wobec wszelkich "wpadek"...
Fabuła istotnie grzeszy miejscami infantylnymi wręcz uproszczeniami, szczególnie w drugiej części filmu (chęć niesienia idei Rewolucji jako główny motor interwencji Francuzów za Pirenejami, ciągłe powoływanie się na Deklarację Praw Człowieka i Obywatela, która akurat za Cesarstwa była na cenzurowanym itp.) Także postać "specjalnego prokuratora Napoleona" bardziej przypomina reprezentanta w misji Konwentu, niż typ urzędnika Hiszpanii napoleońskiej lat 1808-1813... No i wyeliminowano z dworu Godoya, który akurat w 1792 wkroczył na scenę...
Ale mniejsza z tym. Każdy film traktujący o epoce jest dla mnie wielką przyjemnością, a ta dodatkowo okraszona była wybitnym warsztatem Formana, kunsztem aktorów i ekipy...
Generalnie na plus...
Pozdr
Zainspirowany artykułem Apacza rozmyślałem dziś na temat filmu w kontekście dzieł aragońskiego mistrza. W recenzji użyłem sformułowania jakoby: "Nie zainteresowała bliżej filmowców twórczość Goi". Wyraziłem się dość nieprecyzyjnie i krzywdząco dla twórców. Może nie przyłożyli się oni do zbadania chronologii kompozycji malarza, ale co najmniej kilkanaście scen wokół nich się obraca. Przy głębszym zastanowieniu można dojść nawet do wniosku, że fabuła specjalnie jest naginana, aby ukazać obrazy Goi. Nie mówię tu o płótnach, których w sumie w ciągu blisko 2 godzin seansu można zobaczyć niewiele, ale o wydarzeniach, które jawią się nam niczym wyjęte z ramy, urzeczywistnione, w pierwszej chwili dla laika nie dostrzegalne. Zamieszczam kilka ilustracji, które powinny być znane tym, którzy oglądali już film, a także czytali artykuł o Goi (stamtąd zostały zaczerpnięte):
[attachmentid=10538][attachmentid=10527][attachmentid=10537]
[attachmentid=10535][attachmentid=10534][attachmentid=10533]
[attachmentid=10532][attachmentid=10531][attachmentid=10530]
[attachmentid=10529][attachmentid=10528][attachmentid=10536]
Własnie wróciłem z projekcji omawianego dzieła. Przyznam, że Wasze wypowiedzi Panowie są niezwykle litościwe. Jako, że język mam cięty więc powiem wprost co myślę o tym "dziele". Powiem szczerze, że tak bezbarwnego, bezpłciowego i nudnego gniota to juz dawno nie widziałem. Dziwią mnie pochwały gry aktorów, toż to tak sztuczne było, że po prostu mnie śmiech brał pusty, chyba Satllone w Rockym wyglądał naturalniej.
Biedna Ines przez cały film chodzi w tych samych ciuchach... ciekawe co robiła u Goi, mógł ja chociaz wymyć jak ją spotkał po latach. No i całkiem zupełnie przypadkowo wychodzac z pierdla trafia na jeszcze ciepłe ciała swojej rodziny... Poruszające, aż się łezka w oku kręci. I Ci Francuzi... jacy oni straszni, troche mnie to ciekawi, żołnierze to tam tylko biegają i ciągle coś niszcza, kompletnie bez celu. Anglicy, którzy sporo sie nagrali, chyba autorzy chcieli troche kasy zbić na filmie więcej, albo nie mieli co zrobic z zaproszonymi rekonstruktorami i dlatego ta wielka ława angoli sunąca po wzgórzu... Oczywiście córka bohaterki zostaje kochanką angielskiego generała... a jakżeby inaczej. Generalne atmosfera jest taka, że cały czas na coś sie czeka, że coś sie wydarzy... ale nic sie moi drodzy nie wydarzy i rozczarowani próżnym czekaniem wyjdziecie z kina.
Po prostu tragedia, przyznam, że jestem załamany upadkiem wielkich reżyserów. Najpierw Oliver Stone z jakimś kiczowatym Aleksandrem, teraz Formann, naprawdę czasami lepiej jest milczeć niż pokazywac swój jak widać po owych dziełach mocno zestarzały talent.
