To nie jest w żadnym razie norma, po prostu im więcej władzy i pieniędzy tym więcej różnej maści kreatur wokół, często krystalicznie czyści politycy zostają oblani tym wiadrem pomyj, bo opinia publiczna identyfikuje ich z tymi podejrzanymi, skorumpowanymi i moralnie skończonymi.
Może zostawmy XX-wiecznych dyktatorów i Dżyngis-chana, wróćmy do epoki
Większość polityków doby Cesarstwa nie miało aż tyle za uszami co Talleyrand i Fouché, sporo z nich wykorzystywała swój urząd do manipulacji finansowych, tak jak intendent Wielkiej Armii, potem sekretarz stanu i minister administracji wojennej Daru (swoją drogą został za Ludwika XVIII intendentem generalnym i parem Francji), urzędnicy naprawdę nie mieli na co narzekać, opływali w nowe luksusy (pałace, pensje, ordery, inne zaszczyty), niewielu potrafiło się oprzeć takiej pokusie i nie służyć napoleońskiemu imperium - wyjątkami byli ludzie pokroju Barrasa, skompromitowani (a przy tym paskudnie bogaci) za poprzednich rządów, skrajny odłam rojalistów i republikanie zawiedzeni przemianą Konsulatu w Cesarstwo. Zdrada na rzecz starego/nowego reżimu burbońskiego dokonała się raczej prawem "owczego pędu", podburzani przez zauszników księcia Benewentu (1814) i księcia Otranto (1815), widząc wrogie armie u bram Paryża oraz pamiętając o swoim nowym szlachectwie i majątku bez bólu porzucali swego dotychczasowego pana. Napoleon nie miał za bardzo wyboru, młodych zdolnych urzędników (nieskażonych żadnym wcześniejszym ustrojem) jak Molé raczej wielu nie posiadał, zresztą w większości służyli oni jako audytorzy w Radzie Stanu i nie mieli realnego wpływu na bieżącą politykę (tu jednak wychowano część elity politycznej monarchii lipcowej). Wracającym z emigracji rojalistom oddał w sumie posady na dworze (de Montmorency-Laval, de Segur, de Montesquiou-Fezensac, d'Aubusson de la Feuillade), ale wiadomo, że przy wyborze pomiędzy nim, a Burbonami bądź Burbonami orleańskimi ich wybór nie pozostawiał wątpliwości. Mniej więcej po Tylży zaczął wymieniać co bardziej charakternych ministrów (Talleyrand, Fouché) na podległych wykonawców rozkazów (Maret, Savary, Champagny, Lacuée de Cessac, Bigot de Préameneu, Montalivet, Clarke), co nie znaczy, że w chwili największej próby okazali się wierniejsi niż ich poprzednicy. Wypalonych (w swoim mniemaniu), ale zasłużonych urzędników zsyłał do Senatu, Ciała Prawodawczego i prefektur - na przykładzie tych ostatnich widać, że stosowano politykę rotacyjną (niektóre departamenty miały w latach 1800-1814 kilku prefektów, np. departament Gironde aż siedmiu !!!) .