A jak ktoś lubi Goyę, to niech nie traci pieniedzy na "to coś", pójdzie do wypozyczalni i pożyczy "Goyę w Bordeaux" - świetny film, kapitalna muzyka, zdjęcia, gra aktorów. Żołnierzy nie ma, ale zapewniam Was, że jest to moim zdaniem duuużo ciekawszy film i dajacy więcej wrażeń niż najnowsze "dzieło" wyświetlane w kinach.
Wybaczcie ostry język, ale nie lubie owijania w bawełnę.
Pozdrawiam i szczerze NIE polecam
To nie o filmach i nie o epoce, jednak:
Warszawianka. Stulecie śmierci St. Wyspiańskiego zaowocowało intensywnymi próbami pokazania jego spuścizny ludowi pracującemu. Tak więc miałem okazję zobaczyć ostatnią z nakręconych przez T.V.P. ekranizacji tej debiutanckiej jednoaktówki artysty.
Krótko mówiąc klapa.
Gra aktorska bardzo słaba. Najlepszym, o ironio okazał się D. Olbrychski w roli Starego Wiarusa. Role żeńskie nijakie, słabsze niż można sobie wyobrazić. Dyktator-niedyktator Chłopicki (Fronczewski) to tragedia. Wydawało się mu, że gdy będzie zmieniał od pianissimo do fortissimo to stworzy głębię wyrazu ( może liczył na krogulczy nos?). Ani rola (to już wina Wyspiańskiego) ani talent (ja jestem king brus li) nie predysponowały go. Ciekawym zabiegiem reżyserskim było obcięcie monologów ex-wodza. Czyżby nie dało się spamiętać? Tło robione przez bohaterów seriali epoki gierkowskiej: Kopiczyński (Pac) czy Strasburger (Skrzynecki) nie dorównywało nawet Fronczewskiemu .
Noc Listopadowa. Władze miasta Kraków, zaproponowały projekcje na tzw Małym Rynku. Pomysł świetny, serio, ale:początek seansów o 22 wykluczał dużą część odbiorców, akurat przy tym polało solidnie tak że o frekwencji nie było mowy. fabuła chyba znana: Piotr W. młody, antyczny bohater prowadzi najlepszych z nas na kłębowiska żmijowe symbolizowane przez W.X. Konstantego Pawłowicza i jego otoczenie. Ten małpi najeźdźca tarza się śmieszy, tumani, przestrasza , ale udaje mu się ujść.
Takie pierduły. Jednak nie Nowicki, ale Stuhr jest głównym aktorem. Bo to ten podstarzały młody Wysocki gra lepiej. I nie wiem dlaczego. Może Konstanty nie da się zmieścić w kilku frazach? Ale przeca one zmienne i ludożercze i polskie są. Nie wiem.
Wspaniałe są, niby-antyczne chóry mi kojarzące sie z E. Demarczyk.
Główne wrażenie po obejrzeniu: coś mi umknęło. Chcę wrócić, choć Wajdy nie lubię.
Swiadomie pominąłem informacje kto co itp (to w sieci sie znajduje). Próbowałem tez pominąć ocenę fabuły, bo kimż jestem aby Wyspiańskiego krytykować.
Choć przyznam gdy okazało sie że żandarmi zabili J. Potockiego to zakląłem szpetnie.
Nie mogłem się powstrzymać, aby nie podzielić się z koleżeństwem tym filmikiem
trailer do "Pojedynku". Nadal działa....
Ci, co widzieli, niech przypomną sobie to arcydzieło. Ci co nie widzieli niech poznają...
http://www.youtube.com/watch?v=g8nGgvepXCk
I pomyśleć, że film jest oparty na noweli Korzeniowskiego...
Jutro, tj. 1 grudnia o godz. 11.00 na kanale Viasat History rewelacyjny trzyodcinkowy film "The Romantics" tłumaczony jako "Niesamowity świat romantyzmu"
BARDZO POLECAM!
pzdr - apacz
Nie posiadam tegoż kanału
A o czym opowiada film?
Wiem od kolegów z mojego pułku 4-go, że mozna będzie obejrzec Wojnę i Pokoj - bedzie 25 i 26 grudnia na Polsacie.
Najlepsza jest wersja radziecka. Jakoś nie mam przekonania do tych "zachodnich". Jak oni zdołali to skrócić do 2 odcinków? Zobaczymy, chętnie porównam do książki. A propos, widziałem jak kręcili w Wilnie
Aha! A wiesz Kampie jak to poukładali? W wersji radzieckiej każdy odcinek opowiadał historię oczami innego bohatera.
Chciałbym by film pozytywnie mnie zaskoczył. Naprawdę lubię rosyjską literaturę i sądzę , że "Wojna i Pokój" to wielkie dzieło, więc mam nadzieję, że go "nie zepsuli".
Film Bodnarczuka, trąci już niestety myszką, zwłaszcza formalne eksperymenty które zestarzały się najszybciej.
Wątpię jednak aby ktoś inny po za samymi Rosjanami mógł by to nakręcić lepiej. Chodzi mi o tak symboliczne sceny jak na przykład taniec Nataszy.
Zresztą proszę tylko spojrzeć:
http://www.youtube.com/watch?v=AW1_oJ4q-_I&feature=related
...i porównać z tym co będziemy mogli zobaczyć w święta.
Zuzu, sama ta scena w książce jest równie urzekająca...
P.S. Tołstojowi, przecież w tej scenie o to chodziło. Pisze, że rosyjska hrabianka od dziecka wychowywana po francusku, mówiąca w tym języku, miała w sobie "coś" rosyjskiego.
Ależ oczywiście, tylko wątpię czy ktoś inny jest w stanie odtworzyć tę temperaturę. Rosjanie, to rozumieją i czują , my powiedzmy już tylko czujemy, a co na ten temat moją do powiedzenia inne nacje zobaczymy już niedługo.
Ale są też i takie sceny, których nie chciał bym oglądać w wydaniu innych nacji z Rosjanami włącznie.
http://www.youtube.com/watch?v=G2xH1VEH8MM
Sięgnąłem po gazetę telewizyjną. Opis filmu. Cóż się rzuca w oczy? Niejaka Clemence Poesy w roli Nataszy Rostow. Doświadczenie: "Harry Potter" I co znamienne jest blondynką, a Natasza była brunetką. Oczywiście, powiecie nic nie szkodzi. Czy jednak? W "Wojnie i Pokoju" zaznaczony jest kontrast między postaciami Nataszy i Sonii, a jednym z jego czynników jest kolor włosów. Reżyser? Niejaki Robert Dornhelm. Doświadczenie: "Spartakus". Tak się składa, że miałem nieprzyjemność podziwiania tego "arcydzieła". Typowo amerykański film (chciałem napisać historyczny, ale z samego szacunku dla tego słowa, nie mam odwagi). Czasami myślałem, że Spartakusowi brakuje tylko adidasów i hamburgera. Warte wspomnienia jest też, że na planie ujrzymy tylko sztuczny śnieg! Tak się składa, że zima w roku kręcenia nie była łaskawa dla filmowców. I tak z duchem czasu, Cesarza pokona w Rosji sztuczny śnieg
Dlaczego więc to dzieło nigdy nie wzniesie się do poziomu wersji Bondarczuka? A to dlaczego: W filmie Bondarczuka wykorzystano ponad 35 tys. kostiumów, prawdziwe pułki kawaleryjskie i 120tys. żołnierzy w roli statystów. Świetna obsada: Tichonow i sam Bondarczuk oraz, jak wspomniał zuzu, "rosyjska dusza".
De Mornanciue nie można odrazu skreślać filmu, najpierw trzeba go obejrzeć i przekonać się. Ja zamierzam go obejrzeć.
Ależ oczywiście, że zobaczę, Andriusza. Problem w tym, że nie mam przekonania, a to niedobrze gdy nie ma się zaufania do filmu przed jego projekcją...
A kto pamięta film Woody Allena inspirowany Wojną i Pokojem, w którym sierżant wojsk rosyjskich był murzynem....
Sztuczny śnieg to już naprawdę czepianie na siłę...
A wszelkie nieuzasadnione uprzedzenia pominę milczeniem
zobaczymy, uważam i.ż wtedy będzie go można krytykować albo chwalić a nie przed.
Słucham zatem opinii... Ja na razie się nie odzywam, bo nie chcę psuć sobie krwi
Oglądałem z zapartym tchem. Gradka dla historyka i dla pasjonata tejże tematyki. Film imponujący, trzymający w napięciu od samego początku. Ciekawe stroje, fajna otoczka muzyczna. Obsada wyspienita i te mundury rosyjskie cały realizm. Nawet go sobie nagrałem
Hmm... Pozwólcie, że zwrócę Wam także uwagę na zgodność z książką. Szczególnie rozczarowała mnie postać Bezuchowa (nie ukrywam - mojego ulubionego bohatera książki). Warte porównania są kreacje Bondarczuka, który sam wcielił się w postać Pierre, i tego aktora z nowej wersji. Przepraszam, jeśli kogoś urażę, ale przez takie "aktorstwo" tak charakterystyczna postać jak hrabia Bezuchow straciła cały swój urok...
De Mornancie no cóż nie zawsze jest tak, że scenarzysta czy reżyser przedstawi książkę tak jak się ją czyta raczej aby wyszła tak z godnie z książką to nie bo to raczej nie jest realne. Mi się najbardziej podobała rola A. Boniego w roli księcia Bołkońskiego.
Andrzeju, rozumiem sens ekranizacji, lecz nie jestem w stanie pojąć sensu "maltretowania" książki ! Film jest dobry z tego "hollywoodzkiego" punktu widzenia. Nie można, niestety, powiedzieć tego o stronie fabularnej.
a ja twojej ostrej krytyki. Ty byś chciał aby film był odzwierciedleniem ksiązki, ale niestety to jest niemożliwe. Nie da się wszystkiego z szczególami przenieść na ekran coś trzeba skrócić coś zmienić, a coś zostawić. Film ma pokazać o czym jest książka. Jeśli chcesz wiedzieć więcej czy interesuję cie całość wtedy siegasz po książkę. Film jest skróconą wersją ksiązki.
Ależ oczywiście, że film nie jest nigdy dokładnie tym czym książka. Ja bym chciał by odzwierciedlał on jej atmosferę! Andrzeju, popatrz tylko na ten fragment z wersji Bondarczuka: http://youtube.com/watch?v=Df93ZV5PU5U To się nazywa atmosfera!
Każdy film ma swój urok czy niepowtarzalną atmosferę.
Wybacz, ale jakoś jej nie odczułem w tej wersji.
De Mornant, nie da się ukryć, że z takim uprzedzeniem, jakim emanowałeś jeszcze przed obejrzeniem, film ten nie miał prawa Ci się spodobać...
Nawet bez uprzedzeń. Ok, zgodzę się, że film jest dobry jeśli chodzi o szeroko pojęte "efekty", ale stanowczo odstaje od wersji Bondarczuka w kwestii atmosfery. Proszę, spoglądnijcie tylko na ten link, który podałem i porównajcie to do dzisiejszego odcinka. Co widzicie?
Witam,
Pozwólcie, ze też wyrażę swoją opinię na temat pierwszego odcinka tego filmu. Od razu muszę jednak uprzedzić, ze mam do Tołstoja stosunek negatywny . Nie cenię zarówno jego osoby, jak i samej "Wojny i Pokoju" o czym już kiedyś zresztą zdaje się pisałem. Dlatego moją wypowiedź możecie potraktować marginalnie jako "czepianie się".
Starałem się jednak spojrzeć na film bez uprzedzeń. Moim zdaniem to, co na razie zobaczyłem było dość miałkie. Pod względem aktorskim nie dorównuje zarówno wersji amerykańskiej jak i radzieckiej. Przyznaję, ze było kilka dobrych momentów, ale niestety zbyt mało, aby zaważyć na mojej opinii. Zamiast dramatu wychodzi taki włoski romans. Kompletnie nie rozumiem obsady głównych ról, a szczególnie Nataszy. Lepszy już był Bołkoński.
A teraz trochę popastwię się nad scenarzystami, scenografami i kostiumologami.
Pod względem strojów ?cywilnych? oraz fryzur panuje tu niezły mętlik . Niektóre panie noszą się jak z lat 20-tych i 30-tych XIX w. Natasza paraduje publicznie w rozpuszczonych włosach, jeździ na oklep... Zwyczaje cokolwiek dziwne jak na "dobrze wychowaną" szlachciankę, nawet rosyjską . Trochę lepiej panowie, ale i tak na mój gust było to mocno niespójne (np. kołnierze zamiast wysokich były... szerokie. Może dlatego, aby lepiej było widać twarze aktorów?) .
Zaskoczył mnie początek filmu. Otóż groźni Francuzi maszerujący w kolumnach przez pola masakrują wieśniaków zajętych zbierających pietruszkę, albo inną brukiew...
Dość często mamy okazję podziwiać po stronie napoleońskiej lansjerów/ułanów w 1805 r. Podobnie żołnierze piechoty jakby się "urwali" z późniejszych scen z 1812 r. Pod Austerlitz rosyjscy mołodcy walczą w "kiwerach" na głowach, które dostali 6 lat po tej bitwie. Za to sprzymierzeni z nimi austriaccy kawalerzyści noszą... czaka piechoty.
Czy zauważyliście, że widoczny kilkakrotnie sztab Napoleona nosi tak jak on bicorny... Pewnie , żeby nie było wątpliwości, że to sztab napoleoński.
Bale to oddzielna "bajka". Huzary w butach węgierskich (przy ostrogach?), obowiązkowo w malowniczych mentykach, tańcują na arystokratycznych balach walce... Z tego co wiem, to walc wszedł "na salony" dopiero po Kongresie Wiedeńskim i to z dużymi oporami. Ale to szczegóły, które pewnie są mało znaczące.
pzdr - apacz
30 letni Car Aleksander wygląda w filmie na mężczyznę po 50. Pominięto także całą Pierwszą Wojnę Polską.
Apacz nie pozostawił suchej nitki na tym świetnym filmie. Rzadko w telewizji pokazuję sie takie filmy o tematyce napoleońskiej czy podobnej. a jak już są to słyszę głosy iż są złe, nie wyrażają atmosfery, występuję mętlik i itp. Jednak nikt nie pomyśli jak ogromą pracę włożyli scenarzyści, scenografowie, dźwiękowcy czy reżyserowie. Ksiązki którą napisał autor z XIX w lub wcześniej nie da się tak dokładnie zrealizować aby takie szczegóły jak buty, włosy, guziki, czapki się zgadzały co do joty. Autorzy starają się przedstawić film pod kątem wydarzeń historycznych a nie ich wyglądu czy innych takich rzeczy, więc panowie nie dziwcie się iż do tego nikt nie zwraca pierwszoplanowej roli. Owszem każdy znawca może się przyczepić do każdego filmu, że mundury nie takie, fryzury nie takie, konie nie pasują, że architektura nie pasuje itp. Tak ktoś powie ważne jest wszystko ale film ma ukazać jedynie wydarzenia pod kątem historycznym.
"Z wydarzeniami pod kątem historycznym" nie przesadzałbym Film uznaje się za wybitny jeśli jest na tyle charakterystyczny, że zapada w pamięci widzów na dekady. Na to składać się może, wspomniana przeze mnie, atmosfera lub, jak to bywa w niektórych filmach, wybitne przywiązanie do szczegółów w odwzorowaniu Epoki. Twierdzę, że nowa ekranizacja "Wojny i Pokoju" jest kolejnym filmem kręconym na "hollywoodzki" sposób, tzn. byle jak, byleby dużo się o nim mówiło (tzw."spektakularne efekty"). Dzisiaj mogę ją uznać za przeciętniaka, na którego za lat 5, 10 itd. nikt uwagi najmniejszej nie zwróci.
Zrobiła sie taka gorąca dyskusja, że chyba obejrzę jutro drugi odcinek. Dzisiaj tylko rzuciłem okiem i muszę przyznać, że nie bardzo mi sie podobało: Napoleon, jak zawsze w filmach, kompletnie "nieudany" i trochę drażniła mnie ta piękna zielona trawa pod Austerlitz, Rosjanie jak zawsze u Tołstoja irytujący i tu wszystko na miejscu.
Acha, jeszcze jedno - na BR3 był film o Andreasie Hoferze i tu niestety Napoleon jeszcze gorszy!
De Mornancie a skąd wiesz, że nie będzie nikt o nim pamiętał. Odkąd pamiętam krytykujesz każdy film. Niedługo dojdzie, że wyniku krytyk nikt nie będzie chciał kręcić historycznych filmów. Teraz nie dawno był Katyń Wajdy, którego również skrytykowano.
Mi zapada w pamięci w pamięc np Gettysburg czy bunt na Baounty (ogladałem d wie wersje). film takowy ma przedstawiać wydarzenia pod kątem ich rzeczywistości czy prawdziwości. W każdym ktoś znajdzie jakies uchybienie np iż statek jest za duzy, iż armaty nie takie, mundury nie pasują itp.
Andrzeju, abstrahując od pomyłek historyczno-mundurowych, film nie podobał mi się głównie ze strony artystycznej. Na "Katyniu" byłem, nawet było to wyjście klasowe ze szkoły, i muszę powiedzieć, że pomimo, że pomyłek Wajda się nie ustrzegł to pomysł mi się podobał i nie mam nic przeciwko temu filmowi. Na pewno mogę powiedzieć, że dla niektórych mógł być poruszający.
P.S. Skąd wiem? J'espere. Je ne peux pas?
Dla mnie był i mi się również podobał i szczerze nie wiem dlaczego niektórzy go skrytykowali za co? pytanie retoryczne. wracając do tematu filmów z epoki powiedz jakie znasz filmy po za rosyjską i amerykańską wersją Wojny i pokoju które znasz, pamiętasz.
W wakacje był serial Napoleon ale również tutaj nie był przychylnie oceniany. Pamiętam iż był kiedyś film opowiadajacy jak marszałek Bernadette został królesm Szwecji o jego służbie u Napoleona oraz opowiadający o jego żonie i związku jej z Napoleonem. Nie pamiętam tylko tytułu.
Cenię "Pojedynek", a co do serialu "Napoleon" to sam Clavier nie wypadł najgorzej. Lubię ogólnie kino francuskie.
I aj się wypowiem ;] Nie oglądałem zbyt wielu filmów o Napoleonie. "Wojna i Pokój" jest chyba drugim. Wywarła na mnie pozytywne wrażenie (przynajmniej pierwsza część). Bardzo cenię sobie przede wszystkim to, że (przynajmniej w pierwszym odcinku) nie pokazano Francuzów jako typowych bydląt i nie mówi się o Nich tak. Mam już dość czytania i oglądania tego jak to Francuzi robili wszystko to co najgorsze i to wszyscy. Nawet u pisarza Francuskiego się na to natknąłem. Co do błędów filmowych to najbardziej uderzyło mnie po oczach Austerlitz i zmartwychwstały Książę, no ale bywa. Jednak produkcję oglądało mi się gładko i mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej. Dzisiaj z pewnością obejrzę kolejny odcinek.
Co do "Katynia" dla mnie film przejmujący i piękny. Oczywiście nie obyło się bez błędów, które wypatrzył nawet uważny siedemnastolatek, ale nie zatarły one wrażenia. Długo nie zapomnę produkcji Wajdy.
Tylko bez spoilera proszę ;] De Mornancie wiem, że wymagania co do filmów stawiasz (z resztą nie tylko Ty) dosyć wysokie, ale weź pod uwagę to, że żaden film nie jest w stanie oddać pełnej istoty książki. Przynajmniej ja nie przypominam sobie takiego filmu.
wiem o jakim filmie mówisz de Mornancie też oglądałem Pojedynek również mi się podobał. Ten film o którym pisałem to "Désirée" świetny film opowiadający jak już mówiłem o królowej Szwecji żonie marszałka Bernodette a także o nim i jego karierze, konflikcie z cesarzem i o tym jak został królem Szwecji.
W nim role Napoleon Bonaparte grał Marlon Brando a także :
Jean Simmons - Désirée Clary
Merle Oberon - Empress Josephine
Michael Rennie - Jean-Baptiste Bernadotte
Cameron Mitchell - Joseph Bonaparte
Elizabeth Sellars - Julie, Desiree's Sister
Andrzeju, przypominam sobie, widziałem kiedyś ten film o Bernadotte. Ostatnia scena to wyznania Napoleona, który mówi, że marzył o wielkiej Europie bez granic.
Syriuszu, vide powyżej. Napisałem jasno, że musi, co najmniej, oddawać jej atmosferę.
Panowie, obejrzałem wczoraj wieczorem na Planete część filmu "Życie pod rządami Napoleona". Specyficzne podejście, bowiem prezentowano historie, które wydarzyły się za rządów N na podstawie pamiętników. O samej historii, podbojach, nie było za dużo mowy. Nie zabrakło kwiatków: gdy pokazywano mapę marszu na Rosję, uderza w oczy duży napis... "Kingdom of Warsaw" No i drugie: "Bitwa pod Borodino była ostatnią wielką batalią wojny". Zapomniano o Tarutino, Małojarosławcu, czy Berezynie, zresztą o tej ostatniej w ogóle... nie wspomniano! Opis kampanii 1812 wyglądał tak, że przedstawiono postać Albrechta Adama, podano, że przybył on pod Borodino, gdzie rozegrała się bitwa. Potem zdobycie i pożar Moskwy no i odwrót Napoleona. I, bez wspominania o Wiaźmie, Połocku, czy Krasnem, byliśmy już w Paryżu, gdzie Napoleon wydawał biuletyn
Nie spodobało mi się też coś innego. Mówiono o bitwie pod Lipskiem, a potem o skomponowaniu przez Beethovena symfonii bitewnej. Owszem (choć raczej był to utwór symfoniczny, a nie symfonia), tyle że utwór ten skomponował Beethoven na cześć... zwycięstwa Wellingtona pod Vittorią i tak się też on nazywał (Wellingtons Sieg oder die Schlacht bei Vittoria). O tym jednak już nie wspomniano.
Ogółem - mogłem się dowiedzieć, jak łamano blokadę kontynentalną przemycając angielską przędzę, ale spodziewałem się czegoś lepszego
Oudinocie, była jeszcze jedna symfonia Beethovena, ta napisana po zwycięstwie sprzymierzonych pod Waterloo.
Scoucie, co dziwne Tołstoj nie pisze jaki przydział miał Kuragin w chwili bitwy pod Borodino, lecz we wcześniejszych fragmentach wspomina o "pułku Anatola". Prawdą jest, że w czasie przedstawienia w teatrze (poznanie się z Nataszą) "był w mundurze adiutanta - z jednym naramiennikiem i akselbantem". Sprawa wyjaśnia się później: "Ojciec oznajmił synowi, że po raz ostatni płaci połowę jego długów, z tym jednak, iż pojedzie do Moskwy objąć stanowisko adiutanta u generał-gubernatora."
Z tego co pamiętam, rezydencja Rostowów w Moskwie była drewniana.
Moja wina, wybacz. Pochrzaniło mi się..
P.S. A propos Beethovena, podobno w Missa Solemnis można znaleźć związki ze śmiercią Cesarza.
Tak, w "Eroice" też. Zacytuję Ci z napoleon-series. Tam wyjaśnione są wzmianki o śmierci Cesarza zarówno w Eroice, jak i prawdopodobne w Missa Solemnis.
Witam,
Wybaczcie "epokowy offtopic", ale pragnę polecić koleżeństwu film, który zrobił na mnie wielkie wrażenie. Dotarłem do niego poprzez muzyke Jeana Baptista Lully'ego, ale sam obraz okazal się w mojej opinii arcydziełem. To film Gerarda Corbiau "Król Tańczy" (Le Roi Danse) z 2000 r. Dziś będzie emitowany na kanale Zone Europa o 14.35. Fabuła dotyczy związku pomiędzy monarchą a artystą - Ludwikiem XIV a Lully'm. Rewelacyjna rola Benoit Magimela jako Ludwika XIV, wspaniała muzyka, świetnie odtworzone realia epoki (i atmosfera!!!). Film bardzo dynamiczny, i moim zdaniem wcale nie nudny (wymaga tylko niewielkiej znajomości czasów i postaci, których dotyczy - wówczas smakuje się obraz jak dobre wino...). Brakuje mi juz superlatyw... , ale w moim prywatnym rankingu filmowym zajmuje na pewno wysokie miejsce niedaleko za "Pojedynkiem". Corbiau pokazał jak można robić świetne, inteligentne i bez "wpadek" kino historyczne. Trzy sceny z tego filmu szczególnie zapadły mi w pamięć: Pierwsza jak młodziutki Ludwik tańczy z przywódcami Frondy, druga jak król pozuje (bodajże Huchtenburgh'owi lub Parrocelowi) do portretu na tle wojny i przy akompaniamencie Lully'ego (gra na kotłach!) i trzecia jak na scenie umiera Molier . Polecam!
Tu link do opisu filmu:
http://www.alekino.pl/cgi-bin/ale/index/full/17569
Apaczu, czemu najciekawsze filmy są na kanałach, których nie mam
A propos off-topiców - oglądaliście panowie "Amadeusza"? Dla mnie to najlepszy film, jaki oglądałem
Zone Europa mam, ale chyba nie będę miał okazji pooglądać.
"Amadeusza" oglądałem. Na pewno świetny film, jednak nie do końca jestem przekonany czy najlepszy. Też "podkoloryzowany historycznie"
Określenie "najlepszy" jest oczywiście jak najbardziej subiektywne...
Drugi w moim rankingu jest Danton Wajdy
FUOCO SU DI ME (Gioaccino Murat) 2006
http://pl.youtube.com/watch?v=PWElYS9toE8&eurl=http://www.halfvalue.com/playVideo.jsp?kw=1808&id=PWElYS9toE8
http://www.fuocosudime.com/
Dziś... a właściwie jutro TVP1 nada słynny Pojedynek w reż. Ridleya Scotta. Prawdziwe kuriozum stanowi godzina emisji: 1.10!
Prezesom TVP gratulujemy konceptu
Pan i władca Na krańcu świata Master and Commander: The Far Side of The World
piątek 05.09.2008 Polsat 20:00
http://forum.gery.pl/index.php?showtopic=25703&st=0
zamierzam go obejrzećl
a oglądał ktoś z Was "Barry'ego Lyndona" Kubricka?
wg mnie to po "Pojedynku" Scotta najlepszy film o epoce...
poniżej fragment:
http://www.youtube.com/watch?v=30PGeCGLlC4&feature=PlayList&p=E5427CE061ADF538&playnext=1&index=13
A widzieliście to ? :
http://www.focus.pl/video/film/polacy-a-wojny-napoleonskie/
Muszę przyznać, że dobrze dobrana muzyka dużo daje...
W najbliższy wtorek o 22:45 drugi program Telewizji Polskiej nada film w reżyserii Antoine de Caunes - Monsieur N . Opis z jednego z internetowych programów:
Wyspa św. Heleny, październik 1840 r. Grób cesarza Napoleona I, który zmarł w 1821 r. po 6 latach zesłania, zostaje otwarty, a jego prochy zostają złożone w kościele Inwalidów. Akcja cofa się do roku 1815, gdy Napoleon zostaje przywieziony na wyspę w towarzystwie generałów: Montholona i Gourgauda, marszałka Bertranda oraz przyjaciela, Korsykanina Ciprianiego. Nadzór nad nim sprawuje angielski gubernator wyspy, Hudson Lowe. Porucznik Basil Heathcote wspomina sześć lat uwięzienia cesarza na wyspie.
Witam,
Niedawno na kanale Viasat History widziałem ciekawy film o "pierwszym dandysie" Beau Brummellu, który chciałbym koleżeństwu polecić. Rzecz dotyczy szczytu kariery i historii upadku człowieka uznawanego za "arbitra elegantiarum" swych czasów (tzn okresu Regencji - czyli na kontynencie także epoki napoleońskiej, gdzie wpływy mody angielskiej były szerokie i nieskrępowane podziałami politycznymi). Wpływy Brummela sięgają jednak także... naszych czasów. To właśnie Brummell wprowadził wśród elity modę na codzienną higienę (mycie się i golenie) oraz ustalił kanony mody męskiej (spodnie na takze czarny frak, który następnie przekształcił się w garnitur). A przy tym był niezwykle barwną postacią. Przytoczę "na rybkę" kilka bon mot'ów Brummela zaczerpniętych z filmu (choć autentycznych).
Do krawca, uzasadniając zamówienie nowych spodni: - Zabił Pan kiedyś człowieka? W bryczesach nie wypada...
W odpowiedzi na wyzwanie na pojedynek: Teraz?! Przed drinkiem?
Do swego towarzysza, kiedy obrażony na Brummella książę regent ignorował jego obecność: - Kim jest Twój gruby znajomy?
W filmie BBC główną rolę odtwarza James Purefoy znany pewnie koleżeństwu z serialu "Rzym" z roli Marka Antoniusza. Ponieważ Viasat History powtarza emisje filmów, więc niebawem pewnie będzie można go ponownie obejrzeć na tym kanale, a być może także na innych.
http://www.bbc.co.uk/bbcfour/cinema/features/beau-brummell.shtml
pzdr - apacz
Witam!
W poniedziałek o 21.45 w jedynce będzie nowy odcinek Sharpe'a. Nie jest to kino wielkich lotów, ale swoich fanów ma. Fajnie, że seria jest kontynuowana.
Pozdrawiam
Piotrek
Witam!
W piątek o 20,05 w TVN 7 będzie film "Powiew pustyni". Z opisu wynika, że to komercyjna przygodówka, ale akcja dzieję się w 1798 w Egipcie i bohaterami są oficerowie Francuscy.
W zapowiedzi filmu jest pokazane jak artylerzyści strzelają do Sfinksa.
Pozdrawiam
Piotrek
Invision Power Board (http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)